Sztuczna? Toż to dary od Boga, dane by móc się z nim komunikować. Lepsze to, bo bardziej bezpośrednie, niż książka, którą trzeba tłumaczyć.

A odbywa się to przecież na ogół w sposób ceremonialny, więc masz i swoje "praktyki". Ba, kto wie, czy Wasz obrzęd komunii nie jest pozostałością takich praktyk.

https://www.youtube.com/watch?v=R5ODnK2822E - nagranie dźwiękowe meksykańskiej ceremonii grzybowej z lat 50.

Znowu reklamowanie odurzania się chemią. Już kiedyś chyba było gdy pisałem na temat piosenki o narkotykach. A ja jestem dumny, że nigdy w życiu nie spróbowałem narkotyku, nigdy w życiu się nie upiłem i nigdy nie zapaliłem papierosa.

Brawo. Coś konstruktywnego bądź istotnego dla tematu z tej Twoje dumy wynika?

Mówimy, przypomnę, o "urokach śmierci". Była zatem mowa o tym, że pewne środki dają doświadczenia podobne do NDE ("śmierci klinicznej") oraz w podobny sposób wpływają na zmianę postawy wobec własnej śmiertelności. Czy budzi to jakieś Twoje refleksje?

Ktoś może zobaczyć lwa, prawdziwego lwa. A ktoś może mieć po LSD halucynacje że widzi lwa, czy z tego wynika że lwy nie istnieją?

O, jest refleksja. Nie, nie wynika.

BTW - LSD raczej nie powoduje tego typu halucynacji, w zasadzie wcale nie powoduje halucynacji w sensie branych za rzeczywistośc zwidów rzeczy, których nie ma, tak działa np. bieluń czy benzydamina i ogólnie substancje określane deliriantami.

Nie jestem znawcą narkotyków. Ale widzisz - już mamy wspólne stanowisko, nie wynika.

OK, zatem wiemy co nie wynika. A co wynika?

A więc jest bardzo zastanawiające, dlaczego ludzie na pograniczu śmierci mają doświadczenia adekwatne do stanu w jakim się znajdują.
Najprostsze wyjaśnienie że istnieje życie po śmierci.

Pytałem bardziej o to, co wynika z podobieństwa tych doświadczeń z doświadczeniami psychodelicznymi.

Tylko proszę, nie pisz, że to Szatan stworzył psychodeliki, żeby tak zamącić...

Są różne, np. po narkotykach wydaje Ci się że jesteś Bogiem.

Mam jeszcze raz wskazać podobieństwa pewnego typu doświadczeń psychodelicznych i NDE (również pewnego typu, bo nie wszyscy mają przecież to samo)?

Jakie podobieństwa? Skoro widać różnicę. A weźmy sen, komuś wydaje się że rozmawia z żoną, czy to oznacza że nie może rozmawiać z żoną na realu?

Jasne, że widać różnice, w końcu Ci ludzie po psychodlikach są zdrowi, a tamci ledwo żywi, praca ich mózgu jest znacznie silniej zaburzona.



-podróż tunelem
-wizja jasnego światła, odczuwanego jako akceptujące i oczekujace, bądź jako osoba
-rewizja życia (sceny z całego życia, ocenianie swojego postępowania)
-świadomośc/poczucie umierania i akceptacja tego
-poczucie zrozumienia i wszechogarniającej miłości
-trwała zmiana postawy wobec śmierci po doswiadczeniu



Tę kwestię dopiero co omówiliśmy i jesteśmy, zdaje się, zgodni, że może.

Pytanie zatem: czy z tych podobieństw coś może wynikać, czy nic?

Nie wynika nic, podobnie jak z halucynacji lwa

OK, gratuluję gładkiego przechodzenia do porządku dziennego nad takimi kwestiami. Człowiek po takim doświadczeniu często całkowicie zmienia życiową postawę, ale... "nic z tego nie wynika".

Cóż, czekam w takim razie, aż może wypowie się ktoś inny.