Czy też zaakceptowalibyscie żonatego księdza?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Tu tez wklejam pewien link, swiadczący o... No właśnie. Chyba o tym, ze nie wszystko było i jest takie, jak sądzi/liś/my...
http://wyborcza.pl/1,100042,6754041,Dym ... oszem.html
|
Cz cze 25, 2009 15:11 |
|
|
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
Johnny99 napisał(a): dlaczego ateiści, którzy na wszelkie sposoby gloryfikują naukowe podejście do wszelakich zagadnień, oparte na metodologiach prowadzących do jak największej możliwej obiektywizacji wniosków, w przypadku " nauczania na temat małżeństwa, rodziny i seksu " nagle stają się piewcami subiektywnego doświadczenia ?
Nie wiem, nie jestem ateistką 
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Cz cze 25, 2009 21:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: To jest też ciekawe ( kolejna sprzeczność do kolekcji ? ). Odpowiedź będzie ogólna ( nie konkretnie do Rojzy ) - dlaczego ateiści, którzy na wszelkie sposoby gloryfikują naukowe podejście do wszelakich zagadnień, oparte na metodologiach prowadzących do jak największej możliwej obiektywizacji wniosków, w przypadku " nauczania na temat małżeństwa, rodziny i seksu " nagle stają się piewcami subiektywnego doświadczenia ?
Johnny, to jakby kret pisał o leżeniu na plaży. O ateiżmie wiesz tyle, ile katechetka powiedziała. A szukanie sprzeczności już Ci kompletnie nie idzie.
Kto Ci powiedział, że ateiści dążą do obiektywizacji, czegoś, co jest uzależnione od tak subiektywnego bytu, jak człowiek?
Ateista zawsze powie Ci, że to, co dotyczy człowieka jako jednostki, jego odczuć i pojmowania jest jak najbardziej subiektywne. A właściwie nie trzeba być do tego ateistą, wystarczy humanistą
Wszystko, co dotyczy emocji człowieka, jego uczuć, poznawania, odbioru bodźców jest jak najbardziej subiektywne. I będzie. I powinno być.
Akurat zrozumienie tego faktu nie jest domeną ateistów - spotkasz na tym forum mnóstwo teistów mówiących to samo. Nazywa się to:
inteligencja.
Crosis
|
Pt cze 26, 2009 14:33 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Kto Ci powiedział, że ateiści dążą do obiektywizacji, czegoś, co jest uzależnione od tak subiektywnego bytu, jak człowiek?
Wszyscy ateiści mi to mówią  A przede wszystkim ciągle powtarzają mi, że " odczucia subiektywne " mają nikłe znaczenie - liczy się obiektywna, sprawdzalna, metodologicznie poprawna i logicznie uporządkowana WIEDZA. Dla przykładu - to nie ma znaczenia, że ja " subiektywnie " odczuwam obecność Boga, i moje subiektywne doświadczenie w tym względzie może być interesujące wyłącznie dla mnie, i to tylko wtedy, gdy za pomocą wiary wyłączę u siebie zdolność do logicznego myślenia ( (c) danbog ). To się nie liczy - liczy się tylko obiektywne istnienie, i obiektywna sprawdzalność tego, co mówię. Zatem i z innymi aspektami naszego życia powinno być tak samo - nie ma znaczenia, jakie ktoś ma " subiektywne odczucia " odnośnie życia rodzinnego - liczy się wyłącznie to, czy są one potwierdzone przez odpowiednie nauki empiryczne ( psychologia, biologia, socjologia itd. ). Co za tym idzie osoba posiadająca empiryczną i weryfikowalną wiedzę na temat rodziny, która przy tym jest całkowicie obiektywna ( tj. nieuwarunkowana osobistymi przeżyciami, które, jak wiadomo, często mogą zaburzyć u nas zdolność do racjonalnej oceny sytuacji ) powinna być dla ateistów zdecydowanie bardziej wiarygodna.
I jeszcze jedno - ateiści lubią się wypowiadać nt. celibatu.. zaraz, zaraz, z całym szacunkiem, ale co nie-celibatariusz może o tym wiedzieć ? A właściwie to co świecki może wiedzieć o życiu i problemach księdza ? W ogóle co nie-katolik może wiedzieć o wewnętrznym życiu Kościoła ? Albo ateista o życiu wierzących ? Itd.itp.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pt cze 26, 2009 19:34 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nie wiem z jakimi ateistami rozmawiasz, drogi Johnny, ale zdecydowanie powinieneś zmienić towarzystwo.
Powiem Ci nawet, jaki logiczny błąd popełniasz.
Ateista i owszem, dąży do przetłumaczenia wszystkiego za pomocą nauki, a więc faktów obiektywnych.
Tylko, że mądry ateista, ewentualnie ateista, który wie, co znaczy termin ateizm - zdaje sobie sprawę, że odczuć osoby nie da się wytłumaczyć za pomocą faktów obiektywnych. Dlaczego? Ponieważ w każdym równaniu będziesz miał tzw współczynnik. Nazwijmy go roboczo "k". Jeśli byłeś dobry z fizyki, to pamiętasz to.
Tak więc ateista, który o ateiźmie wie mniej więcej tyle co Ty - zapomni o tym "k" wtedy, kiedy jest naprawdę istotne. A więc wtedy, kiedy do równania dochodzi subiektywność bytu ludzkiego.
Z tym, że nie trzyma mi się to za bardzo kupy... i wybacz mi, ale jesteś dla mnie mało wiarygodny. Nie wierzę, że nawet najgłupszy ateista powiedział Ci, że byt ludzki jest obiektywnie wytłumaczalny i przewidywalny, a na dodatek opisywalny prawem i wzorem.
Jeśli tak się stało na tym forum podaj mi proszę linka, a z chęcią z tym "ateistą" porozmawiam.
Ponadto, już raz Ci pisałem, że fakt subiektywności bytu ludzkiego nie ma nic wspólnego z ateizmem. Ten fakt jest uznawany zarówno przez ateistów, jak i teistów jak i wszystkie istoty mieniące się jako "myślące".
Czego zdajesz się swoją drogą nie dostrzegać i zamiast pisać merytoryczne posty wyciągasz to swoje piaskownicowe doświadczenia.
Oj nie tak uczono Greków dyskutować....
Crosis
|
Pt cze 26, 2009 23:43 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A, i jeszcze kończąc:
Johnny99 napisał(a): I jeszcze jedno - ateiści lubią się wypowiadać nt. celibatu.. zaraz, zaraz, z całym szacunkiem, ale co nie-celibatariusz może o tym wiedzieć ? A właściwie to co świecki może wiedzieć o życiu i problemach księdza ? W ogóle co nie-katolik może wiedzieć o wewnętrznym życiu Kościoła ? Albo ateista o życiu wierzących ? Itd.itp.
Taką ładną myśl Dostojewskiego masz w opisie.... to prawie hańba dla tego człowieka.
Wyobraź sobie... a nie jest to trudne, patrząc na daty, że pewnie mam więcej lat co Ty. Pomijając fakt wieku, na tym forum jestem też dłużej. Ale to też w sumie jest mało istotne dla sprawy.
Pytasz się czemu lubię się wypowiadać? Bo jestem pytany  Załóż temat w dziale "Żyć wiarą" a mojego posta tam nie zobaczysz. Będziesz mógł wykładać swoje teorie zgodnie z myślą Fiodora do skutku.
Ale temat jest tutaj, więc odpowiedziałem to, co myślę. Chcesz wiedzieć, skąd to myślę?
A więc wyobraź sobie, że tak naprawdę nie rozmawiasz z ateistą. Crosis w poprzednich wcieleniach był gorącym katolikiem, potem antyklerykałem, potem antychrześcijaninem, a potem takim właśnie aitestą, którego ateistycznego światopoglądu i tak nie jesteś w stanie zrozumieć (co dowiodłeś swoimi postami, więc proszę moderację o potraktowanie tego jako stwierdzenia faktu, a nie przytyku osobistego).
Otóż wyobraź sobie, Młody Padawanie, że moje stwierdzenia dotyczące wiary pochodzą z:
a) własnych obserwacji dokonanych na przestrzeni lat;
b) z tego co piszą katolicy na tym forum.
de facto więc, nie dyskutowałeś w tym momencie z ateistą, ale z teistami, których poglądy zostały zauważone w innych tematach, zebrane, a potem przedstawione tutaj przez tegoż niegodnego ateistę.
