Ad rem, panowie
Jeżeli jesteśmy na początku drogi i duchowo jesteśmy dziećmi nie umiejącymi samodzielnie iść do przodu, czynniki zewnętrzne mają na nas duży wpływ. Zaliczam tu postawy innych osób, które napotykamy - wśród nich mogą też być osoby chcące nam pomóc- oraz zjawiska częściowo od nas niezależne- np. choroba, urodzenie się w biednej rodzinie, czyli to wszystko, o czym myśląc , ludzie często pytają : " Boże, dlaczego akurat ja?"
Nasza wiara jest niestała , szukamy jej potwierdzenia, kształtuje się pod wpływem różnego rodzaju bodźców docierających z zewnątrz. Zatrzymując się na tym, co zewnętrzne, nie potrafimy zejść głębiej, zobaczyć tego, co niewidoczne dla oczu.
Nie umiemy odgrodzić się murem od zgiełku świata według słów :
Cytuj:
'Ty zas, gdy chcesz sie modlic, wejdz do swej izdebki, zamknij drzwi i módl sie do Ojca twego, który jest w ukryciu' (Mt 6, 6)
Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe... nie jesteśmy w stanie się obronić przed atakiem myśli typu : jak jutro ułoży mi się dzień w pracy...
Życie doczesne wkrada się i w życie duchowe i zasłania je. Powoduje niewłaściwą hierarchię wartości.
Trudności zewnętrzne nie znikają, ale człowiek, który osiągnął wyższy etap rozwoju duchowego , nie staje w miejscu, ani się nie cofa z ich powodu.. Ewentualne przeszkody potrafi wykorzystać dla dalszego wzrostu wewnętrznego ( postawa Hioba) Umie także wejść do swego serca i rozmawiać z Bogiem w oderwaniu od spraw ważnych, jednak nienajważniejszych.
Inna sprawa- trudności zewnętrzne bywają subiektywne. Komuś bardzo zależy na naszym zniechęceniu i zrobi wszystko, by to osiągnąć.
Nawet, jeśli ktoś chcąc postępować duchowo poprosi kapłana o kierownictwo duchowe i uzna, że jego nauka jest za trudna....
