Myślę, że to temat z zupełnie innej beczki...
Autor |
Wiadomość |
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Myślę, że praca którą człowiek wykonuje powinna dawać mu satysfakcję. To co stanowi dla nas obowiązek i „zmusza” do systematyczności jest po prostu pewnym narzuconym przez konieczności nakazem - jak pisaliście w swoich postach. A każdy „nakaz” – jak się go nie przyjmie w „wolności” i ze zrozumieniem jest gehenną.
Ważny jest stosunek do pracy, który mierzy się różnie – przelewem na konto, który jest czasami nie współmierny do wysiłku i to za równo w obydwie strony, czy zadowoleniem z czynności które się wykonuje. Świetna jest pracza twórcza, którą można wszędzie „zastosować” poprzez włożenie własnych inwencji //nie mierząc oczywiście tylko i wyłącznie zapłatą//
Czytałem o pewnej hierarchii jaką człowiek powinien się kierować w swoim życiu. To było mniej więcej tak :
Są rzeczy konieczne, potrzebne i przyjemne.
Rzeczy konieczne - wynikają z naszych obowiązków czyli praca, szkoła – czy miejsce w które zostaliśmy postawieni. Rzeczą konieczną dla ojca rodziny będzie zatem jej utrzymanie czyli właśnie praca na pierwszym miejscu.
Rzeczy potrzebne – to te czynności które związane są z „byciem” w rodzinie, opieka nad nią w pełnym tego słowa znaczeniu.
Rzeczy przyjemne – to wszelki odpoczynek po pracy mający na celu również zebranie sił do zadań, ,jakie niesie każdemu człowiekowi życie.
W niektórych kulturach np. w Japonii wychowuje się ludzi w poczuciu szacunku do wszelkiej pracy. Szczęściem człowieka jest praca – nieszczęściem jej brak.
Gdzie indziej praca traktowana jest jako modlitwa, której pomimo „trudności” jakie sprawia trzeba się stale uczyć. Praca pozwala hartować swoją wolę i osiągać wyższe poziomy umiejętności - //wszelkich//.
Czym innym jest wyzysk pracodawcy czy wręcz niesprawiedliwość która z człowieka pracującego ma uczynić zwierzę zaprzężone w kierat i tłuczone karami a czym innym jej sens poszukiwania w niej godności człowieka współtworzącego rzeczywistość.
Świetną rzeczą jest wykonywanie takiej pracy, która się lubi i z chęcią się do niej idzie – jeśli praca ta przynosi satysfakcje pomimo wszystko i wbrew wszelkim trudnościom. Ale jak pisała Rozalka, można się tak ustawić do tych spraw by widząc jej wartość – choćby dawanie innym mojego wysiłku – pracować z „błogosławieństwem” Bożym i to najlepiej jak tylko potrafię. Może uda mi się tak właśnie pracować – to byłoby jak w bajce. Albo jak dziecko, które budując z klocków konstrukcje jest tak bardzo pochłonięte tą czynnością, że inni nazywają to zabawą. No i takiej „pracy” wszystkim życzę.
Życie jest przepiękne i usłane kwiatami – kto szuka ten znajdzie
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Śr cze 23, 2004 15:11 |
|
|
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Zatem temat sprowadza się w dużym skrócie do nastawienia jakim darzymy naszą pracę.
Niby wszytko jest proste jak się czyta wszystkie wypowiedzi. Po zastanowieniu wszsytko jest takie oczywiste.
Tylko czemu tak trudno na codzień o tym pamiętać (mówię oczywiście o sobie) i jak tylko przychodzi niepowodzenie czy gorszy dzień to cały optymizm szlag trafia i dół gotowy.
Wiem, że droga do zbawienia jest trudna, wiedzie przez wąskie drzwi...może tu jest jakiś clue? A może nie?
pzdr:)
róża też ma kolce a pomimo tego jest przepięknym kwiatem
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr cze 23, 2004 15:46 |
|
|
awe
Dołączył(a): Pt maja 23, 2003 15:46 Posty: 358
|
Lars napisał(a): Może uda mi się tak właśnie pracować – to byłoby jak w bajce. Albo jak dziecko, które budując z klocków konstrukcje jest tak bardzo pochłonięte tą czynnością, że inni nazywają to zabawą.
tak Lars to prawdziwa bajka taka praca i piekna zabawa jeśli kocha sie swoją pracę.
Ja kocham swoją pracę i gdyby nie rodzina nie wychodziłabym z niej tak sie bardzo żyje swoją pracą. Bo cała jest przepełniona miłościa bliźniego, i w tym swietle pracujemy - to swoista liturgia.
Nasze logo to pelikan karmiacy młode własną krwią- i taka postawę chyba wszyscy mamy - nieść miłość, działać ,poswiecać sie dla bliźniego. A tam gdzie miłość działa Chrystus ze swoja mocą .
I pewnie dlatego sporo ludzi ma sredni staz pracy około 35 lat w rozpietości od 50 do 15 lat pracy. Dla bardzo wielu osób jest to pierwsza w zyciu praca - dla mnie również.
awe
_________________ .. Szatan w ciemnościach łowi. Jest to nocne zwierzę. Kryj się przed nim w światło, tam cię nie dostrzeże. A. Mickiewicz
|
Śr cze 23, 2004 16:33 |
|
|
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Myślałam trochę nad tym, co tu napisano o pracy i tak sie zastanawiam, czy możliwe jest, by przyjąć, że "czynienie sobie ziemi poddaną" nie polega na aktywności czysto fizycznej? Podoba mi sie to, co napisała rozalka - o intencyjności każdej, nawet najmniej twórczej, pracy - może w tym tkwi sedno? może my, ludzie z kręgu kultury europejskiej, za bardzo nasiąknieci jestesmy aktywizmem? może naej pracy brak tylko i aż wymiaru duchowego i stąd takie a nie inne traktowanie pracy?
i kiedy i jak nauczyć tej duchowości pracy dzieci?
pozdrawiam
[to chyba czawrtek pytań ]
|
Cz cze 24, 2004 7:46 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Myślę sobie, że jeżeli czynienie sobie ziemi poddaną (obstaję przy tym, że jest to fizyczne działanie - tylko człowiek tu na ziemi jest istotą duchową - a przecież Bogu nie chodziło aby człowiek czynił sobie poddanym drugiego człowieka, czyż nie?) będzie przebiagać w duchu Pisma Świętego i zgodnie z jego literą to wszysztko jest w porządku
I taki aktywizm jest jak najbardziej wskazany, wszak lenistwo to grzech
Niestety nie mam dzieci więc nie mam jeszcze ani zdania, ani pomysłu jak nauczyć je dobrego nastawienia do pracy - mam nadzieję, że nie przejmą mojego bo uznam to za rodzicielską porażkę
pzdr:)
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz cze 24, 2004 8:07 |
|
|
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
nadmierny aktywizm tez jest lenistwem - duchowym
|
Cz cze 24, 2004 8:09 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Racja
Ale mówiłem o aktywiźmie takim jaki opisałem w pierwszym akapicie <...będzie przebiagać w duchu Pisma Świętego i zgodnie z jego literą...> - to też grzech?
pzdr:)
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz cze 24, 2004 8:17 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
nie wiem, ponieważ nie wiem, co masz na myśli, pisząc o aktywizmie w duchu Pisma sw może opiszesz?
|
Cz cze 24, 2004 8:28 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
hmmm myslałem, że wyrażam się klarownie
Działanie zgodne ze Słowem Bożym - jeśli robimy coś (w tym przypadku czynimy sobie ziemię poddaną) zgodnie z naukami Jezusa to to przecież nie grzech, prawda?
pzdr:)
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz cze 24, 2004 8:39 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
oczywiscie ze wyrazasz sie klarownie, ale bardzo ogólnie stąd moje pytania
piszesz, ze dzialanie zgodne ze Słowem Bozym - to ja spytam - z którym?
czy mam nadstawiac drugi policzek w tym działaniu, czy nie?
czy bogacenie sie jest złem czy obrazem błogosławienstwa Bożego? bo przeciez bogaczy Jezus potępił, a czynienie ziemi poddaną [aktywność w pracy] owocuje dostatkiem [oczywiscie mam na mysli sytuacje normalne, bez dewiacji ] - więc jak z tym czynieniem?
wybacz, spoonman, jeśli uważasz, że moje pytania są zbędne i sie "czepiam" ja, nie znając ciebie, poprzez pytania próbuje zrozumiec, co masz na myśli, pisząc to, co piszesz
|
Cz cze 24, 2004 8:43 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Nie Elka, nie czepiesz się...wprost przeciwnie fajnie, że interesujesz się tematem:)
Ogólny to fakt, może to dlatego, że jestem rozstrzelony pomiędzy pracą a forum
A to są dwa Słowa Boże? Rozumiem chodzi Ci o to, ze Jezus swoim życiem wypełnił to co napisano w Starym Testamencie i teraz działamy zgodnie z literą Nowego Testamentu (nie zapominając wszak o ST), nastawiamy więc drugi policzek Jest to dla mnie trochę skomplikowane - jeśli się gdzieś pomyliłem to wal śmiało - jestem początkującym Chrześcijaninem
Masz rację jeśli bogacimy się dla samego bogacenia się. A jeśli bogactwo to wynik naszej wytężonej pracy, jeśli dochodząc do majętności nie złamaliśmy żadnej z nauk Jezusa, żadnego z Przykazań. Dajemy pracę i zarobek sobie, ludziom, których zatrudniamy, owoce naszej pracy przynoszą pożytek innym, nie jesteśmy rozrzutni, chciwi, nie skąpimy ubogim i potrzebującym itp (to brzmi idealistytcznie i naiwnie, no ale tak uważam ) Jeśli jesteśmy zarówno bogaci duchem jak i majętni fizyzcnie to czy to jest złe? A Jezus potępił, z tego co wiem, bogaczy rozrzutnych , chciwych, hojnych tylko na pokaz i młodzieńca, który nie chciał zostawić majątku pójśc za nim.
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz cze 24, 2004 9:00 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Cytuj: A to są dwa Słowa Boże? Rozumiem chodzi Ci o to, ze Jezus swoim życiem wypełnił to co napisano w Starym Testamencie i teraz działamy zgodnie z literą Nowego Testamentu (nie zapominając wszak o ST), nastawiamy więc drugi policzek Jest to dla mnie trochę skomplikowane - jeśli się gdzieś pomyliłem to wal śmiało - jestem początkującym Chrześcijaninem
nie, spoon, Słowo Boże jest jedno ale pełne paradoksów, dlatego zadałam takie pytanie
Jezusa spoliczkowali, ale On nie nadstawił policzka [jak głosił] tylko spytał - czemu Mnie bijesz? - to poboczny wątek dyskusji, ale wyjaśnia dobrze problem paradoksu w Biblii
dlatego pytałam o aktywizm - aktywizm, czyli dla mnie nadmierne interesowanie sie pracą, zarobkowaniem
aktywność a aktywizm
i dlatego oceniłam [zresztą na podstawie świetnej książki "Dwie twarze lenistwa" autor zapomniany przez mnie ] aktywizm jako ukryte lenistwo - lenistwo ducha
a i sam pisałes o swoim nastawieniu do pracy - to baza moich przemyslen i luźnych dywagacji - skoro brak w nim ducha, czy jest to w takim razie "czynienie sobie ziemi poddaną"? czy własnie byś ty współtworzył ziemie, nie potrzebny jest w twojej pracy ten czynnik, o ktorym tak pieknie napisała rozalka? co dla ciebie oznacza "czynienie sobie ziemi poddaną"? kiedy byś uznał, że tak robisz? że współpracujesz z Bogiem w dziele stwórczym? [nie bójmy sie tych pięknych i mocnych słów ]
[ja nie oceniam twojej pracy, spoon!!! sama mam z tym problem, z duchowością - twoja praca słuzy mi jako przykład ]
ech, chyba cos mi dzis szwankuje umiejetnosc pisania trochę zbyt zagmatwanie piszę
ps, a co to znaczy - początkujący chrzescijanin? :D:D:D
|
Cz cze 24, 2004 9:20 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
No to mam jasnosć co do Słowa Bożego:) A co do paradoksów to znam niestety tylko jeden o Bogu i kamieniu - oklepany jak nie wiem co i prosty, ale no co poradze
No to się rozminęliśmy, tzn ja...nie rozgraniczyłem aktywności od aktywizmu (założyłem, że to to samo) no i mam za swoje...a szef mi często powtarzał: Żeber co Ci tu chodziło? a ja mu no: Przecież to jasne jak słońce! a on: Ta, dla Ciebie. ... nie pamiętam często, że rozmówca wcale nie musi w lot odgadywać co ja tam sobie wykombinowałem
