Cześć. Zdecydowałam w tym roku, że nie chodzę na religię, po czasie zastanawiam czy to nie grzech. Nigdy nie lubiłam religii - nie mogłam przedstawić swojego zdania, widziałam, że wiele osób chodzi tam, bo musi, a nie dlatego, że wierzy, więc ja sama nie byłam tak chętna do udziału w tych lekcjach. W tym roku szkolnym poszłam do 1 klasy szkoły średniej i bardzo niekorzystnie miałam lekcje religii, to przeważyło. Czytałam, że jest to grzechem, ponieważ się nie praktykuje wiary i wypiera Boga. Tyle, że ja chodzę na zajęcia religijne (dodatkowe) 2 godziny w tygodniu. Jestem na nich od kilku lat i czuję się tam wspaniałe. To dzięki nim podczas "kryzysu" mojej wiary, nie zrezygnowałam z niej. To dzięki nim z osoby, która rzadko jest na mszy w kościele, stałam się chętna uczestniczką tej uroczystości (choć niestety nadal zdarza mi się nie pójść, ale obidcuje wam, naprawdę nad tym pracuje). Gdy ktoś mnie pyta czy wierzę, chętnie odpowiadam, że tak. Gdy ktoś widzi same negatywny wiary, ja mu przedstawiam plusy, naprawdę nie wypieram się Boga. Nie chcę wracać na religie, bo wiem, że mogłoby to znowu pogorszyć moją wiarę. Ale czy robię coś złego, jeśli po prostu w inny sposób praktykuje swoją wiarę? Proszę o pomoc.

To jest sprawa Twojego sumienia i wyboru.
Lepiej już chodzić na jakieś inne zajecie religijne niż nie chodzić wcale. Jeśli te zajęcia pomogły Ci w Twojej wierze to fajna sprawa.
Tylko później jak będziesz chciała np. przyjąć bierzmowanie, mieć ślub kościelny to możesz mieć problem nie mając papieru potwierdzającego Twoją religijną edukację.

Odwieczny argument rodziców:D
A uczą na lekcjach religii że ślubu we wczesnym chrześcijaństwie nie udzielał księdza tylko małżonkowie sobie nawzajem?

A uczono języka polskiego w szkole?
Nigdy ksiądz nie udzielał i nie udziela ślubu. On jest tylko urzędowym świadkiem, według rytuału on to małżeństwo "potwierdza i błogosławi".

Dlaczego więc KK nie uznaje ślubów cywilnych? Przecież taki ślub powinien być równie ważny.

Bo są cywilne. Dlaczego "powinien być równie ważny"? Wcale nie powinien.

Jesli bedzie chciala z cala klasa, to owszem. Ale jesli bedzie chciala przyjac sajrament bierzmowania jako dorosla osoba, to nadrobi braki katechezy, jak to inni dorosli robia.

Co do slubu koscielnego jest chyba podobnie. Dluzsze kursy przedmalzenskie np. No i ciagle szukam tego paragrafu, ze slub koscielny moze miec tylko osoba bierzmowana. Bylybym wdzieczna za link.

Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 1065 - § 1. Katolicy, którzy nie przyjęli jeszcze sakramentu bierzmowania, powinni go przyjąć przed zawarciem małżeństwa, gdy jest to możliwe bez poważnej niedogodności.

Bo jeśli ślubu udzielają sobie małżonkowie i ślub jest potwierdzony przez urzędnika i przez świadków, to ksiądz mógłby uznać ślub za ważny. A jak ma ochotę pobłogosławić to może to zrobić przy dowolnej okazji.

@afilatelista

Ale chyba podczas ślubu cywilnego nupturienci nie przyrzekają sobie, że będą ze sobą aż do śmierci?

Kan. 1108 - § 1. Tylko te małżeństwa są ważne, które zostają zawarte wobec asystującego miejscowego ordynariusza albo proboszcza, albo wobec kapłana lub diakona delegowanego przez jednego z nich; a także wobec dwóch świadków, według zasad wyrażonych w następnych kanonach i z uwzględnieniem wyjątków, o których w kan. 144, 1112, § 1, 1116 i 1127, §§ 2-3.

Tak więc nie mógłby.

Dziekuje Johnny99, czyli jak myslalam, sakrament bierzmowania nie jest warunkiem koniecznym.

Jest, oczywiscie, zalecanym, jako jeden z sakramentow wtajemniczenia chrzescijanskiego, ale nie oznacza to, ze musi byc niezbednie przyjety przed zawarciem malzenstwa.

Ogolnie masowosc Kosciola zagubila katechumenat.
Ludzie zyja sobie, a instytucja przerabia swoj wlasny program.

Jeśli chodzi o nieuczęszczanie na religię to popieram - marnotrastwo czasu. Swoją opinię opieram na własnym doświadczeniu, które miało miejsce już ponad 13 lat temu. Żadna katechetka ani ksiądz nie był w stanie wyjaśnić mi podstaw mojej wiary ponieważ, w podstawówce malowałem kredkami religijne obrazki w zeszycie i robiłem różańce z kasztanów, a w szkole średniej odrabiałem lekcje. Albo nie potrafili albo nie chciało im się cokolwiek na temat mojego wyznania przekazać. Myślę, że w czasach powszechnej sekularyzacji jest jeszcze gorzej, a te lekcje to zwykłe "godziny wychowawcze". Dobrze świadczy o Tobie, że sama zauważyłaś, że dużo więcej dają ci zajęcia po godzinach, na których prowadzący są zaangażowani w to co robią i wierzą.

No wiem. Ale to jest nielogiczne. Skoro ślubu udzielają sobie małżonkowie to po co ksiądz? Bóg jako świadek nie wystarczy?

Zwieńczeniem katechezy powinno być bierzmowanie, sakrament dojrzałości chrześcijańskiej.
Z Twojego przypadku nie należy wyciągać ogólnych wniosków i wrzucać wszystko i wszystkich do jednego worka.
Może jednak wróćmy do tematu niechodzenia na religię!