Przyjaźń między mężczyzną a kobietą.. a seksualność.
| Autor |
Wiadomość |
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
No to pokolei..
--------------------------------------------------------------------------------
Incognito..
Pozdrawiam i życzę wytrwałości..
Ale.. bardzo podobają mi się Twoje
słowa pod wypowiedziami:
Obudź się! Obudź się i kochaj
--------------------------------------------------------------------------------
Nathalie
Co do rad, nie chciałem się wymądrzać. Jeśli tak to odebrałaś,
przepraszam z góry. Z autopsji wiadomo, że takiego rodzaju
problemy wychodzą dopiero po latach. Często nie chcemy
sobie ich uświadamiać. Niektórzy ludzie przez lata nie chcą
o nich myśleć. Wiem to też na swoim przykładzie. Chciałem
myśleć o tym, co jest dobre, ale na siłę zamykałem się na to,
co dzieje się złego.. bo wtedy straciłbym równowagę emocjonalną.
A teraz? Nauczyłem się nazywać dobro dobrem, zło złem..
Postawa Księży zaskoczyła Ciebie? Mówisz, że nie mają w tym
względzie doświadczenia? Oj chyba zapominasz o tym, że celibat
nie zakazuje przyjaźni. Może oni mają właśnie w tym największe
doświadczenie? Przynajmniej Ci Księża, których ja znam..
Pamiętam jednak o tym, że są to tylko ludzie i mogą się mylić.
Wyjątkowo pesymistycznie podchodzisz do powiązania małżeństwa
z przyjaźnią. Może oceniasz sytuację po swoim doświadczeniu
życiowym: nie wyobrażasz sobie, by mąż miał przyjaciółkę,
nie wyobrażasz sobie podziału zaangażowania na męża i przyjaźń.
Myślę, że to jest kwestia indywidualna.. Każdy z nas jest inny..
Mnie cieszy to, że kobieta, którą darze przyjaźnią, jest osobą
aseksualną (życie dało jej w kość nieźle) i ma ogromny dystans
do uczuć.. Podobnie jest ze mną.. nie wyobrażam sobie zdrady,
a jeszcze lepsze jest to, że nie utożsamiam Miłości z uczuciem,
bo Ona nim nie jest. Miłość i uczucia współdziałają ze sobą.
Ale nie są tym samym..
Jeśli chodzi o szczegóły, w rozmowie z Agą nie skupiam się
na proporcjach "dobra" czy "średnia" znajoma.. podkreślam
jej zupełnie inne aspekty, np. ten, że mąż ją podwoził do mnie
do pracy, by mogła ze mną porozmawiać. I co Ty na to?
Dostrzegam to, że Aga po porodzie przestała się mną
interesować tak, jak wcześniej. To wyjątkowo trafne spostrzeżenie.
Mamy na tym punkcie ostatnio poważne spięcia. I uwierz mi, że
gdyby nie przyjaźń, gdybym nie mógł się wygadać o tym komuś,
rozwaliłbym się wewnętrznie i niepotrzebnie bombardowałbym
żonę zachłystniętą zauroczeniem i zakochaniem w synku.
Tak. Sytuacja wygląda bardzo poważnie. Jej trudno pogodzić
życie uczuciowe pomiędzy mną, a synem. To mnie jednak nie pcha
do tego, by szukać sztucznie zainteresowania w przyjaźni. Rozumiem
tę kwestię. Przygotowywaliśmy się do niej przez lata. Książki jednak
pomogły. Cieszę się chociaż, że to one przyznają mi rację
i Aga o tym wie  że najważniejszy jest mąż  i tę kartkę winno
powiesić się kobiecie nad łóżeczkiem dziecka..  Hmm.. uśmiechnij
się.. głowa do góry.. będzie oki..
--------------------------------------------------------------------------------
Donpedro
Zgodzę się z tym, że przyjaźń pomiędzy żonatym, a mężatką
jest rzadko wskazana. Dostrzegam to i rozumiem do końca..
To bardzo delikatny grunt. Postrzeba tu osób o ogromnej
odporności psychicznej, emocjonalnej i duchowej.
Pięknie piszesz o Miłości. To mi się bardzo podoba.
Proponuję Ci przeczytać moją powyższą odpowiedź.
O tym samym pisałem. Miłość to nie uczucie..
Widzę, że rozumujemy podobnie.
Co do godzenia sfery życia rodzicielskiego z małżeństem
i przyjaźnią - chyba trochę się zagalopowałeś.. myślę,
że to, co napisałem powyżej do naszej Forumowiczki
odpowie Ci na pytanie. Na pewno nie musisz mieć
powodów do niepokoju..  Nie jestem małym dzieckiem..
Fakt, źle się czuję, gdy żona nie dość, że nie okazuje
mi zainteresowania, traktuje mnie na niepochlebiającym jej
poziomie, ale to już kwestia naszych ostatnich rozmów,
w których dochodzimy powoli do porozumienia.
Skoro nie jest zainteresowana mężem, niech przynajmniej
okaże należny szacunek. Myślę, że powoli do tego dojdziemy.
--------------------------------------------------------------------------------
Bobo
Sorki, przeczytaj poważnie powyższe odpowiedzi, bo się pogubiłeś.
Ta sytuacja naprawdę nie wygląda tak, jak ją sobie wyobraziłeś.
A żona moja uległą nie jest. To osoba o bardzo silnym charakterze.
--------------------------------------------------------------------------------
cdn
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
| So lis 19, 2005 11:58 |
|
|
|
 |
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
(cd)
--------------------------------------------------------------------------------
Spidy
Czułość i opiekuńczość w przyjaźni. To bardzo ciekawe.
Ciekaw jestem dalszej analizy Twojej odpowiedzi..
Narazie jest to dla mnie za trudny język, którym piszesz,
więc pozwolę sobie na komentarz tylko tego, co zrozumiem..
Nie jestem w Twojej sytuacji, więc nie mogę sobie tego
wyobrazić i oceniać..
Uważam, że nie ma nic złego w przytulaniu.
Liczą się intencje, w jakim celu to robimy..
NA NIE POWINNIŚMY KIEROWAĆ RACHUNEK SUMIENIA.
--------------------------------------------------------------------------------
Donpedro
Oddaję Ci należny szacunek, że unikasz sytuacji intymnych
z inną kobietą. Nie wiem, może i jestem dziwny, ale nie kręci
mnie zalotnictwo innych. Może to właśnie Bóg chciał wykorzystać?
Bym mógł np. ewangelizować prostytutki? Po coś ta Siła Jego musi być.
--------------------------------------------------------------------------------
Spidy
Wybacz, ale nie zgodzę się z tym, że pokusa może być Łaską.
Łaska Boża wypływa od Boga, pokusa od złego.. przyzwolenie
Boga na działanie złego nie jest Łaską Boga, ale niekiedy jedyną
formą dydaktyczną: sparzysz się, to zrozumiesz, co robiłeś..
Co Twoim zdaniem jest złego w trosce o przyjaciółce?
A jeśli jest ona kierowana celami ewangelizacyjnymi?
Bo tej osobie nie pomagają kazania, homilie, ale obecność.
Wiesz, jak bardzo zależało jej na tym, by poznać kogoś,
kto nie będzie dążył do tego i owego w sferze seksualności?
Jestem dumny z tego, że Bóg udzielił mi tej Łaski, by być
świadkiem jej odbudowy wiary w ludzi.. tym i w Boga.
Nie masz pojęcia, co przeszła. Odpowiedzialność..
To jest najważniejsze.. obok Miłości, ale i w przyjaźni.
Jeśli postępujemy odpowiedzialnie, to dlaczego ktoś
ma w nas szukać winy? Z zwykłej hipokryzji chyba..
