|
Koan
Dołączył(a): N cze 29, 2025 14:53 Posty: 108
|
 Mój Krzyż
„Mam na imię Wiktoria i musisz wiedzieć, że moje życie nagle zmieniło się w koszmar. Dusiłam się, rwący ból nie oszczędzał płuc a to wszystko jeszcze zanim mogłam zobaczyć mamę i siostrę bliźniaczkę. .. Czułam się samotna i opuszczona. Nagle nie było ani uspokajającego rytmu serca mamy, ani siostry, która była ze mną tak blisko od zawsze. Czasami staramy się się zrobić wszystko żeby uchronić się przed tragedią ale nawet „wszystko” może okazać się niewystarczające. To był już prawie 8 miesiąc ciąży gdy mama miała zrobione badania prenatalne. „Piękne i zdrowe dziewczynki” powiedział lekarz i takie miałyśmy się urodzić ale niestety już 3 dni poźniej walczyłyśmy o życie. Nie było czasu do stracenia, liczyła się każda sekunda bo mogła zdecydować o życiu lub śmierci. Kiedy nas wyciągnęli zostałyśmy rozdzielone z mamą i od siebie. Miałyśmy tylko 1,5 kilograma. Nie potrafiłam oddychać ani jeść, zostałam podłączona do respiratora i założyli mi sondę do żołądka a potem przewieźli mnie do CZD. Tam okazało się że nie przyswajam pokarmów i konieczne było karmienie dożylne. Niestety po kilku dniach nagle dostałam sepsy i zapalenia opon mózgowych ! Ponownie zaczęła się brutalna walka o moje życie. Podawane antybiotyki i przetaczana krew, nie zliczę ile już to razy była jednak na niewiele to się zdawało … Gdy już miało być lepiej zakaziłam się rotawirusem co spowodowało kolejna sepsę. Mój stan był na tyle poważny, że przyjęłam chrzest w szpitalu. Walka o życie toczyła się tygodniami a ja nadal nie mogłam poczuć bliskości mamy … Kiedy już mój stan się ustabilizował to okazało się że mam retinopatię wcześniacza i grozi mi ślepota. Marzyłam by zobaczyć mamę i nawet to zostało mi właśnie odebrane więc musiałam przejść pilną operację oczu. Jakby tego wszystkiego było mało to przez kłopoty z oddychaniem i niedotlenienie, mój mózg został uszkodzony. Dlatego dziś każdego dnia walczę o sprawność a że chyba wszystkie choroby świata przeszły tylko na mnie to na szczęście moja siostra uniknęła takiego strasznego losu. Kocham ją nad życie i przeglądam się się w niej jak w lustrze widząc zdrową „siebie” Chciałabym jak ona, stanąć na nogi i iść o własnych siłach. Potrzebuje do tego codziennych rehabilitacji i sprzętu do pionizacji, który pomoże mi nie złamać się w pół. Potrzebuje wsparcia abym mogła zacząć siedzieć a kiedyś nawet chodzić…”
List jeden z bardzo wielu, o bliźnim niosącym bardzo ciężki swój Krzyż już od urodzenia ale dla Szymona Cyrenejczyka to normalne i z obojętnością przechodzi obok szpitala. Natomiast wolontariusze NKJPII są w środku, gdzie swoją obecnością, rozmową oraz modlitwą wspierają chorych. Inni anonimowi darczyńcy wspierają, finansując drogi sprzęt, operacje i rehabilitacje. Niektórzy zostawiają pusty talerz i miejsce przy Świątecznym stole … i czekają …
Takich bliźnich w potrzebie mamy wielu wokoło, wystarczy się rozejrzeć … i wspomóc według własnych możliwości bo nie liczy się to ile posiadasz ale to ile dajesz innym i … jak się dzielisz. Nie wszystkich stać na pomoc innym gdy sami są w potrzebie ale i na to jest rada: „Powiedz ludziom, że ja jestem świętym od podarków. Nie tylko dzieci mogą mnie prosić. Dorośli też … Ktokolwiek z wiarą zwróci się do mnie z prośbą o coś - dostanie ! Tak lubię ludziom robić przyjemności ! Tylko muszą prosić !… Istotnie, ile razy ktoś bardzo biedny przychodził do mnie po pieniądze, ubranie czy jedzenie, gdy sama nie mogłam go wspomóc, modliłam się do św. Mikołaja. Nie było jeszcze wypadku aby wtedy właśnie, ktoś samorzutnie nie przyniósł mi dla biednych tego, czego potrzebowałam …”
|