Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 15:13



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Psze pani, złotówkę! 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
:) Asienkka :) ja nie znam odpowiedzi na wszystkie sytuacje, w jakich sie kazdy znajdzie :)
chcialam tylko cos pokazac - że jako chrzescijanie mamy prawo do wymagania w imie własnie miłości, co przeciez nie oznacza braku prezentów czy okazania życzliwosci :)

ale nadal uwazam w tej konkretnej sytuacji, ze jesli mialabym taką możliwość - pomogłabym, również prosząc o pomoc np przy pracy, która mam realnie, której nie musze wymyślać - i szukałabym pracy dla tego człowieka, nawet dorywczej, jakiejkolwiek - ponieważ podejrzewam mocno, że ten człowiek wolałby dostac pieniądze za swą pracę, a nie dlatego, że ludzie są życzliwi...

a jesli wolałby dostac pieniądze bez pracy - cóz - Paweł powiadał: "kto nie pracuje, niech też nie je"...


Cz cze 24, 2004 13:25
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4101
Post 
:)

Spoko, rozumiem, nawet mam podobne zdanie ;):D

elka napisał(a):

chcialam tylko cos pokazac - że jako chrzescijanie mamy prawo do wymagania w imie własnie miłości, co przeciez nie oznacza braku prezentów czy okazania życzliwosci :)



Może to wynika, w pewnym sensie z mojej naiwności(?), braku doświadczenia"życiowego" ;) , na razie się ucze okazywania miłości, dzielenia się z innymi, tym, czym akurat jestem w stanie...może za mało wymagam...

Jak na razie wychodze z takiego założenia, że...pomoc powinna być totalnie bezinteresowna, powinnam ufac, tym którym pomagam(jak widać, w tym wypadku, to dla mnie na razie teoria), ufać - w sensie nie sprawdzać dokładnie co zrobią z moją pomocą...

Jak już wcześnej wspominałam, nie raz się"przejechałam" na okazaniu komuś życzliwości czy pomocy...trudno ;) , zapewne jeszcze nie raz się zawiodę, czy pożałuje..."takie życie" ;)

Okazanie komuś serca, pokazanie, że miłość nic nie kosztuje, że świat nie jest aż taki "interesowny", a ludzie potrafią być "ludzcy"...

I, że nauka Jezusa nie jest tylko pustą teorią, a znajduje swoje zastosowanie także w praktyce...to jest najistotniejsze :)

:)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Cz cze 24, 2004 14:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
asienkko <róża z tych najbardziej purpurowych> :)


tylko co to za pomoc, skoro w jej wyniku inni tracą chęci do pomagania? Jezus mówił - jeśli chcesz... - i pozwalał czynić czlowiekowi, co uznaje za słuszne - najczęściej człowiek własną korzysć przedkłada nad dobro innych... ale Jezus nie kochał "głaszcząc po główce" - zobacz ile u Niego wymagan, a przeciez On nas kocha najpełniej, prawda? :)

asiu, patrząc troszkę szerzej - zobacz, co sie dzieje w swiecie, gdzie nie ma wymagan... zobacz ilu katolików jest w polsce - i jak wygląda odbicie tej spolecznosci w polityce...

dlatego bede broniła stawiania wymagan :) co nie znaczy, ze mam kamienne serce ;) choc pewnie parę osob uwaza inaczej :D:D:D


Cz cze 24, 2004 14:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41
Posty: 4101
Post 
:)

Elka :):)

Za jakiś "czas zmądrzeje"(jak to niektórzy mi mówią) ;):D
Jak na razie, jeszcze się trzymam, jak się trzymam.

Nie mam własnej rodziny...nie mam stałej pracy...może dlatego mam takie podejście...nie wiem

To nawet nie chodzi o wymagania, czasami udzielenie pomocy(np jak ktoś prosi o pare groszy..na "coś tam")jest tak...szybkie, że nie ma za dużo czasu na przemyślenie całej kwestii.

Ja też nadal będę obstawała"przy swoim" ;)

Sytuacje są przeróżne, osoby proszące o pomoc, potrzebujące jej także...Ci udzielający pomocy...też bywają...różni :D;)

Wszystko jest różne :) Ważne jednak jest chyba to, żeby nasze serce zawsze było otwarte i ciepłe dla innych (mimo wszystko, i mimo tej rózności ;) ) :):)

_________________
Mądremu tłumaczyć nie trzeba, głupi i tak nie zrozumie.


Cz cze 24, 2004 14:33
Zobacz profil
Post 
Mówicie wymagań - zgoda, dlatego nie dam pieniędzy dorosłym, którzy stosują różne myki aby tylko coś uskamleć, żadne zbierania na operację itp.
Ale dzieciakowi dam, oczywiście nie jakieś duże kwoty.
Boję się zawsze, że może ten dzieciak nie ma domu, tylko jakąs spelunę, może jest głodny, albo ojciec wysłał go, bo ma kaca i jak dzieciak nic nie przyniesie, to dostanie w skórę.
Może jest to naiwne myślenie, ale wolę stracić, niż później wyrzucać sobie. że nie dałam.
Często steotypy utrudniają życie i są powodem bólu.
Przyjmuję do domu na nocleg pielgrzymów idących do Częstochowy. Jednego roku przyszła mała grupa, oferujących nocleg było znacznie wiecej niż pielgrzymów i nastąpiło tzw."łapanie".
Widząc w czym rzecz odchodziłam spod kościoła, ale zawołał mnie ksiądz i mówi "Pani to ich napewno weźmie".
Okazało się, że w grupie było dwoje młodych ludzi, chłopak - artysta, na głowie dredy, w uszach kolczyki - nikt z tak zażarcie walczących o pilgrzymów nie chciał "odmieńca".
Stali obydwoje z boku, dziewczyna płakała, bo gdzieś na wsi nie było problemu - przespaliby się w stodole, ale w środku miasta?
Fantastyczni, grzeczni, mili młodzi ludzie - wystraszyli biednych katolików.


Pt cze 25, 2004 18:03
Post 

Czy ja komuś daję?
A tak, raz na rok się zdarza. I zawsze potem tego żałuję.

Pamiętam pewnego mężczyznę (35 lat), który poprosił mnie w sklepie o jedzenie... tłumaczył mi, że woli poprosić o jedzenie niż o pieniądze...
No i co? Kupiłem mu. Dałem mu nawet parę złotych. Zwątpiłem jednak w momencie gdy mi dziękował. Było coś dziwnego, nieokreślonego w tym człowieku. Zrobił to prawie mechanicznie. Zapewne zawsze tak robi...

Byłem miesiąc temu w pewnym barze. Wszedł jakiś mężczyzna i coś zamówił i usiadł. Potem wszedł ok. 7-9 letni chłopiec i poprosił by ten kupił mu bułkę. Mężczyzna zamówił bułkę, coś do bułki i jakiś napój. Była kolejka więc chwilę to trwało. Chłopiec wyszedł i wrócił z jakimś rówieśnikiem. Kiedy mężczyzna się odwrócił i zobaczył dwóch tym razem, widać było że przeżył konsternację. Ubawiłem się tą sceną. Chłopcy wzieli jedzenie i wyszli. W tym momencie ja skończyłem jeść i również wyszedłem. Widziałem jak chłopcy podeszli do jakiegoś mężczyzny i pokazali mu, że mają jedzenie. Wyglądało to tak jakby pokazali swemu ojcu, że zdobyli posiłek i że jest OK. Facet pewnie był zadowolony, że zadbał o posiłek dla swych dzieci.
Przez takie dawanie dzieciaki się uczą, że zawsze tak dostaną, a ich durny ojciec już dawno wie, że nie musi pracować na swoje dzieci.

Na stacji PKP gdy jest kolejka i kolejne osoby kupują bilet, bardzo często stoi jakiś żebrak i gdy kolejna osoba dochodzi do okienka, ten zaczyna swoje dyrdymały, że mu na bilet potrzeba. O bilecie kredytowym nie słyszał?

Cyganki, które próbują zatrzymać wszystkich przechodniów krótkim "Czy mogę się coś spytać?" i gdy je mijam milcząco gadają coś, że już nawet nie można się o nic spytać.

Nawiasem mówiąc zaraz za nimi jacyś przedstawiciele akcji charytatywnych. Niby wszystko dobrze, ale miejsce nie te. Idąc po ruchliwym chodniku zwykle się spieszę. Więcej mogą ode mnie uzyskać w pociągu, kiedy sobie już siedzę.

O całym społeczeństwie które ma tendencje lewicowe i żebractwo prawie we krwi już nie wspomnę.

Jakiś zapijaczony starzec, który w PKP życzy sobie by mu bułkę kupić, bo znowu zgłodniał.

Wszystko to w kraju z bezrobociem, w którym gdy będziesz szukał kogoś do pracy w ogrodzie, do łopaty, i będziesz proponował całkiem godziwy zarobek, będziesz musiał ze świecą szukać.

Musiałby być ktoś bardzo przekonywujący, abym ot tak mu dał pieniądze.

W starożytnej Grecji nie było wstydem być biednym. Wstydem było żebrać.


Pt cze 25, 2004 18:34
Post 
Piszesz "dzieciaki się uczą" co nie jest jednoznaczne, że będzie to ich maksymą życiową. Może konieczność żebrania, upokorzenia z tym zawiązane staną się bodźcem, aby własnym życiem inaczej pokierowali.
Jeśli nawet ich ojciec jest leser -czego do końca nie jesteś pewny, to i tak nie zmienia to faktu, że dzieciaki są głodne.
Pierwsze rozmnożenie chleba - zapada wieczów, uczniowie zwracają się do Jezusa, aby kazał ludziom odejść w celu zakupu żywności. Jezus odpowiada - "wy dajcie im jeść" - czasem i dzieciom leserów.
Nie jest to wydatek niebagatelny - parę groszy, bo i tych proszących nie jest tak wielu.
A jak zasypiasz syty nie pomyslisz o głodnym starcu z PKP - może przebajerował życie- jego wina, ale nie ma środków utrzymania, albo bardzo niewielkie i jest głodny.
Inna sprawa dawać pieniądze a diametralnie inna dać jeść.


Pt cze 25, 2004 18:59
Post 

Tak Alusie masz rację. Rozpędziłem się jednak z tym swoim wywodem nie dawania nikomu włączając w to proszące o jedzenie dzieci.
Niemniej działamy po omacku.
Zastanawia mnie czy funkcjonują i w jakim zakresie organizacje charytatywne. Mimo wszystko bardziej rozsądnym mi się wydaje, żeby pieniądze dawać do jakichś organizacji, które potem tym będą dysponować. Funkcją ich by było nie dawanie osobom faktycznie nie potrzebującym.
Problemem jest więc, czy jest sens pouczyć również proszących o skierowanie się do takiego miejsca. Czy faktycznie uzyskaliby jakąś pomoc?
Takie organizacje - zakładam - po pewnym okresie działalności poznają swoje środowisko i o wiele bardziej precyzyjnie potrafią środki rozdysponowywać niż ja.
Dawanie na ulicy mimo wszystko jest zbyt wychowawcze.


Pt cze 25, 2004 19:18
Post 
Zdecydowanie nie jest to zjawisko wychowawcze, ale jest.
Trudno dociekać przyczyn, jest ich zbyt wiele.
Organizacje charytatywne - spotkałam się z dwoma MOPS i PCK, mam nieciekawe spostrzeżenia. Są to instytucje zbiurokratyzowane, ociężałe, zawalone kupą papierków i nie wszyscy pracownicy "czują" swą pracę.
Lepiej to wygląda w społecznych, kościelnych organizacjach, ale chyba ich ilość nie jest dostateczna - proza życia, brak funduszy.
O sile tkwiącej w człowieku pragnącym inaczej, lepiej żyć niż środowisko w którym wyrośli, opowiada piękny, biograficzny film "Z ulicy na Harvard" - polecam.


Pt cze 25, 2004 19:34
Post 
A co z WOŚP i Caritasem? Albo "Bezdomni" http://www.bezdomni.pl/ ?

Może ktoś z Was czytał artykuł (chyba z Wyborczej) "Nie robim, bo się narobim", czy jakoś tak. Ludzie w Polsce (zwłaszcza z małych, zapomnianych miejscowości) nie chcą pracować. Porządnej i dobrze płatnej pracy najczęściej nie ma, ale jak ktoś się uprze, to znajdzie i wyrobi nawet na roznoszeniu ulotek, czy skręcaniu długopisów - a ofert tego typu jest pełno.

Najbardziej zniechęciłam się do dawania tym, że kiedy zaproponuję umycie okien, czy pomalowanie płotu, mało który proszący chce się tego podjąć. Gdyby był naprawdę głodny i naprawdę potrzebujący, nie odmówiłby.


So cze 26, 2004 14:22
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14
Posty: 487
Post 
Myślę, że niechęć do pracy rodzącej żebractwo jest również skutkiem „biedy”, która objawia się ogólnym zniechęceniem do wszystkiego.Taki zniechęcony do normalnego życia człowiek musi być tragiczna postacią. Wychodzi najczęściej z brudnego domu, czy jakiejś innej dziury gdzie nie czuje się sobą ani u siebie. Nie ma niczego i nie ma celu w życiu. Dla niego życie straciło już sens. Pewnie nie ma już nawet marzeń jak normalny człowiek, bo jego podstawowym działaniem jest jedynie dostarczenie sobie pożywienia i „ucieczki” od życia, jakimi są alkohol czy narkotyki.
Prawdziwym ubóstwem tych ludzi jest nędza ich życia duchowego. Zdarzają się osoby, które przywołują dobre wspomnienia i te jedynie utrzymują je przy życiu. Czy dawanie im czegoś jedynie materialnego jest w stanie przywrócić im utracona godność??
Przypomina mi się scena w której Pan Jezus przywrócił godność kobiecie, bo oczyścił ja z grzechów.
Znam opowieść, która pozwoliła żebraczce żyć tydzień bez jedzenia:

Pewna para młodych ludzi idąca ulicą napotkała na swojej drodze żebraczkę. Wrzucano jej do koszyka jakieś pieniądze a ona nawet nie podnosiła głowy i nie reagowała wdzięcznością na rzucane pieniądze.
Młody człowiek zostawił swoją dziewczynę prosząc by zaczekała chwilkę i odszedł.
Przyniósł z pobliskiej kwiaciarni śliczną różę. Ofiarował ja starej pomarszczonej i zniszczonej życiem kobiecie.
Kobieta podniosła głowę i na jej twarzy zajaśniał uśmiech. Zmieniła się w tym momencie diametralnie.
Młodzi odeszli. Przez cały tydzień chodzili ulicą „należącą do żebraczki” ale jej nigdzie nie było. Dziewczyna dziwiła się jej nieobecnością i pytała co się jej mogło przydarzyć.
Rozważali w dwójkę zastanawiając się czym się żywi i gdzie mieszka.
Po tygodniu patrzą a pani jak dawniej siedzi skulona i żebrze. Głowę miała zwieszoną i nie było jak dawniej widać jej twarzy.
Czym żyła ta starsza pani cały tydzień zapytała dziewczyna swojego chłopaka. Pewnie radością, że dostrzegłem w niej kobietę odpowiedział chłopak.

Biorąc pod uwagę fakt różnych zachowań ludzkich a mam tu na uwadze pewną statystykę dawania pieniędzy czy jedzenia ludziom żebrzącym, to z pewnością co 50 osoba przechodząca koło żebrzącego i wrzuca kilka groszy. Czy takie wrzucanie im pieniędzy nie jest przypadkiem odbieraniem im tego, czego tak naprawdę oczekują?
Czy my wrzucając pieniądze stając się przez moment dla innych i dla siebie samego tymi, wrażliwymi, którzy odchodzą w poczuciu dobrze spełnionego przykazania miłości Boga i bliźniego naprawdę daliśmy wszystko?
Trudno mi odpowiedzieć na zadane pytanie, bo też trudno poznać przyczyny nieszczęścia tych ludzi żebrzących i „zastosowania gestu”, który przywróci ich sens uczestniczenia w życiu w taki sposób w jaki do niego zostali powołani.
Pierwszym powołaniem i łaską jest powołanie do życia. Następne powołania są już konsekwencją tego pierwszego. Życie jest również tajemnicą jak wszystko inne.
Czy jesteśmy w stanie wrzucić do koszyka żebrzącej osoby <coś> co sprawi, że ten ktoś stanie się na powrót „osobą”, która ma dla nas wartość ?
Czy samo dawanie czegokolwiek – nie jest ucieczką od głębszej refleksji jaka nasuwa się po takim spotkaniu?
Można zaspokoić swoje zniesmaczenie widokiem żebraczki i po wrzuceniu czy nakarmieniu kogoś kto żebrze zmniejszyć tym gestem swoje poczucie dysharmonii wewnętrznej. Ale czy o to chodzi?
Czy jesteśmy w stanie wejrzeć głęboko w każdego człowieka nawet tego, który nie w tak jaskrawy sposób żebrze o przetrwanie?
A może trwanie w tym <przetrwaniu> nie jest już życiem, bo życie nie ma już dla niego, tego żebrzącego człowieka wartości ani sensu.
Pewnie <ten ktoś> czeka na cud, cud przywrócenia go do godności, która doda mu siłę by wstał z barłogu w którym wyleguje się jego nędza krzycząca brudem, smrodem zawszawiona i zniekształcona naszym zobojętnieniem. Przecież takie osoby nie trafiły z dnia na dzień na ulicę. One mieszkają koło nas latami. Już wcześniej należy patrzeć na skutki naszych zaniedbań i obojętności, które spowodowały, że ich miejsce zostało dzięki naszym postawom zajęte na ulicy.

_________________
Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.


Wt cze 29, 2004 16:23
Zobacz profil
Post 
Tak mieszkają często obok nas.
W dzieciństwie miałam sąsiadkę koleżankę, w domu było 5 dzieci, matka nie pracowała, ojciec pił nałogowo. Wiadomym było, że jest tam bieda. Koleżanka była u mnie codziennym gościem, i najczęściej pożywiałyśmy się wspólnie tym bardziej, że ja byłam tzw. niejadek więc wystarczało na nas dwie.
Uświadomiłam sobie ich biedę, gdy pewnego razu obrażona byłam na swoją mamę, że nie dała mi do kanapki wędliny i użalałam się jaka to jestem pokrzywdzona. Ona zaczęła mi tłumaczyć, że ja jestem szczęśliwa, tym mnie bardziej rozsierdziła i coś tam na nią fuknęłam.
I wtedy ona powiedziała:"A u nas w domu już 6 dzień nie mamy chleba".
Był to dla mnie taki szok, że w całym moim życiu zawsze pamiętam te słowa.
Żadnemu dziecku i głodnej osobie nigdy nie odmówię jedzenia. Nie daję datków dla żebraków, ale jeść zawsze.
Dla niektórych cudem jest, że ktoś ich nie ofuknie, schyli się nad biedą i da cokolwiek.
Dla uzupełnienia - koleżanka i jej rodzeństwo wyrośli na tzw. porządnych ludzi, pracują mają rodziny, żadne nie ma problemów z alkoholem.
Biedę trzeba zobaczyć, dotknąć co pozwoli nam dostrzec w tym człowieka, nie problem.


Wt cze 29, 2004 22:40
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
Dzieci z najbiedniejszych sądeckich rodzin wyjechały na kolonie do Niedzicy dzięki... bezdomnym.
Pobyt kolonistów oraz opiekunów sfinansowała wspólnota "Emaus" Towarzystwa im. św. Brata Alberta w Nowym Sączu. Skupia ona ludzi wychodzących z bezdomności.

http://www.wiara.pl/wiadomosc.php?idenart=1089344842

Z pewnością nie mają dużo...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pt lip 09, 2004 7:06
Zobacz profil
Post 
Witajcie!
A ja polecam artykuł z ostatniej Polityki w dziale "Raport" pt. "Państwowe dzieci"... Na własne oczy widzę wszelkiego rodzaju patologie w tym i tzw. "dziedziczną biedę", która polega na ciągnięciu od państwa ile wlezie... W blokach na przeciwko mieszkają całe rodziny, w których nikt od 2 pokoleń nie skalał rąk pracą! Nie daję, z zasady, żadnych pieniędzy. Jedzenie, owszem, ale tu nikt nie potrzebuje jedzenia... Tu potrzebują na prytę, a z tych wszystkich zasiłków żyje im się lepiej niż tym, którzy uczciwie pracują...
Smutny obrazek... dzieci od rana do późnej nocy biegają samopas, zero jakichkolwiek wartości... cwaniactwo i chamstwo od niemowlęctwa. Rośnie 3 generacja zasiłkowiczów...
Pozdrawiam


Pt lip 09, 2004 21:30
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34
Posty: 1814
Post 
Hmmmmm.....

"Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść;
byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;"
[...]
"Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili"

No i jak w świetle tego fragmentu?
Nie mamy wakacji od bycia dobrym (no nie powinniśmy teoretycznie brać urlopu od czynienia dobra).
Czemu nie dać proszącemu jakichś grosików choć?
Sam się muszę nad tym poważnie zastanowić bo daję od święta :(

pzdr :)

_________________
http://www.odnowa.jezuici.pl/


Śr lip 14, 2004 8:35
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL