Autor |
Wiadomość |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
 Rozwój osobowości
Uważam, że rozwój polega na uczeniu się od swojego mistrza tego, co on ma opanowane. Jeśli więc jestem najambitniejszy, wybiorę sobie najlepszego. Czy mesjasz jest kimś takim? A może fakt, że przez religie chrześcijańskie jest uznawany za równego Bogu, nie pozwala nam go naśladować? Zapewne nie było lepszego człowieka od Niego! A czy język, którym mówił był dla Niego językiem współczesnym? Napewno tak! Dlaczego więc nie przełożyć biblii, a zwłaszcza ewangelii na języki nam współczesne, byśmy poczuli się jak czuł się sam mistrz wygłaszając naukę Boga? Może odzierając te życiodajne teksty z patyny archaizmów, niegramatyczności i nowomowy religijnej dotrzemy do prawdy, która nas wyzwoli?
|
Wt sie 01, 2006 22:25 |
|
|
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
 Re: Rozwój osobowości
Czarek napisał(a): Dlaczego więc nie przełożyć biblii, a zwłaszcza ewangelii na języki nam współczesne, byśmy poczuli się jak czuł się sam mistrz wygłaszając naukę Boga? Może odzierając te życiodajne teksty z patyny archaizmów, niegramatyczności i nowomowy religijnej dotrzemy do prawdy, która nas wyzwoli?
To co postulujesz, trwa od conajmniej stulecia (w jęz. polskim i innych).
Każde tłumaczenie ma m.in. na celu przybliżenie języka do współcześnie używanego.
"Między innymi", bo są nie mniej ważne cele np.:
- Precyzyjne wyrażenie treści przekazu.
- Skorygowanie nieścisłości wychwyconych w czasie przeróżnych badań np. językoznawczych.
Jest tylko jedno "ale". Biblia to Pismo Święte. Przekład na język knajpowy byłby raczej niestosowny. Przekłady na slangi młodzieżowe są bez sensu. Zbyt szybko się zmieniają.
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Śr sie 02, 2006 12:22 |
|
 |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
 Re: Rozwój osobowości
Stanisław Adam napisał(a): Biblia to Pismo Święte. Przekład na język knajpowy byłby raczej niestosowny. Przekłady na slangi młodzieżowe są bez sensu. Zbyt szybko się zmieniają.
A współczesna, obowiązująca polszczyzna? Choć mam na myśli język naturalny, którego używają zwykli, dobrze wychowani ludzie. Na mojej stronie jest amatorska próbka przekładu - na współczesny, prosty język polski. Pisząc o językach w liczbie mnogiej miałem na myśli inne narody. Wyobraź sobie film na podstawie ewangelii, zrobiony w konwencji obyczajowego dokumentu, w którym ludzie zwracaliby się do siebie w tak dziwaczny sposób, w jaki jest przełożona ewangelia. To dla większości społeczeństwa, wychowanej przez media byłoby nie do przyjęcia.
|
Cz sie 03, 2006 20:39 |
|
|
|
 |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
 Re: Rozwój osobowości
Stanisław Adam napisał(a): To co postulujesz, trwa od conajmniej stulecia (w jęz. polskim i innych). Każde tłumaczenie ma m.in. na celu przybliżenie języka do współcześnie używanego. "Między innymi", bo są nie mniej ważne cele np.: - Precyzyjne wyrażenie treści przekazu. - Skorygowanie nieścisłości wychwyconych w czasie przeróżnych badań np. językoznawczych. Ja nie napisałem, że nie wiem, iż ten proces trwa już od dawna. Wiem jedno: kapłani są nauczycielami duchowymi. Bezwzględnie więc trzeba im dostarczyć teksty źródłowe, by mogli w sposób prawidłowy uczyć dzieci, młodzież i również dorosłych tego, czego mistrz uczył swoich uczniów. Bez tego nie ma szans na dobre wychowanie. A jak to robić, skoro nawet tekst nauk głoszonych przez mistrza nie jest przetłumaczony na obowiązującą w naszym przypadku polszczyznę? Ja jestem amatorem, a proszę sobie przeczytać, tekst przeze mnie przełożony, w jak prosty, naturalny sposób daje nam odczuć ducha naszego mistrza. Dlaczego więc nie zaprząc do tej niezbędnej, nie pozwalającej na dłuższe zwlekanie - sam napisałeś - trwające już od conajmniej stulecia (bo tak to odbieram, skoro od tego czasu przekłady biblii nie nadążają za rozwojem języka) ludzi, którzy mają możliwości, by się tym zajmować w sposób profesjonalny? To jest zaległość, której nadrobienie trzeba sobie postawić na pierwszym miejscu, przed wszystkim innym. Tak mi się wydaje, a na swój użytek jestem o tym zupełnie przekonany. Do dzieła więc zwierzchnicy kościoła! Doprowadźcie do tego, co przepowiedział mistrz: "Gdy wywyższycie syna człowieczego, poznacie że to ja jestem, nie robiąc nic sam z siebie, tylko mówiąc to, czego mnie nauczył Ojciec, który mnie posłał, będący ze mną, który nie zostawił mnie samego - bo ja zawsze robię to, co się podoba Jemu".
|
Wt sie 08, 2006 14:14 |
|
 |
old come back spirit
Dołączył(a): So kwi 15, 2006 19:49 Posty: 113
|
 Re: Rozwój osobowości
Czarek napisał(a): Uważam, że rozwój polega na uczeniu się od swojego mistrza tego, co on ma opanowane.
Rozwój osobowości nie tylko polega na uczeniu sie od innych. Wg. mnie to nie nauki Mistrzów powinny przede wszystkim wpływać na nasz rozwój, a nasze uczucia przejawiane względem otaczającego nas świata, w którym człowiek jest jego najważniejszym elementem. Nasze zachowania powinna determinować dążność do budowania w sobie miłości i do stawania się przyczynkiem ku temu by miłość powstawała także w innych. Dążenie do transformowania środowiska w sposób by stawało się ono źródłem radości dla wszystkich (oczyszczając je możliwe jak najbardziej z otaczającego nas zewsząd cierpienia) - to myśle powinien byćprioryette w obecncych czasach. Mówię zarówno o środowisku planety i stosunku jaki człowiek do niego przejawia, środowisku psycho-emocjonalnym (zależności między ludzkie w interakcjach) oraz stosunek do sfery duchowej.
_________________ Ci, którzy noszą końskie okulary, niech pamiętają, że do kompletu należy wędzidło i bat.
|
Wt sie 08, 2006 17:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Czarku język Pisma św. to nie tylko "mowa" ale i symbole, symbolika a tego się przełożyć nie da. Zresztą nasz język polski jest wciąż ubogi w słownictwo i nie można za bardzo oddać dosłownego tłumaczenia bo wyjdą rzeczy sprzeczne z tekstem pierwotnym, zresztą Biblia Wujka wyraźnie to pokazuje.
|
Wt sie 08, 2006 20:11 |
|
 |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
Bardzo fajnie, ale myślę, że nauczanie mesjasza jest kompletne i gdy się do niego zastosować, to niczego więcej nie trzeba, bo wtedy wszystkie nasze interakcje z ludźmi i ze środowiskiem planety, a nawet całą czasoprzestrzenią przebiegają w sposób prawidłowy, a to z tego powodu, że ten człowiek osiągnął coś, do czego wszyscy tak na dobrą sprawę dążymy, czy jesteśmy tego świadomi, czy nie. Jest to stan ducha, który objawia się pełną świadomością, a możliwy do osiągnięcia jedynie poprzez kroczenie drogą kogoś, kto już nią przeszedł.
|
Wt sie 08, 2006 23:01 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wielu świętych, którzy przeczytali Pismo św. a w szczególności Ewangelie potrafili wyczytać z nich wszystko i nasladować Jezusa, a jak wiadomo dawniej nie było aż tak dobrych tłumaczeń.
|
Wt sie 08, 2006 23:13 |
|
 |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
Np właśnie! Dlatego moim zdaniem koniecznie trzeba wreszcie zrobić z tym porządek, bo inaczej nie można.
|
Śr sie 09, 2006 8:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ale z czym?? tak plątasz, że już nie wiadmo o co chodzi  Zważ na to co napisałam: każdy święty miał Pismo św. tłumaczone tak jak było, na pewno nie były to ekstra super tłumaczenia, a dla nie których (chodzi mi o dawne wieki) nie było przetłumaczenia w ich ojczytym języku a mimo to potrafili wyczytac wszsytko z Ewangelii. I tak jest teraz: kto chce ten potrafi wyczytać to co powinien. Zresztą są przypisy w Biblii, do których się można odwoałać, można sięgnąc po książke z dziedziny "Jak czytać Pismo św." ect. Poza tym Pismo św. jest tak bogate, że nie ma jednego znaczenia tylko kilka znaczeń - wielu znawców mówi, że na ten sam fragment można patrzeć z kilku punktów widzenia i każdy jest dobry - a czegoś takiego się nie da oddać czystą polszczyzną, ubogą w słownictwo zresztą.
|
Śr sie 09, 2006 11:14 |
|
 |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
Ja nie napisałem, że Cię nie zrozumiałem. A sam uważam, że polszczyzna jest równie wymowna, jak każdy inny język, więc nie w tym problem. A wcale nie jest prawdą, że dobry jest każdy punkt widzenia. Zależy zresztą, co się przez to rozumie. Dla mnie osobiście istnieją różne punkty widzenia, zależące od stanu ducha osób, które oceniają. A to z kolei zależy od stopnia ich jedności z Bogiem. O czym zresztą uczył swoich uczniów mesjasz. A właściwy punkt widzenia jest tylko jeden - taki, jaki miał właśnie On. I niech nikt nie pisze, że jest inaczej, bo nie jest. Można się tylko zastanawiać, skąd się dowiedzieć jak poczuć to samo co czuł mistrz. A to jest tak oczywiste, że co niektórym może się wydawać banalne. Wystarczy się w niego wczuć, ale żeby to było w ogóle możliwe, trzeba być bardzo wrażliwym.
|
Śr sie 09, 2006 15:28 |
|
 |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
Czuję, że osoby, które się wypowiadają na tym forum nie zgłębiły ewangelii Jana, którą uważam za najbardziej oddającą ducha mistrza, a to z tego powodu, że jak sam Jan napisał, był uczniem którego mistrz kochał. Zapewniam Was, że głęboka analiza ogólnie dostępnych przekładów pozwala w pewnym stopniu zrozumieć autora, w moim przypadku właśnie ucznia mistrza - Jana. Pozwolę sobie tu przedstawić jeden z rozdziałów.
Ostatnia rozmowa Będącego z nami z uczniami
– Niech was nie paraliżuje strach. Wierzycie w Boga, wierzcie też we mnie. W domu mojego Ojca jest dużo mieszkań. Powiedziałbym wam, gdyby tak nie było. Idę przygotować dla was miejsce. Potem przyjdę powtórnie i wezmę was do siebie, byście byli tam, gdzie ja jestem. Wiecie dokąd idę i znacie drogę.
– Panie, nie wiemy dokąd idziesz, jak więc możemy znać drogę? – zapytał Tomasz.
– Ja jestem prawdziwą drogą do życia. Nikt nie może przyjść do Ojca inaczej jak tylko przeze mnie. Gdybyście mnie znali, znalibyście też mojego Ojca. Teraz już Go znacie, bo Go widzieliście.
– Panie, pokaż nam Ojca, a to nam już wystarczy.
– Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie? Filipie! Kto mnie widzi, widzi też Ojca. Jak możesz mówić: pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? To, co do was mówię, nie pochodzi ode mnie, lecz od Ojca, który mieszka we mnie i wykonuje swoje dzieła. Wierzcie mi, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie. Jeśli nie - to uwierzcie mi znając dzieła, które wykonuję. Powiem wam jaka jest prawda: kto wierzy we mnie, też dokona takich dzieł jak ja, a nawet większych, bo ja odchodzę do Ojca. Jeśli poprosicie Go o coś w moim imieniu, ja to spełnię, byście uwielbiali Ojca, będącego w synu. Jeśli mnie kochacie, przestrzegajcie moich przykazań. A ja poproszę Ojca, by dał wam pocieszyciela, który zawsze będzie z wami: ducha prawdy, którego ludzie nie mogą przyjąć, bo go nie widzą i dlatego nie znają; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie osierocę was, bo do was wrócę. Już niedługo, a nikt mnie nie zobaczy oprócz was, ponieważ ja żyję i wy będziecie żyć. Gdy przyjdzie czas, przekonacie się, że ja jestem w moim Ojcu, a wy we mnie i ja w was. Kto pamięta moje przykazania i przestrzega ich, ten mnie kocha. A kto mnie kocha, tego kocha mój Ojciec. Ja go też będę kochał i pokażę mu siebie.
– Panie, co się to stało, że masz się objawić tylko nam, a nie wszystkim? – zapytał Juda.
– Jeśli ktoś kochając mnie będzie przestrzegał moich przykazań, mój Ojciec mu okaże miłość, przychodząc ze mną do niego. Kto mnie nie kocha, ten nie pamięta moich słów; a słowa, które słyszycie, nie są moje, lecz Ojca, który mnie do was wysłał. Powiedziałem wam to, dopóki jeszcze przebywam wśród was. A pocieszyciel - duch święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, nauczy was wszystkiego i przypomni wam o tym co powiedziałem. Zostawiam was w spokoju, dając wam mój spokój; nie tak jak ludzie, tylko - ja. Nie bójcie się. Słyszeliście, jak wam powiedziałem: odchodzę, by potem do was wrócić. Gdybyście mnie kochali, cieszylibyście się, że idę do Ojca, bo On jest większy ode mnie. Powiedziałem wam o tym teraz, zanim się to stanie, byście uwierzyli, gdy się już dokona. Zaraz przestanę z wami rozmawiać, bo nadchodzi władca tego świata, któremu nic do mnie. A żeby zobaczyli, że kochając Ojca, wykonuję to, co mi zlecił; wstańcie, chodźmy stąd.
|
Śr sie 09, 2006 17:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: jak sam Jan napisał, był uczniem którego mistrz kochał
Po pierwsze: nigdzie się z takim stwierdzeniem nie spotkałam.
Po drugie: niektórzy bibliści i nie tylko maja zastrzeżenia co do tego stwierdzenia i się przyjmuje, że "umiłowany uczeń" o którym pisze to mógł być Łazasz, i to właśnie jemu Jezus powierzył Maryję jak stali pod krzyżem ponieważ Jan był za młody żeby wziąść na utrzymanie Maryję a Łazasz miał takie warunki więc może znajomość Pisma św. zacząłbyś od siebie?  bo nie tylko czytanie przypisów i własne odczucia czy interpretacje się liczą przy czytaniu Ewangelii ale również warto sięgnąć po utwory biblistów, którzy znacznie więcej wiedzą o Biblii niż ktokolwiek z nas.
|
Śr sie 09, 2006 19:04 |
|
 |
Czarek
Dołączył(a): Pn lip 31, 2006 19:01 Posty: 11
|
Z biblii tysiąclecia rozdział 13, werset 23: Jeden z uczniów Jego - ten, którego Jezus miłował - spoczywał na Jego piersi. I nie chodzi o to, co przyjmują bibliści, tylko - jak było naprawdę. A jeśli nie wierzysz, że możliwe jest by każdy był prorokiem, to najwyższy czas, byś uwierzyła, bo Twoje słowa świadczą o głębi Twej wiary.
|
Śr sie 09, 2006 20:42 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Czarek napisał: Cytuj: Jeden z uczniów Jego - ten, którego Jezus miłował - spoczywał na Jego piersi . no właśnie i ten fragment potwierdza moje słowa: nie wiadomo czy to był Jan czy nie.A dlaczego tylko Jan o tym pisze? bo był uczestnikiem i to najmłodszym więc nie zapomniał o tym szczególiku. A wiesz kto to jest biblista? bo baardzo umniejszasz ich role. [...]
[...] - Spidy
|
Śr sie 09, 2006 21:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|