I uwierz mi - wśród ateistów nie ma chyba osoby bardzie doceniającej sensu wiary niż ja.
Jednocześnie wśród teistów nie ma chyba osoby, która bardziej skłania do ateizmu niż Ty.
Z całym ateistycznym szacunkiem,
Crosis
|
Pt cze 26, 2009 23:52 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: I uwierz mi - wśród ateistów nie ma chyba osoby bardzie doceniającej sensu wiary niż ja.
No chyba gruba przesada
Ale dowcip niezły.
|
So cze 27, 2009 11:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Naprawdę doceniam sens wiary.... oczywiście u innych, nie u siebie
Crosis 
|
So cze 27, 2009 17:33 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Ja pamiętam takie zdarzenie. Moja mama była już drugi raz po rozwodzie Biologiczny tata miał od kilkunastu lat drugą rodzinę żonę i dwójkę dzieci ja miałem chyba ze dwadzieścia lat i wtedy na Kolendę przyszedł młody ksiądz. Coś tam popisał wypytał i nagle pyta się mojej mamy czy nie ma szansy żeby się z moim ojcem zeszli z powrotem. Szczerze mówiąc to jak już podniosłem szczękę z podłogi to uciekłem do drugiego pokoju żeby tam wybuchnąć niepowstrzymanym śmiechem. Widziałem po drodze że mama też robi biedaczka co może żeby się nie zacząć turlać po ziemi i rechotać. Takich sytuacji można by uniknąć gdyby ksiądz miał rodzinę i wiedział jak pewne rzeczy działają. Bo na samej teorii to można się czasem nieźle poślizgnąć. Wracając do pytania. Nie nie przeszkadzało by mi, a nawet miałbym większe zaufanie do osoby która wie o czym mówi.
|
Wt cze 30, 2009 6:37 |
|
 |
Sylvester
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 7:10 Posty: 15
|
nie rozumiem tego...dlaczego nasza religia to przede wszystkim celibat...? Dlaczego ksiadz nie moze zyc w zwiazku? Przeciez nawet jesli Jezus mialby zone to niczym by to nie przeszkadzalo w Jego świetości... Prosze mi nie odpowiadac ze "dlatego bo tak mowi Kosciól"... wiem ze nasza religia wiąże sie z celibatem, i jako katolik zyje nauka Kosciola, ale chce znac Wasze zdanie, czy jesli Chrystus mialby zone, to uderzaloby to w Jego świetosc (mowa oczywiscie o zwiazku, przysiedze malzenskiej)
|
Śr lip 29, 2009 9:58 |
|
 |
Weronika =)
Dołączył(a): So sie 04, 2007 13:36 Posty: 110
|
Nie rozumiem czemu w koło Macieja ciągle są zadawane tutaj te same,podobne pytania.
Kapłan-jest to tak jak Jezus wzór świętości. Całkowitej czystości. Całkowita czystość jest to również życie w celibacie. Nie wyobrażam sobie i nawet nie chcę wyobrazić sobie Kapłana,który mówi o czystości małżeńskiej,o wstrzemięźliwości,a sam uprawia seks i zajmuje się gromadką dzieci.
Każdy mężczyzna wstępujący do seminarium jest tego wszystkiego świadom.
Kościół Katolicki ma w swoim zamierzeniu to,aby Ci kandydaci i sami kapłani żyli tylko i wyłącznie miłością oblubieńczą dla Chrystusa,a nie dla kobiety i rodziny.
_________________ Jesteśmy dziećmi Boga,
a jezeli dziećmi,
to i dziedzicami.
Współdziedzicami Chrystusa,
dziedzicami Boga.
|
Śr lip 29, 2009 12:18 |
|
 |
katarzyna1988
Dołączył(a): Pt wrz 26, 2008 18:27 Posty: 144
|
Teraz pora na głos mniejszości(czyli mój;)).
Ja bym chciała, by kapłan mógł posiadać żonę...
