No_Pasaran napisał(a):
robaczek2 napisał(a):
Fakt Zmartwychwstania wraz z cala otoczka - Apostolowie, pierwsi Chrzescijanie, autorzy Ewangelii jest dla mnie tak przekonujacy ze nie wyobrazam sobie argumentow, ktore by mnie od wiary odwrocily.
Jeśli już piszemy o faktach, to faktem jest że "fakt zmartwychwstania" nie jest faktem a hipotezą.
"Istnieje tylko pięć prawdopodobnych wyjaśnień dotyczących rzekomego zmartwychwstania Jezusa, przedstawionego w Nowym Testamencie:
Jezus tak naprawdę nie umarł na krzyżu.
„Zmartwychwstanie” zostało ukartowane.
Uczniowie mieli halucynacje.
Relacja jest legendarna.
To wydarzyło się naprawdę.
Przeanalizujmy te opcje i zobaczmy, która najlepiej pasuje do faktów.
Czy Jezus umarł?
„Stary Marley był martwy jak ćwiek w drzwiach; To nie ulegało wątpliwości.” Tak Charles Dickens rozpoczyna Opowieść wigilijną. Autor nie chce, aby ktokolwiek miał wątpliwości, co do nadprzyrodzonego charakteru nadchodzących zdarzeń. Podobnie, my, zanim wejdziemy w rolę detektywa i postaramy się poskładać wszystkie elementy historii zmartwychwstania w jedną całość, musimy najpierw ustalić, czy znaleziono martwe ciało. Czasami czytamy przecież w gazecie o znalezieniu nieboszczyka w kostnicy, który odzyskał nagle przytomność. Czy to właśnie zdarzyło się z Jezusem?
Niektórzy właśnie tak twierdzą, że Jezus, przeżywszy ukrzyżowanie, obudził się w grobie, ożywiony rześkim, wilgotnym powietrzem tego miejsca. Teorii tej nie da się jednak pogodzić z medycznym materiałem dowodowym. Jeden z artykułów opublikowanych w czasopiśmie Amerykańskiego Towarzystwa Medycznego Journal of the American Medical Association wyjaśnia, dlaczego tzw. Teoria Omdlenia jest nie do przyjęcia. „Bezspornie, ciężar dowodów historycznych i medycznych przemawia za tym, że Jezus umarł. Włócznia wbita między jego prawe żebra perforowała najprawdopodobniej nie tylko prawe płuco, ale także osierdzie i serce, zadając Jezusowi pewną śmierć.”[15] Sceptycyzm wobec tego osądu jest poniekąd uzasadniony, w końcu sprawa nie doczekała się wznowienia od 2000 lat. Poszukajmy przynajmniej drugiej opinii.
Jednym ze źródeł wypowiadających się na ten temat są sprawozdania niechrześcijańskich historyków, pochodzące mniej więcej z okresu, w którym żył Jezus. O śmierci Jezusa pisze trzech poniższych historyków.
Lukian z Samosaty (ok.120 – ok.180 ) wspomina o Jezusie, mówiąc o nim jako o ukrzyżowanym sofiście (filozofie).[16]
Józef Flawiusz (ok. 37 – ok. 100) pisał: „W tym czasie pojawił się Jezus, mądry człowiek, który dokonywał niezwykłych czynów. Gdy Piłat skazał go na krzyż, z powodu oskarżeń przywódców pochodzących spośród nas, ci, którzy go kochali nie zaprzestali działalności.”[17]
Tacyt (ok. 56 – ok.120) pisał: „Chrystus, od którego pochodzi ta nazwa, cierpiał straszliwą karę… z rąk naszego prokuratora Poncjusza Piłata.”[18]
Trochę, jak w czasie wycieczki do archiwum, odnajdujemy jeden z numerów The Jerusalem Post, który relacjonuje historię z okładki: Pewnego wiosennego dnia pierwszego wieku Jezus został ukrzyżowany i umarł. Całkiem owocne dochodzenie detektywistyczne.
Właściwie brak relacji historycznych ze strony zarówno chrześcijan, Rzymian, jak i żydów, które podważałyby śmierć czy pochówek Jezusa. Nawet sceptyczni badacze zaprzeczający zmartwychwstaniu Jezusa przyznają, że umarł. Szanowany sceptyk James Tabor mówi: „Uważam, że fakt, iż wyrok Jezusa wykonano na rzymskim krzyżu, dowodzi bezspornie, że umarł.”[19] John Dominic Crossan, współtwórca sceptycznie nastawionego seminarium Jesus Seminar, przyznaje, że Jezus naprawdę żył i umarł. Mówi: „To, że został ukrzyżowany jest równie pewne, co inne potwierdzone dotąd zdarzenia historyczne.”[20]
Stojąc wobec takiego historycznego i medycznego materiału dowodowego, musimy stwierdzić że jesteśmy na dobrej drodze do zdyskwalifikowania pierwszej spośród naszych pięciu opcji. Jezus z pewnością umarł, „to nie ulega wątpliwości”.
Kwestia pustego grobu
Żaden poważny historyk nie wątpi w to, że Jezus był naprawdę martwy, gdy zdejmowano go z krzyża. Jednak wielu kwestionuje to, jak jego ciało zniknęło z grobu. Angielski dziennikarz dr Frank Morison myślał z początku, że zmartwychwstanie to albo mit albo oszustwo. Z tego powodu podjął się napisania książki obalającej fakt zmartwychwstania.[21] Książką tą zyskał sławę, ale z powodów innych niż zamierzone.
Morison zaczął od próby rozwiązania kwestii pustego grobu. Grób należał do członka Rady Sanhedrynu, Józefa z Arymatei. W ówczesnym Izraelu posiadanie miejsca w Radzie równało się byciu gwiazdą rocka. Każdy wiedział, kto zasiada w Radzie. Józef musiał istnieć naprawdę. W innym wypadku żydowscy przywódcy, chcąc zaprzeczyć zmartwychwstaniu, wyjawiliby tę część historii jako oszustwo. Grób należący do Józefa znajdował się najprawdopodobniej w znanym miejscu i łatwo go było zidentyfikować, więc wszelkie teorie mówiące o tym, że Jezus „zagubił się na cmentarzu” należy zdyskwalifikować.
Morison zaczął się zastanawiać dlaczego przeciwnicy Jezusa pozwolili przetrwać „mitowi pustego grobu”, skoro był on mitem. Odkrycie ciała Jezusa zaprzeczyłoby kompletnie całemu wątkowi.
Z historii wiadomo natomiast, że wrogowie Jezusa oskarżyli Jego apostołów, że wykradli ciało Jezusa – oskarżenie wyraźnie oparte na wspólnym przekonaniu, że grób był pusty.
Dr Paul L. Maier, profesor historii starożytnej w Western Michigan University, twierdzi podobnie: „Po dokładnym i uczciwym zbadaniu wszystkich dowodów możemy wyciągnąć zasadny wniosek, że grób, w którym pochowano Jezusa był pusty o poranku przed pierwszą Wielkanocą. Nie odkryto nawet śladowych dowodów … które obalały to twierdzenie.”[22]
Żydowscy przywódcy byli oszołomieni. Oskarżyli uczniów Jezusa o kradzież jego ciała. Rzymianie z wyszkolonego oddziału straży trzymali przy grobie Jezusa 24-godzinną wartę (od 4 do 16 żołnierzy). Josh McDowell zauważa, że nie byli to zwykli żołnierze. „Gdy tego typu jednostka nie dotrzymywała swoich obowiązków, np. dlatego że żołnierze zasnęli albo opuścili pozycję, albo zawiedli w inny sposób… źródła historyczne podają, co się wtedy z nimi działo. Wielu było pozbawianych odzieży, palonych żywcem w ogniu rozpalonym z ich własnych ubrań lub krzyżowanych do góry nogami. Oddział Straży Rzymskiej miał być zdyscyplinowany i unikać za wszelką cenę porażki.”[23]
Prześlizgnięcie się obok strażników rzymskich było co najmniej niemożliwe, a co dopiero odsunięcie dwutonowego głazu. Jednak kamień został odsunięty, a ciało Jezusa zniknęło.
Gdyby ktokolwiek znalazł ciało Jezusa, wrogowie Jezusa szybko rozpowszechniliby fakt zmartwychwstania jako oszustwo. Tom Anderson, były prezes kalifornijskiego stowarzyszenia adwokackiego California Trial Lawyers Association podkreśla siłę tego argumentu:
W tak mocno nagłośnionej sprawie, nie wydaje się wam, że jeden historyk, jeden naoczny świadek, jeden przeciwnik odnotowałby przez ten cały czas, że widział ciało Chrystusa? … Historia milczy w kwestii dowodów świadczących przeciw prawdziwości zmartwychwstania.[24]
Tak więc wobec braku materiału dowodowego i potwierdzonej wiedzy, że grób był pusty, Morison zaakceptował solidne dowody świadczące o tym, że ciało Jezusa znikło w niewyjaśniony sposób z grobu.
Czy grób okradziono?
Wraz z postępem dochodzenia, Morison zaczął badać motywy naśladowców Jezusa. Może rzekome zmartwychwstanie było w rzeczywistości wykradzeniem ciała? Jeśli tak, jak wytłumaczyć wszystkie relacje objawienia się zmartwychwstałego Jezusa? Historyk Paul Johnson pisze w Historii Żydów: „To, co miało znaczenie, to nie okoliczności jego śmierci, ale fakt, że wielu uparcie wierzyło, że zmartwychwstał, a liczba osób przekonanych o tym rosła.”[25]
Grób był rzeczywiście pusty. Ale to nie brak ciała pobudził naśladowców Jezusa (zwłaszcza tych, którzy rzekomo ukradli ciało). Musiało stać się coś niezwykłego, bo ci, co szli za Jezusem przestali go opłakiwać, ukrywać się i zaczęli odważnie głosić, że widzieli go żywego.
Relacje wszystkich naocznych świadków mówią, że Jezus pojawił się nagle w ciele najpierw kobietom, a potem innym uczniom, Morison zastanawiał się dlaczego spiskowcy mieliby umieścić kobiety w centrum tej historii. W pierwszym wieku kobiety nie miały praktycznie żadnych praw, nie były traktowane osobowo ani nie miały żadnego statusu. Gdyby intryga miała się powieść – rozumował Morison – spiskowcy powinni byli ukazać mężczyzn, jako tych którzy jako pierwsi zobaczyli żywego Jezusa. Jednak słyszymy, że to właśnie kobiety dotknęły go, rozmawiały z nim i były pierwszymi, które odnalazły pusty grób.
Po tym zdarzeniu, według relacji naocznych świadków, wszyscy apostołowie wiedzieli Jezusa przy ponad dziesięciu okazjach. Napisali, że pokazał im swoje ręce i stopy i kazał im się dotknąć. Podobno również jadł z nimi, a później pojawił się przy jednej okazji żywy ponad 500 swoim zwolennikom.
Uczony prawa, John Warwick Montgomery, stwierdził: „W 56 n.e. apostoł Paweł pisał, że Jezus ukazał się więcej niż 500 osobom, z których większość jeszcze nie umarła. (1 Kor 15,6ff) Nie wydaje się wiarygodne twierdzenie, że pierwsi chrześcijanie sfabrykowali opowieść, a potem rozpowszechniali ją wśród tych, którzy mogli ją łatwo obalić, wskazują na ciało Jezusa.”[26]
Ze zdaniem tym zgadzają się bibliści Geisler i Turek. „Gdyby rezurekcja nie miała miejsca, po co apostoł Paweł miałby sporządzać listę rzekomych naocznych świadków? Od razu straciłby wiarygodność u Koryntian, gdyby kłamał w żywe oczy.”[27]
Św. Piotr wyjaśnił tłumowi w Cezarei, dlaczego on i inni uczniowie byli tak mocno przekonani, że Jezus żyje.
„A my jesteśmy świadkami tego wszystkiego, co czynił w ziemi judzkiej i w Jerozolimie. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Jego też wskrzesił Bóg trzeciego dnia i sprawił, żeby się objawił… nam, którzy z nim jedliśmy i piliśmy po jego zmartwychwstaniu.” (Dz 10, 39-41)
Brytyjski biblista, Michael Green, zauważa: „ Ukazywanie się Jezusa zostało równie dobrze uwierzytelnione, jak inne zdarzenia w starożytności… Racjonalnie, nie ma wątpliwości, co do tego, że się zdarzyły.”[
Konsekwentnie do końca
Relacje naocznych świadków nie zdołały jakby przełamać sceptycyzmu Morisona. Zaintrygowało go również zachowanie apostołów. Fakt z historii, który zbił z tropu historyków, psychologów i sceptyków to to, że jedenastu apostołów, którzy wcześniej stchórzyli, okazało się nagle gotowych, aby cierpieć poniżenie, tortury i śmierć. Poza jednym, wszyscy z uczniów Jezusa zginęli śmiercią męczeńską. Czy zrobiliby tak wiele dla kłamstwa?
Jedenastego września terroryści udowodnili, że niektórzy potrafią umrzeć za fałszywą sprawę, w którą wierzą. Ale zginąć z własnej woli śmiercią męczeńską za znane powszechnie kłamstwo, to szaleństwo. Paul Little pisał: „Człowiek potrafi umrzeć za coś, co uważa za prawdę, nawet jeśli jest tak naprawdę kłamstwem. Człowiek nie jest jednak skłonny oddać życia za coś, co uważa za kłamstwo.”[29] Apostołowie Jezusa zachowywali się tak, jakby prawdziwie byli przekonani, że ich lider żyje.
Nikt nie wyjaśnił adekwatnie, dlaczego apostołowie mogli chcieć umrzeć za coś, co według nich było kłamstwem. Ale nawet jeśli spiskowali i kłamali w kwestii zmartwychwstania Pana Jezusa, jak udało się im utrzymać ten spisek przez tyle dziesięcioleci? Żaden z nich nie wyjawił sekretu dla pieniędzy czy zyskania pozycji? Moreland pisał: „Ci, co kłamią dla osobistej korzyści nie trzymają się razem zbyt długo, zwłaszcza kiedy trudności pomniejszają korzyści.”[30]
Chuck Colson zamieszany w skandal Watergate za rządów prezydenta Nixona zwrócił uwagę na trudności kilku osób starających się zataić kłamstwo przez dłuższy czas.
„Wiem, że zmartwychwstanie to fakt, a afera Watergate tego dowiodła. W jaki sposób? Ponieważ 12 mężczyzn zeznało, że widziało zmartwychwstałego Jezusa i głosiło tę prawdę przez 40 lat, nigdy temu niezaprzeczając. Każdy był bity, torturowany, kamieniowany i osadzony w więzieniu. Nie wytrzymaliby tego, gdyby fakt ten nie był prawdą. Choć w aferę Watergate uwikłanych było 12 najpotężniejszych ludzi świata, kłamstwo wyszło na jaw po upływie niespełna trzech tygodni. Mówicie mi, że 12 apostołom udało się zataić kłamstwo przez 40 lat? Wykluczone.”[31]
Jakieś zdarzenie musiało zmienić wszystko w życiu tych mężczyzn i kobiet. Morison przyznaje: „Ktokolwiek podejmuje się zmierzenia z tym pytaniem wcześniej czy później staje przed faktem, którego nie da się wytłumaczyć… Tym faktem jest to, że doszło do pewnego zdarzenia, które sprawiło, że tych kilkanaście osób zmieniło zdanie, a zmiana ta potwierdza powstanie Jezusa z grobu.”
Czy uczniowie mieli halucynacje?
Ludzie wciąż myślą, że widzą grubego, siwowłosego Elvisa wpadającego do baru szybkiej obsługi. Są również tacy, którzy wierzą, że spędzili poprzednią noc z kosmitami na statku-matce i zostali poddani niemożliwym do opisania testom. Czasami niektórzy ludzie mogą „widzieć” to, co chcą, rzeczy, których tak naprawdę nie ma. I stąd też niektórzy twierdzili, że uczniowie byli tak zrozpaczeni ukrzyżowaniem, że ich pragnienie ujrzenia żywego Jezusa spowodowało zbiorową halucynację. Czy jest to prawdopodobne?
Psycholog Gary Collins, były przewodniczący Amerykańskiego Stowarzyszenia Doradców Chrześcijańskich, zapytany o możliwość, by za radykalnie zmienionym zachowaniem uczniów mogły stać halucynacje, zauważył: „Halucynacje są pojedynczymi przypadkami. Z samej swojej natury tylko jedna osoba może zobaczyć daną halucynację w danym momencie. Z pewnością nie są czymś, co może zobaczyć grupa ludzi.”[33]
Halucynowanie nie jest nawet odległą możliwością, według psychologa Thomasa J. Thorburna. „Absolutnie nie do pomyślenia jest to, aby … pięćset osób, o przeciętnie zdrowym umyśle… mogło doświadczyć wszelkiego rodzaju zmysłowych wrażeń – wizualnych, słuchowych, dotykowych – i że wszystkie te … doświadczenia mogłyby wynikać wyłącznie z … halucynacji.”[34]
Co więcej, według psychologii halucynacji osoba ta musiałaby znajdować się w stanie umysłu, w którym tak bardzo chciałaby zobaczyć tę osobę, że jej umysł by ją wymyślił. Dwaj główni przywódcy wczesnego kościoła, Jakub i Paweł, obaj twierdzili stanowczo, że napotkali zmartwychwstałego Jezusa, nie spodziewając się tego, ani nie mając nadziei na taką przyjemność. W rzeczywistości apostoł Paweł prowadził najwcześniejsze prześladowania chrześcijan, a jego nawrócenie pozostaje niewyjaśnione, z wyjątkiem jego własnego świadectwa, że ukazał mu się zmartwychwstały Jezus.
Teoria halucynacji wydaje się być zatem kolejnym ślepym zaułkiem. Co jeszcze mogłoby tłumaczyć zmartwychwstanie?
Od kłamstwa do legendy
Niektórzy nieprzekonani sceptycy przypisują historię zmartwychwstania legendzie, która zaczęła się od jednej lub kilku osób, kłamiących lub sądzących, że ujrzały zmartwychwstałego Jezusa. Z biegiem czasu legenda miała rozrastać się i być ubarwiana w miarę rozpowszechniania.
Scenariusz ten na pozór wydaje się prawdopodobny. Występują jednak trzy główne problemy z tą teorią.
Po pierwsze, legendy nie tworzą się tak po prostu w sytuacji, gdy żyje wielu świadków mogących je obalić. Pewien historyk starożytnego Rzymu i Grecji, A. N. Sherwin-White, twierdził, że wiadomość o zmartwychwstaniu rozeszła się zbyt wcześnie i zbyt szybko, by mogła być legendą.[35]
Po drugie, legendy tworzą się dzięki ustnej tradycji i nie towarzyszą im aktualne na dany czas dokumenty historyczne, które można zweryfikować. A jednak Ewangelie zostały napisane w ciągu trzech dekad od zmartwychwstania.[36]
Po trzecie, teoria legendy nie wyjaśnia w odpowiedni sposób ani faktu pustego grobu, ani historycznie zweryfikowanego przekonania apostołów, że Jezus był żywy.[37]
Dlatego teoria legendy nie wydaje się być lepsza od innych prób wyjaśnienia tego niesamowitego twierdzenia. Co więcej, zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa faktycznie zmieniło historię, począwszy od Cesarstwa Rzymskiego. Jak legenda mogła wywrzeć tak ogromny historyczny wpływ w tak krótkim czasie?
Dlaczego chrześcijaństwo wygrało?
Morison był zdumiony faktem, że „niewielki, nieliczący się ruch był w stanie zwyciężyć nad władzą sprytnie sprawowaną przez żydowski establishment, jak również potęgą Rzymu.” Dlaczego wygrał, w obliczu wszystkich tych przeciwności? Jak pisał:
„W ciągu dwudziestu lat twierdzenie tych galilejskich chłopów wprowadziło zamęt w żydowskim kościele… W niespełna pięćdziesiąt lat zaczęło zagrażać pokojowi Cesarstwa Rzymskiego. Powiedziawszy już wszystko, co można powiedzieć … stoimy w obliczu największej tajemnicy ze wszystkich. Dlaczego ten ruch wygrał?”[38]
Według wszelkich prawideł, gdyby nie zmartwychwstanie, chrześcijaństwo powinno było umrzeć na krzyżu, gdy uczniowie uciekli ratując swoje życie. A jednak apostołowie zaczęli ustanawiać coraz bardziej rozrastający się ruch chrześcijański.
J. N. D. Anderson napisał:„Pomyślcie o psychologicznym absurdzie wyobrażenia sobie garstki pokonanych tchórzy jednego dnia kulących się w wieczerniku, a kilka dni później przemienionych w grupę, której żadne prześladowania nie mogły uciszyć – a następnie próbie przypisania tej radykalnej zmiany niczemu bardziej przekonującemu niż marnej konfabulacji … To po prostu nie miałoby sensu.”[39]
Zaskakujący wniosek
Po wykluczeniu mitu, halucynacji i obarczonej wadami analizy, stojąc w obliczu niepodważalnego dowodu w postaci pustego grobu, ogromnej liczby naocznych świadków jego ponownego pojawienia się oraz niewytłumaczalnej transformacji i wpływu wywieranego na świat przez tych, którzy twierdzili, że go widzieli, Morison przekonał się, że jego przyjęte z góry uprzedzenie do zmartwychwstania Jezusa Chrystusa było błędne. Zaczął pisać inną książkę zatytułowaną Who Moved the Stone?(„Kto przesunął kamień?”), aby szczegółowo przedstawić swoje nowe wnioski. Morison po prostu podążał tropem dowodów, wskazówka po wskazówce, dopóki prawda w tej sprawie nie wydała mu się jasna. Zaskoczyło go, że dowody prowadziły do wiary w zmartwychwstanie.
W pierwszym rozdziale, „The Book That Refused To Be Written” („Książka, która odmówiła powstania”), ten były sceptyk wyjaśnił, w jaki sposób dowody przekonały go, że zmartwychwstanie Jezusa było faktem historycznym. „Wyglądało to tak, jakby człowiek wyruszył na spacer po lesie po dobrze znanej i ubitej ścieżce i nagle wyszedł tam, gdzie nie spodziewał się wyjść.”[40]
Morison nie jest sam. Niezliczeni inni sceptycy badali dowody na zmartwychwstanie Jezusa i uznali je za najbardziej zdumiewający fakt w całej historii ludzkości. C. S. Lewis, który wątpił nawet w istnienie Jezusa, również został przekonany przez dowody na jego zmartwychwstanie. Pisze: „Wydarzyło się coś zupełnie nowego w historii świata. Chrystus pokonał śmierć. Drzwi, które zawsze były zamknięte, po raz pierwszy zostały otwarte.”[41]
Przeanalizujmy jeszcze jednego sceptyka, którego przekonały dowody.
Jezus przed sądem
Teoretyk prawa, dr Simon Greenleaf, postanowił przebadać materiał dowodowy dotyczący zmartwychwstania Jezusa. Greenleaf pomógł zdobyć renomę Harwardzkiej Szkole Prawa. Jest również autorem trójtomowego dzieła A Treatise on the Law of Evidence (“Traktat of prawie dowodowym”), które zostało nazwane “największym pojedynczym autorytetem w całej literaturze na temat postępowania prawnego.”[42] Współczesny amerykański system sądownictwa wciąż bazuje na regułach dowodowych ustanowionych przez Greenleafa.
Jako teoretyk prawa, Greenleaf zastanawiał się, czy zmartwychwstanie Jezusa spełni surowe kryteria dowodowe. Zastanawiał się, czy dowody na jego zaistnienie utrzymają się w sądzie. Skupiając swój błyskotliwy umysł na faktach historycznych, Greenleaf zaczął stosować własne zasady dowodowe do sprawy zmartwychwstania Jezusa.
Wbrew temu, czego mogli się spodziewać sceptycy, im bardziej Greenleaf badał historię, tym więcej odkrywał dowodów potwierdzających, że Jezus rzeczywiście powstał z grobu.
A zatem jakie były to dowody? Greenleaf zaobserwował kilka radykalnych zmian, które miały miejsce wkrótce po śmierci Jezusa, wśród których najbardziej zaskakujące było zachowanie uczniów. Nie był to tylko jeden lub dwóch uczniów, którzy twierdzili, że Jezus zmartwychwstał; byli to oni wszyscy. Stosując własne zasady badania dowodów do tych faktów, Greenleaf doszedł do końcowego wniosku.
Po ocenie wszystkich dowodów, Greenleaf przyjął zmartwychwstanie Jezusa jako najlepsze wytłumaczenie wydarzeń, które miały miejsce bezpośrednio po jego ukrzyżowaniu. W opinii tego błyskotliwego prawnika, uczniowie nie byliby w stanie wytrwać w przekonaniu, że Jezus zmartwychwstał, jeśli nie widzieliby zmartwychwstałego Chrystusa.[43]
W oczach tego eksperta prawa, sprawa zmartwychwstania Jezusa była tak przekonująca, że nie miał wątpliwości, iż utrzymałaby się w sądzie. W swojej książce The Testimony of the Evangelists (“Świadectwo ewangelistów”) Greenleaf dokumentuje dowody potwierdzające jego wniosek. We wniosku tym rzuca wyzwanie osobom dociekającym prawdy o zmartwychwstaniu, aby rzetelnie zbadały dowody.
Greenleaf był przekonany, że każdy pozbawiony uprzedzeń człowiek, który uczciwie zbada materiał dowodowy, podobnie jak odbywa się to w sądzie, dojdzie to takiego samego wniosku jak on, a mianowicie, że Jezus Chrystus prawdziwie zmartwychwstał.[44]"
https://y-jesus.org/polish/wwrj/6-jesus-rise-dead/