Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
queer, niestety jestes zakochany w swoim zakochaniu, nic wiecej, to emocje nie majace nic wspolnego z miloscia.
Dajsz sie oszukiwac przez uczuciowe wzloty.
|
Śr kwi 05, 2006 15:06 |
|
|
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Lucyna napisał(a): queer, niestety jestes zakochany w swoim zakochaniu, nic wiecej, to emocje nie majace nic wspolnego z miloscia. Dajsz sie oszukiwac przez uczuciowe wzloty.
Muszę przyznać, że pierwsze słyszę o dość przełomowej koncepcji, w której miłośc nie jest ani emocją ani uczuciem  .
Jej przełomowość polega też na tym, że jedna osoba wie co czuje druga i manifestuje to tonem znamionującym pewność 
|
Śr kwi 05, 2006 15:21 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jonathan, nie slyszales nigdy o zakochaniu?
Emocjonalne zauroczenie jest istota zakochania ale zakochanie to jeszcze nie milosc.
Owszem milosci towarzysza uczucia i to bardzo intensywne ale same uczucia nie sa jeszcze miloscia.
Istota milosci jest troska o druga osoba, niezaleznie od emocji jakie przezywamy w danym okresie do tej osoby. Milosc to decyzja woli.
Tylko taka milosc mozna slubowac, a nie "cos" co oparte jest tylko na uczuciach, ktore sa nietrwale.
Stany emocjonalne czlowieka zmieniaja sie, i sa zalezne od roznych rzeczy, wiec milosc nie moze byc od nich zalezna.
Milosc wymaga trudu i ofiary.
|
Śr kwi 05, 2006 15:40 |
|
|
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Ależ słyszałem lucyno, czytałem nawet Fromma, Sternberga i Wojciszke. Jakoś wszyscy wymienieni odróżniają miłość od zakochania, piszą o niej, a do tego, nie angażują do tego Boga, ani woli, ani ślubowań.
Proszę Lucyno wytłumacz mi jedną rzecz: ja przyznaje Ci prawo do postrzegania miłości tak jak ją postrzegasz, traktowania tak jak ja traktujesz i czucia jej tak jak ją czujesz. Skoro dla Ciebie jest taka, jak ją opisujesz, niech taką będzie.
Dlaczego zatem Ty wmawiasz mi, że moja, queera, czy kogokolwiek innego jest jakimś ulotnym, nietrwałym "zakochaniem" ? Tylko proszę, nie pisz niczego w rodzaju "kiedyś dostrzezesz tę różnicę". Myślenie zyczeniowe pomińmy na tą okoliczność.
Aha i wciąż nie napisałaś czym jest miłość, jęli nie emocjami, uczuciami, czy choćby nastrojem  .
|
Śr kwi 05, 2006 15:58 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Napisalam przeciez, ze milosc to troska o dobro drugiej osoby.
Homoseksualizm nie ma nic wspolnego z miloscia chyba nie musze pisac dlaczego.
|
Śr kwi 05, 2006 16:29 |
|
|
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Lucyna napisał(a): Napisalam przeciez, ze milosc to troska o dobro drugiej osoby.
Homoseksualizm nie ma nic wspolnego z miloscia chyba nie musze pisac dlaczego.
Otóz nie Lucyno - troska o dobro drugiej osoby, to tylko jedno z uczuc składających się na miłość, a co najwyżej jeden z rodzajów miłości. Odzierasz miłość z wielu innych pieknych uczuć i emocji, a to oznacza, że nie chcesz, albo nie potrafisz poczuć jej w pełni.
Poczytaj o tej miłości Lucyno. Mam nadzieje, ze kiedys dotrze ona do Twojego serca i zrozumiesz jak w soich słoach ją okaleczałas.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87
|
Śr kwi 05, 2006 16:38 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Napisalam przeciez jasno, iz milosci towarzysza uczucia lecz milosc nie jest tylko uczuciem.
To "Wikipedia" w swej definicji okalecza milosc z jej prawdziwej istoty wiec powolywanie sie na to tendencyjne zrodlo mija sie z prawda.
Zarowno milosc pozadania, jak i milosc zachwytu to stany uczuciowe - a uczucia ze swej natury sa zmienne i nietrwale. Trzeba w tym miejscu chyba poruszyc kwestie uczuc gdyz odgrywaja one w zyciu czlowieka duza role. Uczucia dziela sie na nizsze , prymitywne, wspolne sa one ludziom i zwierzetom ( glod, przyjemnosc, przykrosc, strach, gniew, rozne popedy) i uczucia wyzsze wlasciwe tylko czlowiekowi ( Milosc Boga, milosc ojczyzny, poczucie godnosci, honoru, wstydu).
Milosc dobrej woli cechuje sie tym, iz wtedy kiedy uczucia wygasna czlowiek nadal wiernie sluzy kochanej osobie.
Bog jest tworca natury ludzkiej dlatego tez milosc ma zrodlo w Bogu. Milosc dana jest przez Stworce wlasnie dla zachowania tego co nazywamy porzadkiem moralnym.
|
Śr kwi 05, 2006 17:02 |
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Lucyna napisał(a): Napisalam przeciez jasno, iz milosci towarzysza uczucia lecz milosc nie jest tylko uczuciem. To "Wikipedia" w swej definicji okalecza milosc z jej prawdziwej istoty wiec powolywanie sie na to tendencyjne zrodlo mija sie z prawda.
Zarowno milosc pozadania, jak i milosc zachwytu to stany uczuciowe - a uczucia ze swej natury sa zmienne i nietrwale. Trzeba w tym miejscu chyba poruszyc kwestie uczuc gdyz odgrywaja one w zyciu czlowieka duza role. Uczucia dziela sie na nizsze , prymitywne, wspolne sa one ludziom i zwierzetom ( glod, przyjemnosc, przykrosc, strach, gniew, rozne popedy) i uczucia wyzsze wlasciwe tylko czlowiekowi ( Milosc Boga, milosc ojczyzny, poczucie godnosci, honoru, wstydu).
Milosc dobrej woli cechuje sie tym, iz wtedy kiedy uczucia wygasna czlowiek nadal wiernie sluzy kochanej osobie. Bog jest tworca natury ludzkiej dlatego tez milosc ma zrodlo w Bogu. Milosc dana jest przez Stworce wlasnie dla zachowania tego co nazywamy porzadkiem moralnym.
Otóż nie Lucyno, Wikipedia nie jest tendencyjnym źródłem, a na stronie, która zostła Ci podana, są najbardziej powszechne i najbardziej pełne koncepcje miłości. Skreśliłaś je wszystkie i zignorowałaś za jednym zamachem, a to ozancza, że wlaśnie Ty jesteś tendencyjna, ślepo tkwiąc przy jednym.
Kiedy miłość wygaśnie, a wraz z nią uczucie, pozostaje jedynie jeden ze składników miłości, a jest nim przywiązanie. Lucyno, nie czytałaś uważnie, dlatego Twoje pojęcie miłości raczej pozostanie okaleczone i wypaczone.
|
Śr kwi 05, 2006 17:11 |
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Powiem więcej Lucyno: uważam, że z takim okaleczoną miłością, jaką zaprezentowałaś, po prostu nie da się nikogo w pełni kochac. Ale życzę Ci z całego serca, byś i Ty kiedyś otworzyła swoje serce na miłość, której, jak wynika z tego co piszesz, jeszcze nie poznałaś.
|
Śr kwi 05, 2006 17:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jonathanie, proponuje bys przeczytal ten artykul. Pomoze Ci on zrozumiec to wszystko co nieudolnie chcialam Ci wytlumaczyc.
Pozdrawiam serdecznie.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/Z/ZR ... oscia.html
|
Śr kwi 05, 2006 17:17 |
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Lucyno ja proponuję Ci coś innego. Odejdź od komputera, usiądź gdzieś w zaciszu i zapytaj samą siebie: "dlaczego jest tak, że narzucam innym swoje rozumienie świata, odmawiam im prawa do czucia i kochania na ich niepowtarzalny, a przecież wzniosły i wartościowy sposób; dlaczego wypowiadam się o ich uczuciach i emocjech, choć sama nie mam do nich przecież dostepu; dalczego w moich słowach wyjaławiam miłość?". I spróbuj wrócić wtedy, kiedy znajdziesz odpowiedź.
|
Śr kwi 05, 2006 17:25 |
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Och Lucyno, chcesz mi wmówić, że artykuł księdza, który nigdy być może nie kochał osoby przeciwnej płci, nie będzie tendencyjny ? Jak taki ksiadz może pisac o czymś czego nigdy nie zaznał ?
|
Śr kwi 05, 2006 17:28 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Jonathanie, przykre jest to, ze tak mnie dostrzegasza, ja tylko chcialam Ci pomoc w dojsciu do prawdy, czym jest milosc, ktora ma zrodlo w Bogu.
I nikomu niczego nie narzucam, postepuje tak jak i Ty, ukazuje swoje stanowisko, bronie swoich argumentow.
A to, ze odbierasz to wszystko w taki a nie inny sposob zalezy tylko i wylacznie od Twojego nastawienie i do mnie, i do calego problemu.
|
Śr kwi 05, 2006 17:32 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Polecanego artykulu chyba nie przeczytales.
Oto krotki jego fragment.
" Miłość a uczucia
W rozmowach wychowawczych trzeba z całą stanowczością wyjaśniać, że zakochanie nie jest tym samym, co dojrzała miłość i że nic mniejszego niż miłość nie wystarczy wychowankom do szczęścia. Dopóki nie odkryją oni tego faktu i nie zaczną uczyć się dojrzałej miłości, dopóty przeżywać będą coraz większe rozczarowania i cierpienia emocjonalne. Przeżycie zakochania stwarza wychowankom szansę na zrozumienie, czym jest owa dojrzała miłość, za którą najbardziej tęsknią. Zadaniem wychowawcy jest najpierw korygowanie błędnych przekonań na ten temat.
