Napisałem ci wcześniej
A jeśli chcesz coś poczuć i doświadczyć to posiedz sobie blisko osoby ciężko chorej najlepiej w ostatnim stadium raka, tak z godzinkę. Dowiesz się szybko co czym jest i czy coś wogóle jest.

Ja np poczułem okropny ból. Dopiero On mi go ściągnął utylizował i wyjaśnił, dzlaczego tak się dzieje.
Jest wykształconym człowiekiem, spokojny, dobry, potrafi wysłuchać, czasami tylko doradza co kto ma zrobić lub coś zmienic w zyciu.

Dobry człowiek zawsze daje dobro.

Każdy człowiek ma swoje własne doświadczenia i swoje osobiste przeżycia jeśli chodzi o bioenergoterapię.
Wiele radosnych i uśmiechniętych twarzy widziałam swego czasu , korzystając z bioenergoterapii .Nie mogę zaprzeczyć iż Ci ludzie posiadają wiedzę, ponieważ ją posiadają.
Takiej wiedzy nie posiadają Ci którzy do nich przychodzą.
Istotną rzeczą jest to - by człowiek do prawdy o bioenergii doszedł sam .
Swoim własnym tokiem rozumowania i swoim własnym postrzeganiem wielu rzeczy.
Zawsze pisałam i pisać będę , że człowiek dla ujęcia sobie bólu i cierpienia, sobie lub bliskim - zrobi wszystko i sięgnie po wszystko.Taką mamy naturę że ból przysparza nam cierpienia a my cierpieć nie chcemy, jest to najbardziej ludzkie postrzeganie - pomocy sobie samemu.
Nie zatrzymam człowieka który cierpi i korzysta z pomocy bioenergoterapii , ponieważ człowiek który cierpi - w bólu nie słucha - on chce przestać cierpieć - i to też jest naturalny ludzki odruch.
Dlaczego nie słuchamy w bólu? - bo czujemy strach przed cierpieniem.
W chwilach gdy słyszymy o wyroku " dni" nad sobą - też łapiemy się bioenergii bo wiemy - że nikt " namacalnie " nam nie jest w stanie już pomóc.
Bóg odchodzi w zacisze - przestaje być Bogiem - ponieważ Go nie czujemy , więc nie wierzymy że może nam pomoc a tym bardziej , pomóc w sposób taki jak my chcemy.
Bioenergoterapie mamy w zasięgu ręki - Bóg staje się nieosiągalną rzeczywistością.
A my chcemy - żyć ...
Nigdy zdrowy nie zrozumie chorego a chory nie posłucha zdrowego i jeden i drugi ma inny wymiar postrzegania bólu i cierpienia.
Nie napiszę Ci - nie korzystaj z bioenergoterapii , nie napiszę Ci - nie idź tam.
Napiszę Ci - że kiedyś miałam takie spojrzenie na bioenergoterapie jak Ty .
Widziałam uzdrowionych, radosnych i szczęśliwych.
Dzisiaj w tych samych ludziach widzę tragedię i porozwalane rodziny ....
Dzisiaj słyszę - niech Bóg idzie swoją drogą a ja pójdę swoją.
Odwracając się plecami do źródła zła - człowiek musi uzbroić się w tarczę Boga , by mógł znieść baty które mu zadaje w chwili odwrotu " fałszywy darczyńca dobra"
Najcięższe baty to te - które człowiek zbiera właśnie w kościele do którego ucieka po pomoc.

Siedziałam przy młodej osobie (35 lat) umierającej na na raka, wspomagaliśmy go na wszelki po ludzku możliwy sposób, najbardziej modlitwą, ale żadne z nas nie odważyłoby się powierzać nieszczęśliwca jakiemuś "uzdrowicielowi" posługującemu się mocą nieznanego źródła.
Ani on nie chciał eksperymentować i ratować się na każdy możliwy sposób.
Nikt nie twierdzi, ze osoby zajmujące się bioenergoterapią to ludzie źli, z wieloma wadami.
Niemniej są uwikłani w jakieś zapewne dla nich samych nieznanymi moce.
Efekty różnych poczynań są często widoczne po latach.
I o nich wypowiadają się, relacjonują ludzie, którzy przez lata także sądzili, że czynią dobro, że posiedli misję leczyć, pomagać energią innym.
Ich świadectwa, świadectwa egzorcystów wskazują, że należy brać pod uwagę, że może to być igranie z czystym złem.

Zadałas pytanie " Bioenergoterapia- niszczycielska siła-czy w każdym przypadku"
Dlaczego akurat takie?
Masz dużą przekonującą wiedzę napisz co twoim zdaniem spowodowało u mnie tak okropny ból

Nie jestem lekarzem, nie posiadam wiedzy medycznej, nie znam Ciebie a tym bardziej nie znam Twojej dolegliwości - jakim sposobem mam widzieć , co było czynnikiem wywołującym u Ciebie ból?
Nie wiem też o jakim bólu piszesz - fizycznym czy psychicznym.

Pytanie w wątku wynika z bardzo prostego powodu.

Nie znalazłam i nie usłyszałam o ani jednym przypadku na świecie - działania bioenergoterapii nie powodującego " skutku ubocznego" - fizycznego, psychicznego , czy też duchowego.
W każdym przypadku jedna ze wspomnianych " sfer" jest zniszczona .

Wiem, że nie znasz sie na medycynie. Twoja wiedza odnosnie bio... mnie powala, Napeweno coś słysałaś o przepływie czegoś tam.

Nasi Polscy najwyżsi hierarchowie maczali w tym palce to komu mam wierzyć Tobie i Alus. Ile razy mogą się mylić , zmieniać zdanie. Wtydy nie było PŚ.

Człowiek Iroon musi starać się myśleć.
Nasi najwyżsi hierarchowie są ludźmi - mylą się tak samo jak każdy z nas , niczym się od nas nie różnią poza drogą jaką wybrali w życiu.
Każdy człowiek ma swoja własną drogę i KAŻDY człowiek ma prawo się mylić.
O tym że księża nie są ideałami przekonałam się w wieku 10 lat - wtedy dotarło do mnie - że coś nie jest tak w Świątyni którą kochałam jako dziecko i uznawałam Ich za autorytet.
Ufa się wyłącznie Bogu ale słucha się tego co mówi człowiek - do Ciebie należy wyciągnięcie z tego wniosku.
Nie słucha w sensie " posłuszeństwa" lecz słucha w sensie " poznania"
Wszystko co piszę, pisze z doświadczenia - nie posiadam wiedzy nabytej " książkowej"
Najgorszą rzeczą dla człowieka jest chaotyczne myślenie.
Nie wiesz komu wierzyć, nie wiesz komu ufać , pomimo tego że chcesz zaufać.
Uważasz za słuszne to co inni krytykują, uważasz za słuszne to co było dla Ciebie dobre , inni uważają że jest złe.
Odstaw - nie korzystaj z bioenergii - zostaw to na jakiś czas, weź na to obiektywne spojrzenie.Przyjrzyj się temu z boku z pozycji obserwatora.
Nie rób sobie jednocześnie wroga z człowieka którego uważasz za " dobroczyńce" .Traktuj Go jak zwykle, jak sąsiada .
Ty sam musisz przeanalizować i wiedzieć czy to jest dobre czy złe.
Pamiętaj, że sami doświadczamy tego z czym się stykamy , a styczność mamy poprzez nasze wybory.
Nie jest mądrym posunięciem branie do siebie wszystkiego o czym mówią i piszą inni , nie można siebie wzorować na doświadczeniach innych, ponieważ każdy posiada inne doświadczenia które go kształtują.
Tak samo i Ty - posiadasz swoje.

Przepływ " czegoś tam" jak to nazwałeś to " nośnik" negatywnej energii wpływającej z czasem negatywnie na człowieka.
Negatywna energia , bioenergia - to "przykrywka " istoty inteligentnej.

Każdy człowiek dokonuje wolnych wyborów, może sobie dowolnie błądzić, przy czym jeśli jest osobą wierzącą w Chrystusa, to w kontakcie z nieznanym, które w przekonaniu wielu jest złem, winien pamiętać o przestrodze Chrystusa, aby nie bać się tych co zabierają ciało, ale tych co dusze mogą zabrać.
Jeśli wierzymy, to winniśmy mieć na uwadze fakt, że często bardzo ciężkie, naznaczone chorobą, ziemskie życie trwa w obliczu wieczności jak mgnienie oka.
Czy warto zatem ryzykować utratę życia wiecznego?

Alus - człowiek jest tylko człowiekiem i ratuje siebie jak tylko może, nie stawia się warunków - cierp a będziesz miał życie wieczne.

Kilkakrotnie przywoływałam Katechizm KK mówiący o potrzebie opieki paliatywnej, więc nie przekonuję o konieczności cierpienia jako warunku zbawienia.
Chodzi o nie zatracaniu duszy poprzez nieznane praktyki z pogranicza okultyzmu, które jak sama pisałaś z pozoru przynoszą korzyści, a z czasem szkodzą zdrowiu psychicznemu i duchowemu.
I w konsekwencji mogą zatracić człowieka zamykając mu bramy do królestwa Bożego.
Owszem każdy uczyni co zechce, ale przestrzegać należy stale.

Widzisz, jestem człowiekiem jak większość Alus - pomimo mojego stosunku do Boga, nie mam pojęcia jak się zachowam w przyszłości, ponieważ jak większość ludzi posiadam wiele słabości.
Tak właśnie wygląda to w praktyce życia - teorie , że człowiek sobie sam zamyka bramy niebios są nie adekwatne do realiów, ponieważ wiele rzeczy i wiele naszych wyborów , podejmowanych jest w " nieświadomości rzeczywistej " - sprawa słuszna okazuje się z czasem sprawą niesłuszną.
By wyłonić tę różnicę musimy " zamieścić ją w czasie"
Teraz - gdy nie odczuwasz bólu , nie widzisz bólu innych - masz zdanie takie jakie masz .
W obliczu cierpienia - wszystko może się zmienić.

Może, ale na pewno nie pójdę do uzdrawiacza. Nigdy nie wierzyłam w te praktyki i nigdy nie uwierzę.
Z tym, że nie mam na myśli osoby chore i cierpiące, ale wszelkiej maści "uzdrawiaczy".
Którzy często te praktyki traktują jak swoje źródło utrzymania.

A propo cierpienia: ks J. Tischner umierający w ogromnych cierpieniach na raka krtani, nie zdolny nic mówić, napisał na kartce nie uszlachetnia.

A ja myślę, że dziś nie możesz na 100% stwierdzić co zrobisz jutro....

Magdaleno śledzę i czytam Twoje posty. Pomimo moich 66 wiosen to bardzo je sobie cenię, wiele cennych rad i mądrości zyciowych. Dużo sie od Ciebie jeszcze uczę. Jesteś przekonująca, niesiesz spokój i dajesz miłość do bliżniega, chwala Ci za to. Kontynuuj to, Zycze Ci wszystkiego dobrego. Mogłabyś tu być za moderatora. Zgloszę to.

Zdecydowanie nie pójdę szukać pomocy u szarlatanów, "uzdrowicieli", o których wydałaś jednoznaczną opinię