Autor |
Wiadomość |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
W sumie to nieźle byłoby podziabać miłość na drobne części i przeanalizowac każdą z nich osobno, żeby można było nią trochę "posterować" za pomoca rozumu.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Śr sty 03, 2007 20:27 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Olfik:
Cytuj: No to trzeba zbadać od czego. Może powodują to cechy które akurat lubimy, a może sytuacje w których siebie razem sobie wyobrażamy. Takie rzeczy jak dotyk czy bliskość pewnie jeszcze to potęgują. Ja np. zawsze podkochuje się w konkretnych cechach, np. lubię ludzi myślących. Dodać do tego kilka innych i ciekawe, na ile bym zachował trzeźwość myślenia. Wiem tylko jedno, starałbym się Uśmiech... Pewnie i cechy i feromony i nasze wyobrażenia, preferencje. Chociaż to, kim się zakochujemy nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Z własnego doświadczenia wiem, że chociażbym na głowie stanęła to w porządnym, rozsądnym facecie raczej ciężko mi się zakochać. Cenię z regóły w facetach to że myślą poważnie o życiu, nie zmieniają dziewczyn co tydzień itp. I co z tego: zakochuję się zwykle w nieodpowiednich;) Cytuj: A że w tym celu trzeba trochę postarać się posterować naszymi uczuciami to inna sprawa Uśmiech... Nie zakochać się w innym, ale może da rade zakochać się jeszcze raz w swoim aktualnym? No ja właśnie po to kombinuje co powoduje to zakochanie, aby zobaczyć, czy przy wzajemnej współpracy nie można tego jeszcze raz wywołać. Musi się jakoś dać Uśmiech... Guzik, nie da rady. Miłość nie działa według wymyślonego przez nas plan działania! Jest do bólu autonomiczna, co może być nieco denerwujące... Ja nie potrafię sterować swoimi uczuciami, może inni potrafią? Cytuj: Ale dlatego teraz kombinuje, aby chociaż spróbować być mądry przed, a nie zgodnie z narodowo/patriotyczną tradycją, po szkodzie No też tak kombinowałam kiedyś, ale niestety... Ty sobie wykombinujesz, że ta wybrana będzie czuła, kochająca, wierna... A potem zakochasz się w najmniej odpowiedniej dla Ciebie dziewczynie. Miłość bywa złośliwa  Cytuj: W sumie to nieźle byłoby podziabać miłość na drobne części i przeanalizowac każdą z nich osobno, żeby można było nią trochę "posterować" za pomoca rozumu.
To od czego zaczniemy  ?
|
Śr sty 03, 2007 22:18 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
Rita napisał(a): Chociaż to, kim się zakochujemy nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Z własnego doświadczenia wiem, że chociażbym na głowie stanęła to w porządnym, rozsądnym facecie raczej ciężko mi się zakochać. Cenię z reguły w facetach to że myślą poważnie o życiu, nie zmieniają dziewczyn co tydzień itp. I co z tego: zakochuję się zwykle w nieodpowiednich;) Tylko problem w tym, że co cenimy a co lubimy może się po prostu ze sobą nie pokrywać. Coś musisz widzieć w tych, jak ich nazywasz, 'nieodpowiednich'  Może warto przemyśleć, co takiego. Być może się wtedy okaże, że jakiś odpowiedniejszy również będzie mógł to zaoferować. A że tego na pierwszy rzut oka nie widać, więc co się dziwić, że zakochać się trudno  Rita napisał(a): Guzik, nie da rady. Miłość nie działa według wymyślonego przez nas plan działania! Jest do bólu autonomiczna, co może być nieco denerwujące... Ja nie potrafię sterować swoimi uczuciami, może inni potrafią? No to trzeba popróbować, może jednak się da  Uczucia korzystają z tego, co o kimś myślimy, jak go sobie wyobrażamy. Nad tym pewną kontrolę mamy. Jeśli spotkasz kogoś, kto na pierwszy rzut oka Tobie odpowiada, to od Ciebie zależy, w jaki sposób wyobrazisz sobie jego pozostałe cechy, w jakich sytuacjach będziesz siebie z nim wyobrażać. U mnie to działa. Najbanalniejszy przykład: Jak każdy chyba facet mam naturalną tendencje do idealizowania ładnych kobiet. Ale wystarczy pomyśleć, że ja w sumie nic o niej nie wiem, więc skąd mam wiedzieć, czego w rzeczywistości mógłbym się po takowej spodziewać? Usunięcie złudzeń pozwala mi momentalnie 'ochłonąć'  Rita napisał(a): No też tak kombinowałam kiedyś, ale niestety... Ty sobie wykombinujesz, że ta wybrana będzie czuła, kochająca, wierna... A potem zakochasz się w najmniej odpowiedniej dla Ciebie dziewczynie. Miłość bywa złośliwa  Ale tu nie chodzi o to, aby narzucać sobie jaki będzie wybrany, tylko przemyśleć, czego faktycznie od partnera oczekujemy. Nie walczyć z uczuciami tylko z nimi niejako współpracować. To może nieco subtelna różnica, nie wiem czy uda mi się przekazać co mam na myśli. To nie ma być partner idealny dla rozumu, tylko dla uczuć. Ale rozum trzeba włączyć po to, aby pomóc w ocenie, czy w dłuższym okresie czasu uczucia będą zadowolone z wyboru  Rita napisał(a): Cytuj: W sumie to nieźle byłoby podziabać miłość na drobne części i przeanalizowac każdą z nich osobno, żeby można było nią trochę "posterować" za pomoca rozumu. To od czego zaczniemy  ?
Może tak jak pisałem, czyli od uświadomienia sobie, czego nasze uczucia na prawdę oczekują? 
|
Cz sty 04, 2007 7:38 |
|
|
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Wiernego, długofalowego odwzajemnienia.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Cz sty 04, 2007 7:54 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Kropka napisał(a): Wiernego, długofalowego odwzajemnienia.
1. Zakładasz, że jest to możliwe, nawet jeśli trudne i rzadko spotykane.
2. Oceniasz, czy jest to na tyle cenne, że warto szukać, nawet jeśli szanse są niewielkie (ale niezerowe, zgodnie z pkt. 1).
3. Jeśli stwierdzasz, że warto szukać, podejmujesz konkretne działania.
4. Reszta w rękach Boga (dla niewierzących opatrzności, ewentualnie ślepego losu  )
Poza tym zgadzam się z postami -olfika-. Nie wiem, na ile to kwestia "płci móżgu" a na ile skrzywienie zawodowe, w każdym razie uspokoiłem się, że nie jestem cyborgiem 
|
Cz sty 04, 2007 12:11 |
|
|
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
Kropka napisał(a): Wiernego, długofalowego odwzajemnienia.
Może warto bardziej rozwinąć? Bo sama wierność to raczej nie wszystko, a i wiernym można być na różne sposoby. Ja w sumie mógłbym się pod tym podpisać, ale dam głowę, że obydwoje rozumiemy to inaczej  A sama widziałaś, jakie w tym wątku były rozbieżności nawet przy definiowaniu miłości
Pokaże konkretnie jak ja rozumiem wierność, jestem trochę świrem, więc dobrze widać, jak różne mogą być oczekiwania
Mi kompletnie nie zależałoby na wierności fizycznej, za to jestem bardzo wrażliwy na wierność, nie znam dobrego słowa, powiedzmy psychiczną. Może sobie 'przelecieć' kogo chce, najwyżej zapytam, czy było fajnie. Za to poczuje się bardzo urażony, jeśli zdołam wykryć, że za moimi plecami cokolwiek kombinuje. Np. wątek na forum typu 'ratunku! mój chłopak cośtam, cośtam..., co robić?' bez jakiejś naprawdę poważnej przyczyny uznałbym za zdradę zaufania. Ze swojej strony mógłbym akurat ofiarować oba rodzaje wierności.
No i teraz pomyśl sobie, jak by taka stereotypowa kobieta wpadła, jakby na mnie trafiła. Wierność jak ja rozumiem to chyba koszmar dla większości kobiet  Ani tu wzbudzić zazdrości kokietowaniem innych, za kobiece intrygi się obrazi itp...
I jeszcze dodam, że odkąd sobie chociażby to co tu napisałem uświadomiłem, praktycznie nie dam rady zakochać się w kimś, kto tego rodzaju wierności nie mógłby ofiarować. To jest chyba jedyne czego bym bezwzględnie wymagał. I nie pomogą tu żadne inne cechy. A wrażliwy na kobiece wdzięki jestem jak każdy facet... Ale wiem również, że żadne wdzięki nie zdołałyby wynagrodzić mi braku tego rodzaju wierności.
SweetChild:
Nie ciesz się tak szyb-ko, mo-że ja jes-tem cy-bor-giem? biiip biiip 
|
Cz sty 04, 2007 19:28 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
-olfik- napisał(a): Może sobie 'przelecieć' kogo chce, najwyżej zapytam, czy było fajnie. Dla mnie to byłby przejaw koszmarnego cynizmu i braku szacunki dla tej drugiej połówki. -olfik- napisał(a): Za to poczuje się bardzo urażony, jeśli zdołam wykryć, że za moimi plecami cokolwiek kombinuje i dalej piszesz o kokietowaniu.
Kokietowanie niby ok, od tego małżeństwa się raczej nie rozpadają. A jeżeli ona uzna, że takie kokietowanie to jest kombinowanie. Które z Was będzie ustalało granicę, co jest już "kombinowaniem", a co jeszcze nie?
A pisząc o wierności miałam na myśli wierność dokonanemu wyborowi (wyborowi małżonka, konkretnie), która mieści w sobie chyba wszystkie rodzaje wierności.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Cz sty 04, 2007 20:45 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
Kropka napisał(a): -olfik- napisał(a): Może sobie 'przelecieć' kogo chce, najwyżej zapytam, czy było fajnie. Dla mnie to byłby przejaw koszmarnego cynizmu i braku szacunki dla tej drugiej połówki. No widzisz, a dla mnie nie, bo mnie interesuje umysł, ciało to tylko fajny dodatek, więc absolutnie nie ograniczałbym drugiej połówce możliwości dysponowania swoim ciałem jak tam sobie chce, byle rozsądnie  Ale ja rozumiem, że większość ludzi chce mieć całość dla siebie, dlatego dla siebie nigdy bym wzajemności w tym nie wymagał, co zresztą napisałem. Tak z ciekawości, bardzo by Ciebie denerwowało, jakbyś miała męża, który ma w nosie czy jesteś puszczalska czy nie, a ważne jest dla niego tylko, czy sobie nie uciekniesz z jakimś kochankiem? Przyjmując, że sam jest wierny w całym zakresie. Jak byś odebrała taką indyferentność w tym zakresie? Strzelam, że jednak by denerwowało, wszak zasady na pewno jakieś masz, więc podobnych byś od drugiej połówki wymagała. Ciekawią mnie różne podejścia do tego  Kropka napisał(a): Kokietowanie niby ok, od tego małżeństwa się raczej nie rozpadają. A jeżeli ona uzna, że takie kokietowanie to jest kombinowanie. Które z Was będzie ustalało granicę, co jest już "kombinowaniem", a co jeszcze nie? Sprawdzić warto przed zakochaniem się, czy jest szansa w dojściu do porozumienia właśnie w takich sprawach, aby potem nie było niespodzianek  Każdy lubi co innego, każdy będzie też tolerował co innego, trzeba się więc dopasować. Jak już pisałem mi np. kokietowanie by nie przeszkadzało (spływałoby po mnie), za to intrygi za moimi plecami już tak, nawet takie niewielkie  Kropka napisał(a): A pisząc o wierności miałam na myśli wierność dokonanemu wyborowi (wyborowi małżonka, konkretnie), która mieści w sobie chyba wszystkie rodzaje wierności.
Wierność wyborowi to wierność wyborowi, nic więcej nie mówi. Mąż tłukący żonę i dzieciaki przy każdej sposobności ale nigdy jej nie zdradzający też to spełnia, że się posłużę drastycznym przykładem.... Rozumiesz o co mi teraz chodzi kiedy chciałem, aby bardziej konkretnie napisać?
|
Cz sty 04, 2007 21:38 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
-olfik- napisał(a): Tak z ciekawości, bardzo by Ciebie denerwowało, jakbyś miała męża, który ma w nosie czy jesteś puszczalska czy nie, a ważne jest dla niego tylko, czy sobie nie uciekniesz z jakimś kochankiem? Przyjmując, że sam jest wierny w całym zakresie. Jak byś odebrała taką indyferentność w tym zakresie? Strzelam, że jednak by denerwowało, wszak zasady na pewno jakieś masz, więc podobnych byś od drugiej połówki wymagała. Ciekawią mnie różne podejścia do tego  Nie jestem pewna czy to byłąby miłość z jego strony. Kropka napisał(a): A pisząc o wierności miałam na myśli wierność dokonanemu wyborowi (wyborowi małżonka, konkretnie), która mieści w sobie chyba wszystkie rodzaje wierności. Wierność wyborowi to wierność wyborowi, nic więcej nie mówi. Mąż tłukący żonę i dzieciaki przy każdej sposobności ale nigdy jej nie zdradzający też to spełnia, że się posłużę drastycznym przykładem.... Rozumiesz o co mi teraz chodzi kiedy chciałem, aby bardziej konkretnie napisać?[/quote]
Cały czas nie rozumiesz co ja rozumiem pod pojęciem wierność. Wierność wyborowi to wierność także przysiędze małżeńskiej (a nie samamu faktowi małżeństwa), a tam jest mowa o miłości, uczciwości itd. Miłość wyklucza raczej spuszczanie bęcków żonie i dzieciom.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Cz sty 04, 2007 21:45 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
Kropka napisał(a): -olfik- napisał(a): Tak z ciekawości, bardzo by Ciebie denerwowało, jakbyś miała męża, który ma w nosie czy jesteś puszczalska czy nie, a ważne jest dla niego tylko, czy sobie nie uciekniesz z jakimś kochankiem? Przyjmując, że sam jest wierny w całym zakresie. Jak byś odebrała taką indyferentność w tym zakresie? Strzelam, że jednak by denerwowało, wszak zasady na pewno jakieś masz, więc podobnych byś od drugiej połówki wymagała. Ciekawią mnie różne podejścia do tego  Nie jestem pewna czy to byłąby miłość z jego strony. A co?  Nie wiem jaką masz definicje miłości. Czy miłość musi wiązać się z akurat taką zazdrością? Czy musi wiązać się ze zniewalaniem, zamiast daniem możliwości wyboru?  Kropka napisał(a): Cały czas nie rozumiesz co ja rozumiem pod pojęciem wierność. Wierność wyborowi to wierność także przysiędze małżeńskiej (a nie samamu faktowi małżeństwa), a tam jest mowa o miłości, uczciwości itd. Miłość wyklucza raczej spuszczanie bęcków żonie i dzieciom.
Dokładnie, a skąd wiesz, jak druga połówka rozumie miłość, uczciwość i wierność? Może miłość to dla niego 'ładne cycki'? Wierność to 'żona nie może spojrzeć na nikogo, a jak nawet pomyśli to w ramach kary dostanie lanie', a uczciwość to oczywiście nie zdradzanie zbyt często  No ja się domyślam, że Ty masz inne... Ale jakie? 
|
Cz sty 04, 2007 22:14 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Tu sobie poczytaj, bo wracamy do punktu wyjścia.
viewtopic.php?t=10320&start=15
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Cz sty 04, 2007 22:47 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A mi się bardzo podoba to co olfik napisał o wierności  Wydaje mi się że to całkiem nieźle odzwierciedla różnice pomiędzy myśleniem mężczyzn i kobiet.
Olfik, zastanawiam się co masz na myśli mówiąc o wierności "psychicznej". Rozmumiem przez to, że partner może "puszczać się", ale bez uczuciowego zaangażowania (czyli zakochania). Ale jeśli tak, to po co? Tego już zrozumieć nie potrafię. Bo skoro dobrze Ci z partnerem, to po co "kochać się" z innymi?
Z drugiej strony co, jeśli partner zakocha się w kimś innym, ale bez "puszczania się", czy będzie to już zdrada? A wydaje mi się, że będąc w jaimkolwiek związku długotrwałym, każdy z partnerów przeżywa zauroczenia, zakochania. I nie jest to zależne od naszej woli.
Dla mnie wierność polega na tym, żeby właśnie nie ulegać pokusie. Czy ja potrafię takiej wierności dochować- nie wiem.
Pozatym olfik, czy zdążysz poznać poglądy dziewczyny na temat zdrad zanim się w niej zakochasz? Niesądzę. A miłość polega na tym, aby dać tej drugiej osobie ta, czego ona potrzebuje, czego pragnie- w tym wierność fizyczną. Dlaczego tak myślę- bo jestem dziewczyną, a dziewczyny zwykle nie potrafią oddzielić sfery uczuciowej od sfery fizycznej (ja nie potrafię).
Olfik, na 99,9999% mogę Cię zapewnić: takiej kobiety nie znajdziesz (mówię to jako kobieta). Jeśli znajdziesz, to albo będzie ona kłamala dla Ciebie, że nie są dla niej ważne zdrady (ale będzie to ją raniło), albo będzie w tym 0,0001% kobiet, które myślą "po męsku". Zresztą mężczyźni też często wymagają wierności absolutnej. Wydaje mi się, że jest to zależne od genów. Tak jak mój tata zazdrosny był o mamę, tak samo mój brat jest zazdrosny o swoją żonę. I często jest to zazdrość chorobliwa. W większości przypadków jednak i kobiety i mężczyźni wolą mieć partnera wiernego.
Apropos tematu przypomnają mi się słowa piosenki:
"Dzień pogania noc świtem purpurowym
Ty jak czarny kot kończysz łowy
Nic mi do twych zdrad chociaż dziwi że
Ich gorzkawy smak ciągle kusi Cię
A gdy patrzę tak śmiejesz się
Nic mi do twych zdrad ale wiem
Choć papierków po cukierkach tu i ówdzie ślad
Marzy Ci się bombonierka taka jak ja
Niby nic a jednak zerkasz jak się dostać do pudełka
Odkryć tajemnice słodką delikatnie zdjąć złotko
Choć papierków po cukierkach ślad i tam i tu
Marzy Ci się bombonierka istny cud
Żeby tak nasycić się ale wciąż w zapasie mieć
I rozgryzać tę zagadkę tę zagadkę
Po ostatnią czekoladkę
Noc pogania dzień szafirowym zmierzchem
Tobie kocich gier nie dość jeszcze
Nic mi do Twych zdrad chociaż dziwi że
Ostry kolor kłamstw nie razi Cię
A gdy patrzysz tak śmieje się
Nic mi do twych zdrad ale wiem
Choć papierków po cukierkach tu i ówdzie ślad
Marzy Ci się bombonierka taka jak ja
Niby nic a jednak zerkasz jak się dostać do pudełka
Odkryć tajemnice słodką delikatnie zdjąć złotko
Choć papierków po cukierkach ślad i tam i tu
Marzy Ci się bombonierka istny cud
Żeby tak nasycić się ale wciąż w zapasie mieć
I rozgryzać tę zagadkę po ostatnią czekoladkę"
|
Pt sty 05, 2007 17:16 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Rita napisał(a): A mi się bardzo podoba to co olfik napisał o wierności  Wydaje mi się że to całkiem nieźle odzwierciedla różnice pomiędzy myśleniem mężczyzn i kobiet.
Podoba Ci się o tyle, że odzwierciedla różnicę w myśleniu, o tyle to też mi się podoba. Jednak samo takie myślenie mi się nie podoba. Nie myślę po męsku  Ale generalnie dobrze wiedzieć. 
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt sty 05, 2007 18:13 |
|
 |
-olfik-
Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49 Posty: 453
|
Rita napisał(a): A mi się bardzo podoba to co olfik napisał o wierności  Wydaje mi się że to całkiem nieźle odzwierciedla różnice pomiędzy myśleniem mężczyzn i kobiet. Dokładnie. Ja to oddzielam, więc nie wymagam od drugiej połówki deklarowania się pod tym względem. Ale przy tym sam mogę zaoferować swoją wierność również pod względem fizycznym. Rita napisał(a): Olfik, zastanawiam się co masz na myśli mówiąc o wierności "psychicznej". Rozmumiem przez to, że partner może "puszczać się", ale bez uczuciowego zaangażowania (czyli zakochania). Ale jeśli tak, to po co? Tego już zrozumieć nie potrafię. Bo skoro dobrze Ci z partnerem, to po co "kochać się" z innymi? Ale to mnie się pytasz po co? Ja napisałem, że mogę tolerować takie zdrady fizyczne, a nie, że sam będę to robił. No kurcze, 2 razy napisałem przecież, poniżej jeszcze 3 raz napisze dla pewności  A że większość kobiet tego nie oddziela to ja wiem, ale jeśli akurat wpadnę na jakąś maniaczkę seksualnych przygód, która pod każdym innym względem będzie mi odpowiadała, to czemu mam jej robić problemy w realizowaniu swojego 'hobby', skoro mi to absolutnie nie przeszkadza?  