Najczęstszy błąd to twierdzenie, że miłość jest uczuciem. Trzeba wyjaśniać wychowankom, że miłość to coś znacznie więcej niż uczucie. Gdyby miłość była uczuciem, wtedy nie można by jej było ślubować. Nie możemy przecież nikomu przysięgać, że będziemy kogoś ciągle lubili czy że będziemy zawsze przeżywali wobec niego określone uczucia. Przysięga może dotyczyć naszych decyzji i naszych zachowań, ale nie naszych uczuć czy nastrojów. Miłość emocjonalna nie byłaby ani wierna, ani trwała. Zwykle mamy do czynienia z podwójnym błędem: ze zredukowaniem miłości do uczuć oraz ze zredukowaniem bogactwa uczuć, które towarzyszą miłości, jedynie do przyjemnych stanów emocjonalnych. Prawdą jest to, że miłości zawsze towarzyszy jakieś uczucie. Nie oznacza to jednak, że miłość jest uczuciem, ani że miłości towarzyszą jedynie przyjemne nastroje. Wtedy, gdy kochamy, przeżywamy różnorodne stany emocjonalne: od radości i entuzjazmu do lęku, rozgoryczenia i gniewu. Wyobraźmy sobie rodziców, którzy odkrywają, że ich dorastający syn jest narkomanem. Będą oni wtedy przeżywali ogromny niepokój, żal, lęk, gniew, rozczarowanie właśnie dlatego, że kochają.
Kochać to zatem nie to samo, co lubić kogoś czy obdarzać kogoś sympatią. Można kochać także tych, których się nie lubi, a nawet tych, którzy nas złoszczą czy niepokoją. Można natomiast nie kochać dojrzale tych, których się bardzo lubi. Zwłaszcza wtedy, gdy są oni niedojrzali i błądzą. Tych, których lubię, trudniej jest mi bowiem upominać czy kontrolować. Trudniej też jest mi powiedzieć im twardą prawdę o ich błędach. Im silniejsza jest miłość, tym bardziej intensywne uczucia jej towarzyszą. Ale mogą to być także takie uczucia (rozgoryczenie, żal, niepokój, gniew), których na co dzień zupełnie nie kojarzymy z miłością i których nie bylibyśmy skłonni nazywać uczuciem miłości. Nikim nie cieszymy się tak bardzo jak osobami, które kochamy, a jednocześnie nikt nie może nas tak boleśnie zranić emocjonalnie, jak najbliższe nam osoby. Właśnie z powodu silnych więzi emocjonalnych nikogo nie jest tak łatwo kochać jak ludzi bliskich, gdy dominują radosne nastroje, a jednocześnie nikogo nie jest tak trudno kochać jak bliskich, gdy pojawiają się bolesne napięcia i przeżycia. Trzeba wyjaśniać wychowankom, że zmienność uczuć nie świadczy o odwołaniu miłości, lecz o zmienności sytuacji, w której przychodzi nam kochać drugiego człowieka. Nie musimy się obwiniać za to, że czasami czujemy żal, złość lub intensywny gniew wobec tych, których kochamy. Jedynym znakiem, który powinien nas zaniepokoić, byłaby zupełna obojętność emocjonalna na ich los".
ks. M.Dziewiecki
|
Śr kwi 05, 2006 17:39 |
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
Ależ nie Lucyno i najlepszym przykładem tego, jest fakt, że kilka postów wyżej skreśliłaś koncepcje Sternberga, Wojciszke, czy Fromma, wraz z nazwaniem ich źródła tendencyjnymi.
Lucyno, do tych pytań, które powinnaś moim zdaniem zadać sobie gdzieś w zaciszu dodaj jeszcze jedno: "czy jestem pewna, że wszysscy powinni dostrzegac miłość mojego Boga i dochodzić do tej samej prawdy, która jest dla mnie prawdą, czy też moga mieć swoje prawdy."
Widzisz Lucyno, ja przyznaję, że Twoja miłość ma źródło w Twoim Bogu, Ty nie potrafisz zrozumieć i przyznać, że moja, ani milardów innych ludzi miłość, wcale w tym Bogu źródła miec nie musi. tak, tak Lucyno, wiem co teraz będziesz chciała napisać - że oni nie mają racji, że się mylą, jest jedne Bóg (a do tego oczywiście ten w którego Ty wierzysz  ),że kiedyś odkryją miłość Jezusa i prawdę, że błądzą. Niestety nie Lucyno, bo takie podejście jest własnie wyrazem okrutnie sztywnej tendencyjności. Więcej: dla niektórych może się wydać obraźliwe.
Powiem więcej i raz juz to pisalem odnośnie Mieszka Lucyno: według stadiów Kohlberga jesteś na bardzo przeciętnym poziome rozwoju moralnego, nie przekroczyłaś tzw. stadium konwencjonalnego. Przykre to trochę, ale życzę by miłość i światło dotarły kiedyś do Twojego serca.
|
Śr kwi 05, 2006 17:43 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|