|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 12 ] |
|
Czy można się wyleczyć z miłości bez wzajemności?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Czy można się wyleczyć z miłości bez wzajemności?
Mam 27 lat. Od czternastu lat kocham bez wzajemności pewnego mężczyznę. On traktuje mnie jak przyjaciółkę, choć domyślił się, że go kocham już jak miałam 13 lat. Jest katolikiem, modli się za mnie, wierzę, że to dzięki jego modlitwie nawróciłam się do Boga, bo chyba nikt inny nie modlił się za mnie... Jednak nie wiem już co robić. Cierpię tak bardzo, a cierpienie moje nie mija, lecz z każdym dniem się pogłębia. Nie wyszłam za mąż z tego powodu, bo nie wyobrażam sobie kochać kogoś innego. Szukam rady, modlę się o światło, ale nie znajduję go. Mieszkam sama, jedno z moich ukochanych rodziców nie żyje, czuję się strasznie osamotniona. Jednak to wszystko umiem jakoś przemienić w radość, tylko tej jednej miłości nie umiem wyleczyć. Leonard Cohen śpiewał, że na miłość nie ma lekarstwa. Czy będę żyła z tym uczuciem do śmierci? A może ktoś z Was zna radę na złamane serce i podzieli się ze mną?...
|
So wrz 01, 2007 11:54 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Potrafisz mi wytłumaczyć jaki sens ma Twoja miłość i jaki pożytek przynosi temu człowiekowi? Czy nie jest tak, że dla niego Twoje uczucie jest bolesne lub uciążliwe?
|
So wrz 01, 2007 12:02 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Nie rozumiem sensu tej miłości i nie usprawiedliwiam jej. Zarówno dla mnie jak i dla niego to wielkie utrapienie (czasem się zastanwiam dla kogo większe). Ale czy każde uczucie nie pochodzi od Boga? Dlaczego więc Bóg obdarza nas czymś takim? Ja naprawdę tego nie rozumiem i nie chcę tu wypisywać peanów na cześć mojej miłości - jest ona dla mnie nieznośnym cierpieniem. Dlaczego ona nie wygasa z upływem czasu, podczas gdy nie jest podsycana przez ukochanego człowieka? Nie daję sobie z tym rady... nie znam odpowiedzi...
|
So wrz 01, 2007 12:12 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Ninielka napisał(a): Nie rozumiem sensu tej miłości i nie usprawiedliwiam jej. Zarówno dla mnie jak i dla niego to wielkie utrapienie W takim razie to nie jest miłość tylko przewlekłe zakochanie. Miłość tym się różni od zakochania, że jest postawą która wynika z poznania drugiej osoby i decyzji o dążeniu do jej szczęścia. Miłość jest aktem całej osoby, nie tylko serca ale i głowy. Ninielka napisał(a): Ale czy każde uczucie nie pochodzi od Boga?
Nie.
|
So wrz 01, 2007 12:45 |
|
 |
rozalka
Moderator
Dołączył(a): Pt mar 19, 2004 19:24 Posty: 3644
|
Ninielka napisał(a): Ale czy każde uczucie nie pochodzi od Boga? Oczywiście, że nie! Cytuj: Dlaczego więc Bóg obdarza nas czymś takim? Nie zwalaj odpowiedzialności na Pana Boga, bo On naprawdę nie ma z tym nic wspólnego. Cytuj: Dlaczego ona nie wygasa z upływem czasu, podczas gdy nie jest podsycana przez ukochanego człowieka?
Nie jest podsycana przez ukochanego człowieka, ale może jest podsycana przez Ciebie? Zastanawiałaś się nad tym?
Za rodzące się uczucia nie jesteśmy odpowiedzialni, ale to nie znaczy, że nic z nimi nie możemy zrobić. Możemy nimi kierować, starać się oddalać, nie pogrążać się, nie rozniecać ich. Możemy też się modlić o uwolnienie 
_________________ Co dalej za zakrętem jest? Kamieni mnóstwo Pod kamieniami leży szkło Szło by się długo Gdyby nie to szkło, to by się szło... ♪
|
So wrz 01, 2007 17:31 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Właściwie to nie staram się tego uczucia podsycać... wiele lat nie widziałam tego człowieka, a gdy go znowu spotkałam, wiedziałam, że kocham jeszcze bardziej. Będąc dziewczynką kochałam jakoś tak po dziecinnemu, teraz jestem kobietą... Nieraz prosiłam Boga, żeby mi zabrał to uczucie, ale być może czyniłam to bez wiary - tak mi się teraz wydaje. Dziś byłam na Mszy i u spowiedzi. Widziałam wyraźnie krzyż Pana Jezusa na ołtarzu i zrozumiałam jedno - że kocham Jezusa bardziej niż tego mężczyznę... to było jak powrót do domu i uczucie gwałtownej ulgi, ale trwało tylko chwilę. Wróciło cierpienie. Jednak po przyjęciu Najśw. Sakramentu poczułam się wzmocniona i to trwa do chwili obecnej. Chyba tak naprawdę dopiero kilka dni temu uwierzyłam, że Bóg ma naprawdę moc zrobienia wszystkiego i może mnie też uwolnić.
Ja ze swej strony staram się nie pisać do niego, nie widujemy się w ogóle, tylko w komputerze mam jego zdjęcia i co kilka dni patrzę... ale i tego zaprzestanę. Nie wiem czy to mi pomoże. Najwięcej wierzę w moc modlitwy, ale są chwile, gdy ta wiara się chwieje. Proszę o modlitwę wstawienniczą za mnie.
Pisałam tu na jednym temacie o nadużywaniu przeze mnie tabletek. Prosiłam też o modlitwę, ludzie obiecali mi ją i oto już nie sięgam do tych tabletek. Liczę, że jeszcze raz mi pomożecie 
|
So wrz 01, 2007 19:01 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Ninelko, czy Ty mu kiedyś wyznałaś swoją miłość?
|
So wrz 01, 2007 19:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Tak. On zapytał w liście, a raczej stwierdził - Jesteś we mnie zakochana, prawda? a ja odpowiedziałam, że tak.
|
So wrz 01, 2007 19:58 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Myślę w takim razie, że powinnaś z nim porozmawiać na żywo i wyznać mu to wszystko co napisałaś tu nam. Myślę, że to pomoże w odebraniu sobie nadziei.
|
So wrz 01, 2007 20:03 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
Nie jestem żadnym ekspertem od złamanych serc, ale czy przypadkiem to nie jest trochę tak u ciebie, że zamiast człowieka ty kochasz jakieś idealne wyobrażenie o nim?
Nie widujecie się, a kiedyś czy widywaliście dużo częściej?
Gdy miałaś 13 lat, twoje postrzeganie świata i ludzi z pewnością było inne niż to dzisiejsze. Myślę, że jako dziewczynka podchodziłaś do wielu spraw bardzo idealistycznie i taki też obraz ukochanej osoby mógł był się w tobie utrwalić.
Ten obecny, rzeczywisty obraz człowieka, którego kochasz jest z pewnością inny. Choć nie zrozum mnie źle - nie próbuję ci inputować, że ma same wady.
Myślę natomiast, że zamiast rozpamiętywać uczucie, które z jakichś wam znanych powodów jest nieszczęśliwe, może lepiej byłoby, gdybyś poznała kogoś innego - są jeszcze wartościowi ludzie na tym świecie!
Może więcej przebywając z ludźmi spotkasz kogoś, z kim będzie ci równie dobrze lub lepiej? 
|
Pn wrz 03, 2007 17:11 |
|
 |
monika001
Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22 Posty: 1324
|
 Re: Czy można się wyleczyć z miłości bez wzajemności?
Ninielka napisał(a): ... Nie wyszłam za mąż z tego powodu, bo nie wyobrażam sobie kochać kogoś innego.
I jeszcze jedno. Nie powinnaś myśleć w ten sposób.
Bo może być tak, że ta miłość nie dla ciebie, a gdzieś już czeka ktoś inny, kogo pokochasz i kto pokocha ciebie. Może gdzie indziej jest twoje szczęście. Dziś sobie tego nie wyobrażasz, ale nie zamykaj się w taki sposób przed światem.
Może to właśnie taki znak, żebyś spojrzała w inną stronę?
Spróbuj chociaż.

|
Pn wrz 03, 2007 17:25 |
|
 |
Gimlas
Dołączył(a): Wt mar 22, 2005 14:17 Posty: 476
|
I usun jego zdjecie z komputera...
|
Pn wrz 03, 2007 17:53 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 12 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|