Rozumowanie przedstawione w filmie rozpoczyna się populistym zrównaniem wszystkich istot żywych do miana Ziemian. Następnie proponowana jest teza, że występowanie przeciwko innym gatunkom jest negatywne, tak jakby większość gatunków nie występowała przeciwko innym gatunkom. Kolejna teza jest taka, że jeśli jakaś istota cierpi to nie ma moralnego usprawiedliwienia wobec odmowy zajęcia się tym cierpieniem. Jak to wytłumaczyć Ziemianom z gatunków nie-homo sapiens, skoro są na to za głupi? A skoro są tak głupi to jak można utrzymywać dalej, że są równi homo sapiens? No ale to już problem z rozumowaniem autora tegoż populistycznego filmu jak sprawić byśmy byli wszyscy równi i jednocześnie by człowiek nie był gatunkiem "superior" z racji możliwości stosowania np. moralności wobec innych gatunków.
Następna scena to scena czarnoskórych, skutych łańcuchami niewolników i zaraz potem sceny z rasistóami z Ku-Klux-Klan nazistami pokazanymi w celu pokazania gwałcenia zasady równości. Następnie pokazano sufrażystki aż autorzy filmu doszli do świń w klatkach (to może dziwnie brzmi, ale naprawdę omawiam scenę za sceną). Żeby autorzy traktowali to jako pewnego rodzaju porównanie, lecz autorzy mówią: "W każdym z tych przypadków zasada jest identyczna: DOMINACJA PŁCI, DOMINACJA GATUNKU ("GATUNKOWIZM")".
Następnie prowadzone jest rozumowanie, że w każdym z tych przypadków wykorzystywany jest ten co nie ma władzy w tym celu, by za chwilę zadać pytanie jak ludzie traktują innych Ziemian. A czemu nie ma pytania jak Ci inni Ziemianie potraktują ludzi, gdy Cie znajdą się sami i bezbronni na sawannie? Wszak obowiązuje moralność z naczelną zasadą równości i wszak jesteśmy równi. Co to zarówność, gdy tylko ludzie są w stanie zrozumieć tą ideę?
Po 5 minutach takiej papki myślowej pojawia się w końcu myśl, że "Niewątpliwie są różnice".
Następna scena to jasne i klarowne uzasadnienie w jakim sensie jesteśmy sobie równie. Jesteśmy równi w tych podstawowych zakresach, w których odczuwamy potrzeby: Pragnienie wody i jedzenia, schronienia i towarzystwa, swobody poruszania się i unikanie bólu.
Od tego momentu darowałem sobie krytycyzm i obejrzałem film z zapartym tchem.