Rita napisał(a): Z drugiej strony co, jeśli partner zakocha się w kimś innym, ale bez "puszczania się", czy będzie to już zdrada? A wydaje mi się, że będąc w jaimkolwiek związku długotrwałym, każdy z partnerów przeżywa zauroczenia, zakochania. I nie jest to zależne od naszej woli. Dla mnie wierność polega na tym, żeby właśnie nie ulegać pokusie. Czy ja potrafię takiej wierności dochować- nie wiem. A mnie się wydaje, że będziemy przeżywać te chwile zauroczenia i zakochania wtedy, jak sobie źle partnera wybierzemy. Tu trzeba wyeliminować przyczynę, a nie skutek. Myślę, że nie warto się poddawać pisząc 'to nie od nas zależy', tylko należy sprawdzić od czego to zależy i pokombinować, jak tu wybrać takiego, aby po prostu nie trzeba było się więcej zakochiwać  Tylko absolutnie nie pytać się o 'ideał' rozumu, tylko uczuć. Bo ja się zgadzam, to nie od rozumu zależy, w kim się zakochamy. Ale rozum może podpowiedzieć, w kim zakochamy się na dłużej, musi tylko sobie uświadomić, w czym my się tak na prawdę zakochujemy  O to się tutaj cały czas ciskam, aby przemyśleć, kto jest ideałem dla naszych uczuć  A jeśli ktoś się zakocha pomimo tego, to trzeba we dwójkę usiąść i poważnie porozmawiać, gdzie schrzaniliśmy sprawę, i postarać się jakoś z tego wybrnąć. No przecież po to jest ta druga połówka, aby pomagała w trudnych sytuacjach. Rita napisał(a): Pozatym olfik, czy zdążysz poznać poglądy dziewczyny na temat zdrad zanim się w niej zakochasz? Niesądzę. Ja się nie zakochuje na podstawie samego wyglądu, po prostu powstrzymuje wyobraźnie, aby nie stwarzała sobie wyssanych z palca złudzeń na temat jakiejś 'ładnej laski'. A w celu poznania poglądów użyje tajemnego wynalazku zwanego mową, i po prostu się o to zapytam  A nieszczerość i tak dyskwalifikuje, już wole być sam niż z wrogiem... Rita napisał(a): A miłość polega na tym, aby dać tej drugiej osobie ta, czego ona potrzebuje, czego pragnie- w tym wierność fizyczną. Dlaczego tak myślę- bo jestem dziewczyną, a dziewczyny zwykle nie potrafią oddzielić sfery uczuciowej od sfery fizycznej (ja nie potrafię). Domyślam się tego, i przecież pisałem wcześniej, że: Cytuj: Ze swojej strony mógłbym akurat ofiarować oba rodzaje wierności. i Cytuj: Ale ja rozumiem, że większość ludzi chce mieć całość dla siebie, dlatego dla siebie nigdy bym wzajemności w tym nie wymagał, co zresztą napisałem.
Napisze i po raz trzeci  Mnie takie fizyczne zdrady nie interesują. Ja zdradzać nie mam zamiaru, nie potrzebuje tego. Nawet w stanie wolnym mi się po prostu nie chce, więc tym bardziej gdybym się z kimś związał głupio by było... Ale czemu miałbym tego zabraniać drugiej połówce, gdyby ją takie coś bawiło, skoro mi to nie przeszkadza?
|
Pt sty 05, 2007 18:46 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
-olfik- napisał(a):
A jeśli ktoś się zakocha pomimo tego, to trzeba we dwójkę usiąść i poważnie porozmawiać, gdzie schrzaniliśmy sprawę, i postarać się jakoś z tego wybrnąć. No przecież po to jest ta druga połówka, aby pomagała w trudnych sytuacjach.
olfik  Skąd wiesz, że jeżeli ta druga osoba się zakocha, to jeszcze wogóle będize chciała jeszcze z Toba rozmawiać?? Powie, zakochałam się i już, nie mam zamiaru męczyć się całe życie. Adieu.
A wtedy choćbyś na rzęczach stawał, to nic z tego. Co sam ze soba usiądziesz i będziesz rozmawiał?? Albo będziesz się zastanawiał gdzie popełniłeś błąd, którego być może wcale nie popełniłeś??
Bo może się tak okazać, że osoba, którą uważałeś za druga połówke wcale nie jest tą druga połówką.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pt sty 05, 2007 21:29 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|