Tak, masz rację co do mnie...nie wkładam ducha i serca w pracę, wkładam obowiązek i wszystko. Nie podchodze do niej tak jak Rozalka - nawet nie wpadłem ta tak piękne w swej prostocie rozwiacanie . I nie widzę siebie dziś w roli kogoś kto rusza na podbój ziemi nic podobnego, co najwyżej na podbój własnego poletka, które sobie uprawiam - ale to już poza pracą:)
Co do twojego pytania: Czynię sobie ziemie poddaną: korzystam z darów jakie mi tu daje Pan, ale zgodnie z Jego wolą i Jego Przykazaniami. A z drugiej strony, a może przede wszsytkim, ze wzajemnościa daje i od siebie to co mam (wszystko dostałem od Boga i jemu wszystko oddaje czy to w kwestii duchowej czy to wyniki moich fizycznych działań). Robię wszsytko tu na Ziemi (w Niebie też, ale mówimu tu o Ziemi )dla chwały Pana. Od Boga wyszliśmy i do Boga wracamy zataczając pełne koło naszego ziemskiego życia i wszsytko po drodze robimy dla niego. Tak to czuję
Gorzej jest z wprowazdeniem tego w czyn. Czasem się mi uda a czasem nie - tak jak w przypadku podejścia do pracy czy do bliźniego (nerwus jestm straszny i się wściekam na ludzi bez potrzeby - wczoraj mało nie rozjechałem rowerem pieszego i jeszcze na nego naskoczyłem że mi sie pod koła pcha - no i gdzie tu miłość bliźniego? )
Taki to jestem w głównej mierze teoretyk, wstyd się przyznać
Heeej, przecież to forum, wyrażamy swoje opinie, nie odbieram twoich wypowiedzi jak ocenianie, no cos Ty
Nie piszesz zagmatwanie, jakbyś mnie bliżej poznała to zaśmiałabys się z własnych słów
P.S. dosłownie, jak byłem mały to chodziłem do kościoła z mamą (bo mnie ciągnęła) , potem dorosłem i zlałem temat, potem dorosłem tak naprawdę (tzn jeszcze nie uważam się za dorosłego - nic takiego - ale wiesz o czym mówię ) i wróciłem do Boga - jakieś 9 mies temu
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Cz cze 24, 2004 9:45 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
moge być upierdliwa, spoon? :):)
Cytuj: Czynię sobie ziemie poddaną: korzystam z darów jakie mi tu daje Pan, ale zgodnie z Jego wolą i Jego Przykazaniami
dla mnie to kolejne okrągłe zdanie, w którym moze zawrzec sie wszystko i nic
co dla ciebie jest tymi "darami, które daje Pan" i skąd wiesz, ze to własnie On ci je daje? jeśli mozesz, podaj przykład - łatwiej bedzie sie zrozumieć
i skoro On powiedzial, by pracować, to czemu [jak myslisz] w tobie nie ma radosci z powodu pracy, a tylko poczucie obowiązku? i czy poczucie obowiazku z góry wyklucza radosc?
Jego wolą jest, byś kochał bliźniego, jak siebie [to w kontekscie twoich slow o wypelnianiu Jego woli] - czy to nie oznacza, ze jesli praca nie sprawai ci radosci, to masz szukac nowej? zakładać działalność?
a co z wytrwałością?
jak poznać, że nasza praca jest dobra, skoro nie widac owocow? skoro te owoce czasem nie są jednoznacznie okreslone jako dobre?
cieszę sie, że pojawił sie ten temat, ponieważ pisząc i zadając te pytania sama siebie zmuszam do myślenia i ułożenia tego w sobie
|
Cz cze 24, 2004 12:10 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: jak poznać, że nasza praca jest dobra, skoro nie widac owocow? skoro te owoce czasem nie są jednoznacznie okreslone jako dobre?
Ot....ciekawy problem zostal tutaj poruszony.
Przykladowo:
Przemysl Monopolowy, Tytoniowy, Zbrojeniowy.........
Czy praca wykonywana w tych galeziach gospodarki przynosi dobry owoc" ?
Wiecie co?
Ostatnio nie mam stalej pracy....pracuje dorywczo, ciagle szukajac czegos konkretnego.
Dostalem niedawno dosyc atrakcyjna placowo oferte. Mialem zostac dystrybutorem pewnego produktu na Slask i okolice.
Wszystko pieknie i ladnie, ale........tym produktem byly....Prezerwatywy.
Jak myslicie, przyjac te prace (zwazywszy, ze nie znajduje sie w rozpaczliwej sytuacji finansowej)..........czy tez jako katolik mam ja odrzucic?
pozdrowka
|
Cz cze 24, 2004 12:17 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|