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
| So lis 19, 2005 12:21 |
|
 |
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
cieplutki napisał(a): Uważam, że nie ma nic złego w przytulaniu. Liczą się intencje, w jakim celu to robimy.. NA NIE POWINNIŚMY KIEROWAĆ RACHUNEK SUMIENIA
Tyle, że w rachunku sumienia rozważa się przed Bogiem zdaje się i intencje, i sam czyn, i jego bliższe oraz dalsze konsekwencje. Oczywiście prosząc Go o łaskę dopełnienia tego, co było w naszych czynach niedoskonałe. On może zawsze ze zła wyprowadzić dobro, gdy Go w swoim niezdarnym dziecięctwie Bożym prosimy. Jednak to, że możemy Mu ufać, że naprawi coś, co zchrzaniliśmy, nie zwalania nas z obowiązku dbałości o dobro w każdym czynie, za każdym razem. Podsumowując, dostaliśmy od Boga rozum m.in. po to, żeby przewidywać konsekwencje naszych działań. Dla mnie, kawalera, pytanie brzmi: Jak to przytulenie wpłynie na moją relację z Bogiem i relację z tą kobietą? Kolejność w tym zdaniu ma znaczenie. Dla męża, moim zdaniem, to pytanie brzmi: Jak to przytulenie wpłynie na moją relację z Bogiem, z moją żoną i z tą kobietą? Bardziej skomplikowane. Kolejność j.w. -------------------------------------------------------------------------------- cieplutki napisał(a): przyzwolenie Boga na działanie złego nie jest Łaską Boga, ale niekiedy jedyną formą dydaktyczną: sparzysz się, to zrozumiesz, co robiłeś..
Rzeczywiście tak się dzieje, gdy się nie podejmuje walki z pokusą albo mało konsekwentnie. Wiem doskonale po sobie (na drugie mam Cienki Bolek). Ale dopuszczenie pokusy przez Boga, gdy ja z miłości do Niego podejmuję się walki (z Jezusem za plecami) jest jakby "treningiem duchowym", który jest łaską, bo dzięki temu wzrastam. Przyznaję się, że słabo mi idą te treningi, ale jestem początkującym rycerzykiem  No, ale odbiegliśmy od tematu... Jeśli w dalszej części poczujesz się dotknięty, cieplutki, to znieś to dobrze, proszę. cieplutki napisał(a): Co Twoim zdaniem jest złego w trosce o przyjaciółce? A jeśli jest ona kierowana celami ewangelizacyjnymi?
A co to jest "cel ewangelizacyjny" w relacji między dwojgiem ludzi??? Nawrócenie? Wybacz, ale to nie Ty masz nawracać, tylko Jezus Chrystus. Jeśli jesteś "żywym kamieniem" Kościoła, to tkwisz mocą sakramentu w dobrym miejscu tej budowli, dla Ciebie najlepszym - w Waszym małżeństwie. Z tego miejsca możesz (i powinieneś) świadczyć jako mąż i ojciec, ale nie nawracać. cieplutki napisał(a): Bo tej osobie nie pomagają kazania, homilie, ale obecność.
Jezusa Chrystusa cieplutki napisał(a): Wiesz, jak bardzo zależało jej na tym, by poznać kogoś, kto nie będzie dążył do tego i owego w sferze seksualności?
Najpewniej Jezusa Chrystusa.
Postaram się nie wymądrzać, tylko podzielę się z Tobą czymś, co "przez przypadek" dziś czytałem. Miłość widziana z perspektywy starca (wyobraź sobie, że jesteś już trochę "zimniutkim" cieplutkim-70-latkiem):
(...) i nawet dawna miłość co straszyła grzechem stroi miny zabawne bo stała się duchem miłość to samotność co łączy najbliższych stąd czyste nawet co jest zbyt gorące (...)
(Ks. Jan Twardowski, fragm. "Wszystko co dawne")
Miłość to samotność co łączy najbliższych. Ile to lat trzeba przeżyć, żeby się dowiedzieć, że w głębi serca jest się zawsze samotnym?(samotność oczekiwania na Pana?)
Bolesna czasem jest ta samotność, której żaden człowiek nie wypełni.
I Ty też tej samotności nikomu nie wypełnisz (możesz tylko zasłonić Jezusa - to Jego miejsce). Uważaj na to cieplutki! Wiem, jaka to pokusa, bo sam jej kiedyś uległem i może dlatego do Ciebie piszę.
Kto jest Ci najbliższy, cieplutki? Tak szczerze? Obaj wiemy, jaka jest prawidłowa odpowiedź, tzn. kto powienien. Ale to się nie staje samo, na to się pracuje - oczywiście we dwoje (pomysł z tą kartką nad łóżeczkiem niegłupi, niegłupi  Pewnie, że macie na to całe życie, ale czemu nie zacząć jutro rano?
Nie wiem jak to jest kochać się z żoną w niedzielny poranek, ale domyślam się, że to całkiem przyzwoity i na dokładkę miły sposób na wspólne świętowanie Zmartwychwstania Pańskiego.
Kurcze, chyba znowu się wymądrzam. Ale jak mam Ci powiedzieć, że miłość po prostu musi być radykalna, inaczej zanika. Bóg przecież kocha Cię właśnie tak - radykalnie!
Wracając do wiersza i tematu, życzę Ci z całego serca, żeby Twoja żona była Ci po ludzku najbliższa (po Bożemu, tj. poprzez sakrament małżeństwa, jest i będzie na wieki!) i żeby to właśnie Wasza miłość znów była, cieplutki, "zbyt gorąca".
Będzie co wspominać na tej emeryturce
A ja dowiedziałem się z tych przemyśleń tyle, że żona powinna być najbliższą przyjaciółką. To fajny wniosek. Tylko że ja jestem kawalerem
Czy to ja pisałem, że stan cywilny jest w tej debacie bez znaczenia? 
|
| N lis 20, 2005 1:47 |
|
|
|
 |
|
Awa
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 12:10 Posty: 1239
|
cieplutki ujme to nakrocej i najlapidarniej jak mozna:znasz takie przyslowie,,gdzie diabeł nie moze ,tam babe posle"?
Tak na serio to bardzo zgadzam sie ze slowami spidiego z ostatniego postu.
|
| N lis 20, 2005 15:57 |
|
 |
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Na początek muszę się wam pochwalić,
że w moim domu dochodzi do ożywionych
rozmów na ten temat..  niestety skutek
ich jest bolesny.. tak, jak bolesna jest prawda..
Do wszystkiego trzeba dojrzeć..
Skutek bolesny.. bo mamy różne zdania..
Więc musimy się dotrzeć.. staram się podchodzić
do tematu bardzo łagodnie.. nie zawsze to wychodzi..
Ale te rozmowy wiele mnie (i z pewnością żonę) wiele uczą..
Nie wiedziałem, że w porywach zazdrości jest skłonna do takiego
zaangażowania w zainteresowanie się moją osobą..
To tak na początek.. by powiedzieć, że nie jestem tajniak,
bo nie mam nic do ukrycia.. więc proszę troszkę o zaufanie..
Analizując wypowiedzi forumowiczów...
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=
SPIDY
Kiedyś słyszałem fajną myśl, która jest któtkim i prostym
uzupełnieniem Twoich słów: WE WSZYSTKIM, CO ROBISZ,
CZYŃ TAK, JAKBY ZALEŻAŁO TO OD CIEBIE, A UFAJ TAK,
JAKBY WSZYSTKO ZALEŻAŁO OD BOGA..
Mówiąc o przytulaniu, mam ciepły charakter, co widać
i w obecności żony (nie zawsze na żarty) tulę do siebie
jej siostry.. ona wie o tym, że jest to część mojej osobowości.
Po części jest to spowodowane potrzebą ciepła, ale nie wynika
to zaraz z podtekstów seksualnych. Hmm.. te jej siostry czasami
na żarty całuję po policzku i szyji.. mając ubaw z ich wstydu
..i żona o tym wie, że ja już taki jestem
Sprawa dopuszczania pokus.. trochę gubimy się..
Szatan nie jest palcem Boga.. Więc jak pokusa złego może
być Łaską Bożą? Jest treningiem i doświadczeniem, próbą
dla wiary, możliwością rozwoju, ale to nie ma Źródła w Bogu.
Może efekt działania pokusy nie działa tylko w stronę człowieka?
Może jest to poniżenie dla złego? Nic tak bardzo nie poniża piekła,
jak pokora i walka z pokusami...
Spidy
Cenię to, że przyznałeś swoją słabość co do tych treningów.
Hmm.. prosisz, bym nie czuł się dotknięty
w czytaniu wiadomości.. już ubieram się w cierpliwość..
1. Dziękuję Bogu,że pozwolił mi doświadczyć tego,
iż od nawracania jest Bóg,a nie ja...już kawałek czasu temu.
2. Cel Ewangelizacyjny?Zaniesienie Dobrej Nowiny o Chrystusie.
3. Dziękuję Bogu za Dar Małżeństwa.Dziękuję za liczne próby,
za możliwość rozwoju we wcale niesprzyjających dla mnie
okolicznościach,które są dla mnie czasami wyjątkowo powalające.
4. To,co mam robić,winien mi dyktować Bóg,a nie człowiek.
5. Gdy byłem daleko od Kościoła,nie docierała do mnie Idea Boga.
Docierała do mnie obecność człowieka.Po czasie,gdy przejrzałem,
zrozumiałem,iż był to Chrystus,który dał mi możliwość przyjaźni..
6. Z pisaniem Imienia Jezusa Chrystusa przesadzasz.
Nie możesz traktować Go instrumentalnie.
7. Poczucie samotności nie dokucza mi.Żyję dla ludzi.
8. Kto mi jest najbliższy? JEZUS CHRYSTUS...  i przy nim człowiek.
9. To prawda. Bardzo się wymądrzasz. Wyrośniesz z tego.
Czemu? Bo się do tego przyznajesz. A to połowa sukcesu.
10. Miłość musi być radykalna.. ale i otwarta..
11. Zapewniam Cię, że oddałbym życie za żonę.
=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=
Awa
Trochę wiary w ludzi...
I w siebie.. 
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
| Pn lis 21, 2005 14:34 |
|
|
|
 |
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Cieplutki, fajnie że zaczęliście z żoną rozmawiać o sprawie  I fajnie, że masz zazdrosną żonę, bo ten napis nad łóżeczkiem widać już nie będzie potrzebny
Powodzenia i już!
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
| Pn lis 21, 2005 17:41 |
|
 |
|
donpedro
Dołączył(a): Cz paź 13, 2005 18:36 Posty: 116
|
Spidy napisał(a): Dla mnie, kawalera, pytanie brzmi: Jak to przytulenie wpłynie na moją relację z Bogiem i relację z tą kobietą? Kolejność w tym zdaniu ma znaczenie.
Dla męża, moim zdaniem, to pytanie brzmi: Jak to przytulenie wpłynie na moją relację z Bogiem, z moją żoną i z tą kobietą? Bardziej skomplikowane. Kolejność j.w.
jak wpłynie na relacje z Bogiem: wszystko zależy od Twoich intencji (Bóg je widzi) oraz skutków (Bóg też je widzi), czy kogoś skrzywdzisz swoim postępowaniem, czy pomożesz komuś, czy umocnisz swoim postępowaniem więź z Twoją żoną czy raczej oddalicie się od siebie, jeżeli skutki twoich działań są zgodne z zasadą miłości to na pewno Cię to zbliży do Boga, natomiast jeżeli np. motywy Twoich działań mają tło seksualne to różnie może być...
jak wpłynie na relacje z tą kobietą: to kwestia psychologiczna. Kobiety przytulenie traktują tak jak komunikat: "Lubię Cię, możesz na mnie liczyć, będę Cię chronił" lub coś w tym stylu. Musisz się zastanowić, czy taką deklarację będziesz w stanie konsekwentnie zrealizować. Takie przytulenie to pewna obietnica. Jeżeli tej obietnicy nie możesz spełnić to kłopoty pewne. Jeżeli świadomie składasz taką 'bezsłowną' deklarację gestem przytulenia to będzie to początek flirtu.
jak wpłynie na relację z żoną: biorąc pod uwagę powyższe, raczej nie wpłynie dobrze, kobieta nie widzi intencji, może się poczuć zdradzona, może nie przyjąć tłumaczeń, jednym słowem może być cieżko.
Będąc w związku (małżeńskim) trzeba się nauczyć co ta druga osoba toleruje a co nie. Małżenstwo jest w końcu dobrowolnym ograniczeniem wolności i nie wszystko wolno robić. To ograniczenie wolności wynika z przysięgi małżenskiej ("... ślubuję Ci miłość, wierność, oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci..."). Przysięga małżeńska jest bezwarunkowa i zwalnia z niej tylko śmierć. Miłość wymaga aby nie krzywdzić drugiej osoby, nie sprawiać przykrości itd. w ogole to sa trywialne sprawy nie wiem po co otym piszę...
_________________ Zrozum aby uwierzyć, uwierz aby zrozumieć.
|
| Śr lis 23, 2005 23:50 |
|
 |
|
Marnotrawny
Dołączył(a): N wrz 25, 2005 6:31 Posty: 29
|
Zeszliście zdeka z tematu  A wracając słyszałem kiedyś pewną kwestię i w całkowitej pełni sie z nią zgadzam:
Jeżeli ktos przestaje być przyjacielem to znaczy że nigdy nim nie był.