Po prostu nie umiem ufać kapłanom, gdy wypowiadają się o sprawach rodziny, seksu, miłości małżeńskiej, nie znając tego doswiadczalnie. Zawsze łatwiej jest mówić teoretycznie. To jest tak samo jak z psychologiem. Często się mówi, że psychologowie świetnie potrafią pomagać innym, a sami miewają poważne problemy w swoim życiu, z którymi sobie nie radzą. Zawsze uważałam i chyba będę uważać, ze dopóki czegoś sie nie pozna całym sobą, to nie powinno się na ten temat mówić.
Poza tym czuję, że dużo łatwiej byłoby mi spowiadać się z niektórych grzechów, wiedząc, że ksiądz nie żyje w celibacie. Póki co jest to bardzo trudne i krępujące.
_________________ Z lękiem społecznym można walczyć!
http://lek.spoleczny.w.interia.pl
...a z brakiem szacunku i zrozumienia wobec cierpiących na zaburzenia psychiczne walczyć trzeba.
|
Śr lip 29, 2009 12:41 |
|
 |
Weronika =)
Dołączył(a): So sie 04, 2007 13:36 Posty: 110
|
Tylko,że skoro tak jest,że może lepiej żeby kapłan mógł posiadać żonę to można by powiedzieć,że może lepiej,aby przeszedł na religię w której owe rzeczy są dopuszczane?
Może ktoś teraz będzie zbulwersowany tym.
Ale ludzie Kościół katolicki ma takie a nie inne założenia, z którymi katolik powinien się zgadzać i nie rozwiewać pytań-czy ksiądz mógłby mieć żonę.
Nie może i koniec kropka.
Tak było jest i będzie,bo taka jest nasza wiara.
Według mnie takie rozmowy nie prowadzą też do niczego,bo kodeksu Kościoła Katolickiego i tak te kilka osób nie jest w stanie zmienić,bo "ja bym chciała.."
_________________ Jesteśmy dziećmi Boga,
a jezeli dziećmi,
to i dziedzicami.
Współdziedzicami Chrystusa,
dziedzicami Boga.
|
Śr lip 29, 2009 12:46 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Weronika =) napisał(a): Ale ludzie Kościół katolicki ma takie a nie inne założenia, z którymi katolik powinien się zgadzać i nie rozwiewać pytań-czy ksiądz mógłby mieć żonę. Nie może i koniec kropka. Tak było jest i będzie,bo taka jest nasza wiara. Według mnie takie rozmowy nie prowadzą też do niczego,bo kodeksu Kościoła Katolickiego i tak te kilka osób nie jest w stanie zmienić,bo "ja bym chciała.."
Mysle, ze to za proste podejscie. Wiele spraw w KK jest bo jest, bo tak bylo przez stulecia. Kiedys cos ustalono i wtedy mialo to takie a nie inne uzasadnienie. dzisiaj uzasadnienie zostalo zapomniane albo nic juz nikomu nie mowi. Warto czasem zadawac pytania : dlaczego? W ten sposob to co wartosciowe sie ostanie, a to, co juz nikomu nic nie mowi, bo czasy sie zmienily, ulegnie zmianie.
Akurat celibat dogmatem nie jest i wynika z takiej a nie innej tradycji. Szczegolnie, ze nie wszyscy ksieza katoliccy musza zyc w celibacie 
|
Śr lip 29, 2009 13:12 |
|
 |
Sylvester
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 7:10 Posty: 15
|
Weroniko mysle ze nie zrozumialas mojego pytania... ja tez w naszej religii nie widze mozliwosci aby kaplan mial zone itd. wszystko o tej milosci oblubienczej dla Stworcy - zgoda. ale chodzi mi o to czemu nie jest inaczej? Dlaczego nasza religia nie mowi inaczej? czym to jest spowodowane? Czy wedlug Ciebie Weroniko gdyby Chrystus byl zonaty , uderzyloby to w Jego swietosc? moim zdaniem nie. Dlaczego Ewangelia wogole nie wspomina o kobietach w zyciu Jezusa? Chodzi mi o zawierane przyjaznie, moze milosci gdy Pan byl nastolatkiem... Czy moze sie tu wypowiedziec ktos kompetentny ktory pomoze mi to zrozumiec abym nie musial juz Was meczyc?
|
Śr lip 29, 2009 13:41 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|