Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz kwi 25, 2024 5:31



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Do zakochania jeden krok… Oby nie. 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn lis 03, 2014 15:36
Posty: 427
Post Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Jakoś ostatnio rozgoryczony jestem, a rozgorycznie plus moja skłonność do filozofowania do chyba marne połączenie. Tym razem o zakochaniu:

Zakochanie… Takie różowe uczucie… Ja jakoś jestem mocno sceptyczny.

Zakochanie to nie jest miłość. Zakochanie jest egoistyczne, jego treść to jest: „ja chcę posiąść tą osobę, ja chcę z nią kopulować, ja chcę, żeby była tylko moja!” Ile razy zakochany człowiek próbuje zniewolić obiekt swoich westchnień, więżąc go swoją chorą zazdrością lub na siłę przypasowując go do swych fantazji… Zakochanie ma w sobie coś z narcyzmu, autoerotyzmu. W zakochaniu człowiek nie kocha obiektu swoich westchnień, ale swoje o nim wyobrażenie – a właściwie swoje wyobrażenie o „idealnej” kobiecie, „idealnym” mężczyźnie, i chwilowo wierzy, że obiekt jego westchnień jest idealną kopią tego wyobrażenia. Co za głupota, przecież człowiek z krwi i kości będzie zawsze piękniejszy i wspanialszy niż jakiekolwiek wyobrażenie… A potem jakie rozczarowanie, gdy już nie można dłużej utrzymywać swoich iluzji, i dociera wreszcie do świadomości, że mąż/kochanek/żona/kochanka jednak różni się istotnie od tego wyobrażenia… I kolejna głupota, gdy każdą różnicę między wyobrażeniem a prawdziwym człowiekiem interpretuje się… jako wadę prawdziwego człowieka, a nie wyobrażenia!

W odróżnieniu od zakochania, miłość, ta prawdziwa, nie opiera się ani na egoistycznym popędzie, ani na przekoniu o idealności małżonka/małżonki – opiera się na maksymalnym zbliżeniu do kochanej osoby i jej afirmacji, do czego koniecznie potrzebe jest objęcie jej w prawdzie, ze wszystkimi jej przymiotami, wadami i zaletami – i dalej, miłość opiera się na postawie pragnienia wszystkiego, co najlepsze dla kochanej osoby, pragnienia dla niej prawdziwego dobra, a ani egoistyczny popęd, ani robienie z siebie niewolnika zachcianek obiektu westchnień nie mogą obdarzyć go prawdziwym dobrem. Miłość prawdziwa angażuje całego człowieka, a więc również te jego składowe, które zakochanie wyłącza – a przede wszystkim, wolę. To erotyka powinna wypływać z prawdziwej miłości, a nie małżeństwo powinno wypływać z erotyki, a potem na małżeństwie być budowana miłość!

W zakochaniu człowiek traci wszelkie rozeznanie. Wydaje się, że różowe okulary przesłaniają mu i wynaturzają cały świat. Traci też wolność – raz dlatego, że już samo to uczucie zniewala, a dwa dlatego, że rozeznanie jest potrzebne do zaistnienia wolności. Przez to człowiek traci swoje człowieczeństwo, swoją godność… kiedy zachowuje się jak maszynka ślepo nakręcana tylko jednym popędem, kiedy oddaje temu popędowi panowanie nad sobą… I ileż nieszczęść… Ile razy ludzie wychodzili za osoby najmniej odpowiednie, bo się ślepo zakochali wbrew trzeźwym radom i rodziny, i znajomych, i gorzko potem tego żałowali… Ile jest mężczyzn, a nawet kobiet, przebiegłych manipulantów, rozkochujących w sobie swoje ofiary, by ograbić je z ich dóbr, a następnie złamać serce… Ile razy to sami zakochani dopuszczali się podłości lub rozwiązłości, przymuszeni wszechogarniającym uczuciem…

Domyślam się, że z taką postawą to ja zostanę starym kawalerem… Trudno. Wolę to, niż się odczłowieczyć, a potem żałować wyboru małżonki przez resztę życia. Już jako szczyl i dzieciak postanowiłem sobie surowo, że nigdy nie stracę wolności i rozeznania, i że przez życie będę szukał miłości, a nie nie mających z nią nic wspólnego ochów, achów, egzaltacji. A jeśli mimo to uda mi się znaleźć żonę… Świetnie – przynajmniej będę wiedział, że znalazłem kogoś, kto kocha mnie jako osobę, a nie jako wyobrażenie. I kto, wobec tego, będzie mi wierny. I komu będę mógł odwdzięczyć się tym samym.

A może jednak stek bzdur napisałem… Może taka postawa prowadzi do deprywacji naturalnego popędu, a więc do jego wynaturzenia…?

No, Pani Hadley, rozbije Pani moje wynurzenia i udowodni ich absurdalność? Grzecznie proszę, i to proszę bez ironii.

_________________
Także http://forum.wiara.pl/search.php?author=gaazkam&submit=Szukaj


Wt paź 04, 2016 23:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 08, 2012 18:24
Posty: 14
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Można podejść do zakochania filozoficznie, czy też naukowo, ale pozbawić nas to może
najważniejszego czynnika w zakochaniu, niczym niepohamowanej spontaniczności, która
sprawi, że nasze zakochanie, choć może nie w pełni doskonałe, ale za to cudowne.
Drugiej okazji może nie być.


Śr paź 05, 2016 7:40
Zobacz profil
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
gaazkamm napisał(a):
Już jako szczyl i dzieciak postanowiłem sobie surowo, że nigdy nie stracę wolności

I wszystko w tym temacie.
Nadal kochasz jedynie siebie.
Wybacz, ale tak to widzę.

Stan zakochania nie trwa wiecznie. Jedynie przez krótki czas.. Miłość, to kompromis, szukanie wspólnych celów, patrzenie w tym samym kierunku. Niekoniecznie życie ze sobą 24/h.

A małżeństwo to już zupełnie inna historia. I należy łączyć z zakochaniem czy z miłością. Kompletne nieporozumienie.


Śr paź 05, 2016 15:59
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2007
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
gaazkamm napisał(a):
Zakochanie jest egoistyczne, jego treść to jest: „ja chcę posiąść tą osobę, ja chcę z nią kopulować, ja chcę, żeby była tylko moja!”

Zakochanie z punktu fizjologii mózgu jest grą neuroprzekaźników. Podczas zakochania dość mocno aktywny jest układ limbiczny, a zwłaszcza ciało migdałowate. Rejony mózgu odpowiedzialne za emocje są starsze niż te, które zawiadują intelektem, co za tym idzie, stan zakochania "wyłącza" korę przedczołową i te jej składowe, która odpowiadają za nadzorowanie naszego zachowania.
Stan, w którym nasz mózg zalewa koktajl składający się z testosteronu, estrogenów, fenyloetyloaminy, dopaminy, noradrenaliny, serotoniny, oksytocyny, wazopresyny oraz endorfin powodując zakłócenia w przepływie neuroprzekaźników powoduje takie skutki uboczne jak brak apetytu, nadpobudliwość, rozkojarzenie, problemy ze snem, obsesyjne myśli czy gwałtowne wahania nastrojów. Trudno nazywać egoizmem coś, na co nie mamy właściwie wpływu, a co jest uwarunkowane biologicznie.

gaazkamm napisał(a):
le razy zakochany człowiek próbuje zniewolić obiekt swoich westchnień, więżąc go swoją chorą zazdrością lub na siłę przypasowując go do swych fantazji…

To są ekstremalne przypadki, nie norma.

gaazkamm napisał(a):
W zakochaniu człowiek nie kocha obiektu swoich westchnień, ale swoje o nim wyobrażenie – a właściwie swoje wyobrażenie o „idealnej” kobiecie, „idealnym” mężczyźnie, i chwilowo wierzy, że obiekt jego westchnień jest idealną kopią tego wyobrażenia.

To efekt chemii mózgu, mający swe uzasadnienie w ewolucji. Mózg tworzy w naszym umyśle wyidealizowany obraz drugiej osoby po to by doprowadzić do seksu, w efekcie do przedłużenia gatunku. To nie my tworzymy te obrazy, lecz mózg.

Cytuj:
Co za głupota, przecież człowiek z krwi i kości będzie zawsze piękniejszy i wspanialszy niż jakiekolwiek wyobrażenie…

Nie głupota, lecz biologia. Tak się składa, że biologia ma inne cele w przeciwieństwie do filozofii, ta pierwsza skupia się na strategiach prowadzących do przedłużenia gatunku, natomiast druga płodzi... myśli :).

Cytuj:
A potem jakie rozczarowanie, gdy już nie można dłużej utrzymywać swoich iluzji, i dociera wreszcie do świadomości, że mąż/kochanek/żona/kochanka jednak różni się istotnie od tego wyobrażenia… I kolejna głupota, gdy każdą różnicę między wyobrażeniem a prawdziwym człowiekiem interpretuje się… jako wadę prawdziwego człowieka, a nie wyobrażenia!


Cytuj:
Miłość prawdziwa angażuje całego człowieka, a więc również te jego składowe, które zakochanie wyłącza – a przede wszystkim, wolę. To erotyka powinna wypływać z prawdziwej miłości, a nie małżeństwo powinno wypływać z erotyki, a potem na małżeństwie być budowana miłość!

Ludzie przyciągają się wyglądem, a zatrzymują charakterem. Mózg podejmuje decyzje o zakochaniu na długo przed nami, ponieważ tkwią w nim mechanizmy na poziomie podświadomym, które przyciągają nas do określonych ludzi. To, jak wyglądamy, poruszamy się, jaka jest nasza mimika, kształt twarzy wpływa na nasz odbiór przez potencjalnych adoratorów/ki.

Cytuj:
Przez to człowiek traci swoje człowieczeństwo, swoją godność

Odleciałeś :)

Cytuj:
Ile jest mężczyzn, a nawet kobiet, przebiegłych manipulantów, rozkochujących w sobie swoje ofiary, by ograbić je z ich dóbr, a następnie złamać serce… Ile razy to sami zakochani dopuszczali się podłości lub rozwiązłości, przymuszeni wszechogarniającym uczuciem…

Człowiek grzeszy, upada, popełnia błędy... lecz człowieczeństwa nie traci bowiem z natury jest słaby, podatny na działanie zła.

Cytuj:
Wolę to, niż się odczłowieczyć, a potem żałować wyboru małżonki przez resztę życia.

Jak pojmujesz człowieczeństwo?

Cytuj:
Już jako szczyl i dzieciak postanowiłem sobie surowo, że nigdy nie stracę wolności i rozeznania, i że przez życie będę szukał miłości, a nie nie mających z nią nic wspólnego ochów, achów, egzaltacji.

Małżeństwo to sztuka kompromisów, gotowość do świadomego ograniczenia własnej wolności na rzecz żony/męża i dzieci. Mąż chce pograć na konsoli, lecz rezygnuje, bo żona prosi go o odrobienie zadania domowego z dziećmi, żona godzi się na seks, choć wolałaby już spać. Oboje zarywają noce, rezygnują z wielu zainteresowań i sposobów spędzania czasu, gdy dzieci ich potrzebują. Każdego dnia małżonkowie poświęcają swoją wolność dla wspólnego dobra.

Cytuj:
A jeśli mimo to uda mi się znaleźć żonę… Świetnie – przynajmniej będę wiedział, że znalazłem kogoś, kto kocha mnie jako osobę, a nie jako wyobrażenie.

To precyzyjna kalkulacja własnej przyszłości, lecz muszę Cię rozczarować: nie mamy gwarancji, że nasz wybór małżonki/a będzie dobry i to bez względu na posiadaną wiedzę. Ludzie się zmieniają pod wpływem wielu doświadczeń. Nie znają siebie, świat postrzegają przez różne filtry, które nieraz wprowadzają w błąd.
Im bardziej jesteśmy świadomi siebie, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z niepewności naszej wiedzy. Wciąż się mylimy, popełniamy błędy, na których się uczymy, ale jesteśmy również słabi i nieraz ulegamy pochopnym ocenom, upraszczamy rzeczywistość, odpuszczamy, robimy rzeczy, których nie powinniśmy. Zmagamy się również z wieloma niedoskonałościami natury psychicznej: każdy z nas idzie przez życie z bagażem krzywd, których doznaliśmy w przeszłości, z lękami, z którymi się zmagamy, o których istnieniu często nie wiemy, ponieważ mechanizmy obronne skutecznie zakrywają nam wiedzę o nas samych.
Niemal każdy bierze ślub w przekonaniu, że druga osoba kocha nas takimi jakimi jesteśmy, że będzie wierna, lojalna i dobra dla nas. Przeceniamy nasze zdolności trafnej oceny drugiego człowieka, gubi nas pewność siebie. O miłość należy dbać. Tak przed jak i po ślubie. I każdy o tym wie, ale nie każdy ma w sobie tyle motywacji i pokory, by nie ustawać w tej pracy nad sobą.

Wywołałeś mnie do tablicy, zatem masz odpowiedź. Proszę o wybaczenie pewnych nieścisłości, skrótów myślowych etc. z uwagi na ograniczenia w dysponowaniu wolnym czasem (wiem, to mnie nie usprawiedliwia). Pozdrawiam

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Śr paź 05, 2016 19:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lis 03, 2014 15:36
Posty: 427
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Maria-Magdalena napisał(a):
gaazkamm napisał(a):
Już jako szczyl i dzieciak postanowiłem sobie surowo, że nigdy nie stracę wolności

I wszystko w tym temacie.
Nadal kochasz jedynie siebie.
Wybacz, ale tak to widzę.


To, że nie chcę zrobić z siebie zwierzęcia w cieczce, to znaczy, że kocham jedynie siebie…?

Skądinąd, samokrytycznie muszę przyznać, że chyba niestety masz rację… i nie podoba mi się to. Natomiast, może to moja ślepota, tutaj związku nie widzę.

Miłość nie odbiera wolności, tylko jest sposobem jej realizacji. Zakochanie uniemożliwia podejmowanie świadomych decyzji, a więc odbiera wolność. O to mi chodzi.

Cytuj:
A małżeństwo to już zupełnie inna historia. I należy łączyć z zakochaniem czy z miłością. Kompletne nieporozumienie.


Należy, czy nie należy?

Ja bym powiedział, że należy… bo małżeństwo najczęściej wynika z zakochania, które nie gwarantuje miłości, a małżeństwo bez miłości jest bez sensu (co nie znaczy, by należało raz zawarte zrywać)

Mrs_Hadley napisał(a):
co za tym idzie, stan zakochania "wyłącza" korę przedczołową i te jej składowe, która odpowiadają za nadzorowanie naszego zachowania.


Dlatego właśnie mam wrażenie, że stan zakochania odbiera człowiekowi i wolność, i rozeznanie.

Mrs_Hadley napisał(a):
Nie głupota, lecz biologia. Tak się składa, że biologia ma inne cele w przeciwieństwie do filozofii, ta pierwsza skupia się na strategiach prowadzących do przedłużenia gatunku, natomiast druga płodzi... myśli :).


I dlatego właśnie mam wrażenie, że ten stan ma się nijak do małżeństwa. Chodzi mi o to, że - popraw mnie, jeśli się mylę - małżeństwo powinno wynikać z miłości, a z małżeństwa wypływać erotyka, czy tak? Ale przecież nie można kochać drugiego człowieka, jeśli adoruje się właśnie jak najbardziej fałszywe o nim wyobrażenie. Czyli, dla mnie, zakochanie wyklucza prawdziwą miłość. A nawet, jeśli się mylę, to w każdym razie zakochanie nie wystarcza ani do prawdziwej miłości, ani do małżeństwa…

Mrs_Hadley napisał(a):
Ludzie przyciągają się wyglądem, a zatrzymują charakterem. Mózg podejmuje decyzje o zakochaniu na długo przed nami, ponieważ tkwią w nim mechanizmy na poziomie podświadomym, które przyciągają nas do określonych ludzi. To, jak wyglądamy, poruszamy się, jaka jest nasza mimika, kształt twarzy wpływa na nasz odbiór przez potencjalnych adoratorów/ki.


No ale to nie pomaga w doborze właściwego partnera… wręcz przeciwnie, kobieta chętnie wybierze akurat nie szczędzącego czułych słówek brutala, a potem jest płacz, że ją bije; nierzadko też kobieta wybierze wręcz gangstera, jeśli ma wysoką pozycję społeczną, bo skoro wszyscy się go boją, to znaczy, że zapewni bezpieczeństwo; mężczyzna wybierze narcystyczną lafiryndę, z którą potem nie można normalnie żyć… Natomiast osoba mądra, dobra, wierna, zostanie pominięta, gdyż np. nie ma akurat pieniędzy (podświadoma ocena mózgu: „fajtłapa, nie warto”), albo jest za mało brutalna (podświadoma ocena kobiecego mózgu: „jeśli mną nie pomiata, to nie zapewni mi bezpieczeństwa”), albo bo się skromnie, a nie wyzywająco ubiera (podświadoma ocena męskiego mózgu: „nie chce seksu, nie będzie prokreacji”).

Mrs_Hadley napisał(a):
Odleciałeś :)


Wiem. Mam do tego skłonności. Które zazwyczaj denerwują innych. (jak mniemam, podświadoma ocena kobiecego mózgu i tak byłaby taka: „teoretyk, nie zadba o sprawy praktyczne, nic nie zapewni mnie ani dzieciom– nie warto”)

Mrs_Hadley napisał(a):
Człowiek grzeszy, upada, popełnia błędy... lecz człowieczeństwa nie traci


Ściśle mówiąc, oczywiście masz rację.