Tak samo ma to się z miłością. Ludzie! nauczcie się odróżniac prawdziwe uczucia od iluzji!! To, że ktoś ma doświawczenia nieprzyjemne z przyjacielem i partnerem to nie znaczy że taka opcja już nie istnieje. Mam przyjaciela takiego od zawsze, faceta, zawsze razem, chodziliśmy do podstawówki, potem gimnazjum, teraz chodzimy do różnych LO już od 2 lat, ale dalej jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, chociaż mieszka kawał drogi ode mnie to często się widzimy, gadamy przez telefon. Nie zawiódł mnie w cieżkich chwilach i ja jego myśle że tez nie. Mam tez bardzo bardzo bardzo ale to bardzo dobrą przyjaciółke z która mogę gadac o wszystkim, nawet czasem o rzeczach o których z facetem trudno gadać  Możemy na siebie liczyć zawsze. Oboje oni sa sprawdzeni w trudnych chwilach bo tak najlepiej sprawdzic prawdziwą przyjaźń. Poznali się za moją sprawą  hehe i od prawie pół roku sa parą, bardzo fajną tak na marginesie. I nie widze tutaj żadnych problemów miedzy naszymi przyjaźnbiami chociaż fakt że na poczatku kumpel wykazywał czesto zazdrość jak spotykałem sie sam na sam z przyjaciółką  ale to da się zrozumieć. Nie zabrania nam niczego. Ja sam stara sie nie ingerowac bardzo w ich zwiazek i teraz nawet pełniej moge im pomagać obydwojgu  Uważam że przyjaźń Facet-Kobieta może istniec. To że nie każdy tego doświadcza nie oznacza że tak nie jest.
|
| Cz lis 24, 2005 18:09 |
|
 |
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Marnotrawny, gdybyś czytał wątek od początku, to wiedziałbyś, że to tylko lekkie odbicie od kursu, żeby się nam żagielek dyskusji trochę wypełnił (żeglujesz?  )
Twoje słowa są odważne, zważywszy że spotykasz się sam na sam z dziewczyną Twojego przyjaciela. Obyś nigdy nie zawiódł i się nie zawiódł.
donpedro napisał(a): Takie przytulenie to pewna obietnica. Jeżeli tej obietnicy nie możesz spełnić to kłopoty pewne. Jeżeli świadomie składasz taką 'bezsłowną' deklarację gestem przytulenia to będzie to początek flirtu.
Otóż to! Bez wątpienia flirt to "obietnica bez pokrycia".
Flirt odrzucamy jako fałsz. Potraktujmy przytulenie przyjaciółki (no, załóżmy na chwilę, że to jest możliwe  ) jako "realną obietnicę" i wracamy do pytania:
Co konkretnie mogę szczerze "obiecać" ("bezsłownie" zadeklarować) przyjaciółce poprzez przytulenie jej? Co wolno mi obiecać będąc mężem innej kobiety? Czy w ogóle wolno mi coś obiecywać?
Pewnie, że można odpowiedzieć - to, na co zgadza się moja żona. Jeśli takie podejście byłoby uczciwe (ani w to wątpię, ani się z tym zgadzam!), to oznaczałoby, że nie ma wyraźnej granicy. A po prostu, że jest ona umowna.
Tylko czy ja wtedy rzeczywiście jestem oparciem dla mojej żony, jeśli uzależniam swoje zachowanie wobec innych kobiet od jej przyzwolenia?
Trochę się w tym gubię.
Pomożecie? 
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
| Cz lis 24, 2005 21:00 |
|
 |
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Postaram się tym razem krótko.
Nie mam za wiele czasu.
Spidy
Rozmowy nie należą do najciekawszych.
Odkryłem w żonie zazdrość, na którą wcześniej
zamykałem oczy. Jest ona trochę nieuporządkowana.
Ale przyznam się szczerze, że rozmowy na temat mojej
znajomej, są już o wiele mniej emocjonalne..
Donpedro
Dziś miałem wykład z Teologii Małżeństwa i Rodziny.
Przytulenie nieseksualne jest bardzo wskazane..
To leczy rany..  Tak piszę z luzem, ale tak jest..
Myślę, że jeśli kobieta i mężczyzna są ze sobą
szczerzy, na pewno nie dojdzie do nadintepretacji
gestów.. mam na myśli oczywiście ludzi dorosłych,
nie nastolatków porywających się z uczuciami..
To, że kobieta może "czuć się zdradzana" przez wiernego
męża, nie oznacza, że w mężu jest wina (bo on zachowuje zasady).
Problemem może być raczej jej ukryta i milcząca i podejrzliwa zazdrość.
Marnotrawny
Podpisuję się pod tym, by przez pryzmat złych doświadczeń,
nie odbierać kredytu zaufania na przyjaźń dla innych...
Spidy
Aj... budujmy wiarę w ludzi!
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
| So lis 26, 2005 16:40 |
|
 |
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Masz rację Cieplutki. Budujmy wiarę w ludzi! Tylko chciałbym, żeby w moim życiu to była trwała budowla. Czy to źle, że proszę Was o radę, jak powinien wyglądać jej fundament?
Ale dzięki za cementowy zastrzyk optymizmu i nadziei
Pozdrawiam
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
| So lis 26, 2005 23:18 |
|
 |
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Mijają sobie dni i wątki spadają na liście jak liście, aż w końcu ich nie ma.
Toteż metodą starego skauta poszukałem w archiwach o przyjaźni...
rozalka napisał(a): Hmm...tak przeglądam sobie ten temat - stary już jest Przeczytałam moje posty i jestem, szczerze mówiąc, przerażona. Pisałam to rok temu i chyba byłam wtedy niespełna rozumu Teraz moimi najlepszymi przyjaciółmi są mężczyźni, a pisałam, że nie wierzę w przyjaźń damsko - męską. Jak to wszystko się pięknie zmienia...
Z pokorą więc daję sobie (?) cały rok na te piękne zmiany
I może wtedy, już w jakimś sensowniejszym wątku, będę miał coś do powiedzenia.
Dzięki  (i bezwzględnie  )
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
| Wt lis 29, 2005 14:56 |
|
 |
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Jak powinien wyglądać fundament wiary w ludzi?
Zacytuję Ciebie.. Chrystus..  Pamiętasz słowa:
CZŁOWIEK JEST DROGĄ KOŚCIOŁA,
PONIEWAŻ CHRYSTUS JEST DROGĄ CZŁOWIEKA..
Jan Paweł II
Spójrz na człowieka,jak na Boga,a odkryjesz to,
co skrywane jest głęboko w jego sercu na dnie..
Ujrzysz w Nim samego siebie.. i to, jak mało masz
jeszcze wiary w samego siebie.. nie wierząc w siebie,
nie będziesz mógł uwierzyć w innych.. Twoje słabości
będą ograniczać zaufanie w stosunku do innych..
Gdy sam ze sobą dojdziesz do ładu,tym samym
łatwiej będzie powierzyć swoją wiarę w innych.
To najtrudniejsze w brutalnej rzeczywistości,
ale możliwe.. wystarczy chęć i dobra wola i pomoc Boga.
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
| So gru 10, 2005 13:10 |
|
 |
|
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Dzięki, cieplutki! To naprawdę święte słowa.
Jednak gdy odnoszę je do siebie, to na tym forum chyba mogę bez ogródek powiedzieć - bez modlitwy jestem słaby, wszystkie relacje potrafię spartaczyć.
Wiem, że nie zobaczę Boga w drugim człowieku, jeśli nie będę się modlił. Sam spójrz na osobę słabą (np. agresywną) i/lub brzydką i zapytaj siebie, czy widzisz w tym kimś Boga. To niełatwe, a bez modlitwy, moim zdaniem, po prostu niemożliwe.
Ale dziękuję za ten cytat z JPII (i proszę o źródło  )
Pozdrawiam serdecznie 
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
| So gru 10, 2005 13:42 |
|
 |
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Ja też jestem słaby bez modlitwy, bez Boga.
Cytat pochodzi z pierwszej Encykliki Jana Pawła II
Redemptoris Hominis (jeśli dobrze zacytowałem)..
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
| So sty 07, 2006 13:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|