Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 15:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Wiara,a brak zmiany 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn gru 03, 2018 21:02
Posty: 25
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Robek, czy Ty jesteś wierzący? Nasza wiara zakłada, że Bóg jest wszechmogący i nie musimy wszystkiego rozumieć.


Cz maja 02, 2019 10:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Wiara,a brak zmiany
bert04 napisał(a):
Pomyliłeś porady z porównaniem. Mrs_Hadley także użyła podobnego porównania do postanowień noworocznych. Nie jest ważne, czy zmiana trybu życia ma sens czy nie, ważne jest, że oderwanie się od dotychczasowych przyjemności i wprowadzenie innych przyzwyczajeń prowadzi przez fazę nieprzyjemności.


Jak dla mnie to takie coś można nazwać, samobiczowaniem, i nie jestem zwolennikiem czegoś takiego, wydaje mi się nawet trochę głupie, rezygnowanie z czegoś co przynosi mi pozytywne efekty.

bert04 napisał(a):
Cokolwiek było powodem dla Arqela, jest jego sprawą, jest też jego celem, który chce osiągnąć. Być może wytrwałość doprowadzi go do realizacji, być może gdzieś po drodze uzna, że "tyle wystarczy". Jeżeli jednak przerwie teraz, to, zakładam, będzie sobie to gdzieś w duchu wyrzucał, że być może jakąś szansę zaprzepaścił w tym zbyt krótkim i jednorazowym doczesnym życiu. Dlatego wytrwałości mu życzę.


Po wypowiedziach "Arqel" widać że może nie wytrwać w swoich postanowieniach.


Arqel napisał(a):
Robek, czy Ty jesteś wierzący? Nasza wiara zakłada, że Bóg jest wszechmogący i nie musimy wszystkiego rozumieć.


Czego konkretnie nie musze rozumieć?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Cz maja 02, 2019 11:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Robek, niczego nie musimy rozumieć. Inna sprawa, że tego chcemy i że mamy do tego prawo, tylko nikt go za nas nie może egzekwować.

Jeśli wprowadzanie danej zmiany jest nieprzyjemnie to tego nie robię. Może być trudne, może być bolesne, ale jednak przyjemność płynąca z faktu dokonywania danej zmiany musi przeważać nad niedogodnościami fizycznymi czy umysłowymi.
To jak z wchodzeniem na górę. Może być ciężko, ciało może boleć, może pojawić się zmęczenie fizyczne i psychiczne, ale mimo tego dla kogoś kto to robi jest to przyjemne. To co przyjemnie nie musi być proste ani łatwe, może nawet nieść pewne nieprzyjemne doznania.
Może skończmy to mylić.
Gdy widzisz w czymś sens to nawet gdy dla innych wydaje się to ogromną nieprzyjemnością, cierpieniem, wyrzeczeniem to jeśli ktoś mimo trudu i bólu to robi jednak bilans jest po stronie przyjemności. Jeśli nie to nie wytrwasz, lub potem i tak wrócisz do starych nawyków.
Kwestia motywacji. Motywacja to przyjemność bilansująca nieprzyjemne doznania. One są obecne, ale przeważa czynnik przyjemności, choć często osadzonej w przyszłości.
Takim czynnikiem może być wizja nieba, motywacja sprawiająca, że nawet spore nieprzyjemne doznania zostają zbilansowane i suma jest na plusie.
Nieprzyjemne doznania nie wykluczają tego, że całokształt jest przyjemny.
Przyjemne doznania nie wykluczają tego, że całokształt jest nieprzyjemny.
To tylko wyjście poza liczby dodatnie, świat jest matematyczny.

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Cz maja 02, 2019 13:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51
Posty: 3963
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Robek napisał(a):
Jak dla mnie to takie coś można nazwać, samobiczowaniem, i nie jestem zwolennikiem czegoś takiego, wydaje mi się nawet trochę głupie, rezygnowanie z czegoś co przynosi mi pozytywne efekty.


Jeżeli jesteśmy przy porównaniu, to pozytywne efekty jedzenia czekolady i innych słodyczy są w opozycji do negatywnych efektów nadwagi, gorszej cery, kłopotów z zębami. W zależności od usposobienia, siły woli, "uspołecznienia" osobnika i wielu innych czynników czasem te negatywne efekty muszą sięgnąć wysokiego pułapu, zanim doprowadzić do zmian w zachowaniu. Wtedy negatywne efekty rezygnacji ze słodyczy na rzecz sałatki stoją w opozycji do oczekiwanych pozytywnych efektów dla zdrowia i urody.

A co jest "głupie" zależy już od hierarchii wartości. Osoba spędzająca swoje życie samotnie pewnie będzie miała inne priorytety niż osoba starająca się o zawarcie związku czy też osoba będąca żywicielką/-lem rodziny.

Wracając do kwestii oryginalnego postu, trochę trudniej ująć w prosty wykres zalety i wady prowadzenia się "moralnego". Powiem tu z własnego doświadczenia, że w pewnym momencie mojego życia mogłem zdecydować, czy będę prowadził luzackie życie studenckie, czy też wolę bardziej "tradycyjną" drogę. I nie żałuję, że wybrałem to drugie. Mogę sobie wyobrazić, że gdybym wtedy wybrał pierwszą drogę i w pewnym późniejszym momencie chciał jednak założyć rodzinę, stały związek, dzieci, to być może pewne nawyki by mi to utrudniły lub nawet uniemożliwiły.

Ale to tylko moja opinia, moje skromne zdanie, bez aspiracji do jakiejś ogólnej zasady się moralnego prowadzenia. Mogę sobie jednak wyobrazić, że autor wątku wybrał te całe "wyrzeczenia" nie dlatego, że dotychczas mu tak fajnie było, ale dlatego, że tęskni do pewnego innego modelu życia, być może podobnego do mojego, być może nie, ale w każdym bądź razie nie do pogodzenia z dotychczasowymi nawykami.

Tak, znowu się rozpisałem.
Robek napisał(a):
Po wypowiedziach "Arqel" widać że może nie wytrwać w swoich postanowieniach.


Po wypowiedziach Arqel widać, że jak dotąd nie widzi efektów. I jest w sytuacji osoby, która po trzech tygodniach diety ciągle nie widzi zmian na wadze. Ale gdyby chciał zrezygnować, nie pisałby na tym forum, tylko rzucił te postanowienia w ch.lerę.

_________________
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
...

(Koh 3:1nn)


Cz maja 02, 2019 15:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn gru 03, 2018 21:02
Posty: 25
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Robku, nawet jeśli nie wytrwam w postanowieniu to i tak dobrze. Wiele razy już upadałem, ale ciągle próbuję od nowa, a moja czujność i doświadczenie w tym temacie jest coraz większe. Kiedyś przeczytałem wypowiedź, w której zawarta była informacja, że w wierze nie jest ważna sterylność. W dużej mierze jest tak, że uczę się na błędach. A na forum piszę, żeby czegoś się dowiedzieć i mieć więcej doświadczenia.

Jeśli nie przemawiają do Ciebie tłumaczenia innych, to pomyśl, że twoje ciało to dar od Boga i moim zdaniem (decyzja należy do Ciebie) powinieneś je szanować. Z pewnością zdrowa sałatka jest lepsza dla twojego ciała niż czekolada ( oczywiście wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem).

Bert, dzięki za odpowiedź. Czytając twoją wypowiedź doszedłem do wniosku, że rzeczywiście zakazy i nakazy naszej wiary są dla nas prawie zawsze dobre, kiedy patrzymy na nie po jakimś czasie.


Cz maja 02, 2019 16:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Wiara,a brak zmiany
IrciaLilith napisał(a):
Takim czynnikiem może być wizja nieba, motywacja sprawiająca, że nawet spore nieprzyjemne doznania zostają zbilansowane i suma jest na plusie.


Jaka wizja Nieba? :mrgreen: tyle lat siedze na tym forum i do tej pory jeszcze żem się nie dowiedział, jak to Niebo ma wyglądać.


bert04 napisał(a):
Jeżeli jesteśmy przy porównaniu, to pozytywne efekty jedzenia czekolady i innych słodyczy są w opozycji do negatywnych efektów nadwagi, gorszej cery, kłopotów z zębami.


Ponownie widze tutaj nastawienie jak z telewizji śniadaniowej.
Istnieje coś takiego jak dentysta, zawsze mogę kupić sobie szersze ubrania, to nie jest problem, więc te 30 lat jedzenia słodyczy, jakoś nie specjalnie mi zaszkodziły.

bert04 napisał(a):
Wtedy negatywne efekty rezygnacji ze słodyczy na rzecz sałatki stoją w opozycji do oczekiwanych pozytywnych efektów dla zdrowia i urody.


Aktualnie mam wszystkie zęby, ale jakbym musiał jednego wyrwać, to późniejsza rezygnacja ze słodyczy, spowoduje to że odzyskam tego wyrwanego zęba? na nowo mi urośnie? no i z dziewczynami jest inaczej, ale nie jestem aż tak chętny do odchudzania, może i nawet za darmo bym tego nie chciał, bo 10 kilo mniej, to już ubrania za luźne, i wszystko trzeba nowe kupować.

bert04 napisał(a):
Wracając do kwestii oryginalnego postu, trochę trudniej ująć w prosty wykres zalety i wady prowadzenia się "moralnego". Powiem tu z własnego doświadczenia, że w pewnym momencie mojego życia mogłem zdecydować, czy będę prowadził luzackie życie studenckie, czy też wolę bardziej "tradycyjną" drogę. I nie żałuję, że wybrałem to drugie. Mogę sobie wyobrazić, że gdybym wtedy wybrał pierwszą drogę i w pewnym późniejszym momencie chciał jednak założyć rodzinę, stały związek, dzieci, to być może pewne nawyki by mi to utrudniły lub nawet uniemożliwiły.


Nigdy nie miałem w planach zakładania rodziny, więc mnie takie dylematy nie dotyczą, mogę prowadzić luzackie życie.

Arqel napisał(a):
Jeśli nie przemawiają do Ciebie tłumaczenia innych, to pomyśl, że twoje ciało to dar od Boga i moim zdaniem (decyzja należy do Ciebie) powinieneś je szanować. Z pewnością zdrowa sałatka jest lepsza dla twojego ciała niż czekolada ( oczywiście wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem).


Trochę to groźnie zabrzmiało, żebyć od tego odradzania w jaką schizofrenie nie wpadł? jeszcze trochę i zaczniesz opowiadać że jedzenie czekolady to grzech.
No i jak Jezus wysyłał swoich apostołów, ewangelizować ludzi po całym świecie, to przy okazji nakazywał im żeby zdrowo sie odżywiali?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Cz maja 02, 2019 17:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn gru 03, 2018 21:02
Posty: 25
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Nie wiem czy wiesz na czym polega schizofrenia i jakie są przyczyny jej wystąpienia.

Zakładanie, że nigdy nie założysz rodziny to zwykły egoizm.

Przeczytaj lepiej to co napisałem w nawiasie o tej czekoladzie. Myślę, że gdybyś się uzależnił od czekolady i niszczyłaby Cię ona to byłby to grzech.

A czy Ty jesteś apostołem? Czy źle się odżywiasz dlatego, że pomagasz innym i nie masz innej opcji? A może oddajesz zdrowe jedzenie dla ubogich i w sklepach nie ma już innego?

Jeśli robisz coś dla innych ludzi, z miłości do nich to chwała Ci. Jezus przecież umarł dla nas.


Cz maja 02, 2019 18:43
Zobacz profil
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Arqel napisał(a):
Bert, dzięki za odpowiedź. Czytając twoją wypowiedź doszedłem do wniosku, że rzeczywiście zakazy i nakazy naszej wiary są dla nas prawie zawsze dobre, kiedy patrzymy na nie po jakimś czasie.


Boże Słowo, prawo jest darem. Wszystko, co daje nam Bóg jest darem, danym z miłości. Owszem, jest to miłość wymagająca.

Pismo Święte nie kłamie, nie sprowadzi Cię na dno, na manowce. Słowo Boże nie pokieruje Cię do nędzy grzechu, w sidła niegodziwca.
Pismo Święte powie Ci prawdę, która często kłuję w oczy ale jeśli przyjmiesz je w pokorze - będziesz oczyszczony, będziesz wzrastał.
Zauważ, że wszystko co możesz otrzymać w Kościele Katolickim (Sakramenty, Słowo Boże, tradycję, inspirujące zywoty świętych, literaturę religijną itd) , wyjdzie Ci tylko na dobre - trzeba się z ufnością otworzyć na Boże miłosierdzie, przyjąć Pana Jezusa, Syna Boga żywego do serca i "znienawidzić" grzech.

PS. Świętość zdobywa się powoli.


Cz maja 02, 2019 19:37
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Arqel napisał(a):
Zakładanie, że nigdy nie założysz rodziny to zwykły egoizm.


Teraz to może patrzę na to trochę inaczej, ale w wieku 25 lat, to nie miałem żadnych kontaktów, z dziewczynami, nie miałem żadnych koleżanek, i w tej sytuacji dla mnie małżeństwo to była abstrakcja, na równi z tym że jutro wsiądę do rakiety, i polecę na Marsa.
Z tej przyczyny nigdy nie miałem w głowie czegoś takiego jak "bert04" gdzie bym rozpatrywał/wybierał, między luzackim życiem a małżeństwem.

Arqel napisał(a):
Przeczytaj lepiej to co napisałem w nawiasie o tej czekoladzie. Myślę, że gdybyś się uzależnił od czekolady i niszczyłaby Cię ona to byłby to grzech.


No właśnie mówię, wszędzie dopatrujesz się grzechu.

Arqel napisał(a):
A czy Ty jesteś apostołem?


Czyżby Apostoł, to lepszy gatunek człowieka? im wolno więcej?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Cz maja 02, 2019 21:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Czekaj, niezakładanie rodziny to egoizm...
To czym jest podejście: chcę założyć rodzinę, abym był szczęśliwy; potrzebuję rodziny, kochającej żony oraz dzieci do szczęścia, brakuje mi ludzi, którymi będę się opiekował i o nich troszczył, bo bez tego nie czuję się spełniony. Kit z tym, że jestem niedojrzały, nieodpowiedzialny i raczej to w praktyce to rodzina będzie się mną zajmowała, ale nie radzę sobie z samotnością, więc potrzebuję rodziny. Potrzebuję obiektu do bezpośredniego kochania. Jak trafię na odpowiednią kandydatkę, bo przecież ma spełniać moje oczekiwania odnośnie roli żony, to się zakocham i wezmę ślub.
Oczywiście przejaskrawione, aby było widać do czego zmierzam.
Chodzi o to, że aby myśleć o założeniu rodziny trzeba przynajmniej uczciwie czuć się gotowym na taką odpowiedzialność i wiem co mówię, bo nie byłam.

Do póki kogoś nie kochasz to nie potrzebujesz jego, a ew jego zasoby, potrzebujesz zaspokojenia swoich potrzeb, przy pomocy kogoś.
Kocham, bo potrzebuję( nawet potrzebuję obiektu miłości), to nie to samo co potrzebuję( tym bardziej potrzebuję obiektu miłości, bo kocham), bo kocham.
Niby różnica subtelna, ale kluczowa.

Także w kontekście miłości do Boga i oczekiwań, że pomoże w pewnych sprawach.
Zapewne pomoże, gdy będzie to autentyczna relacja partnerska i przyjacielska, ew gdy ktoś się nie czuje na partnera czy przyjaciela to relacja dziecko-rodzic, małe dziecko, mimo, że wręcz panicznie potrzebuje opiekuna to na starcie darzy go bezwarunkową miłością, ot kredyt zaufania, tym bardziej, że nie czuje się jeszcze odrębną osobą... Rodzic zrobi wszystko dla dziecka, właśnie dlatego, że nie ma dystansu między nim a dzieckiem.

To ważny trop- bądźcie jak dzieci. Dzieci dosłownie utożsamiają się z rodzicem, w zdrowej relacji jest wzajemny szacunek i brak dystansu.

Jezus naucza, że Bóg jest Ojcem. A mam wrażenie, że niektórzy ludzie traktują Go jako pana któremu mają służyć i równocześnie jako usłużnego dżina spełniającego prośby.
O Panie, wybacz mi słabemu nędznikowi i spraw aby...

Dobry rodzic nie zrobi za dziecko niczego co jest wstanie zrobić samo, nawet jeśli będzie to trudne.
Dlaczego? Bo chce Dobra dla dziecka, czyli aby dojrzało i stało się suwerenne.

Dlaczego tak wiele osób religijnych widzi się w roli sługi, poddanego lub małego dziecka, które nie dorasta, nigdy nie ma stać się suwerenne?

Może relację z Bogiem należy zaczynać od poziomu stania się jak dziecko, ale nie chodzi o stałe bycie dzieckiem...
Gdy byłem dzieckiem myślałem jak dziecko...
Ale gdy dorosłem wyzbyłem się tego co dziecięce...
Jak wygląda relacja dojrzałego dziecka z rodzicem?

Może się poradzić, liczyć na wsparcie, sugestię, wysłuchanie, pocieszenie, ale w zdrowej relacji jest w pełni suwerenne.

Oczywiście to tylko moje wyssane z palca hipotezy, ale może warto je przemyśleć?

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Pt maja 03, 2019 6:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn gru 03, 2018 21:02
Posty: 25
Post Re: Wiara,a brak zmiany
IrciaLilith, ja napisałem tylko "Zakładanie, że nigdy nie założysz rodziny to zwykły egoizm". Jeśli ktoś nie jest dojrzały to niech czeka. Chodzi mi o to, żeby nie blokować tej okazji do dania nowemu człowiekowi życia. Oczywiście później należy dziecku zapewnić opiekę i egozimem jest to dopiero wtedy, kiedy dla własnej wygody nie masz dzieci.

Robku, ja tylko podaję przykłady skrajności dla lepszego zrozumienia, może jest w tym trochę przesady.

Apostoli to też gatunek homo sapiens, ale oni poświęcili całe życia dla innych ludzi. Zaniedbywali siebie dla innych, a nie ze swoich zachcianek.


Pt maja 03, 2019 8:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Robek napisał(a):
IrciaLilith napisał(a):
Takim czynnikiem może być wizja nieba, motywacja sprawiająca, że nawet spore nieprzyjemne doznania zostają zbilansowane i suma jest na plusie.


Jaka wizja Nieba? :mrgreen: tyle lat siedze na tym forum i do tej pory jeszcze żem się nie dowiedział, jak to Niebo ma wyglądać.



Fakt, też wiele razy o to prosiłam, ale zawsze tylko, że to stan bezgranicznego szczęścia...
Tylko aby przy koncepcji piekła i założeniach moralnych katolików i ogólnie chrześcijan to abym była szczęśliwa musieliby mi totalnie wyczyścić pamięć, zmienić poglądy itd, więc na co mi to? Niby nie utożsamiam się z wspomnieniami czy pamięcią, ale dla większości brak wspomnień i poglądów, zmiana osobowości i potrzeb w praktyce równa się unicestwieniu.

Zmiana= upływ czasu, jeśli więc nie ma zmian to mamy stopczas.
Wnioskuję, że ta zmiana miałabyć w określonym oczekiwanym kierunku...

Arquel - zakładanie, że nigdy nie będę pielęgniarką albo zakonnicą to też egoizm? Rodzina to rodzaj powołania... albo z przypadku lub przez wdrukowane poglądy... ale tak na serio to nie każdy się nadaje i ma ku temu predyspozycje.

Dania nowego życia? To serio jakiś dar? Ktoś się tych dusz pyta czy chcą się urodzić i w jakim ciele? Jak tak to spoko, ale skoro przydział jest arbitralny, a na dodatek wedle opinii większości chrześcijan np. moje dziecko ma na starcie większe szanse na piekło niż na niebo to może moralnie byłoby go nie narażać i po prostu nie dać szansy i niech się urodzi w pobożnej rodzinie ;)

Moje dzieci w przypowieści o synu marnotrawnym widzą coś o czym mało kto myśli- zasadne poczucie niesprawiedliwości ze strony starszego brata, który poniesie najwyższe koszty powrotu brata a nikt z nim niczego nie omawia. Domyśl się co widzą w historii o Arce, plagach egipskich czy ofierze Chrystusa w ramach odkupienia grzechu pierworodnego jakim była zwykła ciekawość i nieposłuszeństwo, które żadną cnotą nie jest.
Jeśli Bóg nie mógł po prostu wybaczyć bez ludzkiej ofiary to gdzie ta wszechmoc?
(Znowu będzie, że atakuję podlądy innych, tylko dlatego, że piszę jak to widać z perspektywy ludzi dla których zło=krzywda, dobro=wsparcie, pomoc.)
Biblię planuję z nimi kolejny raz omówić, w ramach nauki etyki, aby porównali swoją moralność z boską, tak aby ich uodpornić na religie zorganizowane i podszkolić w samodzielnym myśleniu.
Tak, na serio uczę ich podważania wszystkiego, wolę dzieci samodzielne niż posłuszne... A to prosta droga do piekła patrząc na doktryny uczące o piekle...

Wiara zawsze przynosi zmiany, a to jakie zależy od tego jaka to wiara. Polecam wiarę w Siebie. Klucz to pytanie: kim jesteś?

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Pt maja 03, 2019 9:27
Zobacz profil
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Arqel napisał(a):
Czy może jedyną motywacja jest strach przed piekłem?


Jest to bardzo silna motywacja. Wizja Sądu Ostatecznego, może uratować zatwardziałemu grzesznikowi życie. Bojaźń Pańska jest więc błogosławieństwem. Zobaczmy, co przeczytamy o niej w Księdze Syracha.

Bojaźń Boża

Cytuj:
Bojaźń Pańska to chwała i chluba,
wesele i korona radosnego uniesienia.
12 Bojaźń Pańska zadowala serca,
daje wesele, radość i długie życie.
13 Temu, kto się Pana boi, dobrze będzie na końcu,
a w dniu swej śmierci będzie błogosławiony.
14 Początkiem mądrości jest bojaźń Pana,
i dla tych, którzy są [Mu] wierni, wraz z nimi została stworzona w łonie matki.
15 Założyła u ludzi fundament wieczny,
a u ich potomstwa znajdzie zaufanie.
16 Pełnia mądrości to bać się Pana,
który upoi ich owocami swoimi.
17 Cały ich dom napełni pożądanymi dobrami,
a spichlerze swymi płodami.
18 Koroną mądrości - bojaźń Pańska,
dająca pokój i czerstwe zdrowie.
19 <A [Pan] ją przejrzał, policzył>.
Wiedzę i poznanie rozumu jak deszcz wylał,
i wywyższył chwałę tych, co ją posiadają.
20 Korzeń mądrości to bać się Pana,
a gałęzie jej - długie życie.

Syr 1; 11-20


Pt maja 03, 2019 9:58

Dołączył(a): Pn gru 03, 2018 21:02
Posty: 25
Post Re: Wiara,a brak zmiany
IrciaLilith, moim zdaniem sprzeciwianie się powołaniu to egoizm. Jeśli Bóg wzywa do służby dla niego to wg mnie nie powinniśmy się sprzeciwiać. Jeśli Bóg powoła mnie do bycia księdzem czy zakonnikiem to ucieszy mnie to i będę się starał spełnić jego wolę. Oczywiście to moja opinia.

Mnie też tak wychowali rodzice i jestem im za to wdzięczny. Jednak porada z doświadczenia: należy uważac, żeby się zbytnio nie zapędzic. W pewnym momencie pojawiło się u mnie zwątpienie przez to podważanie i przez długi czas nie spotkałem osoby, która mogłaby to zwątpienie rozwiać.

Nie wiem czy jest jeszcze sens tej dyskusji, gdyż chyba odpowiedzi na oryginalny temat wyczerpały się.


Pt maja 03, 2019 10:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Wiara,a brak zmiany
Arqel napisał(a):
Chodzi mi o to, żeby nie blokować tej okazji do dania nowemu człowiekowi życia.


A niby dlaczego nie moge tego zablokować? zaraz mi zaczniesz opowiadać, że nieposiadanie dzieci jest grzechem.

Arqel napisał(a):
Apostoli to też gatunek homo sapiens, ale oni poświęcili całe życia dla innych ludzi. Zaniedbywali siebie dla innych, a nie ze swoich zachcianek.


To jak ja poświęcę całe życie dla innych ludzi, to będę mógł się źle odżywiać? :D skąd ty te teorie wynajdujesz?

ZycieMaSens napisał(a):
Jest to bardzo silna motywacja. Wizja Sądu Ostatecznego, może uratować zatwardziałemu grzesznikowi życie. Bojaźń Pańska jest więc błogosławieństwem. Zobaczmy, co przeczytamy o niej w Księdze Syracha.
Bojaźń Boża


Bóg miłością opartą na ludzkim strachu.

IrciaLilith napisał(a):
Dania nowego życia? To serio jakiś dar? Ktoś się tych dusz pyta czy chcą się urodzić i w jakim ciele? Jak tak to spoko, ale skoro przydział jest arbitralny, a na dodatek wedle opinii większości chrześcijan np. moje dziecko ma na starcie większe szanse na piekło niż na niebo to może moralnie byłoby go nie narażać i po prostu nie dać szansy i niech się urodzi w pobożnej rodzinie ;)


O tej kwestii nawet nie pomyślałem :mrgreen: w końcu mam zamiar za jakiś czas zrezygnować z praktykowania chrześcijaństwa, więc ewentualne moje dziecko zbytnio wierzące by nie było, i mogłoby tak być, że za radą "Arqel" przestałbym być egoistą, zrobiłbym sobie dzieciaka, który później by trafił do piekła, więc mówiąc w skrócie "Arqel" powiększyłby ilość ludzi którzy trafili do piekła.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Pt maja 03, 2019 12:00
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL