Zniszczona w dzieciństwie dusza i odwaga...
Autor |
Wiadomość |
Leniobec
Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 7:55 Posty: 25
|
 Zniszczona w dzieciństwie dusza i odwaga...
Witam Was moi drodzy. Niewiem czy dobry dział wybrałem, ale to mój ulubiony więc tutaj napiszę.
Chciałem poruszyć temat szykanowania dzieci przez rówieśników, w młodych latach, takie jak szkoła podstawowa czy gimnazjum. Uważam że jest to bardzo poważny problem, wielu ludzi. Poznałem ostatnio cudowną istotę, dziewczynę, która okazałą się tak cichutka i skromna, że aż się zdziwiłem. Mimo niesamowitej urody ma w sobie mnóstwo barier. Gdy ją mocniej poznałem zwierzyła mi się że ma problemy ze sobą, boi się otworzyć na ludzi, boi się im zaufać. Koszmarem dla niej jest podjęcie pracy, gdyż obawia się że coś jej nie wyjdzie, że coś się nie uda. Na krytykę reaguje jak byk na czerwoną płachtę. Od razu się złości, traci wartość siebie i załamuje. Dotarłem do tego że w młodych latach bardzo dokuczano jej w szkole. Wieloletnie szykanowanie sprawiło że nie ma ona teraz normalnego życia. Siedzi w domu i nie potrafi nic zrobić bo boi się że nie wyjdzie i coś inni powiedzą źle o niej. Chciałbym jej jakoś pomóc. Nie wiem jak. Wiem że musze jej pomóc wyjść z tego, wyjść z domu i otworzyć się na świat zaufać ludziom. Czy moglibyście rozwinąć ten temat, jak takim ludziom można pomóc? Bardzo proszę Was o radę gdyż wiele już dobrego nauczyłem się od Was.
Z góry dziękuję!
Leszek.
_________________ Najbliższa sercu, Miłość Boża.
|
So maja 20, 2006 20:05 |
|
|
|
 |
Kowal
Dołączył(a): Pn maja 15, 2006 16:11 Posty: 36
|
Proponuje dobrego psychologa. Kiedyś byłem również szykanowany. Uratował mnie okultyzm, który jest przez was potępiony
|
So maja 20, 2006 20:20 |
|
 |
Spidy
Dołączył(a): Wt lis 15, 2005 17:06 Posty: 968
|
Dla odmiany - odradzam okultyzm. Jeśli masz szansę, przypatrz się jej rodzinie. Najwięcej takich barier powstaje przez nieprawidłowe relacje w rodzinie, szkoła potem może je tylko dodatkowo wzmocnić.
Może jej rodzice stawiali jej zbyt wysokie wymagania, może przytulenie dziecka było tylko w nagrodę za dobre sprawowanie?
Psycholog, najlepiej wierzący, to chyba dobry pomysł. Jeśli jest wierząca, to na pewno można ją zaprosić do duszpasterstwa lub wspólnoty.
No i pomódl się za nią czasem. 
_________________ Nie smuć się zaraz z nieszczęść na świecie, bo nie znasz dobra zamierzonego w wyrokach Bożych, które one niosą z sobą dla wiecznej radości wybranych. (św. Jan od Krzyża)
|
N maja 21, 2006 22:48 |
|
|
|
 |
ate
Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25 Posty: 384
|
Nasze przekonania na temat świata i życia sa zwyczajowymi sposobami myślenia,które nabylśmy w dzieciństwie.Niektóre wspaniale sie sprawdzaja ale wiele ogranicza naszą zdolnośc do osiągnięcia tego czego świadomie pragniemy.Przykładem na to jest dziecko,niemowle,które jest tak pewne siebie,kocha kazdy milimetr swego ciała,nawet tapla sie w swoich odchodach(mamy najlepiej to wiedzą),uważa sie za pępek świata.Krzyczy wołając o jedzenie,złości sie chcąc by mu cos podano itd.Wie ,ze jest ważny,piękny,kochany.potrzebny.A potem w miare wzrastania jego najbliższe otoczenie zaczyna "kreowac"mu życie z różnymi skutkami.I tak wyrasta niesmiała smiertelnie dziewczynka,niepewna swoich racji bo ciągle krytykowana albo niemająca swego zdania bo nikt go nie barł pod uwage a nawet nie dawał jej okazji do pomyślenia nad jej zdaniam.I tak wzrasta chłopak,który za swoje przekonanie dostawał w pysk,za ciekawośc karę ,za nieopanowanie sie przy rodzicach grożby,zakazy itp.
I teraz psycholog musi wrócić takiej osobie to co zepsuli w niej ludzie z najblizszego otoczenia,często w imie miłości,troski.Ale to praca nie jednej wizyty,to praca na długie lata,nieograniczająca sie tylko do gabinetu,to ciążka praca nad własnym JA codziennie,każdego ranka,ciągle...
Wniosek jest taki.Kochajmy swoje dzieci,bądzmi dla nich partnerami,liczmy sie z ich marzeniami,zdaniem słuchajmy swoich dzieci co mówią,miejmy dla nich czas by potem zamiast sie rozwijac ,poznawac piękny świat,kochac ,realizować sie nie musieli spędzać czasu na terapiach,żmudnych rozmowach z psychologiem,na lekach psychotropowych.
|
Pn maja 22, 2006 10:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
No cóż... skąd ja to znam. Niestety ludzie są ucywilizowani tylko w pewnym zakresie, a dzieci dopiero dorastające dopiero przechodzą proces formatowania do przyjętych standardów. Zapewne w warunkach dzikich jednostka słabsza była dowolnie wykorzystywana przez silniejsze. Nie dziwi mnie bardzo, że dzieci są zdolne do zniszczenia słabszego kolegi/koleżanki. Ate pewnie ma rację, że bardziej podatne są dzieci, które otrzymały w domu miłość warunkową.
Psycholog psychologiem, ale może niech zmieni miejsce zamieszkania, jeśli tego jeszcze nie zrobiła. Oddali się dzięki temu od tego, czego się boi i o tym zapomni do pewnego stopnia - po jakimś czasie.
|
Pn maja 22, 2006 10:38 |
|
|
|
 |
ate
Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25 Posty: 384
|
PTRqwerty napisał(a): może niech zmieni miejsce zamieszkania, jeśli tego jeszcze nie zrobiła. Oddali się dzięki temu od tego, czego się boi i o tym zapomni do pewnego stopnia - po jakimś czasie.
Czasem trzeba zrobic tak drastyczne kroki jak zmiana otoczenia.Dla wielu jest drastyczne bo to rodzaj wyrwania z korzeni.Czasem trzeba porzucic kogos dla swojego zdrowia,dobra,spokoju.Tylko większośc lękow,zahamowań,nawyków zabieramy w sobie tam,dokąd idziemy.Jeśli tu nie dajemy sobie rady z własnymi wewnetrznymi problemami to tam...
Są wydarzenia z dzieciństwa,których sie nie zapomina.Nie znaczy to,ze nie wybacza.Pamiętamy często do końca życia krzywdy doznane od rodziców,od kolegów ale mozna je odłożyć na dalsze półki naszej świadomości ,nie wracac do nich.Przebaczyć trzeba w sobie,dla dobra naszej psychiki.W przebaczeniu nie musi brac udziału osoba krzywdząca to moze odbyć sie w nas samych.
Spotykam sie z mnóstwem dziewczyn i chłopców mających problemy w szkole.Czują się gorsi,nie potrafia wejsć w szkolne środowisko,sa wysmiewani,nieśmiali,zagubieni i bardzo niesczęśliwi.Odbija sie to na nauce,na zdrowiu.Jeśli ciągnie się to latami odbije się róniez w życiu dorosłym .Dlatego ważna jest pomoc terapeuty.
|
Pn maja 22, 2006 12:26 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
...to tam znikają czynniki, które przypominały o lękach z dzieciństwa.
ate napisał(a): Spotykam sie z mnóstwem dziewczyn i chłopców mających problemy w szkole.Czują się gorsi,nie potrafia wejsć w szkolne środowisko,sa wysmiewani,nieśmiali,zagubieni i bardzo niesczęśliwi.Odbija sie to na nauce,na zdrowiu.Jeśli ciągnie się to latami odbije się róniez w życiu dorosłym .Dlatego ważna jest pomoc terapeuty.
No cóż, czy ktoś pytał te dzieci, czy chcą chodzić do szkoły? To raz. W wyniku niesienia kaganka oświaty od kilu setek lat, przez ludzi, którzy tylko to potrafią robić, powstały molochy szkolne.... Dziecko zostaje postawione przed problemem, aby polubić ludzi, których musi polubić ludzi których by nawet nigdy nie szukał. Jest tworzona atmosfera przyjaźni - tak jakby szkolnictwo miało uczyć przyjaźni a nie wiedzy.
Wyobraźmy sobie, że zapisuję się na kurs z administrowania sieciami za który płacę, na który idę by mieć w przyszłości lepiej płatną pracę. Czy mnie w ogóle interesuje jacy tam ludzie przyjdą? Owszem: mają nie przeszkadzać za to za co zapłaciłem i nie ściągać ode mnie, bo są moją potencjalną konkurencją.
Tak w szkole nie ma. W szkole banda pięknoduchów ledwo studiach (których często nikt by nigdzie nie zatrudnił) dzieci <<wychowuje>>.
Dlaczego rodzic nie może wymagać od szkoły, by po prostu przeprowadziła kurs z kolejnych przedmiotów (w sposób interesujący, bo jak nie to sobie rodzic znajdzie inną placówkę)? I tyle funkcja szkoły. Dziecko powinno tam iść z egoistycznej postawy, że to jest w jego interesie. Tyle. Dziecko może mieć wiele innych obszarów aktywności. Może chodzić na basen, na jakieś tam grupy harcerskie, czy inne wycieczkowe. Czyli tam, gdzie pozna faktycznych kolegów i koleżanki. Szkoła natomiast tworzy w okół siebie atmosferę miłości, przyjaźni, wsparcia. Kompletnie nie rozumiem po co się od niej czegoś takiego oczekuje. "Pani" w klasach 1-3 robi za drugą "Mamcię". Ciekawe jak wychowywano dzieci, gdy nie wynajmowano takich Mamć.
O "wychowaniu patriotycznym" z pierwszych spotkań z zerówki nie wspomnę - fladze, godle i hymnie. Rzeczywiście to najważniejsze do przekazania dziecku.
Oczywiście system nauczania jest monolitem. Jednostka nie ma możliwości wyboru do własnych preferencji, no bo pięknoduchom się wydaje, że oświata w obecnej formie jest absolutnie konieczna. Tylko PO CO przyszły informatyk ma z własnych podatków opłacać zaawansowany kurs biologii (czyli obecny poziom biologii w liceach) 
|
Pn maja 22, 2006 12:58 |
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
PTRqwerty napisał(a): Psycholog psychologiem, ale może niech zmieni miejsce zamieszkania, jeśli tego jeszcze nie zrobiła. Oddali się dzięki temu od tego, czego się boi i o tym zapomni do pewnego stopnia - po jakimś czasie. [/color]
Nic to nie da. Braku wiary w siebie nie zostawia się tam skad się ucieka. A takie uciekanie nie daje nic.
|
Pn maja 22, 2006 14:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Skąd wiesz, że nic nie da? To nie chodzi po prostu o brak wiary. Dzieciom się wydaje, że są zależne od grupki 20-30 osób w klasie. Ta klasa jest dla nich całym świat. Ale to nie jest cały świat. Świat jest większy. Wyjeżdżając ma taka osoba możliwość zobaczyć swoje życie z szerszej perspektywy. Przestanie więc może przywiązywać tak wielką wagę do zdania swych dawnych znajomych. A tak... siedzi w tym samym miejscu, ma ustaloną mentalność, nic jej zmienić nie może. I oczywiście mówi coś o drzewach, których się nie przesadza.
|
Pn maja 22, 2006 15:17 |
|
 |
Jonathan Sarkos
Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57 Posty: 1061
|
PTRqwerty napisał(a): Skąd wiesz, że nic nie da?
Nie wiem, nie jestem dogmatykiem. Wykształcenie i doświadczenie podpowiada mi, że są znacznie lepsze sposoby.
|
Pn maja 22, 2006 15:47 |
|
 |
ate
Dołączył(a): Cz maja 11, 2006 19:25 Posty: 384
|
Pozalekcyjne zajęcia,basen,tak ,tak piękne to co mówisz tylko dla wybranej grupki dzieci,niestety....Rodzic ma cos wymagac od szkoły?A jeśli rodzic lezy pijany?A jeśli jest w innej skrajności?Czy wiesz,że wiele rodzin zwłaszcza z popeegerowskich wsi najchetniej by nie wysyłała dzieci do szkół bo to przerasta ich finanse?A co dopiero wymagac od szkoły,szukac innej,lepszej.Mżonka.
|
Pn maja 22, 2006 17:26 |
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
kowal Cytuj: Proponuje dobrego psychologa. Kiedyś byłem również szykanowany. Uratował mnie okultyzm, który jest przez was potępiony
kowalu niech zgadne wbijasz szpilki w manekiny twoich wrogów? 
co do tego jak pomóc to może jesli istnieją takie możliwości niech wchodzi na czaty pod różnymi nickami bez swego nazwiska może to pomoże jej się przełamać im więcej takich rozmów tym lepiej dla niej
myślę, że coś w tym jest by zmienić otoczenie tak aby nie przypominało jej krzywd choć z drugiej strony może wpaść w kolejne problemy z akceptacją nowego otoczenia...
zapewne nie powinna się spotykać z osobami które ją osmieszaja definitywnie zerwać koleżeńskie takie znajomości lepiej już w samotni kuć swojego ducha niżby ktoś miał ją traktować jako manekina do bicia pytanie czy ty nie wykorzystasz jej słabości by samemu się wzmocnić? musisz się zastanowić bo nie zawsze ludzie sa "na zawsze" przyjaciółmi wręcz nawet życie płata nam figla i robi z takiej osoby wroga prawie doskonałego [bo zna nasze słabości i wady]
i to że ktoś zna te wady powoduje własnie "dobijanie"" w cichości z Bogiem w zaciszu domu można powalczyć z wadami i tacy dawni wrogowie już wpadną jak śliwka przysłowiowa w kompot bo wypomną jakąś cechę w otoczniu byc może a inni zaraz to wyłapia i zaprzeczą to jest najlepsze  złośliwość więc takiej osoby obróci się przeciwko niej
normalny człowiek nie "mąci" i robi ludziom na złość w ten sposób takie osoby sa silnymi charakterami i dobrymi ludxmi mało ich jednak potrafią cicho przetrzymać czyjaś złośliwość i nawet pomóc przy kolejnym razie jej wzrosnąć gdy błąd popełni i zatrzymać ten błąd dla siebie nie rozpowiadając go naprawdę mało takich osób...
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Pn maja 22, 2006 20:16 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Zdecydowanie polecam psychoterapię, choć z doświadczenia wiem, że niezwykle trudno jest na nią taka osobę namówić. Będzie ciężko, ale to nie niemożliwe. Życzę powodzenia.
pozdrawiam,
michał
|
Pn maja 22, 2006 20:42 |
|
 |
Leniobec
Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 7:55 Posty: 25
|
PTRqwerty napisał(a): Skąd wiesz, że nic nie da? To nie chodzi po prostu o brak wiary. Dzieciom się wydaje, że są zależne od grupki 20-30 osób w klasie. Ta klasa jest dla nich całym świat. Ale to nie jest cały świat. Świat jest większy. Wyjeżdżając ma taka osoba możliwość zobaczyć swoje życie z szerszej perspektywy. Przestanie więc może przywiązywać tak wielką wagę do zdania swych dawnych znajomych. A tak... siedzi w tym samym miejscu, ma ustaloną mentalność, nic jej zmienić nie może. I oczywiście mówi coś o drzewach, których się nie przesadza.
Tu się zgadzam. Będe się starał ją wyrwac z domu, pokazać życzliwych ludzi. Zastanawia mnie jednak jak powinienem ja się zachowywać, jako jej dobry przyjaciel na spotkaniach z nią. Czy powinienem być równie nieśmiały jak Ona. Czy powinienem starać się być dowcipny, rozmowny, mówić za Nią? Prosze poradzcie mi jak do Niej przemawiać, aby Ją ośmielić, do siebie , do życia i zdobyć zaufanie takiej osoby?
_________________ Najbliższa sercu, Miłość Boża.
|
Śr maja 24, 2006 7:31 |
|
 |
marynia2000
Dołączył(a): Wt maja 23, 2006 13:17 Posty: 19
|
Cytuj: Będe się starał ją wyrwac z domu, pokazać życzliwych ludzi. Zastanawia mnie jednak jak powinienem ja się zachowywać, jako jej dobry przyjaciel na spotkaniach z nią. Czy powinienem być równie nieśmiały jak Ona. Czy powinienem starać się być dowcipny, rozmowny, mówić za Nią? Prosze poradzcie mi jak do Niej przemawiać, aby Ją ośmielić, do siebie , do życia i zdobyć zaufanie takiej osoby?
Napisałeś coś co jest mi bardzo bliskie, ponieważ sama przeszłam w życiu własnie taką drogę - i wyszłam z tej ciężkiej sytuacji dzięki życzliwości bliskiej osoby, chociaż niektóe blizny nigdy nie znikną. Może więc zdołam napisać coś co Ci się przyda?
1. Nie wiem czy to może napisałeś we wczesniejszych postach ale KIM ty chciałbys stać się dla tej dziewczyny? Jej przyjacielem, kolegą czy chłopakiem? Czy jeszcze na razie sam nie wiesz? A tymczasem to bardzo ważna kwestia abys nie został źle zrozumiany, zwłaszcza że starania i zainteresowanie które chcesz jej okazać łatwo mogą sugerować coś więcej niż Ty naprawdę czujesz. Taka sytuacja dla dziewczyny jaką opisujesz to mogłaby być tragedia o dramatycznych skutkach.
2. Największa pomoca była dla mnie akceptacja i aprobata;mój przyjaciel jest bardzo opanowany, solidny i spokojny, nie wybuchowy , nie humorzasty - ta równośc i przewidywalnośc jego usposobienia pomogła mi zaufać mu i powoli otworzyc się i na niego samego, na innych i na życie.
3. Co do tego, czy lepiej mówić za kogoś, czy okazywać podobną niesmiałośc - chyba najlepiej być po prostu sobą. Jednak chyba umiarkowanie jest dobrym podejściem! W moim przypadku, dopiero po dłuższej znajomości zorientowałam się że mój znajomy jest błyskotliwy i towarzyski, i chyba na całe szczęście. Znając siebie, myślę, że gdybym od razu poznała go z tej strony zaczęłabym sie zamartwiać, że TAKI chłopak na pewno szybko przestanie zawracać sobie głowę kims takim jak ja...
4. Maksimum aprobaty i minimum krytyki - to był ten balsam, który mnie powoli uleczył. Oczywiście mam na mysli uczciwą aprobatę, anie pochlebstwa , co do braku krytyki nie chodzi mi o udawanie, że jestem chodzącym ideałem, ale o sposób jej wyrażania...Zamiast: bo ty jesteś taka.... czy ty zawsze musisz....itd, on mówił najsczęsciej coś w stylu: wiesz, ja chyba zrobiłbym raczej tak:... albo: wg mnie to a to lepiej się sprawdza.
Ale tak w ogóle - życze Wam obojgu powodzenia!!!!!!!!!!!!!!
_________________ Przepaści nie da się przebyć dwoma skokami
|
Śr maja 24, 2006 10:01 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|