Zły to ptak co własne gniazdo kala?
Jest takie powiedzenie...
Ale nie wiem, czy nie robi czasem więcej krzywdy niż pożytku...
Bo z jednej strony, opluwanie swoich korzeni świadczy tylko o niedojrzałości i niepogodzeniu z sobą... I jest głupie, po prostu.
A z drugiej - czy to nie stanowi uzasadnienia dla przemilczania błędów tych "swoich"? Dla zasady - "swoich" można tylko chwalić? A jeśli już zwrócić uwagę, to szeptem, na ucho, nigdy publicznie? Tylko "obcych" mozna krytykować publicznie? Bo oczywiście, napisano:
Cytuj:
Gdy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. (BT) Mt 18, 15-16
Ale czy jeśli coś się dzieje publicznie, nie mam prawa od razu powiedzieć - "Chyba robisz błąd?" Czy przemilczenie byłoby uczciwe w stosunku do pozotałych? Świadków, uczestników? Czy
zawsze lepiej jest w cztery oczy?
?
Co o tym myślicie?
Pozdrawiam