Skoro w sondzie uzyty zostal zwrot "Dzieci z Próbowki" to zastanawiam sie czy to w formie wyzwiska, bo jak pamietam na podworkach dzieciaki uzywaly takich zwrotow zeby sie obrazic,
innym obrazliwym zwrotem ktorego uzywano to " jestes bekartem" albo " jestes adoptowany" rzeczywiscie bogaty jezyk polski jest.

Ale w gruncie rzeczy dzieci urodzone dzieki zabiegom in vitro, nie sa dziecmi z probowki, bo zarodki rozwijaja sie w macicy kobiety a samo zaplodnienie zachodzi rzeczywiscie w szkle, czy probowce ale dlatego ze jest to zaplodnienie sztuczne a nie naturalne. Medycyna sie rozwija i co jeszcze ma nam do zaoferowania, no chocby sztuczne sciegna, sztuczne biodra, sztuczne zeby, sztuczne wlosy, sztuczne piersi, sztuczne nogi (protezy), sztuczne lzy ( istnieja sztuczne lzy bardzo drogie zreszta wykorzystywane w chorobach nowotworowych ) sztuczne soczewki, sztuczne serce, istnieja sztuczne tworzywa ktore wykorzystujemy, sztuczna trawa, sztuczne dzianiny w ktore sie ubieramy, istnieja syntezatory mowy itd itp ...

Ogólnie sztuczny swiat...on juz istnieje...a ktos kto jest wierny naturze, proponowalbym po prostu pojsc w slady amiszów, i przestac wciaz mowic o godnosci czlowieka jezeli nie zauwaza niegodziwosci wypowiadanych slow na temat in vitro....wykladowca UJ napisal nawet ostatnio ze metoda in vitro upowszechnia niepokalnie poczetych...wiec w sumie nie jest az taka straszna

Ten wykładowca UJ szerzy publiczne zgorszenie,
przez pomijanie faktu grzesznej masturbacji potrzebnej do pobrania "materiału genetycznego".
Nie ma to nic wspólnego z niepokalanym poczęciem!

Ale o co Tobie chodzi? Jak masz problem to idź wyedukuj dzieci, co oznacza " dziecko z probówki". Jak to bywa wśród dzieci często nie rozumieją słów, które używają. Moja koleżanka w dzieciństwie po dostaniu od kolegi rakietką w twarz poskarżyła się mamie, że starszy kolega ją zgwałcił. To naprawdę bardzo skuteczny argument.
Sztuczne piersi a zapłodnienie in vitro to też jakieś dziwne porównanie.
Właściwie to nawet nie wiem o czym chcesz dyskutować, tematów o in vitro było już kilka.

oczywiscie , ze temat in vitro jest przerobiony i nie ma co w niego brnac bo jest wlasciwie oczywiste, ze in vitro to sprawa osobistych pogladow a nie jakiejs spolecznej doktryny, a chcialem wlasnie zasugerowac ze traktowanie in vitro jako problemu spolecznego jest dosyc banalne i kazdy traktuje to po swojemu, ale wiec kazdy ma prawo nie kazdy ma ochote, to jest credo

WaterGate więc ja mam prawo kogoś zabić / opluć / pomalować na różowo (niepotrzebne skreślić), ale nie każdy ma na to ochotę. I taki tok myślenia ma być credo? Eh, trochę bez sensu.