Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz lis 20, 2025 17:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
 Czy grzesznik może wierzyć w Boga? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr sie 17, 2005 20:23
Posty: 321
Post Czy grzesznik może wierzyć w Boga?
W temacie: dlaczego ludzie uważają się za niewierzących zamieściłem taką wypowiedź:
Jest coś co Bóg nazywa grzechem. Człowiek nie potrafi z tym grzechem zerwać, bądź nie może.
Jest jakieś wymaganie, które Bóg stawia człowiekowi. A człowiek nie potrafi spełnić tego wymagania, bądź nie może. Wybiera więc niewiarę. Nie wierzy Bogu. To ten moment moim zdaniem gdy grzech skutecznie oddziela człowieka od Boga.
Myślę że można inaczej, wierzę że wielu próbuje inaczej.
Kleptoman, który wierzy Bogu mimo swojego grzechu.
Człowiek, który żyje z cudzą żoną, mężem (rozwodnicy) a wierzą Bogu mimo swojego grzechu.
Homoseksualista, który wierzy Bogu mimo swojego grzechu.
Osoba uzależniona od alkoholu, narkotyków, sexu, pornografii, która wierzy Bogu mimo swojego grzechu.

Jezus przyszedł do grzeszników, pomaga im żyć mimo swojego grzechu, pomaga wychodzić im ze swojego grzechu myslę że ich prowadzi do siebie długą drogą.

Nie wiem, może się zagalopowałem . Więc postaram się wyjaśnić ten swój punkt widzenia.
Kleptoman - człowiek chory, walczy ze swoją chorobą ale nie daje rady. Uważa to że kradnie za grzech a mimo to stale do niego wraca. Spowiada się, postanawia poprawę ale znowu coś nie wychodzi jak to z nałogiem bywa. Jego leczenie, trwa długo z nawrotami choroby. Czy jest możliwe że on wierzy w Boga?
Osoba uzależniona od alkoholu, narkotyków, sexu, pornografii, która nazywa swoje uzależnienie grzechem czymś złym i stara się z tym walczyć i nie od razu wygrywa, zanim uda jej się to przezwyciężyć często upada czy jest możliwe, że wierzy w Boga?
Tu wybaczcie ale się pośrednio wypowiem w sprawie homoseksualizmu, ale nie chciałbym tu na ten temat prowadzić dyskusji jestem katolikiem.
Homoseksualista, który podziela mój pogląd, że jest grzechem kontakt seksualny z osobą tej samej płci ale grzeszy nie jeden raz, choć z tą swoją orientacją walczy czy jest możliwe że on wierzy w Boga?
A wreszcie taka grupa ludzi choćby żyjących w związkach niesakramentalnych którym się życie poplątało i nie otrzymają w konfesjonale rozgrzeszenia choć go tak bardzo pragną, ale nie potrafia zrezygnować z życia seksualnego (bo to by może było dosyć proste choć wymagające rozwiązanie) czy jest możliwe że oni wierzą w Boga?
Ja sądzę,że jest możliwe. Dla mnie te osoby dążą do Boga. Choć pragną być duchowi są jeszcze tak bardzo cieleśni. A jakie jest wasze zdanie? Chętnie poznał bym tu też zdanie księdza.
Może być nawet kazanie :-)

_________________
Jezu, ufam Tobie


So sie 20, 2005 23:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30
Posty: 469
Post 
No cóż, odpowiedź na tak długie pytanie jest raczej bardzo krótka i konkretna. Mógłbym odpowiedzieć bardzo krótko : tak, mogą wierzyć, a nawet powinni wierzyć. Bo tylko Bóg może ich z tego wyprowadzić.
Jednak to by było zbyt proste odpowiedzieć w ten sposób.
Więc powiem (napiszę) więcej,mimo, że nie jestem księdzem.

Zacznę od podstawy czyli samej wiary - jest to bezgraniczne zaufanie Bogu, że on może uczynić wszystko dla człowieka bo go kocha miłością bezgraniczną i darmową, nikt nie musi Bogu za nią płacić, wynagradzać jej, tak jak jest to w przypadku ludzi. On jest dawcą życia i powinien być Panem tego zycia. Wiadomo jest, ze Bóg stworzył człowieka jako istotę słabą więc liczy się z tym,ze człowiek może upaść na duchu, ze może popaść w grzech. Ale miłośc Boga do człowieka nie kończy się, gdy człowiek zgrzeszy, Bóg kocha go nadal i nadal pragnie mu pomóc, ale dał człowiekowi wolną wolę wyboru i człowiek sam musi podjąć decyzje komu chce służyć : Bogu czy diabłu. Jeśli wybierze Boga, to ma szanse na przebaczenie i pomoc w wyjściu z najgorszych nawet sytuacji czy problemów, bo dla Boga nie ma nic niemożliwego - skoro Bóg stworzył ten cały świat to znaczy,że może wszystko uczynić. Tak więc jeśli tacy ludzie starają się walczyć ze swoimi słabościami, to napewno Bóg to doceni i im pomoże, ale tylko wtedy, jeśli ich intencje są naprawdę szczere, gdy robią to z serca, opierając się na wierze w to, że Bóg ich z tego wyprowadzi, czy to będzie homoseksualizm, czy pornografia, czy coś innego. Najważniejsze to zaufać Bogu i rzeczywiście robic wszystko by wyjść z tych nałogów, z tego zgorszenia, by zobaczyć, że to jest złe i że niszą tym innych. Trzeba postawić Boga na pierwszym miejscu w swoim zyciu a Bóg sam będzie wiedział co ma robić. Są jeszcze dostępne dla każdego człowieka środki pomocy, jakie Bóg dał człowiekowi, by bronił się przed złem:

1.Modlitwa (w takiej sytuacji powinna być bardzo częsta i bardzo głęboka, dobrze jest także gdy inni modlą sie za takich ludzi, to bardzo pomaga, by nie czuli się osamotnieni, ale by było tez wsparcie duchowe ze strony bliźnich)
2.Sakramenty (bez sakramentu pojednania się z Bogiem napewno się nie obejdzie, to jest wręcz podstawa, także i inne jak eucharystia - to jest równiez bardzo ważny sakrament, który daje nam obecność Chrystusa w naszym sercu, który może je przemieniać, o ile wczesniej pojednaliśmy sie z Bogiem, bez szczerej spowiedzi sakrament Eucharystii jest nie ważny).
3. Słowo Boże - jest drogowskazem życia, pokazuje jak mamy postępować, czego Bóg od nas oczekuje, odkrywa nasze prawdziwe oblicze, nawet gdy nas sądzi to nam bardzo przez to pomaga (człowiek gdyby zobaczył swoją duszę mógłby umrzec z przerażenia, jaki jest tak naprawdę).

Na koniec bardzo krótkie stwierdzenie dotyczące miłosci Boga do grzeszników : gdyby Bóg nie kochał grzesznika to smierć Jezusa Chrystusa była by bezsensowna i niepotrzebna. Skoro Bóg ofiarował swojego syna na ofiarę za nasze grzechy, to znaczy, że kocha kazdego grzesznika i kazdemu może przebaczyć, nawet najgorszemu grzesznikowi.
Jak sam Chrystus mówił : że nie przyszedł nawracać sprawiedliwych, tylko grzeszników. Tak jak zdrowi nie potrzebują lekarza tak sprawiedliwi nie potrzebują nawrócenia. Tylko grzesznicy, więc kazdego grzesznika Bóg kocha i pragnie jego zbawienia.

Pozdrawiam

_________________
Obrazek
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU
ADONAJ EHAD


N sie 21, 2005 0:27
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 15, 2005 15:36
Posty: 100
Post 
Pawis - oczywiście, że wszystkie te osoby wierzą Bogu i w Boga. Często jednak i takich osób pojawia sie pokusa do wybiórczego traktowania chrześcijaństwa, czyli odrzucania niektórych prawd. Dochodzi wtedy do pewnego rozdwojenia: Bóg jest dobry i jest Miłością, ale Kościół stawia nam za wysoką poprzeczkę i niepotrzebnie mnoży zakazy. Często tak tłumaczą sobie swoją sytuację ludzie, żyjący w związkach niesakramentalnych: Pan Bóg nie ma nic przeciwko naszej miłości, a tylko Kościół rzuca nam kłody pod nogi, odmawia sakramentów. Pojawia się wtedy coraz częściej zjawisko "wierzących - niepraktykujących", z hasłem przewodnim "Bóg tak, Kościół - nie".


N sie 28, 2005 18:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 17, 2005 20:23
Posty: 321
Post 
Wiesz mi chodzi bardziej co z takimi ludźmi?
Co z nimi robić? Wyrzucać z Kościoła? Pomogać Praktykować? Jak?
Na jakich zasadach?
Ja wiem że te trudności są spowodowane przez nich poniekąd, co nie zmienia faktu, że moim zdaniem Kościół namawia ich do trwania w Kościele wskazując jedynie na to,że nie mogą zajmować eksponowanych stanowisk i mają chwilowo zamkniętą drogę do sakramentów.
I zasadnicze pytanie jak my których takich trudności w tej chwili nie mamy powinniśmy do nich podchodzić.
Czy to nie m.in. dla tych osób Kościół proponuje np. komunię duchową?

_________________
Jezu, ufam Tobie


N sie 28, 2005 21:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 15, 2005 15:36
Posty: 100
Post 
pawis - sytuacja takich ludzi w Kościele na pewno nie jest do pozazdroszczenia, co oczywiście nie zmienia faktu, że niejako sami sobie na to zapracowali. Jeśli trwają w grzechu, nie otrzymają rozgrzeszenia i oczywiście mogą uczestniczyć w liturgii, ale rzeczywiście pozostaje im tylko komunia duchowa. Pytasz, jak my - którzy chwilowo nie mamy takich problemów - mamy sie do nich odnosić. Na pewno żadne "wyrzucanie" ich z Kościoła nie wchodzi w grę - przecież nie mamy prawa "bawić się" w Boga, żeby decydowac o tym, kto jest "godny" a kto "niegodny". Przypominają mi się tu słowa Jezusa "Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". Z tego, co pamiętam, nikt chętny wtedy sie nie znalazł... ciekawe, czemu?Co możemy dla takich ludzi zrobić?Modlić się za nich i własnym przykłądem pokazywać, że życie zgodne z Ewangelią nie jest niemożliwe.


Wt sie 30, 2005 6:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt lis 12, 2004 21:57
Posty: 2184
Post 
Chyba do konca nie zgadzam sie z takim postawieniem pytania. Tylko dwie osoby nie mialy grzechu Jezus i Maryja. Wszyscy inni grzeszymy. Pismo Swiety mowi ze spreawiedliwy grzechy 7 razy dziennie. Znamienne jest opowiadania o jawnogrzesznicy ktorej przebaczono. Nikt nie rzucil kamieniem. Czyzby dzisiaj zmienilo sie cos? Czyzby dzisiaj znalezli sie tacy co moga rzucac kamieniami?

Oczywiscie wyzej wymienienione sytlacje sa powaznym "zaprzerzeniem sie w jarzmo grzechu", ale czy stawianie siebie ponad innymi, nie jest tez powaznym grzechem?

Wpierw wiec nam samym jest potrzebne zbawienie, nam samym jest wpierw potrzebne czerpanie z milosierdzia Bozego.
To moze tez byc dobra odpowiedzia na to co robic z ludzmi wyzej opisanymi, jesli w nas zaistnieje radosc z tego ze Bog nam przebaczyl, bedziemy ja mogli przekazac innym.
Poza tym ekskomunika w Kosciele tez przysluguje ludziom wierzacym, gdyz jest to stwierdzenie ze ktos jest poza Kosciolem. Stwierdza sie to natomiast by taka osoba zapragnela wrocic do Ojca. Do pelnej jednosci z Nim i z bracmi.


Wt sie 30, 2005 21:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:29
Posty: 8
Post 
W pytaniu "grzesznik"czytaj człowiek.Nikt nie ma prawa zaszeregowywać ludzi w/g jakiegoś typowania ich upodobań,żądz itp.To są ludzkie kategorie myślenia.Dla Boga wszyscy jesteśmy równi.Wszelkie nasze osądy są stawianiem się ponad Jego Świętą wolę i wywyższaniem się, co jest oznaką pychy człowieka.


Wt sie 30, 2005 21:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sie 17, 2005 20:23
Posty: 321
Post 
Drogi Augustynie44 ja byłem spokojny bo wszystkie odpowiedzi są ogólnie rzecz biorąc zgodne włącznie z moja rozpoczynajacą ten temat. Jednakże twoja wypowiedź "W pytaniu "grzesznik" czytaj człowiek" wypacza sens mojego pytania chodziło o osoby trwające w grzechu. Chodziło o to czy mam rację tak sądząc, że te osoby jeśli zdają sobie sprawę ze swojego grzechu ale nie potrafią w tej chwili z niego zrezygnować mają być w kościele i czy powinienem je do tego namawiać by w tym kościele świadomie trwały. Chodzi o konkretne przykłady osób.
Ja byłem pewien swojego zdania ale odpowiedź Tomasza32:
"Jeśli ktoś grzeszy przeciw Bogu jest dzieckiem diabła i to jest aktualne w tych czasach.
Święty Jan napisał w swoim pierwszym liście :

Cytat:
"Kto trwa w grzechu, pochodzi od Diabła, ponieważ Diabeł grzeszy od początku. Syn Boży po to się ujawnił, by zniweczyć dzieło Diabła. "

Przeczytałem ten fragment listu św.Jana i zapytałem sam siebie: czy nie błądzę, a może się mylę ? Stąd ten temat w którym pierwsza odpowiedź od Tomasza32 uspokoiła mnie.

Dlatego w tym temacie pisząc "grzesznik" mam na myśli osobę która trwa w grzechu.

A ostatnie dni przyniosły nowe pytanie tam gdzie myślałem, że poznałem odpowiedź. W programie "na każdy temat" homoseksualista z uśmiechem odpowiada jednej dziewczynie: "jestem katolikiem, w moim homoseksualiźmie nie ma nic złego, ksiądz w mojej parafii wie,że jestem homoseksualistą i że żyję w takim związku, bo się mu z tego spowiadam i nie ma nic przeciwko temu bym był ministrantem i służył do mszy"
Co prawda skoro się z tego spowiada tzn, że w sumie jednak uważa to za grzech, a pewnie ksiądz dopuszcza go do służby przy ołtarzu bo wiąże go tajemnica spowiedzi. Jednak nadal ten temat nie jest dla mnie prosty.
Dlatego rozpoczynając wątek zakończyłem post: "Chętnie poznał bym tu też zdanie księdza. Może być nawet kazanie", ale chyba na forum nie ma księży, alebo temat nie jest wart dyskusji, a tylko ja sobie niepotrzebnie stwarzam problemy.

Ps.Nie chodzi mi tu o potępianie kogokolwiek, ja bardzo dobrze zdaję sobie sprawę ze swojej grzeszności i nie śmiem kogokolwiek sądzić, a tym bardziej potępiać.

_________________
Jezu, ufam Tobie


Wt sie 30, 2005 22:28
Zobacz profil
Post próba odpowiedzi
doskonale rozumiem dylemat zawarty w pytaniu. tak mi si przynajmniej zdaje... spróbujmy zatem rozwazyc... i to od pocztku
Jezus nigdy nikogo nie odrzucil. jedyna potepiana postawa to zaklamanie (czyli trwanie w grzechu przy jednoczesnym "struganiu wariata" ze oto jest wszystko w porzadku), ale i z nimi rozmawial Jezus zwracajac sie z napomnieniem. przychodzili zatem, badz przynoszono Jezusowi roznych. od tredowatych poczawszy, poprzez sparalizowanych, opetanych, dreczonych przez zlego ducha lub rozmaitymi dolegliwosciami, prostytutki. wszyscy oni byli uwazani przez owczesna elite religijna za margines ukarany przez Boga, od ktorego nalezy sie trzymac z daleka. Jezus jednak inaczej postepowal. tredowatych dotykal, sparalizowanym przywracal sily, opetanych i dreczonych uwalnial, chorych uzdrawial "wkladajac na nich rece", a prostytutce pozwolil sobie umyc i namascic nogi.
sadze zatem, ze wniosek jest oczywisty. z jednym wszak zastrzezeniem: nie bylo to nigdy poblazanie dla zla! wrecz przeciwnie: wyrazne potepienie grzechu z jednoczesnym przygarnieciem grzesznika.
bo Bog potrafi cos, co dla nas stanowi podstawowa trudnosc. chodzi mianowicie o oddzielenie grzechu od grzesznika.


Cz wrz 01, 2005 12:45
Post 
A ja zwroce uwage na pewna gre slow:
pojecie grzech wystepuje w powiazaniu z wiara. Dla mnie nie istnieje jako takie, unikam go tez dla okreslania zlych uczynkow... z prostego powodu. Uczynek dla mnie moze byc ok, a z punktu widzenia jakiejs wiary bedzie on grzechem. Satd wynika, ze jesli ktos okresla swoje uczynki mianem grzechu, to raczej identyfikuje sie z jakas wiara.

Crosis


Cz wrz 01, 2005 13:26
Post jak zwał tak zwał
zgoda tylko co do nazewnictwa. może sobie niewierzący nazywać dany czyn jak sobie chce. nawet "ok". ale nawet ateista uznawać powinien moralność czynu ludzkiego, który jednoznacznie (według wartościowania już nie religijnego) może być zakwalifikowany jako "zło", bądź jako "dobro". wartościowanie moralne bowiem oparte jest o normy prawa naturalnego, uznawanego przez każdego homo sapiens. no chyba, że ateiści odrzucają kategorie moralne...


Cz wrz 01, 2005 18:17
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So kwi 23, 2005 17:37
Posty: 820
Post 
Crosis napisał(a):
pojecie grzech wystepuje w powiazaniu z wiara.

Niekoniecznie. Grzech można potraktować jako świadomy sprzeciw wyzwaniom sumienia. Wtedy ma on bardziej uniwersalny charakter.

_________________
To beer, or not to beer? This is a question.


Cz wrz 01, 2005 20:12
Zobacz profil

Dołączył(a): So kwi 09, 2005 16:39
Posty: 170
Post 
Pytanie: Czy grzesznik może wierzyć w Boga?

Odpowiadam: Z pewnoscia (statystycznie) wiekszosc wierzacych to grzesznicy. A bo jedno z drugim nie ma nic wspolnego. Mozna wierzyc i grzeszyc, mozna nie wierzyc i nie grzeszyc.

Ale moze nalezaloby jeszcze zdefiniowac pojecie grzechu. Czy jest to czyn tylko "religijnie" potepiany, czy moze bardziej uniwersalnie, wszelki czyn ktory szkodzi drugiemu czlowiekowi i ludzkosci?


So wrz 03, 2005 2:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 13 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL