Autor |
Wiadomość |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
szara_sowa napisał(a): Wszyscy bowiem powinniśmy być dziećmi i brać z nich przykład.
Dlaczego tak uważasz? Moim zdaniem, to dzieci powinny brać przykład z dorosłych i uczyć się od nich, zdobywając wiedzę i doskonaląc. Człowiek dorosły aby stać się dzieckiem musi ulec regresji.
Myślę, że jednak jest coś niewłaściwego w którym chłopcy (albo dziewczynki) tworzą sobie własny świat w którym mogą być sobą. To podtrzymuje w nich fałszywe przekonanie, że w świecie rzeczywistym nie mogą być sobą, że muszą udawać i że są tu kimś zwyczajnym bez potencjału dokonania czegoś ważnego. Takie myślenie tłumi rozwój człowieka, sprawia że wykorzystuje on swój potencjał umysłowe na ubarwianie fantazji zamiast używać i fantazji, i potencjału umysłowego by znaleźć sposób na ubarwienie/ulepszenie rzeczywistości. Każdy może sobie stworzyć wymarzony świat w swojej głowie. Zmienić świat wokół siebie, by stał się podobny do ludzkich marzeń - oto wyzwanie i okazja by zostać bohaterem!
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
So wrz 30, 2006 19:20 |
|
|
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
Incognito napisał(a): Moim zdaniem, to dzieci powinny brać przykład z dorosłych i uczyć się od nich, zdobywając wiedzę i doskonaląc. Człowiek dorosły aby stać się dzieckiem musi ulec regresji.
Dziecko pokłada we wszystkim ufność, kocha szczerze, mówi prawdę, a jak jest z dorosłymi? Na odwrot... Całkowiecie na odwrót. Nawet Pan Jezus powiedział, że aby wejść do Królestwa Niebieskiego musimy stać się jak dzieci. Na tym opiera się moja filozofia.
Udawanie też jest wadą dorosłych, próbują oni stać się tacy jak inni, upodobniając do otaczającego społoczeństwa, żeby nie być wytykanymi. Nie zachowują odrębności... dzieci natomiast mają poczucie własnej wartości...
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
So wrz 30, 2006 20:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nawet Pan Jezus powiedział, że aby wejść do Królestwa Niebieskiego musimy stać się jak dzieci. jeśli już to nie mamy być dziecinni ale mamy ufać jak dzieci; skoro by tak było jak piszesz to tylko dzieci i starcy mieliby zdolność wejścia do Królestwa Niebieskiego ponieważ są dziecinni, mają dziecinne zachowania a osoby nie będące w tym wieku nie miałyby szans na dostanie się, widzisz ten bezsens?
|
So wrz 30, 2006 20:38 |
|
|
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Nie zgodzę się z Tobą, szara_sowo.
Dziecko jest naiwne w swoim pokładaniu ufności we wszystkim, a swoją postawę zmienia wraz z wiekiem przekonując się na własnej skórze, że wszystkiemu ufać nie można bo to może prowadzić do szkody, np. zostania oszukanym. Pokładanie we wszystkim ufności nie jest wcale czymś dobrym. Czy dziecko mówi prawdę? Tego bym nie powiedział i chyba każdego rodzica przynajmniej raz spotkała sytuacja gdy dziecko nabroiło i twierdziło że to nie ono. Dziecko po prostu mówi bardziej bez zastanowienia, a to nie zawsze jest dobre. Słyszałaś może kiedyś takie powiedzenie, że mało jest stworzeń tak okrutnych jak dzieci? Dziecko może komuś powiedzieć "jesteś gruby" albo "jesteś brzydka" dlatego, że naprawdę tak uważa i nie zastanowi się nad tym, że komuś sprawi ból swoimi słowami. Dzieci mają też silną tendencję do naznaczania osób które są inne od grupy (np. jeśli spotkasz osobę wyśmiewającą się z cudzego kalectwa, to najprawdopodobniej będzie nią dziecko). Zaś co się tyczy szczerego kochania - dziecko kocha emocjonalnie, bo nie jest na tyle dojrzałe intelektualne by kochać kogoś rozumowo. Człowiek dorosły jest istotą bardziej rozwiniętą niż dziecko i dlatego jest w stanie kochać bardziej doskonale niż dziecko. To, że mało ludzi się na to zdobywa jest moim zdaniem winą ich doświadczeń - tych które ich zgorszyły, tych które odebrały im nadzieję, tych które odebrały im wiarę w siebie. Człowiek dorosły ma więcej doświadczeń i wspomnień, które mogą na niego źle wpłynąć.
Czy udwanie jest zawsze złe? Ja uważam że nie i mogę podać przykład sytuacji w której udawanie dorosłego jest lepsze niż szczerość dziecka: rodzina przeprowadza się w nowe miejsce, rodzice i córka zostają zaproszeni na obiad przez sąsiadkę - starszą panią żyjącą samotnie. Starsza pani bardzo się starała zrobić dobre wrażenie na gościach, ale może z powodu wieku a może braku zdolności kulinarnych zupa nie wyszła jej zbyt dobra. Rodzice zapewne powiedzą że zupa jest smaczna, aby nie robić staruszce przykrości, a co powie dziecko? "Blee, ale niedobra zupa!".
Nie uważam, żeby dzieci zachowywały większą odrębność niż dorośli - gdy zobaczą, że koledzy/koleżanki mają lepszą zabawkę, też chcą taką. Nie chcą być odmieńcami w grupie, bo wtedy inne dzieci będą je piętnować. Dorosłych stać na większą tolerancję a przez to indywidualność, bo po prostu do takich rzeczy się dojrzewa.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
So wrz 30, 2006 20:42 |
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
to Ja  napisał(a): jeśli już to nie mamy być dziecinni ale mamy ufać jak dzieci
a co ja napisałam oprócz tego, że mamy stać się dziećmi? Napisałam: "Dziecko pokłada we wszystkim ufność". Nie czytasz uważnie... a to jest Twoim wielkim błędem.
Zrozum! Nie chodzi mi o dziecinność! Według Ciebie to co chciałam przekazać można sprowadzić do słów: aby Pan Bóg mógł nas zabrać do nieba musisz pokazać mu swoją dziecinność oglądając dobranocki, bawiąc się lalkami... A to jest paranoiczne i surrealistyczne! Ja wcale tak nie myśle! Mówiąc o staniu się dzieckiem, mam na myśli grzecznego chłopczyka/dziewczynkę, który wszędzie widzi dobro i miłość, ba, sam chce ją okazać malując na kartce serduszko i mówiąc Kocham Cię. Zobacz jak rzadko dorośli mówią to swoim dzieciom... Nie mówie, że we wszystkim mamy dzieci przypominać, bo to byłoby niezgodne z wszelkimi prawidłami rządzącymi tym światem, ale że w niektórych sprawach mamy brać z nich przykład.
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
So wrz 30, 2006 21:33 |
|
|
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
Rozumiem Cię Inkognito. Mnie nie chodzi o to, żeby we wszystkim dzieci przypominać i zdziecinnieć do reszty, bo to byłaby już choroba. Pisząc: "musimy stać się jak dzieci" miałam na myśli pewną metaforę. Chodziło mi tutaj o naśladownictwo tych dobrych cech. Człowiek dorasta, ale to nie znaczy, że ma zapomnieć o cechach, które posiadł w dzieciństwie. Posłuchaj jak dzieci wspaniale się modlą, jak beztrosko przeżywają każdy dzień, jak uśmiechają się, jak szczerze mówią mamusi/tatusiowi piekne słowa "KOCHAM CIĘ". Czy nie warto tych zdolności od nich przejąć? Jak świat by wyglądał, gdyby w ludziach nie drzemał duch dziecka? Czy dobrze czułbyś się w towarzystwie "poważnych" dorosłych? Bo przecież dorośli powinni być poważni, prawda?
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
So wrz 30, 2006 21:42 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Szara_sowo, czy nie uważasz jednak, że jeśli ktoś wszędzie widzi miłość i dobro, to nie ma prawdziwego obrazu świata?
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
So wrz 30, 2006 21:43 |
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
Incognito napisał(a): Szara_sowo, czy nie uważasz jednak, że jeśli ktoś wszędzie widzi miłość i dobro, to nie ma prawdziwego obrazu świata?
Masz racje, nie ma. Ale z drugiej strony jeżeli widzi wszędzie smutek, żal i boleść to jest to jeszcze bardziej fałszywy obraz świata.
Osobiście uważam, że grunt to być optymistą i widzieć świat w różowych okularch, nie zapominać o potrzebujących, a każdy smutek przemieć w uśmiech.
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
So wrz 30, 2006 21:46 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Napisaliśmy posty w tym samym czasie, więc oto odpowiedź na Twój przedostatni post.
Dzieci przeżywają dni beztrosko, bo nie spoczywa na nich odpowiedzialność. Każda odpowiedzialność jest w pewnym sensie troską, choć przyznam, że nie podoba mi się to określenie, gdyż sugeruje jakoby odpowiedzialność wprawiała w smutek. Tymczasem nie uważam aby tak musiało być - świadomość odpowiedzialności może dać człowiekowi dużo energii, zainspirować go, zmotywować do działania. Co do uśmiechu i okazywania uczuć - to sa pozytywne działania, ale nie łączyłbym ich tak bezpośrednio z dziećmi. To, że ktoś w ten sposób się zachowuje, nie znaczy że zachowuje się jak dziecko, po prostu przejawia jedną z aktywności którą cechują się dzieci. Te pozytywne cechy o których wspomniałaś są moim zdaniem domeną człowieka w ogóle, a nie dzieci. Myślę, że to co jest w człowieku gdy jest dzieckiem nie ginie w nim nigdy, tylko wraz z doświadczeniem i mijającymi latami człowiek ma coraz więcej rzeczy w sobie, coraz więcej doznań i możliwości reakcji. Tak jak dla dzieci uśmiech i szczerość stanowią (powiedzmy to czysto teoretycznie) 50% znanych możliwości reakcji, tak dla człowieka dorosłego jest to, powiedzmy 3% ze znanych mu zachowań. W całym powyższym wywodzie rozchodzi mi się o to, że nie uważam za właściwe nazywanie tego zbioru pozytywnych zachowań "duchem dziecka" tylko dlatego, że człowiek je posiada już za czasów dziecięcych. Są to skłonności towarzyszące człowiekowi przez całe życie. To właściwie jedynie sprawa nazewnictwa, a więc nic takiego ważnego i zgadzam się z Tobą w kwestii istotności tych cech w człowieku, jednak chciałem o tym conieco napisać.
Czy dobrze czułbym się w towarzystwie poważnych dorosłych? Nie wiem, prawdopodobnie tak.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
So wrz 30, 2006 22:00 |
|
 |
bratt
Dołączył(a): Pn sie 21, 2006 14:36 Posty: 69
|
 Peter-Pan
Są ludzie, którzy wszystkim, co robią, piszą - tworzą jakiś mit o sobie, jakąś legendę filmową, jakiś spektakl, farsę, kabaret. Tworzą i żyją snem, marzeniem o sobie, bajką, której jednak morału tak bardzo się boją. To ludzie, którzy żyć potrafią jedynie przed jakąś publicznością. Bez niej są smutni, nijacy, słabi, żadni... Mężczyznom zdarza się to o wiele częściej niż kobietom. Tragikomiczni, gdy przyjdzie im umrzeć w trakcie tego... Wybawieni i, daj Boże, spełnieni, gdy któregoś dnia prawda trzaśnie ich w pysk...
*
Od dziecka czytał opowieści o awanturnikach, rycerzach, podróżnikach-odkrywcach... Podążał za nimi swoimi marzeniami i namiastkami bójek, wypraw, eksperymentów. W marzeniach i na „jawie” zawsze musieli być ci, którzy jego triumfy widzieli, podziwiali, zazdrościli. Niczego prawie nie robił, by nie myśleć, jak zaimponuje czy oczaruje tym kogoś.
Po to czytał, uczył się języków, sztuk walk, gry na gitarze, wspinaczki, żeglarstwa... Ci, przed którymi mógł się popisać, budzili w nim niesamowite możliwości, wariacką odwagę, mówcę, aktora, bajarza, rycerza... Wśród kolegów miał wielbicieli i zapiekłych wrogów, wśród kobiet (w każdym prawie wieku) oczarowane nim, rozkochane, oddane, przebaczające mu n-ty raz, roztkliwione nad nim...kochanki, mamy, przyjaciółki, adoratorki, zazdrośnice i...(tych bardzo niewiele) ironicznie patrzące na niego, jakby dostrzegające to, co pod maskami komedianta się kryło. Tych ostatnich nie znosił. Kiedy bowiem zostawał sam (kiedyś jednak trzeba), widział ich pełen politowania wzrok i uśmiech. Wtedy sięgał po wódkę, po listy adoratorek, po cokolwiek, co mogłoby pomóc mu zapomnieć o tym, jaki on jest naprawdę biedny, bezradny, nieszczęśliwy...I zapominał. I uciekał z domu, bo tu najbardziej się taki czuł. Kiedy już zaczęły go zawodzić siły, pięści, inwencja, pamięć...pił coraz więcej i wtedy komu tylko mógł opowiadał o swoich wyczynach, podbojach, o planach twórczych, wizjach...Ale coraz mniej go słuchano i pusto się robiło wokół...Kiedyś – spity, pobity, okradziony – przyczołgał się do domu. Otworzyła mu dorastająca córka, która pomogła mu się obmyć, położyć... Rano zobaczył, jak patrzy na niego wręcz czule i wyrozumiale. – „Tato – powiedziała – pozwól, że nie będę kochała w tobie komedianta i harcownika, ale człowieka...tatę... Byłeś już wszystkim w swoim życiu, może już czas, żebyś zaczął być moim ojcem? Ja mogę być twoją suflerką w tej roli...”
*
Dopóki mężczyzna nie odkryje, że najważniejszą jego twórczością, a jednocześnie szansą na dojrzałość, jest...ojcostwo (niekoniecznie to biologiczne, bezpośrednie), zawsze będzie tylko komediantem, harcownikiem, bajarzem...Coraz bardziej nieszczęśliwym. Szczęście ponoć towarzyszy tylko spełnianiu się kogoś w tym, co najbardziej im dane i zadane.
_________________ bratt
|
So wrz 30, 2006 22:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
szara_sowa napisała: Cytuj: a co ja napisałam oprócz tego, że mamy stać się dziećmi? Napisałam: "Dziecko pokłada we wszystkim ufność". Nie czytasz uważnie... a to jest Twoim wielkim błędem. a kto napisał słowa: Cytuj: Sama chciałabym, żeby chłopak, ktorego uznam za tego jedynego miał w sobie choć odrobinę tej dziecinności [Piotrusia Pana]. Wszyscy bowiem powinniśmy być dziećmi i brać z nich przykład. Czerowny Kapturek? a może Shrek?a może nie pamiętasz już jak się zachowywał Piotruś Pan?
|
So wrz 30, 2006 23:13 |
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
To_Ja! Napisałam - ODROBINĘ dziecinności! Czy tak bardzo przeszkadza Ci fakt, że ludzie chcieliby stać się dziećmi? Ja rozumie, że niektórym w głowie tylko dorosłe życie i dojrzewanie. Kiedyś jednak przypomnisz sobie moje słowa: warto chociaż po cześci upodobnić się do dziecka. Korzystać z tego, że nie mamy całej głowy zaprzątniętej problemamy życia dorosłych.
to Ja  napisał(a): Czerowny Kapturek? a może Shrek?a może nie pamiętasz już jak się zachowywał Piotruś Pan?
Przepraszam bardzo Czerwony Kapturek to całkiem inna bajka i ma całkiem inne przesłanie. Shrek? A Shrek był dzieckiem? Piotruś Pan zachowywał się jak dziecko - po porstu. Miał swoje wady, ale również zalety - tak jak dorośli, bo nie chcesz mi chyba wmówić, że dorośli są nieomylni?
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
N paź 01, 2006 12:37 |
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
Myśle Incognito, że się zrozumieliśmy. Przemawiają do mnie Twoje argumenty, ale nie powiem, żebym i ja nie miała słuszności w tej sprawie. Kwestia dziecka, jego dziecinności oraz dorosłych i ich dorosłości zawsze była kwestią sprzeczną. Tak chyba pozostanie. Tym nie mniej dziękuję, za wyczerpujące riposty do moich postów  Widzę, że mam do czynienia z mądrym człpwiekiem o własnym zdaniu, którego potrafi bronić.
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
N paź 01, 2006 12:43 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|