Pismo Święte - Nowy Przekład Dynamiczny
Autor |
Wiadomość |
czytelnikBiblii
Dołączył(a): Śr mar 30, 2016 11:15 Posty: 1111
|
Re: Pismo Święte - Nowy Przekład Dynamiczny
Odświeżam temat, aby przypomnieć, że co dzień tutaj: http://biblianpd.pl/pl/category/slowo-na-dzis/są podawane cytaty z przygotowywanego Nowego Przekładu Dynamicznego Pisma Świętego. Można zrobić subskrypcję, i na e-mail co dzień dostawać nowy cytat. Polecam!
_________________ ➤ LEKCJE BIBLIJNE ➤ INTERNETOWE ROZMAITOŚCI ➤ NOWE PRZYMIERZE - audiobook ➤ CHOMIK - jego zapasy ➤ A TY ZOSTANIESZ POMAGACZEM?
|
Cz wrz 22, 2016 7:42 |
|
|
|
|
czytelnikBiblii
Dołączył(a): Śr mar 30, 2016 11:15 Posty: 1111
|
Re: Pismo Święte - Nowy Przekład Dynamiczny
Zacytuję dzisiejszy werset udostępniony na: http://biblianpd.pl/pl/category/slowo-na-dzis/Oz 6,3 (NPD) Najpierw jednak musimy z całego serca przylgnąć(*1) do PANA. Wtedy dopiero On zwróci się do nas – przyjdzie i wysłucha. Ta prawda jest pewna i niezawodna, jak świt po ciemnej nocy. A Jego przyjście będzie ożywcze jak deszcz ulewny wczesną wiosną.---------- (*1) Inni tłumaczą „poznać”. Termin „poznanie” w języku hebrajskim ma szerokie zastosowanie, jednak zasadniczym jego znaczeniem jest bliska, wręcz intymna znajomość z kimś. Prawda, że pięknie to jest ujęte?! Dla porównania zacytuję z Tysiąclatki: "Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, i jak deszcz późny, co nasyca ziemię."Czekam, choć długo to jeszcze potrwa, na cały NT, a potem na całą Biblią w tym NPD.
_________________ ➤ LEKCJE BIBLIJNE ➤ INTERNETOWE ROZMAITOŚCI ➤ NOWE PRZYMIERZE - audiobook ➤ CHOMIK - jego zapasy ➤ A TY ZOSTANIESZ POMAGACZEM?
|
Pn wrz 26, 2016 7:21 |
|
|
czytelnikBiblii
Dołączył(a): Śr mar 30, 2016 11:15 Posty: 1111
|
Re: Pismo Święte - Nowy Przekład Dynamiczny
Już 2/27 części NT są wydrukowane w ramach Nowego Przekładu Dynamicznego: List do Kolosan - https://vocatio.com.pl/pl/p/List-do-Kolosan-NPD/1010List do Rzymian - https://vocatio.com.pl/pl/p/List-do-Rzymian-NPD/1020Księga Psalmów jest dostępna już od dawna: https://vocatio.com.pl/pl/c/NPD/97Znam już wszystkie w/w pozycje i czekam na cd. Moja ocena? Bardzo pozytywna!
_________________ ➤ LEKCJE BIBLIJNE ➤ INTERNETOWE ROZMAITOŚCI ➤ NOWE PRZYMIERZE - audiobook ➤ CHOMIK - jego zapasy ➤ A TY ZOSTANIESZ POMAGACZEM?
|
So paź 01, 2016 12:17 |
|
|
|
|
Jerzy_67
Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49 Posty: 2623
|
Re: Pismo Święte - Nowy Przekład Dynamiczny
Odkurzam stary temat, bo chcę zamieścić treści, które nie zostały dopuszczone w innym temacie, więc aby nie przepadły, dam je tutaj, bo ich źródło jest właśnie takie, jak ten odświeżony temat, czyli: Nowy Przekład Dynamiczny Poniżej wklejam to, co było początkowo w temacie: Nieważność chrztu i innych sakramentów - upewnieniehttps://forum.wiara.pl/viewtopic.php?f=23&t=43654******************** Pozwolę sobie zacytować i wskazać na 2 hasła, które mogą być tu pomocne, aby temat szeroko ogarnąć. Materiał pochodzi z publikacji NPD: Nowy Przekład Dynamiczny Nowego Testamentu: Chrzest Słowo „chrzest” w języku polskim wywodzi się od słowa „Chrystus” i zasadniczo nie ma etymologicznego powiązania z praktyką zanurzania w wodę, która w tradycji żydowskiej została mocno rozwinięta przez Jana zwanego Chrzcicielem (tzw. chrzest Janowy). W tradycyjnych przekładach NT słowo „chrzest” pojawia się wszędzie, gdzie występuje termin gr. baptidzo („zatopienie” [w czymś], „zanurzenie”, „nasiąknięcie”, „przesiąknięcie”, głębokie „nasycenie” [czymś]). Starożytne zastosowanie tego słowa zawsze wiązało się z czynnością o długotrwałym charakterze). W NPD słowo „chrzest” pojawia się tylko tam, gdzie słowo baptidzo występuje w syntaktycznym związku ze słowem gr. hydor („woda”). Jeśli zaś występuje ono w syntaksie ze słowem „imię” (które w kulturze hebrajskiej było metonimią charakteru lub innych cech danej osoby), wówczas w NPD sięga do źródeł etymologicznych i przedstawia je w znaczeniu procesu „nasiąkania charakterem”. W tekście zasadniczo odnosi się to do długoterminowego procesu nasiąkania cechami charakteru Jezusa Chrystusa. W NT występuje także słowo gr. bapto („zanurzenie”, „zamoczenie”). W odróżnieniu od baptidzo opisuje ono czynność chwilową (krótkotrwałą).
Patrz też → Zanurzenie. Treść tego drugiego hasła: Zanurzenie jest tak obszerna, że nie będę tu cytował. Podam link: https://biblianpd.pl/komentarz_npd/Wchodząc tam, trzeba wybrać hasła pod literą "Z", aby dalej wybrać "Zanurzenie" (nie można dać linku wprost tam prowadzącego); pod literą "C", jest wyżej cytowane hasło "Chrzest". Jeszcze się odniosę do tego: Rabarbar napisał(a): "oikos" to dom, gospodarstwo domowe, a również domownicy, w tym dzieci i niewolnicy - którzy będąc pod wpływem właściciela domu, naśladowali jego zachowania. Ale np. "chrzest całego domu" strażnika więziennego w Filippi, poprzedzony był opowiedzeniem nauki Pana zarówno strażnikowi, jak i jego domownikom (Dz. 16,31-33). Nie mamy powodów, by przypuszczać, że ochrzczony został ktokolwiek, kto przedtem się nie nawrócił i nie uwierzył w Chrystusa. Popieram takie podejście, a skoro wspomniano sytuację z Filippi, to zacytuję i skomentuję: Dz 16,27-35 PAU (27) Zbudził się również strażnik i zobaczył otwarte bramy więzienia. Dlatego wyciągnął miecz i chciał się zabić. Myślał bowiem, że więźniowie pouciekali. (28) Lecz Paweł zawołał głośno: „Nie rób sobie nic złego! Jesteśmy tutaj wszyscy!”. (29) Wtedy strażnik zażądał światła, wbiegł do środka, i drżąc, upadł do nóg Pawła i Sylasa. (30) Potem wyprowadził ich na zewnątrz i zapytał: „Panowie, co mam uczynić, aby się zbawić!”. (31) „Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli - a zbawisz się ty i twoja rodzina”. (32) