Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr paź 15, 2025 8:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 Kochać Jezusa 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 03, 2005 17:44
Posty: 419
Post 
TOMASZ32 napisał(a):
plomyk napisał(a):
Chcialam jescze dodac, ze zadna kleska nie ma mocy aby odebrac mi ta milosci, wrecz przeciwnie, jeszcze bardziej Go pragne i kocham. Kiedy jestem slaba On jest moja sila.

O Jesus!!!! Ciebie jednego kocham! :)


Miłosci Chrystusa nikt ci nie odbierze Płomyku. Ale zastanawiam się do jakiego stopnia kochasz Jezusa. Gdyby Chrystus powiedział ci takie oto słowa: "Idź sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim" bys mogła pójść za nim, to co zrobisz?

Pozdrawiam


Tomasz

Juz zapomialam, ze ten post zostawilam :oops:

Nie chce tak naprawde o tym dyskutowac. Kiedy to napisalam nie spodziewalam sie, ze jest tu wielu ludzi, ktorzy sa zupelnie przeciwni takiej milosci i jej nie rozumieja. szanuje ich zdanie ale poprostu moje jest inne. Nie chce w nieskonczonosc bronic swego stanowiska.

Jezus zna moje serce i to mi wystarczy. Ale tak na marginesie zadales dobre pytanie. ;)

_________________
Obrazek


N sie 28, 2005 2:09
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:29
Posty: 8
Post 
Nie potrafiłbym odpowiedzieć jak ja kocham Jezusa ale mnie wystarczy,że On mnie kocha takiego jakim jestem.Wszystkiego czego mam się nauczyć zawarte jest w błogosławieństwach jakie nam zostawił.
Wiem,że kocham ludzi i że to jest Jego największe pragnienie.
Kochać ludzi to kochać Jezusa.Taka to miłość niewdzięczna bo nawet najmniejsze pragnienie złej rzeczy dla drugiego człowieka jest uszczerbkiem w miłości do mojego Pana.


Wt sie 30, 2005 20:15
Zobacz profil
Post 
Nie można za mało kochać Najsłodszego Jezusa. Kochać to też być podobnym w cierpieniu...


Wt sie 30, 2005 20:20

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:29
Posty: 8
Post 
Tak właśnie,w cierpieniu innych ludzi,cierpieniu krzyża każdego z nas.Jak muszą go boleć rany zadawane przez nas.Jego miłość jest bezgraniczna.
W tym nieudolnym ludzkim dążeniu pragnienia bliskości mojego Pana moja miłość jest marnym pyłkiem.I pomyśleć,że warto było Mu ofiarować Siebie za tak marny pyłek?Jakżeż wielka jest miłość Chrystusa do nas ludzi!


Wt sie 30, 2005 20:58
Zobacz profil
Post 
Dlatego warto każdego dnia wszelkie cierpienia, wszelkie trudności i przeciwności ofiarować Jego Boskiemu Sercu. I rozważać Jego bolesną mękę, bo przez to spływa na nas zdrój łask.


Wt sie 30, 2005 21:42

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:29
Posty: 8
Post 
"Córko moja,mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu moim.Pragnę,aby światło miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz,a szczególnie dla biednych grzeszników"
I jak tu nie kochać Jezusa?
Swego czasu dostałem na pocztę taki list.Nie mam wątpliwości,że to od Niego:
Historia miłości!
Pewnego dnia obudziłem się wcześnie rano, aby zobaczyć wschód słońca.
Piękna
Bożego stworzenia nie da się opisać. Oglądając wschodzące słońce
chwaliłem
Boga za Jego piękne dzieło. Siedząc tak, odczułem Bożą obecność. Zapytał
mnie, "Kochasz mnie?" Odpowiedziałem, "Oczywiście, Boże! Jesteś moim
Panem i
Zbawicielem!" Następnie zapytał, "Gdybyś był fizycznie upośledzony,
kochałbyś mnie nadal?" Byłem zaskoczony. Spojrzałem w dół na moje ręce,
nogi i resztę mojego ciała i zastanawiałem się jak wielu rzeczy
nie mógłbym
robić, rzeczy nad którymi nie zastanawiałem się. Odpowiedziałem, "Byłoby
ciężko. Panie, ale nadal kochałbym Cię." Następnie Pan powiedział,
"Gdybyś
był ślepy, podziwiałbyś wciąż moje stworzenie?" Jak mógłbym podziwiać
coś
bez możliwości zobaczenia tego? Pomyślałem wtedy o wszystkich niewidomych
ludziach na świecie i o tym, że wielu z nich kocha Boga i Jego
stworzenie.

Odpowiedziałem więc, "Trudno myśleć o tym, ale nadal kochałbym Cię.
" Potem
Pan zapytał mnie, "Gdybyś był głuchy, słuchałbyś nadal mojego słowa?"
Jak
mógłbym słuchać czegokolwiek będąc głuchym? Zrozumiałem jednak, że
słuchanie
Bożego Słowa nie odbywa się przez uszy, lecz sercem. Odpowiedziałem,
"Byłoby
ciężko, ale ciągle słuchałbym Twojego słowa." Następnie Pan zapytał,
"Gdybyś był niemy, chwaliłbyś nadal Moje Imię?" Jak mógłbym Go wielbić
bez
głosu? Uświadomiłem sobie, że Bóg pragnie abyśmy śpiewali z naszych
serc i
dusz. Dźwięki nie mają znaczenia. Chwalenie Boga to przecież nie tylko
pieśni. Kiedy jesteśmy prześladowani, chwalimy Boga naszym
dziękczynieniem.

Odpowiedziałem więc, "Nawet gdybym nie mógł śpiewać, ciągle chwaliłbym
Twoje imię." W końcu Pan zapytał, "Naprawdę mnie kochasz?" Z odwagą
i mocnym
przekonaniem odparłem zdecydowanie, "Tak, Panie, kocham Cię ponieważ
jesteś
jedynym i prawdziwym Bogiem!" Myślałem, że to wystarczy, lecz Bóg
zapytał,
"DLACZEGO W TAKIM RAZIE GRZESZYSZ?" Odpowiedziałem, "Ponieważ jestem
tylko
człowiekiem, nie jestem doskonały." "DLACZEGO W CZASIE POKOJU ODCHODZISZ
JAK
NAJDALEJ? DLACZEGO TYLKO W KŁOPOTACH MODLISZ SIĘ NAJGORLIWIEJ?"
Cisza. Łzy
płynęły po mojej twarzy. Pan kontynuował: "Dlaczego śpiewasz tylko
w czasie
nabożeństw i ewangelizacji? Dlaczego szukasz mnie tylko w czasie
uwielbiania? Dlaczego tak egoistycznie mnie prosisz? Dlaczego prosisz
bez
wiary?" Łzy w dalszym ciągu spływały po moich policzkach. "Dlaczego
wstydzisz się Mnie? Dlaczego nie zwiastujesz dobrej nowiny? Dlaczego
gdy
jesteś prześladowany, wołasz do innych, podczas gdy ja oferuję ci
moje ramię
abyś się wypłakał? Dlaczego szukasz wymówek, gdy daję ci okazje
do służenia
w Moim Imieniu?" Próbowałem odpowiedzieć, ale nie miałem żadnej
odpowiedzi
na ustach. "Obdarzyłem cię życiem. Nie chcę abyś odrzucał ten dar.
Pobłogosławiłem cię talentami, abyś Mi służył, a ty ciągle się
odwracasz.

