Autor |
Wiadomość |
Gość
|
ja zawsze daj taki factw cu u nas stwoj w tynelu co moge inny nie
|
Śr lip 14, 2004 10:23 |
|
|
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Cytuj: "Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;" „I dalej słusznie piszesz podając fragment z nauki Jezusa., Cytuj: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili" Spoonman inna wypowiedzi Jezusa – –””””nie samym chlebem żyje człowiek””””” teraz ja zadam Ci Twoje pytanie Cytuj: No i jak w świetle tego fragmentu?
Kierując się jedynie fragmentami wypowiedzi można wysunąć błędne wnioski i zrobić wiele złego. Mufka przytoczyła pewną rzeczywistość, która ukazuje wyraźnie tzw. pasożytów, żerujących na „jeleniach”. Utrzymując tych ludzi pogłębia się ich pasożytnictwo, robiąc im i ich dzieciom wielką krzywdę – zresztą sobie też.
Widziałem kiedyś w programie „ukryta kamera” taką scenę.
Na ulicy w Nowym Jorku siedzi żebrzący strasznie zaniedbany człowiek. Podchodzą do niego ludzie i wrzucają mu pieniądze. On grzecznie dziękuje, kłania się nisko a kamera pokazuje twarze ofiarodawców zadowolonych z siebie.
Przez kilka minut ofiarodawcy stali się medialnymi „bohaterami”. Mieli poczucie ludzi o „kryształowym sercu - zaistnieli przed kamerą, pokazując wszem i wobec, swoją wrażliwość i dobroć.
Kamera spowodowała, że do kapelusza wrzucano częściej i podchodziło więcej ludzi.
I oto, pod krawężnik chodnika podjechała wielka biała limuzyna wyszedł z niej bogato ubrany „służący” żebrzącego, otworzył tylnie drzwi samochodu, po czym podszedł do swego pracodawcy zabrał jego kapelusz wypełniony pieniędzmi i pomógł mu rozebrać łachmany.
Żebrzący otrzepał się i zanim wszedł do limuzyny podano mu lampkę szampana.
Zgromadzeni ludzie zaniemówili.
Ostatnia „litościwa” starsza pani po pierwszym szoku jakiego doznała na ten widok, zaczęła coś wykrzykiwać, ale limuzyna odjechała z żebrakiem i jego świtą.
Taka wspaniałą lekcje otrzymali „występujący” przed kamerą „darczyńcy”.
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Śr lip 14, 2004 10:44 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Larsie, co to za ukryta kamera, skoro darczyńcy mieli świadomość, że sa nagrywani? Chyba,że źle odczytałem tekst A tu przecież nie chodzi o problem dawania na pokaz, tylko dawania w ogóle
Oczywiście, nie samym chlebem człowiek żyje - ale śmierć głodowa to wcale częsty przypadek w dzisiejszym świecie
A co do tego co napisano wcześniej: jak odróżnisz prawdziwego biedaka od cwaniaka? Na pierwszy rzut oka to trudne wg mnie - nie będziesz przecież z każdym wywiadu środowiskowego robił
To co jest lepsze dawanie każdemu, bo poza cwaniakami są też przecież prawdziwi, którzy potrzebują pomocy?
Czy nie dawanie niekomu bo wśród prawdziwych potrzebujących są cwaniacy, którym się taka pomoc nie należy?
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr lip 14, 2004 10:54 |
|
|
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Spoonman – ”każdy nadmiar od złego pochodzi” – to chciałem zaznaczyć w swoim poscie. Wcześniej napisałem w tym zresztą temacie - rozważania dot. szerzej pojętego „dawania”. po przeczytaniu wcześniejszych postów, z których korzystałem pisząc.
Myślę, że jest w nas wszystkich ukryty egoizm, który syci się „właśnie” dobrem i dlatego żyje. To pewnego rodzaju zakamuflowane zło żerujące na naszej „naiwności” – chodzi o to, że każdy z nas chce siebie samego postrzegać jako tego najwspanialszego człowieka, niezastąpionego i zawsze mającego rację.
Te cechy tak jak pożądliwość – zatrzymują nas na „powierzchni” naszego działania i zubażają nasze prawdziwe możliwości. Wynika to z faktu samozadowolenia do jakiego podświadomie dążymy.
Jest to bardzo „podstępne” bo zwróć uwagę, na fakt - jak jestem mądry wspaniały i niczego już nie potrzebuję, to nie słucham „rad” – nie pogłębiam swojej wiedzy, gdyż „sam jestem mądry”.
Takie oszustwo, które stosujemy ogłupia i powoduje, że zamiast duchem i prawdą kierujemy się zmysłowością i szukamy podniet mających na celu wystawiania nam „pomników” – samym przed sobą jak i dla „widoku innych”
Każdy z nas niestety jest „zarażony” taką cechą i jedynie pokora jest lekarstwem na tą chorobę.
Bardzo podoba mi się czyjeś stwierdzenie:
„nie idź do bliźniego dla Boga, ale bądź tym, kogo Bóg wysyła do bliźniego”
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Śr lip 14, 2004 11:45 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Masz rację, tym bardziej, że w pojedynkę świata naprawić się nie da
Czyli w skrócie Larsie , popraw mnie jeśli sie mylę, pomagamy tym, których nam Bóg postawi na drodze, tak?
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr lip 14, 2004 11:50 |
|
|
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Spoonman – każdy z nas na miarę swojej możliwości i rozumienia pomocy bliźniemu powinien pomagać.
Te „pomoce a raczej jak i czy w ogóle ” rozstrzyga nasze indywidualne sumienie.
Przyszła mi na myśl niedzielna Ewangelia (Łk 10,25-37) i nasze czatowe rozważania o niej.
Zastanawiam się dlaczego Jezus wskazał na „bliźniego” – czyli tego, który pomógł leżącemu, a nie tego który leżał pobity i umierający. Dotychczas wydawało mi się, że powinno być odwrotnie – to leżący jest tym „bliźnim”….. //tak to odczytywałem//
Popatrzmy zatem jak to wygląda ….. Uczony w prawie mówi :
””Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. ……… ””””
””””A kto jest moim bliźnim? ””””
Tu jest przypowieść o Samarytaninie. I później:
”””Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie! ”””
Zwróciłem uwagę na fakt, że wskazanym przez faryzeusza i potwierdzonym, przez Jezusa, - bliźnim jest „Ten, który mu = pobitemu, okazał miłosierdzie , a nie sam pobity. …. Dlaczego?
Pomyślałem sobie tak, - Samarytanin zareagował :- „Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko:” – może to głębokie wzruszenie było wizją „całości” nędzy jaką mógł tylko i wyłącznie widzieć Samarytanin, bo widział nie tylko skutki ale i przyczyny. … widział na wskroś tego leżącego człowieka.
I końcowa propozycja Jezusa - Idź, i ty czyń podobnie! Dlaczego Pan Jezus nie powiedział – ””idź i ty czyń tak samo”” – tylko Powiedział „podobnie” ?
Może właśnie dlatego, że my nie mamy tego całkowitego widzenia, jakie posiadał Samarytanin //rzeczy przeszłe, teraźniejsze i przyszłe// i powinniśmy się kierować dobrem bliźniego – znacznie bardziej niż rozważania dot. ilości „wrzucanych pieniędzy”.
Jasne i oczywiste jest, to , że nie będziemy nad umierającym debatować, czy jemu jest konieczna czy tylko potrzebna pomoc, bo w „pewnych” przypadkach udzielanie pomocy jest natychmiastowe.
Na razie tyle.
Pozdrawiam
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Śr lip 14, 2004 13:22 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Dzięki Larsie
To ja juz nie mam pytań
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr lip 14, 2004 13:26 |
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Spoonman – wiem, to przydługawy post, jaki napisałem – Mogłem to zrobić krótko pisząc, że my sami z siebie „nic uczynić nie możemy”
Jeśli będziemy „narzędziem” Bożymi i będziemy posyłani do potrzebujących to tylko, dlatego, że On nam wskaże drogę i tego potrzebującego na niej – podpowie, co mamy czynić.
Pozdrawiam
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Śr lip 14, 2004 13:36 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Hej, ale ja to powiedziałem zupełnie szczerze - wyczerpująca to była dla mnie odpowiedź i za to dzięki
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Śr lip 14, 2004 13:40 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
cóz, a ja nadal nie wiem, czy jestes larsie za tym, by dawać te przysłowiową złotówkę, czy nie? bo z pierwszego postu mi wyszło, że własnie nie, bo potrzebny jest tu rozsądek, a z kolejnych, ze jednak tak, bo Bóg posyła nas do potrzebujących - mozesz odpowiedzieć tak bardziej konkretnie? dawać żebrzącym na ulicy, na dworcach czy nie?
pozdrawiam
|
Śr lip 14, 2004 14:06 |
|
|
Lars_P
Dołączył(a): Pn maja 19, 2003 8:14 Posty: 487
|
Elko – w moich postach pokazałem jedynie różne możliwości oceny dawania wskazując gdzie leży właściwy problem.
Nie wypowiadałem się o sobie – masz rację nie powiedziałem, co ja robię w takiej sytuacji.
Powiem tak – czasami daje pieniądze komuś, kto o nie prosi. Czasami kupuję cos do jedzenia jak jesteśmy obok sklepu gdzie można to załatwić. To dawanie wynika bardziej z faktu, że ten, komu coś daję jest wg mojej oceny "wiarygodny" – Np. że jest naprawdę głodny. //oczywiście możesz spytać skąd to wiem - nie wiem, ale wiem //
Czasami rozmawiam z kimś zadając mu pytania i wskazując możliwości polepszenia sytuacji i okazuje się, że nie jest ten ktoś zainteresowany nawet pracą jaka jest możliwa i która wskazuję.
Uważam jednak, że instytucje a szczególnie Caritas, które zajmują się rozdzielaniem potrzebnych i koniecznych rzeczy jest najbardziej kompetentny w tym rozdzielaniu i pozostawiam to w jego gestii.
Zawsze daje pieniądze w Kościele na wszelkie akcje pomocy potrzebującym.
Mam też na uwadze fakt, że wiele osób żeruje na cudzej wrażliwości - naiwności korzystając zarówno z wszelkiej innej pomocy jak i „dorabianiu” na żebractwie.
Znam rodzinę, która składa się z 15 osób: czyli matki, ojca i 13 dzieci. Co rok w tej rodzinie przybywa jedno dziecko. Ojciec pracuje i zarabia oczywiście za mało, a matka nie pracuje tłumacząc się tym, że musi zająć się dziećmi. Załatwiano jej pracę jak i przedszkola i żłobki z czego nie chciała skorzystać. Starsze dzieci są wysyłane na żebranie i wymyślają najróżniejsze „kataklizmy” by wzbudzić litość czyli uzyskać jak najwięcej pieniędzy. Jeden z synów trafił na księdza, który postanowił mu pomóc i w skutek tego został doszczętnie okradziony. Mało tego ten chłopak powołując się na tego księdza chodził do innych księży i kłamiąc, że go nie zastał nie może od niego otrzymać pieniędzy, które właśnie w tej chwili są mu koniecznie potrzebne. Gdziekolwiek nie poszedł tam okradał i kłamał.
Uważam, że żebractwo prowadzi do „zaniku” godności i osiąganie „zysków” i w taki sposób uniemożliwia zabranie się za uczciwą pracę.
Jeśli w taki sposób to widzę, to oczywiście dawanie pieniędzy jest złem a nie dobrem i szkodzeniem a nie pomocą. No i nie jestem zwolennikiem dawania – ale nie do przesady, bo zawsze istnieje wyjątek od reguły.
Każdy musi sam jak pisałem we własnym sumieniu poszukać odpowiedzi.
I ja serdecznie pozdrawiam
_________________ Bóg zna Twoją przeszłość, ofiaruj mu teraźniejszość a On zatroszczy się o twoją przyszłość.
|
Śr lip 14, 2004 15:12 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
A wczoraj widziłem dwóch kolesi, jeden pukał w bębenek drugi grał na gitarce i śpiewał "W życiu piękne są tylko chwile...".
I karteczka coś w stylu: Uczciwie nie żebrzemy tylko zbieramy na wakacje - niedokładnie ale sens ten.
Uczciwie to niech oni sobie na te wakacje zarobią, hm?
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pt lip 16, 2004 6:54 |
|
|
Gość
|
Hm. W wypadku grania na ulicy nie jest już dla mnie tak oczywiste, czy jest to żebranie.
Ja ich traktuję jak pracujących. Jeśli mi się podoba gra bądź śpiew - wynagradzam stosownie do umiejętności.
A już zupełnie mnie rozkleja, kiedy wsiądzie do tramwaju starszy człowiek ze skrzypcami i gra naprawdę pięknie...
|
Pt lip 16, 2004 10:37 |
|
|
Spoonman
Dołączył(a): Śr cze 23, 2004 4:34 Posty: 1814
|
Może mi ktoś zarzuci, że się czepaim - ale pracujący płaci podatki, ma umowe itp....
pzdr
_________________ http://www.odnowa.jezuici.pl/
|
Pt lip 16, 2004 12:08 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Mój mąż za czasów technikum i studenckich jeździł stopem i grał szanty na wybrzeżach w miastach portowych. Co roku w ten sposób sobie organizował wakacje z kolegami nie biorąc absolutnie nic od rodziców. Najczęsciej mieli tabliczkę: mamy co jesć, mamy gdzie spać, zbieramy na piwo (choć oczywiście szło także na pole namiotowe i jedzenie )
Wszystko było jasne, ludzie wiedzieli na co dają.
|
Pt lip 16, 2004 12:15 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|