Żeby nie było, nie mam zamiaru tutaj rozwodzić się nad piwami i innymi. Chciałem poważnie porozmawiać o wpływie jakości alkoholu na ryzyko uzależnienia się.
Temat jest więc poważny i służący "ku przestrodze".
Na pierwszy temat chciałem rzucić "Polish cherry staropolskie". 35-cio voltowy truneczek do dostania w małych (Omg! Jak narkotyki!) porcjach (0,2).
Całościowo chciałem wystawić mu ocenę 8 w 10-cio stopniowej skali niebezpieczeństwa uzależnienia. A oto powody:
- smak. definitywnie czuć odpestkowane owoce wiśni, na dodatek nie jest przesłodzony.
- zapach. Nie odrzuca. Nie trąci spirytusem.
- posmak. Nie drażni gardła karmelem ani zepsutymi owocami. Delikatnie przelewa się przez przełyk rozgrzewając go i spływając do żołądka.
- efekty: nie kopie z opóźnineniem ani nagle. Przyswaja się płynnie (nie zasładza ani nie zamula!).
Widać od razu, że jest szczególnie niebezpieczny.
Aby dokładnie drania (trunek) zbadać zażyję jeszcze jedną eksperymentalną dawkę 0,2. O efektach dnia następnego opowiem jutro.
Zachęcam Was, aby w tym temacie przestrzegać innych przed takimi alkoholami.
Pozdrawiam,
Wiśniówkowy Crosis
