Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 22:54



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 75 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Przyjaźń? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
nikita napisała:

Cytuj:
Wracajac do istoty miłości- dla mnie jest to przede wszsytkim chęć służenia, wyrzekanie się własnego ja i własnego wygodnictwa, na korzyść tej drugiej osoby


a co wtedy, gdy druga strona nie odpowiada nam tym samym? nie przyjmuje naszego daru [dostrzezenie daru zakłada uczucie wdzięcznosci u obdarowanego - niewymuszone uczucie wdziecznosci :)], albo uwaza, ze jej sie nalezy nasza słuzba i w zamian dostajemy kopniaki? jestesmy traktowani jak służaca, osoba na posyłki? jak długo człowiek potrafi wytrwac - z miłością służebną w sercu - w takiej sytuacji?

zauważyłam, że to raczej kobiety podkreślają służebną istotę miłosci... mężczyzni rzadziej

ja wiem, ze "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia", ale znam tak rózne małżenstwa, że śmiało moge napisać, że gdy w tej służebności nie "zatroszczy" sie strona dająca tez o siebie, to obumiera miłosc i zostaje tylko cierpiętnictwo...

trzeba kochać siebie, by kochać drugą osobę
ale co to znaczy - kochac siebie? i czemu tak trudno nam sie do tej milosci czasem przyznac?

pisalam uzywajac slowa "milosc", ale czy z przyjaźnią nie jest podobnie? czyż nie powinno sie zaprzyjaźnić z samym sobą? i to wszystko, co pisalismy o przyjaźni wobec drugiego czlowieka zastosować wobec siebie - takiego, jakim sie jest :)


Pn cze 28, 2004 15:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Elka,

Wg mnie opisałaś sytuację, w której jedna osoba traktuje drugą jak niewolnika - miłość wypływa tylko z jednej strony...w przypadku gdy K i M nie są małżęństwem sprawa o tyle prosta, że można po odejść ... wiem, niełatwo jeśli nie widze poza tą 2gą osobą świata - ale z tego można sie wyleczyć (ale co wycierpię to moje :( ). Ale jeśli małżeństwo...no to co, pozostaje separacja...też chora sytuacja, ale co - mam być z tym kimś i obrywać po głowie co rusz za to, że Polska przegrała z Niemcami w futbol???
Ech kwiestia jest na tyle indywidualna, że gdybać można w nieskończoność...a jak postawiony będe w takiej sytuacji to cała piękna teoria idzie się bujać...

Kobiety podkreślają służebny charakter miłości, mężczyźni mniej - racja, o ile mogę mówić o sobie i o znajomych mężczyznach...egości z nas do potęgi ... ale myślę, że to da się wyplenić - służbą dla innych :D:D Tylko jak nas do tego zmobilizować ? :D

Kochac siebie? wg mnie to tak wygląda:
1. akceptuję siebie takim jakim jestem - dostrzegam w sobie Boga - On mnie stworzył takiego właśnie, obdarzył takimi talentami i takimi wadami
2. szanuję siebie
3. robię dobry użytek ze swoich talentów i zalet, rozwijam je dla innych i siebie
4. krytycznie oceniam swoje wady i panuję nad nimi, pracuje nad nimi i nie pozwalam aby mną zawładnęły
:)
A czemu trudno? Nie wiem...łatwiej jest nam ocenić kogoś innego czy to pozytywnie czy to negatywnie. A siebie...kiedyś z przyjacielem zrobiliśmy sobie test nawzajem...wymienić swoje zalety i wady...oj ciężko było :)

I wg mnie masz rację - z przyjażnią jest tak samo, wydaje mi się, że nie można żyć w zgodzie z innymi ludźmi kiedy nie potrafię żyć w zgodzie ze sobą (pewnie to już ktoś wcześniej powiedział przede mną, ale nie wiem kto :D )

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Pn cze 28, 2004 16:51
Zobacz profil
Post 
Elka, ale zobacz jaką miłościa nas Bóg obdarowuje? Służy, ale się nie narzuca, kocha, ale nie jest to miłość zaborcza, szanuje naszą wolę i nasze decyzje. KAżdy czlowiek jest niepowtarzalny, zarówno ten kogo obdarzasz miłością, jak i Ty sama. Dla mnei to ważne bo mam bardzo mocno wykształcone poczucie wolności. Służba nie polega na usilnym wciskaniu komuś czegoś czego nie potrzebuje, bądź Cię wykorzystuje. Czasem to tylko modlitwa, czasem czekanie w pogotowiu na kogoś jak na "syna marnotrawnego". NIkt na dluższą metę nie zniesie ograniczenia wolności poprzez "służenie". Podobnie ten który podaje dłoń ni emoże jej podawać w nieskończoność, jak jest po niej bity, albo jak się tej pomocy nie przyjmuje.
Uczucia, wiara i cale nasze istnienie są tak naturalne, tak proste i instyktowne, że wystarczy się tylko poddać Bożej łasce.
TAk zostaliśmy stworzeni, tyle ,ze gdybyśmy umieli dryfować ipozwalać się zwyczajnie unosić falom Bożego natchnienia, byloby prosto, ale uwiklanie w cielesność, podpuszczani przez szatana- nie mamy tak łatwo :). Choć nieraz się udaje całkiem fajnie poczuć to Boże dziecięctwo. Pozdrwaiam, Ela


Wt cze 29, 2004 7:20
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
nikita :)
masz rację w tym, co napisalas :)
Cytuj:
Uczucia, wiara i cale nasze istnienie są tak naturalne, tak proste i instyktowne, że wystarczy się tylko poddać Bożej łasce.


niestety, człowiek nie umie byc przyjacielem Boga, bo nie umie być przyjacielem samego siebie - wg mnie oczywiscie :)

aczkolwiek nadal nie wiem, jak zaprzyjaźnic sie z samym sobą? wystarczy tylko zaakceptowac swoje wady? błędy?


Cz lip 01, 2004 18:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Elka - a spróbowałaś kiedyś zaprzyjażnić się sama z sobą?
:)
I na jakiej podstawie uważasz, że człowiek nie może się zaprzyjażnić z Bogiem? To bardzo mocne stwierdzenie - odnosis je do całej ludzkości?
:)
Kochasz Pana Boga prawda? I nie jest Twoim Przyjacielem?
:)

pzdr:)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Pt lip 02, 2004 6:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
spoonman - jest róznica pomiedzy "nie umie" byc przyjacielem,a "nie może " sie zaprzyjaźnic :D:D

a ty sprobowales sie zaprzyjaznic ze sobą? ;)

kochanie a bycie przyjacielem - to nie jest tozsame :) mozna kogos kochac [po swojemu, ulomnie] i nie wiedziec, jak sie z tym kims zaprzyjaznic :) a co wiecej - ta osoba moze nie chciec cie za przyjaciela [oczywiscie nie mowie tu o Panu Bogu :)]
no chyba ze umiesz przyjaźnic sie z kimś, kto nie chce twojej przyjaźni :)
ja nie umiem


Pt lip 02, 2004 10:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
hmmm

nie umie - czyli nie jest w stanie - nie może - dla mnie to tożsame :)
napisałaś to w tonie kategorycznym więc tak odpowiedziałem :)

ja się zaprzyjaźniłem z samym sobą - trochę to trwało ale się udało :)
nie jest to przyajźń idealna, ale znasz taką? :)

jeśli kocham i nie jestem przyajcielem - to jest to niepełne
jeśli jestm przyajcielem i nie kocham - również
a sytuacja miłości i przyjaźni jednostronnej jest oczywista w tym przypadku prawda?

:)

pzdr:)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Pt lip 02, 2004 10:42
Zobacz profil
Post 
A ja tak sobie nawet ostaynio my6ślałam o tym :D i wyszło mi z tych rozważań, że w pryjacielu przygląda się sobie człowiek jak w lustrze, bez zafałszowań... Przyjaciel nie będzie kadził, nie będzie się podlizywał, a jak potrzeba, to i z chmurek na ziemię sprowadzi :biggrin:
I niezależnie od okoliczności przyrody będzie przy mnie i dla mnie... I zawsze dostanie to samo ode mnie :)
A przyjaźń damsko-męska? Rozaliusz, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości :biggrin:
Pozdrawiam :)


So lip 10, 2004 0:11
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 07, 2004 20:12
Posty: 34
Post Przyjaźń...
Dla mnie przyjaciel to ktoś, kto nie boi się ode mnie wymagać. Tak mi się wydaje, że oprócze tego wszystkiego o czym pisaliście, właśnie to jest bardzo, ale to bardzo ważne. Po tym poznaje się ludzi, którzy Ci dobrze życzą - oczywiście mam na myśli wymagania co do tego, jakim się jest człowiekiem, a nie na przykład te zawodowe.


So lip 10, 2004 19:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
„Przyjaźń jest <mostem>, który trzeba codziennie na nowo budować – najlepiej z obydwu stron”. To samo dotyczy miłości.
„Nieszczerość jest wrogiem wszelkiej przyjaźni”
„Panie broń mnie od moich przyjaciół, bo od nieprzyjaciół obronię się sam”
„Książka twój przyjaciel”
„Pies przyjacielem człowieka”
„Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”


Można by tak jeszcze pisać o przyjaźni i pisać, ale czy to przybliży nas do jej istoty? Czy doszukanie się różnicy, bądź nie, między przyjaźnią a miłością odpowie nam, czym jest przyjaźń?
Z pewnością przyjaźń nie potrzebuje wielu słów raczej czynów. Myślę, że z przyjaźnią jest podobnie jak z wiarą czyli otwarcie się na drugiego człowieka <zaufanie> jest jej podstawą. Podobnie jak z winem – im starsze tym lepsze.
Przyjaźń potrzebuje wsparcia, i daje wsparcie. Można przyjaciół porównać do filarów utrzymujących jeden postument. Trzeba wielkiej rozwagi i elastyczności by postument, który oparty jest na filarach stał stabilnie.
Przyjaźń można porównać do wioseł, które jednakowym <wysiłkiem> sprawiają, że „łódź” płynie do celu. Szczególnie w czasie burzy okazuje się, że wcześniejsza <zgodność> jest podstawą przetrwania.

Każda istota żyjąca łączy się według swego gatunku,
a człowiek przystaje do podobnego sobie.

Czy współżyć będzie wilk z jagnięciem?
Podobnie grzesznik ze sprawiedliwym?

Jak obrzydliwością jest dla pysznego pokora,
tak obmierzłym dla bogatego jest biedny.

Przyjaźń buduje się na wspólnej „glebie”. Mądrością jest słuchanie. Empatia rodzi przyjaciół. Egoizm jest wrogiem przyjaźni.
Przyjacielem okazuje się ten, kto po mimo wszystko nie zawiedzie – a „po owocach” poznaje się przyjaciela.

Na koniec mała refleksja – rodzi nie tylko matka dziecko, lecz także dziecko matkę :)


_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


N lip 11, 2004 16:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
A ja bym streścił to co tu zostało napisane (i to co nie zostało napisane) w takim moim wspomnieniu, nierzadkim wcale :)

To wtedy gdy oczy mi wilgotnieją, kiedy usłyszę od Przyjaciela:

'Dobrze, że jesteś'
'Dziękuję Bogu za Ciebie'

pzdr:)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Wt lip 13, 2004 6:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
a czy zdarzyło sie wam, że coś, co uważaliście za przyjaźń, skończyło sie? czy to oznacza, że to nie była przyjaźń, jak nazwać tamten czas, tamtą osobę?


Śr lip 14, 2004 12:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Pomyłką?
Mylić się jest rzeczą ludzką?
Tak jak często ludzie mylą zakochanie/zauroczenie z prawdziwą miłością?
:)

pzdr:)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Śr lip 14, 2004 12:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Elko może nie koniecznie nazywać „osobę” w sytuacji gdy ta, z jakichś względów nie spełnia naszych oczekiwań.

Jeśli budowaniem przyjaźni jest budowla „z dwóch” stron, to brak efektów czyli tego mostu, lub „pomostu” nie zaistnieje jeśli jedna ze stron zacznie budować sama.
Jeśli jeden z „przyjaciół chce budować most wg swojej koncepcji, tzn. że nie ma „dialogu”, który jest podstawą wszelkiej przyjaźni.
Przyjaźń nie można mierzyć „uważaliśmy” jak napisałaś bo to, sugeruje, iż ta druga strona była tylko podmiotem tego co błędnie zostało nazwane przyjaźnią.

Brak dialogu //przez dialog uważam rozmowę i słuchanie//z tym, kogo uważaliśmy za przyjaciela wskazuje, że mieliśmy błędne wyobrażenia o tej osobie i o swoim stosunku do niej.
Stawianie się ponad kimś niezależnie od oceny jego postaw, statusu, wieku, poziomu intelektualnego: jest złą oceną, gdyż zawsze będzie tu wyodrębniało się "ja" i "ty", a nie to, co jest „nasze” wspólne "my".

Myślę, że Twoje pytanie jest błędnie postawione.

Przyjaźń wyraża się w miłości, która „nie ma względu” na osoby. Jak widzę, że przyjaciel zbłądził, to nie zawsze należy mu mówić a szczególnie wtedy kiedy nie jest jeszcze przygotowany - prawdę.

Prawda może czasami zabić człowieka a nie tylko przyjaźń.

Zwróć uwagę na taki przypadek Np. mówisz komuś tak : "przyjacielu ty jesteś głupi".
Załóżmy, że pomimo, iż mówisz prawdę oceniając jego postawę, to sprawiasz mu ból i nawet Twoja dobra intencja rodzi złe uczucia a one zaciemniają tą intencję i rodzą „nieporozumienia”.

To samo można powiedzieć widząc, że osiągnie właściwy skutek, poprzez Np. przygotowanie go do zrozumienia – w jakimś czasie. Empatia jest współodczuwaniem które „odczytuje” stan i możliwość przyjęcia w danym momencie owej prawdy.
Jeśli naprawdę chcesz dobra dla przyjaciela, to z wielką delikatnością przygotowujesz go do przyjęcia prawdy //oczywiście jeśli ją masz – ale to inny temat//

Szatan postępuje dokładnie w taki sposób by zniszczyć i pozbawić nas nadziei. Ukazać nasze błedy i winy nie zwracając uwagi na dobro, które jest w nas. A zawsze od tego dobra należy zaczynać - i nie mówie tylko o głaskaniu.

Jezus nie złamał nadłamanej trzciny – nikogo nie postawił pod murem i nie Mówił, jesteś „głupi” //choć to prawda - tacy jesteśmy//, ale wskazywał na wszelkie dobro i na nim budował.

Zabłąkaną owcę wyciągał z krzaków i niósł na własnych rękach, ba pozostawił dla niej 99 owiec jak wiemy. Popatrz jakie to wspaniałe – ile rodzi wdzięczności.
Mógł jej przecież powiedzieć – ””no i po co wchodziłaś w kłujące krzaki, teraz ponosisz konsekwencję swojej głupoty – więc masz czego chciałaś”””.
Mógł również jak wielu z nas ignorować i pozostawić uważając, że powiedział już wiele a jak ktoś nie słucha, to niech błądzi.

No i sprawa zaparcia się Piotra - czy Pan Jezus „ocenił” jego przyjaźń ?czy raczej dopuścił, by Piotr na <wdzięczności> budował swoje życie, pomagając innym aż po śmierć i to męczeńską śmierć. ?

Przyjacielsko pozdrawiam :)

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Śr lip 14, 2004 14:31
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24
Posty: 3644
Post 
Może znowu odbiegam od tematu, ale co tam ;)

Lars_P napisał(a):
Jezus nie złamał nadłamanej trzciny – nikogo nie postawił pod murem i nie Mówił, jesteś „głupi” //choć to prawda - tacy jesteśmy//, ale wskazywał na wszelkie dobro i na nim budował.

Zabłąkaną owcę wyciągał z krzaków i niósł na własnych rękach, ba pozostawił dla niej 99 owiec jak wiemy. Popatrz jakie to wspaniałe – ile rodzi wdzięczności.
Mógł jej przecież powiedzieć – ””no i po co wchodziłaś w kłujące krzaki, teraz ponosisz konsekwencję swojej głupoty – więc masz czego chciałaś”””.
Mógł również jak wielu z nas ignorować i pozostawić uważając, że powiedział już wiele a jak ktoś nie słucha, to niech błądzi.


Lars :)

A co ze słowami Jezusa ( wymienię tylko niektóre :) )
"Plemię żmijowe", "Biada wam", "Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości", "Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą"

Nie jest tak, że Jezus jest tylko miłosierny, ale jest też sprawiedliwy.
Nie jest tak, że Jezus nie wymaga i jest tylko taki dobry i "słodki", bez wymagań. Kiedy trzeba powie prawdę prosto w oczy, nawet do ukochanego Piotra "zejdź mi z oczu szatanie!". Kiedy trzeba wypędzi przekupniów ze świątyni...

A co do mówienia prawdy, a raczej nie mówienia, o którym piszesz.

Jestem zwolenniczką mówienia prawdy zawsze i wszędzie. Już gdzieś o tym pisałam, ale się powtórzę :)
A prawdziwy przyjaciel zawsze powie prawdę, nie będzie jej przed drugim ukrywał. I to od niego zależy jak ową prawdę przekaże. Bo w sumie forma przekazu też jest ważna, lecz nie najważniejsza... Trzeba uważać czasem w jaki sposób coś komuś powiedzieć, by nie zraniło...

Prawda może zaboleć, ale nie zabić. W końcu jest prawdą :) Jezus mówi : Prawda was wyzwoli. Jak więc może zabijać?

elko :)

Kiedyś owszem - wydawało mi się, że ktoś jest moim przyjacielem. Było nawet kilka takich osób. Obecnie nimi nie są. Nasze drogi się rozeszły, poszliśmy w różne strony.
Nie mam żalu, wspominam tamten czas z uśmiechem. Jednak mimo wszystko to smutne, że ktoś mi bliski z czasem staje się daleki i obcy, tak zupełnie. Zastanawiam się czy osoby, które teraz uważam za przyjacioł też z czasem staną mi sie obce...

Jest takie popularne zdanie: jeśli ktoś przestał być przyjacielem, to znaczy, że nigdy nim nie był.
Hmm... a może to kwestia dojrzałości i dbania o tę przyjaźń...

_________________
Co dalej za zakrętem jest?
Kamieni mnóstwo
Pod kamieniami leży szkło
Szło by się długo
Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪


Śr lip 14, 2004 15:41
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 75 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL