|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 11 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
kokomo
Dołączył(a): Pt mar 21, 2014 23:28 Posty: 4
|
 Problem z chłopakiem
Hej, pliska pomóżcie mi rozwiazać ten problem... A oto moja historia... Mam chłopaka z którym jestem już bardzo długo. Niestety podczas naszego bycia razem strasznie się zaniedbał (przytył chyba z 20 kg) i przestał mi się podobać. Ja wiem że to nie jest najważniejsze w związku, ale czasem to mnie wręcz odpycha od niego. Chyba go nie kocham prawdziwie, skoro tak czuję i myślę. Nie wiem co zrobić... Wstydzę się go przedstawić znajomym, wstydzę się z nim chodzić. To wszystko sprawia, że czuję się strasznie nie w porządku wobec niego, ale to są moje uczucia i nie mam na to wpływu. Czy taki związek ma sens? Czy skoro czuje takie rzeczy, to znaczy,że nie kocham go prawdziwie?
|
Pt mar 21, 2014 23:33 |
|
|
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Problem z chłopakiem
Myślisz że istnieje test na miłość, lub ktoś z ekranu to wyczyta? Rozumiem że takie są po prostu Twoje uczucia, że nie da się tego wyłączyć. Myślę że to normalne w związku aby każde się sobie podobało, aby o siebie dbać. Natomiast faktycznie jeśli wstydzisz się chłopaka za te 20 kg, to pytanie jak chcesz z nim budować trwały związek? Zdarzyć się może wiele. Tu to wygląda tak że tylko wygląd, oraz ocena znajomych. Pytanie zatem kto jest Ci bliższy, skoro mówisz o jakimkolwiek wstydzie? Wstydzć się można za głupie zachowanie drugiej osoby, ale z racji martwienia się o nią, a nie obciachu. Ja Ci nie będę doradzał co robić, natomiast to ie wróży nic dobrego. Zadaj sobie samej pytanie czym jest związek i bliskość dla Ciebie.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pt mar 21, 2014 23:42 |
|
 |
kokomo
Dołączył(a): Pt mar 21, 2014 23:28 Posty: 4
|
 Re: Problem z chłopakiem
Wiem, że nie ma żadnych testów, ale oczekuje porady, może ktoś był w podobnej sytuacji i wie czy to normalne, że czasem ma sie takie uczucia, czy może jednak coś jest nie tak między nami. Nie wiem naprawdę co robić... Muszę jakoś szybko podjąć decyzję co dalej i jestem w kropce... Jeśli wiedziałabym co robić, to przecież nie pytałabym na forum... Może ma ktoś jeszcze jakiś pomysł co dalej ?
|
N mar 23, 2014 0:18 |
|
|
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Problem z chłopakiem
Skoro takie testy nie istnieją, to pozostają tylko opinie, a te będą nie tylko subiektywne, ale oparte na kilku zdaniach jakie napisałaś. Jak myślisz, jaką to ma dla Ciebie wartość? Rozumiem że szukasz tej pomocy, bo sama nie wiesz. Ale nawet jeśli ktoś był w podobnej, nie oznacza to że poradzi zgodnie z jakimiś obiektywnymi kryteriami. Przestrzegam tylko przed zapędzeniem się w swoista bezradność i słuchaniem kogo popadnie. Dla mnie to sytuacja dziwna i w takiej postaci ten związek jest obecnie bardzo słaby. Jeśli nie umiesz postawić człowieka z którym jesteś, ponad opinię postronnych, to co możesz mu zaoferować w zamian? Nie rozmawiaj z anonimowymi ludzmi, ale z nim. Pogadaj czemu się zaniedbał i zapewnij o tym że nadal Ci zależy, chyba że nie zależy. Nie my jesteśmy Twoim chłopakiem, a to o niego przecież chodzi.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N mar 23, 2014 16:00 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Problem z chłopakiem
kokomo napisał(a): Mam chłopaka z którym jestem już bardzo długo. Niestety podczas naszego bycia razem strasznie się zaniedbał (przytył chyba z 20 kg) i przestał mi się podobać. 1. Być może zbyt intymne pytanie, ale ile to jest "bardzo długo"? (Dla mnie tak od 6-7 lat zaczyna się długo, a bardzo długo jeszcze dalej...) 2. Jeżeli to "bardzo długo", to można mniemać, że próbujecie stworzyć jakiś sensowny związek, uczycie się WSPÓLNIE w nim funkcjonować, uczycie się WSPÓLNIE rozwiązywać problemy, uczycie się WSPÓLNIE żyć. 3. 20 kg (nawet 15kg) to nie jest waga jaką można przybrać ot tak sobie, chyba, że w wyniku choroby/leków. Ponadto - domyślam się żeście młodzi - może się to położyć cieniem na stanie zdrowia i to w młodym wieku, jak również na kwestiach samopoczucia. 4. kokomo jest to zrozumiałe, że zaczynając związek z osobą o innej nieco aparycji możesz czuć się po pewnym czasie nieco zbita z tropu, jednak ja większy problem widzę nie tyle w tym, że Twój chłopak w wadze większej już Cię tak nie pociąga, ale... - przez cały czas trwania związku dzieją się różne rzeczy, zmieniają się itd., ale jakim cudem można "bardzo długo" kompletnie z tym nic nie robić? Nie mam na myśli zaciągania na siłownię. Mam na myśli rozmowę. Z Twojego postu wynika, że obudziłaś się z ręką w nocniku, a to wydaje mi się wyjątkowo trudne w związku, który trwa tak długo. - tak generalnie jest, że ludzie z różnych powodów mogą zmienić swój wygląd, od wypadków ekstremalnych, komplikacji medycznych, chorób, przez własne inwencje w zakresie image, aż do takiej zmiany "po prostu". Ludzie tyją, chudną, łysieją itd.To jest coś co trzeba akceptować decydując się na związek długodystansowy. Naturalnie związek może trwać nawet jeśli występują problemy natury "po zmianach już mi się nie podoba", po prostu wtedy działa na innych zasadach. Mój partner w pewnym momencie - kiedy przeszłam na extra naturalny styl życia - musiał się zmierzyć z tym, że będąc zaprogramowanym przez współczesne media i kanony kobiecej urody, ma teraz Ukochaną, która pogardza depilacją (całkowicie). Dałam mu wolną rękę, bo nie chciałam, by - mimo dużego uczucia - był zmuszony maskować przede mną swoje problemy z tym. Gdyby przyszedł i powiedział "Breta, przykro mi, ale teraz to tak bardziej kocham Cię jak siostrę, bo lata formatowania mojego mózgu sprawiły, że trudno mi teraz uznać Twój wygląd za pociągający", byłoby to dla mnie zrozumiałe i pewnie zostalibyśmy najlepszymi przyjaciółmi, a pożądania i związku szukalibyśmy już osobno. Mam dużą potrzebę autonomii w zakresie własnego ciała i nawet jeślibym dużo przytyła (o tym potem), a nie chciałabym tego zrzucać, wolałabym się z kimś rozstać w przyjaźni, niźli kisić się w związku w którym zgrzyta, choćby dlatego, że dla mnie kwestia seksualna jest bardzo bardzo ważna (wysokie libido). kokomo napisał(a): Ja wiem że to nie jest najważniejsze w związku, ale czasem to mnie wręcz odpycha od niego. Chyba go nie kocham prawdziwie, skoro tak czuję i myślę. Nie wiem co zrobić... Jak odpycha to chyba już poważniejsza kwestia.... Pytanie co masz na myśli "kochać prawdziwie". bez względu na wszystko? Bez względu na czas i okoliczności? Ja bym raczej spoglądała na to bardziej na zimno w kwestii związku, w którym występują różne fazy, który ewoluuje, który się zmienia, osłabia, umacnia itd. Zupełną głupotą jest uważanie, że związek będzie wyglądał przez cały czas tak samo jak na początku, że czuje się ciągle to samo. Można kochać kogoś prawdziwie, ale np. nie czuć już takiego upodobania/pożądania jak na początku - i jest to najzupełniej ok, ale POD WARUNKIEM, że tej kwestii są świadome obie strony się się na to zgadzają (a więc są świadome swoich odczuć nawzajem). Znam takie związki. Pytanie czego Wy chcecie, kokomo napisał(a): Wstydzę się go przedstawić znajomym, wstydzę się z nim chodzić. Tu mi już nerw drgnął. Niby go kochasz, ale fat shaming pełną gębą. Dobrze, że on się Ciebie nie wstydzi publicznie, nie?  Czego się wstydzisz? Co się takiego strasznego stanie, jak go przedstawisz znajomym? Jak z nim pójdziesz na spacer? Konkretnie. Jeżeli masz ochotę odpowiedzieć, że reakcji znajomych, czy tego, że ktoś Cię oceni "a bo ona z tym tłuściochem", to: a)zmień znajomych, ci widocznie nie są warci utrzymywania znajomości b)daj sobie spokój ze związkami, czytaj dużo na en temat, staraj się przeznaczyć więcej energii na samorozwój i zrozumienie c) zaciągnij porady psychologa w kwestii swoich odczuć, samooceny, opinii innych, bo tkwią bardziej w Tobie, a nie w tkance tłuszczowej Twojego chłopaka. Piszę bez ironii, a z troską - póki nie przepracujesz, będziesz to powtarzać w następnych związkach, szkoda ludzi. kokomo napisał(a): To wszystko sprawia, że czuję się strasznie nie w porządku wobec niego, ale to są moje uczucia i nie mam na to wpływu. Masz. Wersja rzeczywistości w której człowiek się zakochuje w Jedynej/jedynym i z tą "miłością prawdziwą" pokonują wszystko i tylko jej potrzeba jest... wybrakowana:) Nad uczuciami/związkiem/swoimi reakcjami się pracuje, próbuje się je zrozumieć, ulepszyć. Czasem faktycznie coś się kończy i trzeba podjąć decyzję czy próbujemy reanimować, czy rozstajemy się w pokoju w poszukiwaniu szczęścia. To wszystko są zimne i racjonalne przemyślenia i decyzje. Generalnie warto zadać sobie trochę więcej pytań: -co tak naprawdę czuję? (podoba/nie podoba to nie odpowiedź) -kiedy? -z czym to się łączy? -jakie są konsekwencje dla mnie, a jakie dla kogoś innego? itd. kokomo napisał(a): Czy taki związek ma sens? Czy skoro czuje takie rzeczy, to znaczy,że nie kocham go prawdziwie? A jak się kocha prawdziwie?:) Nikt na forum nie wie co czujesz, Ty wiesz. Ale przestrzegam przez wyidealizowaną wizją "miłości prawdziwej", bo rzadko wszystko jest tak proste i skondensowane jak byś chciała. Tak - to zupełnie normalne, że ma się takie uczucia. Bo relacje międzyludzkie są bardziej skomplikowane niż kocham/nie kocham. Poza uczuciami (kwestie w nas) są jeszcze kwestie rozsądkowe, rozumowe, uzgodnień i budowania związku WSPÓLNIE, wizji przyszłości, zmian osobowościowych itd. Czasem tak się zdarza, że stoimy przed dylematem dot. rozpadu związku, ale to co musimy rozważyć to nie tyle "czy to miłość prawdziwa", ale czy w takim układzie jestem w stanie dobrze funkcjonować w związku ja i inna osoba. Uczucia to uczucia, życie i decyzje to życie i decyzje. PS Ja byłam w takiej sytuacji, ale po drugiej stronie. W wyniku komplikacji medycznych mój wygląd diametralnie się zmienił (związek 10 lat), przytyłam 28 kg. Chciałam część zrzucić - nie ze względu na mojego partnera czy kanony urody, ale ze względu na zdrowie i moje samopoczucie. Udało mi się przy wsparciu mojego Partnera, jak również razem prowadzimy teraz na maxa zdrowy tryb życia. Jednak jeślibym wiedziała, że zmiana w moim wyglądzie ma dla niego tak duże znaczenie, a ja np. nie chciałabym tego zmieniać pewnie zaproponowałabym rozejście się, nie chciałabym go męczyć. Wtedy mógłby zdecydować czy dla tej części związku poświęca resztę, czy próbuje zmienić swoje nastawienie. W drugą stronę też to działa. Ale zawsze na płaszczyźnie rozmów o własych uczuciach, pertraktacji i prób znajdowania rozwiązania, a nie decyzji" rzucić ją/go czy nie rzucić". PS2 Tak na wszelki wypadek. jesteś pewna, że przybranie na wadze jest spowodowane "zaniedbaniem", a nie np. komplikacjami medycznymi, depresją itd.? Często skok wagi wskazuje na o wiele więcej niż wyświechtane zaniedbanie.
|
N mar 23, 2014 20:48 |
|
|
|
 |
kokomo
Dołączył(a): Pt mar 21, 2014 23:28 Posty: 4
|
 Re: Problem z chłopakiem
Dziękuję za bardzo rozbudowaną odpowiedź... Od ostatniego czasu zastanawiam się nad tym co się dzieje między nami. Zauważyłam, że problem tkwi we mnie, znaczy w moim wstydzie i to nie taki pierwszy incydent, że się czegoś wstydzę, chociaż nie powinnam (ale pierwszy jeśli chodzi o chłopaka). Chciałabym jakoś nad tym popracować, ale nie bardzo wiem jak... Jeśli chodzi o przytycie, to jest to efekt jojo diety która była wcześniej, jak się poznaliśmy... Jednak nie była ona zakończona i stopniowo chłopak tył... Już od dawna o tym z nim rozmawiam, ale On sam nie chciał się odchudzić i co z tego, że co tydzień probowałam go jakoś zachęcić i tak nic z tego nie było... Ale teraz coś drgnęło, rozpoczyna diete i widze, że bierze się za to na poważnie.
Jeśli chodzi o to, że napisałam, że mnie odrzuca... Nie dokońca dobrze to nazwałam. Czasami poprostu mam w głowie myśli typu "Matko, jaki on jest gruby", smuci mnie to, bo dawniej myślałam tylko "Matko, jaki on przystojny"... Poprostu zaczęłam się zastanawiać, jak mogę być z kimś całe życie, skoro 20 kg budzi we mnie wątpliwości, zaczęłam myśleć, czy go naprawde kocham, tak na dobre ale przede wszystkim na złe (zawsze mi się wydawało, że tak, przeszliśmy już naprawde sporo kłopotów...). Rozmawiałam z Nim trochę o tym, ale boję się mu tak to wszystko wprost powiedzieć, nie chcę go zranić... To wszystko jest takie trudne, z jednej strony to jest najwspanialszy człowiek jakiego poznałam, a 20 kg to taki głupi powód żeby z kimś zrywać, a z drugiej strony jak są czasem kobiety piękne z brzydkimi mężczyznami (sory, że tak prosto z mostu) i się nimi zachwycają... Jak ona to potrafią ? Chyba potrafią widzieć kogoś jakim naprawde jest, uwzględniając wszystko i mi chyba brakuje czegoś takiego....
|
N mar 23, 2014 21:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Problem z chłopakiem
kokomo napisał(a): Dziękuję za bardzo rozbudowaną odpowiedź... Mam nadzieję, że nie za bardzo, ja mam takie tendencje:) z góry przepraszam, trudno mi się kondensować. kokomo napisał(a): Od ostatniego czasu zastanawiam się nad tym co się dzieje między nami. Zauważyłam, że problem tkwi we mnie, znaczy w moim wstydzie i to nie taki pierwszy incydent, że się czegoś wstydzę, chociaż nie powinnam (ale pierwszy jeśli chodzi o chłopaka). Chciałabym jakoś nad tym popracować, ale nie bardzo wiem jak... Co prawda książki "jak przestać się martwić i zacząć żyć" czy jakoś tak, osobiście nie lubię w całości, jednak jest tam pewna fajna rada. Zapytaj siebie "co najgorszego może się stać i co z tym zrobię". Tak na szybko to się za dużo nie da, zawsze proponuję zgłoszenie się do psychologa (na nfz, w róznych instytucjach, środowiska uniwersyteckie też często oferują pomoc za friko) i wtedy z osobą kompetentną można przepracować wszystko, Tzn. Ty przepracujesz, a ktoś Ci tylko pomoże i podrzuci pomysły. jeżeli wolisz bardziej samodzielnie, można wybrać jakieś niezłe poradniki dot. pracy nad sobą, tu jednak warto wybierać te, które mają bardzo dobre recenzje, a zarazem są pisane przez specjalistów. Nie wiem jak dokładnie u Ciebie mają się sprawy, jednak kilka moich koleżanek pokonało kwestie wstydu i problemów z samooceną oraz obawą przed oceną innych dzięki "Grzecznym dziewczynkom" (jeden poradnik jest ogólny, jeden o kwestii pracy i wiary we własne siły). Zwykle to i tak się okazuje, że wstyd jak i strach ma wielkie oczy:) kokomo napisał(a): Jeśli chodzi o przytycie, to jest to efekt jojo diety która była wcześniej, jak się poznaliśmy... Jednak nie była ona zakończona i stopniowo chłopak tył... Czyli dieta była do kitu:) Wybacz, że tak skrótowo, ale pochodzę z rodziny w której wiele osób próbowało różnych diet i być może dzięki temu sama się tak w kwestie zdrowego odżywiania wkręciłam. Moje wnioski są takie - powszechnie dostępne diety o zaplanowanym menu i czasie trwania a bez specjalistycznej wiedzy w tym zakresie (często z niedopasowaną a nagle intensywną aktywnością fizyczną) przynoszą więcej szkód niż pożytku, a jojo to zwykle więcej niż się schudło. Chyba, że ktoś jest wyjątkowo zdyscyplinowanym szczęściarzem i nie zdążył sobie rozwalić zdrowego metabolizmu ani zestresować organizmu:) Życzę szczęścia i powodzenia w wysiłku:) kokomo napisał(a): JJuż od dawna o tym z nim rozmawiam, ale On sam nie chciał się odchudzić i co z tego, że co tydzień probowałam go jakoś zachęcić i tak nic z tego nie było... Ale teraz coś drgnęło, rozpoczyna diete i widze, że bierze się za to na poważnie. Dobre wieści czyli nie jest już tak źle jak na początku tego tematu:) Ze swojej perspektywy - jakbym co tydzień była zachęcana do odchudzania to bym się wściekła:) W moim przypadku najlepiej zadziałała wtedy współpraca. Nie byłam na konkretnej diecie, nie odchudzałam się. Zrzuciłam 24 kg (z 28) dzięki pilnowaniu zdrowego odżywiania, regularnych posiłków (4-5) i aktywności fizycznej, w tym ćwiczeń siłowych. Zaletą jest to, że zostaje z tobą na zawsze:) Jakbym miała być na diecie to by mnie trafiło, zwłaszcza jeśli mój partner nie miałby reżimu i ja bym musiała na to patrzeć:) Być może Twój chłopak ma bardziej charakter nacelowany na działania określone w czasie z celem i reżimem, ale jak przeczytałam o tej niedokończonej diecie to pomyślałam, że napiszę na wszelki wypadek swoje doświadczenia jako osoby totalnie niereżimowej:) kokomo napisał(a): Jeśli chodzi o to, że napisałam, że mnie odrzuca... Nie dokońca dobrze to nazwałam. Czasami poprostu mam w głowie myśli typu "Matko, jaki on jest gruby", smuci mnie to, bo dawniej myślałam tylko "Matko, jaki on przystojny"... Zdarza się to raz:) Poza tym ludzie egzystują w różnych kształtach i barwach i to też należy przyjąć za normę, zaś wniosek jest po prostu taki, że Twoje upodobania mieszczą się bardziej w kategorii mężczyzn szczupłych i tacy dla Ciebie są przystojni - to dwa. Każdy ma pewne kanony wedle których możemy określić czy ktoś nas wizualnie pociąga czy nie, czy nam się podoba i stwierdzenia w tym względzie są jak najbardziej naturalne. Ja osobiscie staram się unikać określenia "gruby/a", bo w obecnej rzeczywistości medialno-kulturowej trochę to określenie zrobiło się ... wyeksploatowane, a do tego jednak negatywnie się kojarzy. kokomo napisał(a): Poprostu zaczęłam się zastanawiać, jak mogę być z kimś całe życie, skoro 20 kg budzi we mnie wątpliwości, zaczęłam myśleć, czy go naprawde kocham, tak na dobre ale przede wszystkim na złe (zawsze mi się wydawało, że tak, przeszliśmy już naprawde sporo kłopotów...). Te wątpliwości to na pewno tyczą się tylko tych 20kg? W sensie tylko wyglądu? Planując z kimś przyszłość generalnie bierze się pod uwagę, że będziecie się starzeć, zmieniać (Ty też:), może Ci siąść tarczyca i ani się obejrzysz a też będziesz +20kg, czego oczywiście nie życzę), być może za tym niepokojem który czujesz jest jakiś jeszcze do którego jeszcze nie dotarłaś w sobie? kokomo napisał(a): Rozmawiałam z Nim trochę o tym, ale boję się mu tak to wszystko wprost powiedzieć, nie chcę go zranić... To wszystko jest takie trudne, z jednej strony to jest najwspanialszy człowiek jakiego poznałam, a 20 kg to taki głupi powód żeby z kimś zrywać, a z drugiej strony jak są czasem kobiety piękne z brzydkimi mężczyznami (sory, że tak prosto z mostu) i się nimi zachwycają... Jak ona to potrafią ? Chyba potrafią widzieć kogoś jakim naprawde jest, uwzględniając wszystko i mi chyba brakuje czegoś takiego.... Czasem niemówienie rani bardziej niż mówienie. W ramach owijania w bawełnę można podnieść argumenty natury zdrowotnej (na teraz i na przyszłość) i kwestie możliwości (czasem dźwiganie większego bagażu na sobie znacznie utrudnia nam realizację jakiś zadań, człowiek się szybciej męczy itd.). Każdy ma inne podejście do związku i tego czego oczekuje. Ja np. w powszechnej opinii otoczenia jestem kobietą o dużym potencjale piękna, która robi z siebie trolicę na wlasne życzenie, takie "mogłabyś to i tamto", "taka ładna a czemu cośtam cośtam", "gdyby cię tylko ubrać"itd. . Być może ktoś o moim partnerze myśli w ten sam sposób co Ty o tych kobietach. My się z sobą świetnie czujemy i dla nas ten wygląd nie jest aż jakiś strasznie ważny, jesli już to więcej w nas troski o zdrowie niż o wygląd. I to jest pewien model związku. Ale nie jedyny. Są ludzie, którym do życia potrzebne są w związku też inne aspekty - jak odpowiadanie drugiej strony potrzebom estetycznym - i też jest to jak najbardziej normalny rodzaj związku. Tylko to trzeba przegadać. To czy ktoś jest ładny czy brzydki to kwestia uznaniowa. Nie robiłabym z tej kwestii scenariusza "pięknej i bestii", po prostu ludzi w sobie pociągają różne rzeczy. Znam pary w których jedno jest naprawdę oblędnie ładne w opinii społecznej a drugie przeciwnie i ludzie się dziwują...  A ich po prostu pociągają w sobie inne rzeczy. To nie tak, że się patrzy "przez brzydotę do środka" czy też "pomimo", ale po prostu ta estetyczna część rzeczywistości nie jest ważna/nie przeszkadza itd. Coś w stylu nie "kocham Cię, choć żeś brzydki", ale "kocham Cię, a to, że ktoś twierdzi żeś brzydki to sam ma problem". Inni z kolei są sporymi wzrokowcami i kwestie estetyczne w pewnym sensie warunkują ich odczucia. I mogą kochać kogoś bardzo nadal jak np. sporo utyje, ale już nie dokładnie to samo będą czuć, więcej tam będzie przywiązania niż iskrzenia i też tak ludzie żyją, albo szukają bardziej satysfakcjonujących związków. Też mam na przykład zagwostkę co o wiele młodsze żony widziały w Holoubku, a Angelina w Bradzie, bo oba typy mnie wizualnie nie kręcą, ale skoro się zeszli to co tu się zastanawiać, to ich związek:) Być może warto byście teraz naprawdę dogłębnie przegadali problem. Żeby na przyszłość nie zostało niedomówień. Ja wolałabym to co Ty piszesz na forum usłyszeć od mojego partnera od razu, a nie żeby się kisił ze swoimi wątpliwościami i żeby się męczył.
|
N mar 23, 2014 23:32 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Problem z chłopakiem
Z moją żoną znamy się ponad 15 lat a w związku jesteśmy 10.Od ślubu oboje przybraliśmy na wadze.Ja ponad 35 kilo,żona ponad 20.Mnie nie przeszkadza jej wygląd ani troszeczkę.Ale martwię się o jej zdrowie.Ja mam cukrzycę i wiem jak to jest.Nawet gdyby ważyła jeszcze 20 kilogramów więcej,nie przeszkadzało by mi to,bo kocham ją całą.Ale martwię się o jej zdrowie.To tyle.Myślę,że to Ci jakoś pomoże. 
|
Pn mar 24, 2014 17:49 |
|
 |
mareta
Dołączył(a): Pt cze 03, 2011 8:17 Posty: 3603
|
 Re: Problem z chłopakiem
kokomo napisał(a): Hej, pliska pomóżcie mi rozwiazać ten problem... A oto moja historia... Mam chłopaka z którym jestem już bardzo długo. Niestety podczas naszego bycia razem strasznie się zaniedbał (przytył chyba z 20 kg) i przestał mi się podobać. Ja wiem że to nie jest najważniejsze w związku, ale czasem to mnie wręcz odpycha od niego. Chyba go nie kocham prawdziwie, skoro tak czuję i myślę. Nie wiem co zrobić... Wstydzę się go przedstawić znajomym, wstydzę się z nim chodzić. To wszystko sprawia, że czuję się strasznie nie w porządku wobec niego, ale to są moje uczucia i nie mam na to wpływu. Czy taki związek ma sens? Czy skoro czuje takie rzeczy, to znaczy,że nie kocham go prawdziwie? Taki związek nie ma sensu. O ile będziecie razem na starość on będzie coraz mniej atrakcyjny, Ty też ale siebie przecież nie będziesz oceniać źle. Wybacz, ale chyba pomyliłaś miłość z zauroczeniem, które właśnie minęło...razem z jego smukłą sylwetką.
|
Wt mar 25, 2014 21:10 |
|
 |
kokomo
Dołączył(a): Pt mar 21, 2014 23:28 Posty: 4
|
 Re: Problem z chłopakiem
Witam ponownie, dziękuję za odpowiedzi. Przez ostatnie dni zastanawiałam się co sie stało, że tak nagle zaczął mi przeszkadzać wygląd chłopaka ( w końcu 20 kg nie pojawiło się z dnia na dzień), rozpoczęłam też pracę nad sobą w materii własnej wartości. W każdym razie widzę duży wpływ otoczenia na moje opinie i to że ludzie sobie z niego żartowali (ja oczywiście ich za to karciłam, ale gdzieś to w podświadomości zostawało i kiełkowało). Myślę, że coś we mnie pękło i poprostu tak nagla z dnia na dzień zmieniłam swoje podejście. Chcę powiedzieć, że odkąd sobie to uświadomiłam, to problem, że mój chłopak mi się nie podoba znikł... Jest dla mnie atrakcyjny jak kiedyś... Myślę, że poprostu żyłam w fałszu przyjmując opinie innych za swoje i przysłoniło mi to mój własny osąd a w dodatku zmieniło patrzenie na ukochanego... Widzę, jak duży wpływ, nawet poza naszą świadomością mają opinie innych... Dlatego namawiam wszystkich, aby zgodnie z ideą ignacjanskiej duchowości rozpatrywali wszystkie myśli, które do nich przychodzą i odchodzą.... To daje naprawdę ogląd człowieka, jego wnętrza i tego co w nim siedzi. I nie zapominajmy, że nasze myśli które są w głowach mogą pochodzić od 1)nas samych 2) Boga 3) złego ducha.... Więc wszystko należy rozeznać. Trochę mi przykro, że niektórzy już stwierdzili, że nie mamy szansy, ale wiem, że nie znacie naszej relacji osobiście i cięzko tak komuś coś na odległość poradzić... W każdym razie dziękuję za każdą poradę, a najbardziej za te, z którymi kompletnie się nie zgadzam...
|
Śr mar 26, 2014 7:41 |
|
 |
mareta
Dołączył(a): Pt cze 03, 2011 8:17 Posty: 3603
|
 Re: Problem z chłopakiem
kokomo napisał(a): Witam ponownie, dziękuję za odpowiedzi. Przez ostatnie dni zastanawiałam się co sie stało, że tak nagle zaczął mi przeszkadzać wygląd chłopaka ( w końcu 20 kg nie pojawiło się z dnia na dzień), rozpoczęłam też pracę nad sobą w materii własnej wartości. W każdym razie widzę duży wpływ otoczenia na moje opinie i to że ludzie sobie z niego żartowali (ja oczywiście ich za to karciłam, ale gdzieś to w podświadomości zostawało i kiełkowało). Myślę, że coś we mnie pękło i poprostu tak nagla z dnia na dzień zmieniłam swoje podejście. Chcę powiedzieć, że odkąd sobie to uświadomiłam, to problem, że mój chłopak mi się nie podoba znikł... Jest dla mnie atrakcyjny jak kiedyś... Myślę, że poprostu żyłam w fałszu przyjmując opinie innych za swoje i przysłoniło mi to mój własny osąd a w dodatku zmieniło patrzenie na ukochanego... Widzę, jak duży wpływ, nawet poza naszą świadomością mają opinie innych... Dlatego namawiam wszystkich, aby zgodnie z ideą ignacjanskiej duchowości rozpatrywali wszystkie myśli, które do nich przychodzą i odchodzą.... To daje naprawdę ogląd człowieka, jego wnętrza i tego co w nim siedzi. I nie zapominajmy, że nasze myśli które są w głowach mogą pochodzić od 1)nas samych 2) Boga 3) złego ducha.... Więc wszystko należy rozeznać. Trochę mi przykro, że niektórzy już stwierdzili, że nie mamy szansy, ale wiem, że nie znacie naszej relacji osobiście i cięzko tak komuś coś na odległość poradzić... W każdym razie dziękuję za każdą poradę, a najbardziej za te, z którymi kompletnie się nie zgadzam... Cieszę się, że już nie masz problemu, za to dalej masz chłopaka mimo ,że jest go trochę więcej.... Pozdrawiam 
|
Śr mar 26, 2014 7:46 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 11 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|