Objawiłem ci Moje Słowo, ale ty nie robisz postępu w poznaniu.
Przemawiam
do ciebie, ale twoje uszy są zamknięte. Obdarzam cię Swoimi
błogosławieństwami, ale ty odwracasz wzrok. Posyłam ci Swoje sługi,
ale ty
ciągle siedzisz bezczynnie gdy oni pracują. Słyszałem wszystkie twoje
modlitwy i odpowiedziałem na nie" "CZY NAPRAWDĘ MNIE KOCHASZ?" Nie
potrafiłem odpowiedzieć. Jak mógłbym? Byłem tak bardzo zawstydzony. Nie
miałem żadnej wymówki. Cóż mogłem odpowiedzieć. Gdy moje serce krzyczało,
a
łzy dalej płynęły, powiedziałem, "Proszę, wybacz mi Panie. Jestem
niegodny
być Twoim dzieckiem." Pan odpowiedział, "Na tym polega moja Łaska,
dziecko." Zapytałem, "Dlaczego ciągle mi wybaczasz? Dlaczego tak bardzo
mnie kochasz?" Pan odpowiedział: "Ponieważ jesteś Moim stworzeniem.
Jesteś
moim dzieckiem. Nigdy cię nie opuszczę. Kiedy będziesz płakać, okażę
ci
współczucie i będę płakać z tobą. Kiedy będziesz krzyczeć z radości,
będę
śmiać się z tobą. Kiedy będziesz załamany, zachęcę cię. Kiedy upadniesz,
podniosę cię. Kiedy będziesz zmęczony, poniosę cię. Będę z tobą aż
do końca
dni i zawsze będę cię kochał." Nigdy wcześniej tak nie płakałem.
Jak mogłem
być taki zimny? Jak mogłem tak ranić Boga? Zapytałem Boga, "Jak
bardzo mnie
kochasz?" Pan wyciągnął Swoje ramiona i zobaczyłem Jego przebite ręce.
Upadłem do stóp Chrystusa, mojego Zbawiciela. I po raz pierwszy
modliłem
się szczerze.


Śr sie 31, 2005 12:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
augustyn44 napisał(a):
W tym nieudolnym ludzkim dążeniu pragnienia bliskości mojego Pana moja miłość jest marnym pyłkiem.I pomyśleć,że warto było Mu ofiarować Siebie za tak marny pyłek?

Co w tym zaskakującego?

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


Pn wrz 12, 2005 19:47
Zobacz profil
Post 
Nie kocham pana Jezusa.

A nie kocham Go wyłącznie z jednego powodu - nie naśladuję Go (co dla mnie jest jedynym świadectwem na miłość do Niego)

Miłość czyni podobnymi-równymi kochającego i kochanego.
Nic jednak nie może równać się Bogu i nic nas nie uczyni podobnymi-równymi Bogu, lecz w miłości możemy nasladować i tym samym wyrażać chęć bycia podobnymi do pana Jezusa.
To nie jest akt emocji wyrażany w słowach "kocham cię" czy "jestem zakochana/y" - bo takim aktem poniżamy tylko pana Boga kiedy indziej powtarzając te same słowa czy to ludziom czy zjawiskom itp...
To proces, którego celem jest wieczność a drogą jest nasze życie, a w nim świadectwo miłości - naśladowanie
To proces, który muszę przejść świadomie i nieemocjonalnie, bo dotyka mojej istoty - czyli podobieństwa do mojego stwórcy

Dlatego nie kocham pana Jezusa bo Go nie naśladuję.

pozdrawiam serdecznie
scriptor z wolą miłości pana Jezusa


Pt wrz 16, 2005 7:36

Dołączył(a): Śr sie 03, 2005 1:29
Posty: 8
Post 
Ja jednak kocham Pana Jezusa!Tak jak umiem,tak jak potrafię.
Nie wiem czemu ma służyć powyższy wywód skoro to Bóg sam się zniżył do postaci człowieka.Ciekawe jak mam wyrażać swoje ludzkie emocje jeżeli nie w ten sposób?
Jak będzie takie forum ponadmaterialne to skłonny byłbym przyjąć taką wersję.Ale póki co jestem człowiekiem i jakbym miał okazywać tylko wolę miłości,to w jaki sposób miałbym osiągnąć zbawienie?


N wrz 18, 2005 20:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 24 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL