"Czegóż płaczesz? - staremu mówił czyżyk młody -
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody".
"Tyś w niej zrodzon - rzekł stary - przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce - i dlatego płaczę".
I.Krasicki

Tyle tylko, że aktualna niepewność jutra, gonitwa szczurów, stworzyła kolejną klatkę - stres, nerwice, depresje.

Nie musisz uczestniczyć w gonitwie szczurów, to twój wybór.
Niepewność jutra w socjalistycznej Europie? Niepewność, czy jutro będzie na raty na 50 calowy telewizor? Nie żartuj, proszę. Trzeba by bardzo się postarać, aby zostać bez żadnego dachu nad głową, bez codziennej miski jedzenia, bez podstawowej opieki medycznej.

Otóż to, jeśli ktoś zadowoli się poziomem życia z czasów PRL, to może wieść całkiem spokojny żywot. Musi tylko pogodzić się z faktem, że inni mają więcej.

Współczuję ludziom, którym świadomość, że inni mają więcej spędza sen z powiek.

Mówię o młodych ludziach, którzy nie mieli farta urodzić się w zamożnej rodzinie i mieszkają w rejonach z wysokim bezrobociem, a nie chcą budować swojej rodziny na garnuszku rodziców, zatem przez 30 lat muszą płacić raty za kupno mieszkania, drżąc przed widmem utraty pracy.
Drastyczny spadek urodzeń od lat 90-tych XXw też nie jest spowodowany lenistwem młodych, ale niepewnością jutra.
I nie chodzi o zawiść w rodzaju "inni mają więcej".

W PRL nie płaciło się rat za mieszkanie, płaciło sie raty za marzenie o mieszkaniu (ksiazeczki mieszkaniowe).
Karkołomna teza. To znaczy wg ciebie wczesniej było lepiej? Ciagla walka o najprostrze produkty? Pewność jutra: miska jedzenia od partii?
Jest dokładnie na odwrót jak piszesz: spadek urodzeń jest spowodowany większym dobrobytem, większym komfortem, większą pewnością jutra. Nie trzeba polegać na rodzinie, na znajomych, można być samodzielnym, w pełni wystarczającym singlem.
Dzieci? To tylko niepotrzebne komplikacje i wydatki.
Własnie o to chodzi: chce miec tyle samo lub więcej. Inaczej nie byłoby migracji zarobkowej ze wschodu na zachód: ci z zachodu nie schyla się po taki pieniadz bo sasiedzi mają więcej, a ci ze wschodu beda mieli za niego więcej, niz sasiedzi z ich rodzinnych stron

W zastraszającym tempie powiększają się różnice pomiędzy ludźmi bogatymi a biednymi.
To że ktoś ma pracę, nie oznacza, że nie klepie biedy. I ten stan wymaga zmian. Można pokusić się o wnioski, że ludziom bogatym zależy na tym, by reszta świata zarabiała tak mało, aby nie móc żyć normalnie, bez strachu o jutro.
Dość przejrzyście przedstawiono ten problem w tym raporcie.
http://igo.org.pl/nierownosci-na-swiecie-2018/

Marzy ci sie ustrój typu:
- każdemu po równo
- nie ma jedzenia bez pracy
- przecz z wyzyskiwaczami?

Bawi mnie porównywanie ile kto zarabia na swiecie w dolarach. W PRL powinniśmy umrzeć z głodu wg tego przelicznika juz w ciagu miesiaca. A byłem w miejscach na Świecie, gdzie za minimalna miesięczną polska pensję można żyć w spokoju przez rok (a ludzie sa tam szczęśliwi).

Trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Wystarczy popatrzeć na kraje zachodniej europy. Ludzie żyjący w dobrobycie mają niewiele dzieci, o ile w ogóle je mają. Niemiecki model rodziny 2+1 (on, ona i pies).

Tak oczywiście też się nie da. Osobiście postulowałbym godziwą płacę za uczciwą pracę. Zwykle to pracodawca jest w uprzywilejowanej sytuacji i nie ma możliwości żeby go zmusić do godziwego traktowania pracownika. Oczywiście pewnie jest też wiele przypadków, gdzie pracownik jest nieuczciwy i to oczywiście też należy potępiać, tyle że akurat w takim przypadku nieuczciwego pracownika zawsze można zwolnić.

Pracodawca ponosi całe ryzyko przedsięwzięcia i cały koszt organizacji. KAŻDY człowiek moze zrobic to samo, kazdy moze załozyc własna firmę.
Duże koszty? Ryzyko utraty swoich oszczedności? Otóż to!
Wcale nie jest łatwo zwolnić pracownika z umowa o pacę. Musisz podac wiarygodny powód albo złapac go na czymś. Inaczej ladujesz w Sądzie Pracy i kończy sie tym, ze musisz go zatrudnic ponownie i często jeszcze zapłacic odszkodowanie. Takie rozwiazanie uderza w obie strony, bo zmniejsza elastyczność rynku, zniechęca do zwiększenia zatrudnienia i powoduje przerzucanie pojawiających sie dodatkowych obowiazków na juz zatrudnionych.

Wystarczy sie u niego nie zatrudniać

To co najwyżej spowoduje to, że pracodawca nie będzie mnie traktował niegodnie.

Nie jestem przekonany. Nie znam tego ze strony praktycznej, bo to trzeba by znać orzecznictwo sądów pracy, ale przecież zawsze można takiemu pracownikowi powiedzieć, że efekty jego pracy są dla pracodawcy niezadowalające i w związku z tym obciąć mu wynagrodzenie, a jeśli się na to nie zgadza to rozwiązuje się z nim umowę oczywiście z zachowaniem okresu wypowiedzenia.

Jest prawo pracy, dość mocno regulujące sprawy zatrudnienia.
To dla ciebie znaczy "godnie"?


Nie, nie można tak powiedzieć, trzeba to udokumentować. Nie, nie można obciąć pensji pracownikowi, bo ci sie nie podoba. Mozna nie dac mu premii ale premia jest dodatkiem mającym motywować i nagradzać, nie jest częścią pensji.

Zwolnienie z okresem wypowiedzenia jest chyba sprawa oczywista. Chciałbyś dożywotniego zatrudnienia? Dlaczego tego żądasz?

Miałes kiedykolwiek jakies własne przedsięwzięcie, choćby sprzedaz jabłek na straganie?

A niby z jakich moich słów miałyby wynikać takie wnioski?
Nie chcę dożywotniego zatrudnienia. Praca to nie więzienie. Jak mi coś nie pasuję to zmieniam pracodawcę.

A jak pracodawcy nie pasuje pracownik, to go zmienia.

To chyba sprawiedliwe, prawda?