Re: Wstrzemięźliwość piątkowa.
szumi napisał(a):
@Padre77 - może z ciekawości? Nie zabraniamy pytać i dociekać nawet tym, którzy bezpośrednio nie stosują w życiu udzielanych porad czy wskazówek.
A jak się @IrciaLilith nawróci to już będzie wiedziała, o co chodzi z tą wstrzemięźliwością piątkową
Szumi - nic to nie zmieni, jak nie jem mięsa i twierdzę że rybie mięso to mięso tak zapewne to zostanie, dlatego serio trudno mi pojąć jakim problem jest nie jeść mięsa w piątek z przyczyn religijnych, szczególnie że z zasady cała rodzina jest katolicka i nie je w piątek mięsa, w każdej knajpie znajdzie się obecnie danie nawet wegańskie, więc jedzenie na mieście to nie wyzwanie.
Zmagam się z tym na co dzień, bo nie jem zwierząt z nakazu sumienia, że tak to powiem, a do tego uważam że nie mam prawa zmuszać mojej rodziny do mojej diety i to da się pogodzić, co dodając że mały nie może glutenu a ja mam niedobór sacharazy wymaga kombinacji iście alpejskich...
Co do postów to może i niewierząca, ale wiem jak działa uczciwy post 40dniowy ( serio sensowna ilość dni z przyczyn fizjologicznych) - wpływ na duchowość wręcz nieziemski, gdy się rozumie jaki jest cel postu, to co się powinno jeść i jak, przychodzi naturalnie i nikt nie wpadnie na to że skoro mięsa nie, to będzie się objadał krewetkami a na deser tortem i lodami... Rozumie się że rosół odpada, tak samo sos na mięsie...
Post ma wymiar duchowy przekładający się na pewne działania fizyczne,które jakby nakręcają wymiar duchowy, samo ograniczenie diety bez wymiaru duchowego jest jak... zjedzenie andruta do świadomego przyjęcia komunii...
Sorki musiałam to napisać.