Grzesiek_S-ec
Dołączył(a): Pn gru 18, 2017 21:53 Posty: 94
|
Czy takie postanowienie jest wiążące? (Na prośbę znajomego)
Witam wszystkich. Materia dzisiejszego posta będzie brzmieć dosyć komicznie - ale uwierzcie mi: nie jest taka. Za fasadą dziwnych, irracjonalnych, irytujących zachowań kryją się poważne obawy i realne przerażenie osoby której one dotyczą.
Bohaterem tej historii jest osoba zaburzona psychicznie i wyjątkowo słaba emocjonalnie, także dyskutantów proszę o wyrozumiałość dla niego.
Prosiła mnie żebym zawsze gdy o niej komuś mówię zachował anonimowość. Prosił mnie bym szukał dla niego porady i odpowiedzi tam gdzie on sam nie będzie mógł. On sam boi się wypowiadać publicznie dlatego zadecydowałem się wejść w buty dobrego Samarytanina i poprosić w jego imieniu o poradę.
Otóż ta osoba ma bardzo wstydliwą i obrzydliwą przypadłość: jest seksoholikiem. A dokładniej rzecz ujmując: nałogowo się masturbuje. Ma świadomość że to jest grzech ciężki, ma świadomość że obraża tym Boga - którego kocha, wierzy, modli się gdy tylko ma na to okazję, chodzi do kościoła, stara się przyjmować sakramenty gdy tylko może; bardzo też martwi go gdy upada, gdy nie udaje mu się dotrzymać słowa danego Bogu - że nigdy więcej nie będzie się masturbował. On ma wyjątkowo słabą psychikę i nie grzeszy siłą woli. Ma napady strachu, paniki, niepewności.
Znam jego sytuację - jego rodzice próbowali z nim rozmawiać by coś z tym zrobił. Że jak biega do spowiedzi co tydzień prawie - po czym nie mija tydzień a on znów grzeszy, to obraża Boga mocno i fakt - On jest miłosierny ale w końcu kiedyś mój znajomy się doigra. (Tak mój znajomy - bo skąd niby mógłbym o nim tyle wiedzieć) Nic nie pomogło. On cały czas tkwił w tym grzechu jak w błędnym kole.
I pewnego dnia sprawy... zaszły lekko za daleko... Otóż owa osoba postanowiła, że jeżeli prośby nie działają, to postanowi się samego postraszyć widmem kary. Postanowił - a w zasadzie powiedział sobie - że wyznaczy sobie karę: jeśli po ostatniej spowiedzi po raz kolejny się zmasturbuje, kara będzie następująca: albo okaleczy sobie genitalia, albo zmieni ten grzech w pakt z sami wiecie kim. Drastyczne to oczywiście jest - ja jak to usłyszałem to spadłem z krzesła; ale on uznał że tylko takiego typu groźby zaowocują odstraszeniem go od czynu zabronionego.
Niestety....mylił się i wpadł w zasadzkę swojego planu.
Dzisiaj wieczorem gdy myślałem że nic nie zepsuje mojego humoru - on dzwoni do mnie z błagalnym apelem bym coś mu poradził. Otóż pokusa w nim znów wezbrała i no cóż... walczył z tym przez tydzień, szło dobrze, drugi już gorzej. Ale w trzecim... znów popełnił ów straszny grzech. Na raz zaczął szukać wymówek od swojego postanowienia: począwszy od żonglowania definicją onanizmu; czy też od szukania luk w treści swojego postanowienia. Gdy wszelkie drogi się wyczerpały - popadł w rozpacz. Teraz, zgodnie z postanowieniem, które złamał, ma dwa wyjścia: albo okaleczyć sobie genitalia, ryzykując bezpłodność, czego nie chce robić; albo zawrzeć/uznać ten grzech za pakt, czego jeszcze bardziej się boi i absolutnie nie chce robić. Jest zdruzgotany, a ja razem z nim.
Prosił mnie bym popytał się tu i ówdzie, czy jest jakieś wyjście od tego typu postanowienia? Czy tego typu postanowienie, jeśli nie jest opieczętowane przysięgą, przyrzeczeniem - jest wiążące?
Sytuacja naprawdę jest poważna, ten człowiek dostaje czasami napadami histerii w której próbuje targać się na swoje życie. Także w miarę waszej cierpliwości, i tak z resztą mocno nadwyrężonej, postarajcie się nie traktować tego jako (censored)-wpis
Spytacie się mnie: ale po co o tym piszę? Jaki mam w tym interes? Otóż ja zmagam się z podobnymi problemami w innych dziedzinach życia. Ja też mam nałogi i grzechy z którymi trudno mi zerwać. Ja też parę razy myślałem czy nie próbować się zastraszyć w taki sposób. Myślałem że to efektywne, ale...teraz widzę że władowałbym się na minę. Jednak, gdyby w przyszłości coś padło mi na mózg i założyłbym sobie takie postanowienie w pewnych sprawach, a potem skończył jak on, ponawiam pytanie: czy taka deklaracja, nie poparta żadną przysięgą, jest wiążąca?
Przepraszam jeśli znowu obraziłem waszą inteligencję, czy zdenerwowałem. Nie miałem tego na celu. Po prostu troszczę się o bratnią mi osobę, chciałbym mu pomóc znaleźć odpowiedź. I samemu też ją znaleźć na przyszłość.
Pozdrawiam
|