
Moja praca na konkurs z religii
Temat pracy: "Każdy młody człowiek ma swoje Westerplatte i musi je bronić."
Tytuł pracy: „Być odpowiedzialnym i czynić dobro.”
Bardzo ważne w młodym wieku jest opieranie swojego wychowania na odpowiednich wzorcach. Odbieranie bodźców, ich rodzaj i forma mają bardzo ważny wpływ na rozwijanie światopoglądu. Człowiek w okresie dorastania nie jest ustabilizowany emocjonalnie
i potrzebuje odpowiedniego widoku na przyszłość, twórczej postawy, chęci robienia czegoś
z celem i pożytkiem, aby nie wpaść w zamęt i zatracenie, poczucie nicości.
Potrzebuje dążyć do perspektyw, mieć w życiu ambicje, dążyć godnie do ich realizowania, nie tylko po to, aby mieć satysfakcję z włożonej w to pracy, ale także wzbogacić się o nowe zalety. Młodzi chcą być tacy sami w zachowaniu, nie tylko po to, żeby nie bać się braku akceptacji, ale także żeby wykreować swoją osobowość, ustalić zainteresowania, ale przecież nikt nie może nam podyktować charakteru! To nasza decyzja jak pokierujemy swoim życiem, jak będziemy się zachowywali. Nie powinniśmy myśleć o tym, jak przystosować się do grupy znajomych nawet wbrew swojej woli! Przez to, że jesteśmy egoistami myślimy o własnych potrzebach i korzyściach, jesteśmy niezdolni do obdarzenia kogoś uczuciem!
Wydaje się czymś małostkowym kształtowanie psychiki, czymś zbędnym, młodzi ulegają wpływom innych ludzi, wydarzeniom, nie analizują problemów przez co ich rozwój duchowy nie jest pielęgnowany. Zewsząd są bombardowani pustymi ideałami, szukają spełnienia w narkotykach, papierosach, alkoholu. Narzucany jest sposób bycia ukazujący złudne zaspokojenie swoich potrzeb po których pozostaje pustka i wewnętrzny niepokój.
Styl wartościowego życia jaki ukazuje nam Kościół jest widziany przez pryzmat zakazów i nakazów. To odpycha młodzież, która nawet nie stara się zauważyć, że te zasady mają na celu uchronienie ich przed złem. Różne formy rozrywki jakimi się kierują, zagłusza wołanie Boga, ponieważ życie Kościoła wydaje się mało „atrakcyjne”. Wybierając drogę na skróty, odrzucając etykę i wiarę, istnieją w przekonaniu, że „barwniejsze życie” zaprowadzi ich do spełnienia. Nie myślą nad tym, czy to da im poczucie bezpieczeństwa, zapewni równowagę. „Barwne życie” jest tylko gromadzeniem w sobie buntu, niezgody, negatywnych emocji i niechęci do podjęcia trudów, za to, chęci do osiągnięcia lepszego samopoczucia – częstszych dyskotek, zabaw, prowadzących do zbałamucenia i zgubienia. Dyskoteki i zabawy nie są gwarancją miłości, przyjaźni i gwałtowne „odcięcie” od tych przyjemności zmusza do konstruktywnego myślenia: „Na czym tak właściwie opieram swoje życie?” Po trudnych rozmyślaniach dochodzi się do wniosku, że życie jest kierowane spontanicznymi porywami nie zapewniającymi „stałego gruntu”. Traci się poszanowanie dla siebie. Pozostaje nicość
i bezsens.
Prawdziwe bogactwo życia znajduje się w Bogu – w odważnej wierze. Wiara to poddanie się woli bożej, to pokorne przyjęcie otoczenia, tego co się wokół nas dzieje – cierpień jakimi jesteśmy doświadczani i radościami jakimi możemy się podzielić z innymi. Służba Najwyższemu nie polega na prowadzeniu z Nim czegoś w rodzaju handlu, że za modlitwę należy się udane życie. Każdy człowiek ma obowiązek podjąć misję – być szczęśliwym i dążyć do szczęścia.
Jestem wolontariuszką w szkole. Pomagam innym bez oczekiwania na wynagrodzenie. To darmowa, nieprzymusowa praca z własnej inicjatywy na rzecz dobra. Dla niektórych może to śmieszne, ale uwierzcie, że też wcześniej mnie to bawiło i myślałam, że to głupie, ale postanowiłam się inaczej nastawić. Nie, nie zostałam wolontariuszką wbrew mojej woli. Ale potrzebowałam czasu aby złamać barierę strachu, że będę musiała być gotowa na komentarze. Jednak nikt nie robił mi z tego powodu przykrości, raczej zostałam zauważona
i inni wciągnęli się w pracę wolontariatu. To dobre zagospodarowanie czasu, pożyteczne, bo wzbogacając ludzi wzbogacamy także siebie o pokorę, spokój, dobro; kształtujemy swój charakter na lepsze. Poznajemy odczucia ludzi niesprawiedliwie skrzywdzonych przez los i zastanawiamy się nad własnym życiem, wtedy dopiero doceniamy to, co mamy, a czego właśnie te osoby nie mają; nie tylko rzeczy materialnych, ale i uczuć. Przez pracę w wolontariacie znika nasz egoizm, nie myślimy o sobie, myślimy o potrzebach innych, oceniamy nasze możliwości na ile jesteśmy w stanie pomóc. Poświęcamy swój czas – i to jest piękne. Praca w wolontariacie to wzbogacanie innych duchowo i materialnie oraz wzbogacanie swojej osobowości.
Nasz los jest w naszych rękach i to od nas zależy jak ułożymy nasze życie – czy z Bogiem, wspaniałymi wzorami jakimi są święci, szacunkiem wobec siebie i innych, akceptacją otoczenia, dorastaniu wśród odpowiedzialnych ludzi.
I co myślicie?
