Jutro może Cię potrącić samochód - w wyniku takiego wypadku możesz leżeć w stanie bardzo krytycznym w szpitalu, możesz być nieprzytomny bardzo długo, kto wie, możesz też tej przytomności nie odzyskać wcale - będziesz zdany na łaskę lekarzy i pielęgniarek które siłą rzeczy będą zmieniały Ci pampersy - jak ma się do tego Twój Honor?

bez szans na powrót do zdrowia i normalnego życie.

Człowiek ma prawo odmówić poddaniu sie uporczywej terapii, ale czy ona ma miejsce o tym wie lekarz....a nie chory.

Człowiek ma prawo odmówić poddaniu sie uporczywej terapii, ale czy ona ma miejsce o tym wie lekarz....a nie chory.

Bo co? Bo do kościoła nie chodzi.

- akurat nikt o czymś takim nie pisał - przeczytaj jeszcze raz cały temat to będziesz wiedział w czym rzecz .

Osobiście dopuszczam taki sposób pomocy, bo ja to tak rozumiem - eutanazja to dla mnie pomoc starszym w cierpieniach

Rzecz w pospolitej zawiści,

jeżeli dla ciebie sprzeciwianie się eutanazji to zawiść to masz duży - rzekłbym bardzo duży problem .

Skoro wszystkiego jest za mało w szpitalach to tym bardziej powinniśmy zalegalizować eutanazje.
Gdybym był po siedemdziesiątce i wiedział ze już nie wstanę z łózka o własnych siłach. To mogę ci zagwarantować ze nie będę bał się śmierci. Gdyż bardziej będę się bał ze zesram się znowu w pampersa którego nie ma. A potem nie będzie pielęgniarki która by miała czas wymienić pościel której też nie ma.
Po co więc ja miałbym się tak męczyć i pielęgniarki ze mną?
Jestem ateistą i tak nie czeka mnie zbawienie. A wiec co wam szkodzi aby zezwolić na moją eutanazje? Lekarz ateista który by mi pomógł na pewno też by się znalazł.

Czemu eutanazja nie jest zabroniona tylko dla katolików? Przecież nie wszyscy w samobójstwie widzą grzech śmiertelny.
Można by zalegalizować eutanazje ale tylko dla tych którzy nie są wyznawcami religii zabraniającej samobójstwa. Wtedy nie byłoby ryzyka ze jakiś katolik zaprzepaści całe swoje pobożne życie gdyż pod koniec swojego życia nie zniesie bólu i upokorzeń.

Ile w takim razie dzieli człowieka po tym co się stało od stwierdzenia - " nie będę żył , bo nie warto"