Mrs_Hadley napisał(a):
Jak pojmujesz człowieczeństwo?


Tutaj mi chodziło o to, że najbardzej „ludzkie” są m.in. właśnie wolna wola, która do zaistnienia wymaga jednak jakiejśtam oceny, i zdolność do prawdziwej miłości. Człowiek w stanie zakochania upodabnia się do zwierzęcia w cieczce; ściśle, nie traci swego człowieczeństwa, ale traci najbardziej i najwznioślej człowiecze przymioty.

Mrs_Hadley napisał(a):
nie mamy gwarancji, że nasz wybór małżonki/a będzie dobry i to bez względu na posiadaną wiedzę. Ludzie się zmieniają pod wpływem wielu doświadczeń. Nie znają siebie, świat postrzegają przez różne filtry, które nieraz wprowadzają w błąd.


Zdaję sobie z tego sprawę. Niemniej…

Mrs_Hadley napisał(a):
nieraz ulegamy pochopnym ocenom, upraszczamy rzeczywistość, odpuszczamy, robimy rzeczy, których nie powinniśmy.


Mrs_Hadley napisał(a):
Przeceniamy nasze zdolności trafnej oceny drugiego człowieka, gubi nas pewność siebie.


No, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że stan zakochania doprowadza wszystko powyższe do ekstremum, tym samym minimalizując wszelkie szanse na dokonanie trafnego wyboru. Jak inaczej tłumaczyć to, jak się zdarza, że np. 16-letnia dziewczyna jedzie do Syrii ze swoim „arabskim księciem na białym koniu”, który tak naprawdę jest terrorystą, zajmującym się werbunkiem kobiet do Państwa Islamskiego? No na trzeźwo by chyba tego nigdy nie zrobiła.

Mrs_Hadley napisał(a):
Wywołałeś mnie do tablicy, zatem masz odpowiedź. Proszę o wybaczenie pewnych nieścisłości, skrótów myślowych etc. z uwagi na ograniczenia w dysponowaniu wolnym czasem


I tak bardzo dziękuję :)

_________________
Także http://forum.wiara.pl/search.php?author=gaazkam&submit=Szukaj


Śr paź 05, 2016 19:51
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 03, 2016 22:44
Posty: 65
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Jeśli mogę coś zasugerować to odpuść sobie. Nie wiem czy to o czym piszesz to zakochanie czy obsesja. Jeżeli to drugie to doprowadzi Cię jedynie do porażki. Nie warto tracić głowy dla d...


Śr paź 05, 2016 20:33
Zobacz profil
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
gaazkamm napisał(a):

Należy, czy nie należy?


Pewien święty, Josemaria Escriva, zwykł mawiać, że "do szczęścia potrzebne jest nie tyle wygodne życie, ile zakochane serce".

Dobrej, spokojnej nocy :)


Śr paź 05, 2016 20:42

Dołączył(a): So sie 06, 2016 20:42
Posty: 120
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Mrs_Hadley
Gdyby na tym forum była opcja gwiazdki, serduszka, łapki w górę itp., to byś ją ode mnie dostał, świetna odpowiedź.

Może tak krótko, ode mnie: gdyby nie zakochanie, nie byłoby miłości.

_________________
Bóg jest duchem, dowiedz się więcej o tym fakcie!


Śr paź 05, 2016 21:12
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
gaazkaam, wcale zakochanie nie jest aż takie egoistyczne. Zwykle ludzie zakochani autentycznie chcą dobra drugiej osoby i zdarza się (choć nie powiem jak często), że potrafią zrezygnować z dążeń do bycia w związku, gdy np. upewnią się, że ta osoba kocha kogoś innego. Racjonalne rozumowanie nie zanika, tylko najwyżej zostaje osłabione.

A druga rzecz, to, jak już dwa razy wspomniano, zakochanie trwa tylko ograniczony czas. Średnio ok. roku, jeśli dobrze pamiętam. Można wykorzystać ten czas choćby po to, aby łatwiej było lepiej się poznać.

Zapewne rezygnacja z seksu, który pogłębia uczucia - czyli zachowanie zgodne z nauką KK - ma efekt korzystny z przedstawianego przez Ciebie punktu widzenia.

Mrs_Hadley napisał(a):
...by doprowadzić do seksu...

Gwoli ścisłości - do związku. Człowiek jest gatunkiem inwestującym zasoby (w sensie biologicznym) w opiekę nad potomstwem.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt paź 07, 2016 18:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51
Posty: 3963
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Soul33 napisał(a):
Zapewne rezygnacja z seksu, który pogłębia uczucia -


Literówka czy freudiańskie przejęzyczenie? Z kontekstu wynika, że rezygnacja ("która") pogłebia uczucie. Nie seks.

Co do reszty to o tyle zgoda, że zakochanie jest egoistyczne u egoistów a altruistyczne u altruistów. Ci drudzy gotkwi są do niezłych poświęceń, czasem niezmiernie głupich w imię drugiej osoby. Ale czy robienie z siebie idioty to egoizm? Chyba nie.

_________________
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
...

(Koh 3:1nn)


Pt paź 07, 2016 19:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Soul33 napisał(a):
Człowiek jest gatunkiem inwestującym zasoby (w sensie biologicznym) w opiekę nad potomstwem.


Zasoby w sensie biologicznym, a inwestycja w sensie jakim?

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


Pt paź 07, 2016 19:09
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
chwat napisał(a):
Soul33 napisał(a):
Człowiek jest gatunkiem inwestującym zasoby (w sensie biologicznym) w opiekę nad potomstwem.

Zasoby w sensie biologicznym, a inwestycja w sensie jakim?

Też w sensie biologicznym:

https://www.google.pl/search?q=inwestuj ... +potomstwo

bert04 napisał(a):
Soul33 napisał(a):
Zapewne rezygnacja z seksu, który pogłębia uczucia -

Literówka czy freudiańskie przejęzyczenie? Z kontekstu wynika, że rezygnacja ("która") pogłebia uczucie. Nie seks.

Może nie brylowałem na lekcjach języka polskiego ale wydaje mi się, że to poprawna konstrukcja.

Cytuj:
Co do reszty to o tyle zgoda, że zakochanie jest egoistyczne u egoistów a altruistyczne u altruistów. Ci drudzy gotkwi są do niezłych poświęceń, czasem niezmiernie głupich w imię drugiej osoby. Ale czy robienie z siebie idioty to egoizm? Chyba nie.

Mnie chodziło o potencjał. Myślę, że każdy normalny człowiek posiada możliwość wzbicia się ponad swoje uczucia, choć może być to trudne i nie udawać się w każdej konkretnej chwili.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pt paź 07, 2016 22:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Soul33 napisał(a):
chwat napisał(a):
Soul33 napisał(a):
Człowiek jest gatunkiem inwestującym zasoby (w sensie biologicznym) w opiekę nad potomstwem.

Zasoby w sensie biologicznym, a inwestycja w sensie jakim?

Też w sensie biologicznym:

https://www.google.pl/search?q=inwestuj ... +potomstwo


Z tym, że zainwestowanych środków w sensie biologicznym, chyba nie sposób odzyskać inaczej niż metaforycznie.

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


So paź 08, 2016 13:18
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Odzyskiwanie "zainwestowanych środków" polega na zwiększeniu dostosowania. Dostosowanie w ewolucji to ilość potomstwa w kolejnych pokoleniach względem średniej dla populacji.

Strategie życiowe gatunków dzielą się na typ r i typ K (aczkolwiek mogą być mieszane).

  • Strategia r cechuje się wydawaniem licznego potomstwa, ale także dużą umieralnością wśród osobników młodych. Tak więc wieku produkcyjnego dożywa zaledwie niewielki procent najsilniejszych jednostek. Tą strategią charakteryzuje się większość zwierząt takich jak owady, ryby, czy płazy.
  • Strategia K opiera się na małej liczbie potomstwa, ale obszernej opiece nad nim. Większość młodych osobników dożywa wieku produkcyjnego i wydaje na świat kolejne pokolenia. Tą strategią charakteryzują się przede wszystkim ptaki i ssaki.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So paź 08, 2016 21:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27
Posty: 4393
Post Re: Do zakochania jeden krok… Oby nie.
Soul33 napisał(a):
Odzyskiwanie "zainwestowanych środków" polega na zwiększeniu dostosowania. Dostosowanie w ewolucji to ilość potomstwa w kolejnych pokoleniach względem średniej dla populacji.

Ilość własnego potomstwa w przyszłych pokoleniach, trudno uznać za obiektywną wartość.
Możliwość doświadczania tego, jest zresztą czasowo ograniczona i to jest fakt obiektywny.

_________________
Jeżeli Boga nie ma, to co jest?


N paź 09, 2016 6:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL