Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 5:35



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2 ] 
 Poczucie winy ...czyli tkwienie w beznadziejnosci 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn sie 23, 2010 21:51
Posty: 8
Post Poczucie winy ...czyli tkwienie w beznadziejnosci
Trudne to Chwile kiedy czujemy sie wciaz obcizenie chwila przeszla...Tutaj mysle Ze Zbawienie ludzi w postaci Jezusa ...mialo ten cel...zeby ludzie po bledach, ciezkich pomylkach znow mogli wrocic do terazniejszosci dzieki milosiernemu wybaczeniu tego co zawinili, czyli zeby nie zamienili sie ten slup soli , tkwiac w bezruchu reszte zycia... przytaczam bardzo interesujacy esej


Emocjami, które najbardziej utrudniają życie chwilą bieżącą, są poczucie winy za coś, co już się wydarzyło oraz uczucie niepokoju o coś, co może się wydarzyć w przyszłości. Oba służą jedynie do utrzymywania ludzi w niemocy podczas teraźniejszości. Jakie korzyści płyną z żalu za czymś, co się wydarzyło albo ze strachu przed czymś, co może nastąpić? Wina i niepokój są chyba najczęściej przejawianymi formami stresu w naszym społeczeństwie.
Wina

Ludzie przyzwyczaili się do odczuwania poczucia winy (jedni nawet tak bardzo, że mylą je z sumieniem). Niektórzy lubią w ten sposób zwalać odpowiedzialność za to, jacy są teraz, na przeszłość, zamiast podjąć próby zmiany siebie w chwili obecnej, bo tak jest po prostu łatwiej. Panuje też przekonanie, że jeśli poczucie winy będzie wystarczająco silne, to przewinienie pójdzie w niepamięć. Najlepszym tego przykładem są więzienia. Ciekawe jednak, dlaczego tak wielu więźniów po odsiadce wraca z powrotem na przestępczą drogę? Są też tacy, którzy po prostu chcą uzyskać aprobatę od innych po tym, gdy zdarzyło im się zrobić coś złego. Poczucie winy jest też doskonałym sposobem na wzbudzenie współczucia. Jeszcze inni traktują poczucie winy jako sygnał, że właśnie złamało się jakąś zasadę i uważają, że jest to potrzebne. Owy sygnał (czyli poczucie winy) jest poprzedzany, jak każde emocje, przez myśli i to właśnie te myśli sugerują nam, że przekroczyliśmy zasadę, a nie poczucie winy, które następuje później. Ja jestem doskonale świadomy, kiedy łamię własne, moralne lub społeczne, zasady i nie potrzebuję poczucia winy, aby mi mówiło, kiedy to się wydarza lub że to, co zrobiłem, jest złe (o tym informuje mnie sumienie, a poczucie winy jest tylko bezsensownym karceniem się). Nie chciałem tego zrobić, ale to już się stało i moje emocje nic nie zmienią. Poczucie winy jest takim samym wyuczonym odruchem jak wybuch gniewu i można je wyeliminować. Koncentrując się na wydarzeniach z przeszłości, wzbudzając w sobie przygnębienie z powodu rzeczy, które zrobiłeś lub powiedziałeś, marnujesz bieżące chwile swojego życia, przeżywając ponownie coś, co już się wydarzyło.

Nasza kultura wręcz specjalizuje się w wywoływaniu w nas poczucia winy. Otoczenia nauczyło nas, że nie odczuwanie żalu za coś, co już się dokonało jest niewłaściwe, że powinieneś ulegać niemocy i tracić swoją energię na coś, co już masz za sobą. Ludzie uwielbiają wzbudzać poczucie winy w innych. "Powinieneś się wstydzić za to, co zrobiłeś!" – jakby to mogło Ci pomóc albo odmienić Twoje zachowanie w przeszłości. "Co pomyślą sąsiedzi?" – eee... kogo to obchodzi? To, co pomyślą na Twój temat, jest tylko ich opinią, która nie jest i nigdy nie była wyznacznikiem Twojej wartości. "Żałuj za grzechy!" – jakby miało to uczynić Ciebie lepszym człowiekiem albo nakłonić do tego, abyś ich więcej nie popełniał. Jeśli chcesz się pozbyć jakiegoś swojego "grzechu", to żal za niego NICZEGO NIE ZMIENI, jedynie praca nad sobą. Możesz spisać wszystkie swoje złe uczynki na kartce i ocenić je w skali od 1 do 10, zsumować liczby a następnie zastanowić się, czy owy wynik (obojętnie czy jest to 50, czy milion) ma jakikolwiek wpływ na chwilę bieżącą. Teraźniejszość jest cały czas taka sama, a poczucie winy jest najbardziej bezproduktywną emocją.

Nie ważne ile żalu w sobie trzymasz, ile łez przelejesz, ile poczucia winy będziesz w sobie dławić, to NIE ZMIENI PRZESZŁOŚCI. Nie cofniesz czasu, jeśli będziesz żałować. Jedyne, co osiągniesz, to wprowadzisz siebie w stan niemocy i zmarnujesz teraźniejszość. Pamiętaj, że co się stało, to się nie odstanie i nic nie możesz na to poradzić. The question is: "Dlaczego masz odczuwać poczucie winy, skoro nie uczyni Cię to lepszym człowiekiem, nie zmieni przeszłości a przeszkodzi Ci w cieszeniu się teraźniejszością?"

Rozmawiając na ten temat, spytałem kumpla, który się ze mną nie zgadza, jaki widzi sens w odczuwaniu poczucia winy. Odpowiedział mi: "Więc tak, odpowiem pytaniem, jadąc samochodem byłeś pijany (wiem, że po pijaku nie prowadzisz, ale zdarzyło się wbrew twojej woli), zabijasz matkę 5 dzieci, których ona osieroca, dzieci mają od 3 do 8 lat, nie czujesz poczucia winy i skruchy na rozprawie sądowej, nie czujesz poczucia winy patrząc jak dzieci zostają sierotami?"

Odpowiedział pytaniem, ale nie przytoczył mi sensu poczucia winy. No więc załóżmy, że naprawdę zdarzyło się coś takiego. Nie widzę sensu w zamęczaniu samego siebie tym negatywnym uczuciem, więc nie mam zamiaru go odczuwać. Nie ważne jak bardzo winny bym się czuł, to nie przywróci to życia ich matce, nie cofnie czasu, nie odmieni przeszłości. Nie mówię, że będę odczuwał radość z tego powodu, ale ja uważam, że poczucie winy w niczym tu nie pomoże. I tutaj przytoczę następne słowa mojego kumpla: "Czy nie jesteś im winien chociaż tyle? Że widzą, że żałujesz tego?". A co im da mój żal? Co oni będą z tego mieli?

Przeprosiłbym ich, wytłumaczyłbym, że nigdy nie chciałem do tego doprowadzić i poniosę konsekwencje, które przygotuje dla mnie wymiar sprawiedliwości, mimo iż owe konsekwencje nie odwrócą biegu historii. Zamiast czuć się winnym, starałbym się im jakoś pomóc, w miarę swych możliwości. Wolę działać niż uciekać do poczucia winy. Wolę uczyć się na błędach niż zadręczać się przeszłością i ciągle ją rozpamiętywać, jakby miało to ją zmienić. Gdyby mi ktoś zabił np. siostrę, a potem podszedł do mnie i powiedział: "Ofiarowuję Ci swoje poczucie winy" – odpowiedziałbym: "Dzięki stary, na pewno to przywróci jej życie, na pewno dzięki temu cofniesz się w czasie i już tego nie zrobisz. To, że będziesz karał się tym uczuciem, w niczym mi nie pomoże, Tobie również. Wyciągnij konsekwencje, ucz się na błędach i unikaj ich powtarzania, zamiast tracić chwilę bieżącą na przeżywanie jeszcze raz nieprzyjemnych chwil swojego życia, a będzie to dużo bardziej owocne niż Twój żal". Ale to tylko moje podejście, z którym nie zgodzi się ponad 99,99% społeczeństwa.
Niepokój
"I never think of the future. It comes soon enough." Einstein

Miliony ludzi na całym świecie marnują w tej chwili swoją teraźniejszość na zamartwianie się rzeczami, które dopiero mogą się wydarzyć. Rodzice uważają, że byliby złymi ojcami i matkami, gdyby nie martwili się o swoje dzieci. Nie wiem, skąd w naszym społeczeństwie wzięło się powszechne łączenie "martwienia się o bliskich" z "troską o bliskich". Można troszczyć się o swoje pociechy, zapewnić im bezpieczeństwo bez zadręczania się negatywnymi emocjami i posępnymi wizjami tragedii ("co by było, gdyby potrącił ją samochód, gdyby ktoś na chwilę spuścił go z oka"). Ludzie martwią się o zdrowie, zamiast o nie dbać. Martwią się o sytuację finansową, zamiast ją stabilizować albo poprawiać. Stasiek Kołtunów martwił się kilka lat, że straci pracę. W końcu ją stracił. Wniosek: martwił się za mało. Możemy martwić się dosłownie wszystkim: wypadkami, opiniami innych, pieniędzmi, pogodą a nawet tym, że nie mamy się czym martwić (bo nie wiemy, co ewentualnie może się wydarzyć), ale w ten sposób nie przyczynimy się ani trochę do zmiany przyszłości, za to efektywnie unikniemy działania.

Niepokojąc się o jutro, tracisz teraźniejszość, zadręczając się myślami o przyszłych wydarzeniach, które wcale nie muszą nadejść albo wcale nie muszą być takie złe. Możesz martwić się przyszłością do końca swych dni, a i tak nie zmieni to absolutnie niczego. Moi rodzice martwią się o mnie, gdy jadę gdzieś dalej samochodem, późną porą. Wyniszczają samych siebie, bombardując swój umysł wizjami licznych wypadków, jakie mogły mi się przydarzyć (tyle tirów teraz). Nie mogą spokojnie spać czekając na mój powrót do 5:00 nad ranem. A gdy pytam: "Po co?", odpowiadają mi: "Jak mamy się nie martwić?", "Normalnie.", "Będziesz miał własne dzieci, to zrozumiesz!". Coś mi się jednak zdaję, że nie zrozumiem. Nigdy jakoś nie pojmowałem bezsensownych rzeczy... Doprowadzają się do depresji z powodu tego, co mogłoby mi się stać, mimo iż zawsze wracam cały i zdrowy. Przeżyli już tyle dołów na darmo, a nawet gdyby mi się coś stało, to ich samopoczucie niczego by nie zmieniło. Martwiąc się, nie osiągnęli ABSOLUTNIE NICZEGO, jedynie zmarnowali teraźniejszość, zatruwając swoją psychikę negatywnymi emocjami.

Uważam, że dołowanie się z powodu jakiegoś wydarzenia jest bezsensowne. Ale dołowanie się z powodu czegoś, co dopiero MOŻE się wydarzyć, jest po prostu absurdalnie pozbawione jakiejkolwiek logiki. Czy kiedykolwiek Twój niepokój przyczynił się do zmiany przyszłości?


So lis 13, 2010 15:51
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Poczucie winy ...czyli tkwienie w beznadziejnosci
Fajnie, że rozważasz takie ważne sprawy.
Poczucie winy i widoczny na zewnątrz żal, płacz nieraz widać u osób schwytanych na gorącym uczynku, albo gdy im się udowodni winę. Widać to u dzieci, gdy rodzice sięgają po pasek albo wywierają ogromnie silny nacisk uczuciowy po to, by w dziecku wytworzyć to poczucie winy i by się rozpłakało, co starsi uznają za zadośćuczynienie.

Jesteś dość świadomy, że rozumiesz jak bardzo to jest prymitywne działanie, w zasadzie na poziomie epoki kamienia łupanego. Ono skutkuje, tym, że dziecko które się niechcący ubrudziło, do końca życia boi się konfrontacji z silniejszymi i ciągle kilkadziesiąt razy dziennie myje ręce.

Tymczasem, gdy oddzielimy szkodliwe emocje, pozostanie prosta wschodnia prawda, Prawo Przyczyny i Skutku. Jest przyczyna - będzie skutek. robiłeś coś niewłaściwego - trzeba będzie to naprawić. Nie naprawisz tego Ty - to zadośćuczyni za to ktoś inny, a obciążenie rachunkiem i kosztem przyjdzie do ciebie. Prędzej czy później. Dlatego warto zastanawiać się co czynimy - zanim coś uczynimy. Warto też naprawiać krzywdy wyrządzone - bo jeśli nie - to wrócą i tak, tyle, że z rachunkiem dodatkowych kosztów.

Poczucie winy w istocie jest zazwyczaj krzywdą człowieka ukształtowaną w dzieciństwie przez prymitywne wychowanie. Mówię o takim poczuciu winy, które zabija, które prowadzi do samobójstwa, albo przeciwnie, prowadzi do choroby psychicznej każącej widzieć winę u wszystkich, tylko nie u siebie. Taka deformacja psychiki kreuje morderców.

Ktoś może zapyta, że skoro poczucie winy to efekt brutalnego psychicznego gwałcenia dzieci, to skąd ma dziecko i późniejszy dorosły wiedzieć jak oddzielić dobro od zła?
Moim zdaniem od tego jest sumienie, czyli subtelny głos duszy będącej w ciągłym kontakcie z Duchem Świętym, odczuwającej Jego delikatne sygnały i przekazy informacji.

Ktoś inny zapyta, a co z żalem za grzechy, potrzebnym, miedzy innymi, do ważności Sakramentu Pokuty?
Dusza, która ma czynne sumienie, może odczuwać żal za niewłaściwy, krzywdzący czyn i odczuwa go, jeśli sumienie jasno pokazuje jej co uczyniła. Taki wewnętrzny żal nie ma nic wspólnego z żalem okazywanym zewnętrznie. Jego może być w ogóle nie widać. Oczywiście prowadzi on prostą drogą do tęsknoty za stanem harmonii i czystości, czyli do postanowienia poprawy. Zewnętrzny żal wywoływany na pokaz, prowadzi raczej zupełnie gdzie indziej. Taki żal prowadzi do ciągłego zakłamania, obłudy duszy, prowadzić może do zagłuszenia sumienia.

Mówisz też o tzw. martwieniu się.
Ktoś się martwił o swoją pracę tak długo, aż ją stracił.
Dokładnie taki jest mechanizm. Myśl podąża za uwagą i jest podstawą na której opiera się działanie. Matka rozpaczająca całą noc, że jej dziecko w dyskotece na pewno zostanie ograbione i zgwałcone nie dziwi się, gdy nad ranem do drzwi dzwoni policja z prośbą o identyfikację dziecka. Ona to wszystko przewidziała! Ona to wiedziała !

Prawda jest zazwyczaj znacznie bardziej brutalna.
Mamusiu, nie byłaś jasnowidząca. Ty to po prostu wywołałaś. Sprawiłaś to uczepiając złą myśl do własnego dziecka. Takim matkom, które już rozumieją na czym polega ten problem, proponuje tzw. pozytywne afirmacje:
"Moje dziecko dobrze się bawi i rano wróci szczęśliwe i zadowolone".
Nigdy nie słyszałem, by ktoś kto w ten sposób afirmował życiowe sytuacje, doznał w życiu jakieś katastrofy i niespodziewane nieszczęścia. Bóg obdarzył człowieka wolną wolą, której nawet On sam, Bóg, się nie sprzeciwia. To o czym myślisz - staje się faktem.
Myślmy zawsze pozytywnie, dodam, kochajmy ludzi, zamiast ich nienawidzić.

Ktoś przytomnie powiedział, że za katastrofę smoleńską i śmierć elit polskiego Narodu odpowiadamy my wszyscy, którzy uprawiamy w Polsce niezgodę, siejemy nienawiść.
Częste myślenie o śmierci, o potrzebie osobistego zadośćuczynienia ofiarom Katynia wielu osób lecących tym samolotem, też miało znaczenie.

Myśl podąża za uwagą i jest podstawą działania.
To ostatnie potrafi realizować się już poza nami, myśl, może, łącząc się w jedność z myślami innych ludzi, prowadzić do skutków manifestujących się z wielką mocą.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


So lis 13, 2010 17:25
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL