proszę o radę, jak mogę pomóc osobie uzależnionej?
Proszę o wsparcie i radę. Właśnie rozstałam się z partnerem, który bierze z tego co wiem, to na pewno metaamfetaminę i marych. Nie miał łatwego życia Ojciec alkoholik, małżeństwo: żona odeszła z innym. Jak się poznaliśmy nie wiedziałam, że bierze ale od jakiegoś czasu miałam podejrzenia, w które nie chciałam wierzyć: krwotoki z nosa, chwilowe omdlenia, omamy słuchowe, wzrokowe, pociąganie nosem, reakcja oczu, wesołkowatość i złość, nerwy, brak potrzeby snu, zaczynał mówić nieracjonalne zdania- myślałam, że to choroba. Dowiedziałam się, że bierze na pewno, powiedziała mi jego siostra, która przez jakiś czas brała z nim. Mój świat runął, powiedziałam mu o tym, że wiem, powiedziałam że mu pomogę, ale musi iść na leczenie, bo sam sobie nie poradzi. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczył, był bardzo wkurzony na mnie. Pytał jaki mam w tym cel, po co to robię? i że on nic nie bierze, jest czysty. Ja jednak niezłomnie powtarzałam, ja wiem że bierzesz, ale Ty mi tego nie powiesz. Po czym zaczął mnie szantażować,... i wciąż pytał, po co to zrobiłeś i użył zdania ja zaczynałem się zastawiać sam czy to prawda czy nie, tak nawkręcałaś - był wściekły
jednocześnie stale mówią że mnie kocha i okazując to serdecznie, jednak kłótnie zdarzały się coraz częściej, Kiedy zauważył że oddalam się od niego, przyszedł w nocy odebrać swoje rzeczy, w tym wiatrak, który zgniótł ze wściekłymi oczami przy mnie, jak zabawkę
Bałam się go wtedy bardzo, chociaż nigdy ręki na mnie nie podniósł. Ale od jakiegoś czasu myślał, że "kogoś mam",
Mówiłam mu, że mam jego, jedynego mężczyznę, którego bardzo kocham. Niestety tego samego feralnego wieczoru, po wyjściu z rzeczami, dzwonił i wrócił. Nie wpuściłam go do mieszkania, bo się bałam. Wiem, że dodatkowo był napity.... pukał mocno w drzwi i krzyczał, że wie że nie śpie, przeklinał głośno. Kiedy słyszałam że pukanie się uspokoiło, to po chwilii wracał i robił to samo. Rano jak chciałam wyjść, nie mogłam zamknąć drzwi, a przy nich leżała butelka po wódce, rozbita, podpalony judasz w drzwiach i zepsute zamki. NIe wierzyłam w to co zrobił, tamtej nocy. Minęły trzy dni, wczoraj pisał i dzwonił, ze zdziwieniem dlaczego się nie odzywam. Nie wiem czy nie zrozumiał że nie mogę z nim być, bo się go teraz boje, choć nadal bardzo kocham? nie wiem , czy on naprawdę mógł mnie kochać? chociaż na początku był zupełnie inną osobą., nie wiem, czy zrobiłam dobrze? i czy mogę zrobić jeszcze cokolwiek, by mu pomóc ? jakaś najmniejsza nadzieja? czy osoby biorące to (censored) naprawdę mogą czuć? Czuje jak "olbrzymi kamień siedzi mi na sercu" tęsknię za osobą, którą wcześniej poznałam, bardzo:( Podświadomie mój mózg stale przypomina sobie te cudowne, wspólne chwilę, jakby chciał wymazać rzeczywistość. Boje się o niego..
Proszę odpowiedzcie na moje pytania, czy on może z tego wyjść? czy on wie, że robi sobie tak ogromną krzywdę i się zabija, czy może być tego nieświadomy( po awanturze, mówił że nie pamięta co powiedział)?