|
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 2 ] |
|
proszę o wasze opinie i rady. z góry dzięki
Autor |
Wiadomość |
salomea
Dołączył(a): So cze 05, 2004 11:20 Posty: 7
|
 proszę o wasze opinie i rady. z góry dzięki
Patrząć z perspektywy tych moich 18 lat to dochodzę do wniosku że w sprawie uczuć byłam głupia, niedojrzała i wszystko kończyło sie źle przeze mnie. To co chcę opisać to historia z czasów szczeniackich bo z czasów gimnazjum. W pierwszej klasie wiadomo, nowi ludzie, nowe fascynacje. Tak było też w moim przypadku. Marcin był bardzo przystojny (jest to nie tylko moja opinia), pochodzi z dobrego domu, typ gentelmena. Od razu wzbudził moją sympatię. Ale na początku był przeze mnie traktowany jak typowy kolega z klasy. Jednak z czasem moja fascynacja jego osobą wzrastała aż w końcu sobie pomyślałam że fajnie byłoby z nim chodzić, ale uznałam to za niemożliwe. I stanęło na moim potajemnym wzdychaniu do niego.Jak później sie dowiedziałam (tylko ze to było już za późno)- on czuł do mnie to samo. Jednak po zakończeniu drugiej klasy gimnazjum coś zaczęło sie zmieniać- częściej gadaliśmy ze sobą aż w końcu tak się złożyło że zaczęliśmy sie spotykać, ale nie sami tylko w towarzystwie mojej "przyjaciółki", która zresztą też na niego leciała.Było bardzo fajnie. Wspólnie spędzane chwile wakacji w mieście to było to czego do szczęścia było mi bardzo potrzeba. Jednak pewnego dnia Marcin poprosił mnie o chodzenie...Spełniło się moje najskrytsze marzenie, ale to niczego nie rozwiązało a wręcz przeciwnie-wszystko sie skomplokowało Ja będąc bardzo lojalną "przyjaciółka" postanowiłam ze nie mogę z nim chodzić. Bo co by było z moją kumpelą. Zrobiłam to wbrew moim uczuciom, ale zrobiłam... Marcin jakoś przestał sie specjalnie oddzywać, oczywiście o spotkaniach nie było mowy- i szczerze powiem że nie dziwię sie takiemu rozwojowi akcji...
Potem trafiliśmy do jednego liceum ale do innych klas. Nasze kontakty ograbiczją sie do "cześć" i to dosć niechętnego z jego strony... Po dwóch latach znów naszła mnie ochota "zrobienia czegoś". I tak postanowiłam się z nim umówić. Oczywiście spotkała sie ze mną, normlnie gadaliśmy. Pod koniec naszego spotkania zapoytałam czy mogę liczyć na kolejne spotkanie ale on powiedział ze nie i że "pracuje" nad jakimś zwiazkiem. Byłam strasznie rozgoryczona. Zwłąszcza gdy doszło do mnie że z tym związkiem nad którym pracuje to był blef bo z tego co wiem to nikogo nie miał i nikogo nie ma. A ja ciągle o nim myślę...Moze on dlatego odmówił żeby sie niejako odegrać...Przecież nie można chyba tak odrazu się odkochać....Co ja mam zrobić i co wy o tym myślicie . proszę o radę i wasze opinie na ten temat...
_________________ Po co mi pieniądze skoro NIEBO i tak mam za darmo...
|
So paź 02, 2004 14:28 |
|
|
|
 |
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
trudna sprawa. nie wiem czy wogole sa ludzie, ktorzy w tych sprawach nie popelnaija bledow. fakt trudno bedzie to naprawic. nie powinnas mu sie dziwic, on boi sie teraz zeby sie sytuacja nie powtorzyla. mnie sie wydaje, ze to moze byc reakcja obronna. nie chce kolejny raz poczuc sie odrzucony. moze warto sprobowac, dac mu troche czasu i dac mu do zrozumienia. ze zalezy ci na nim, ale w jakis dyskretny sposob. moze sie uda?
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
So paź 02, 2004 14:54 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 2 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|
|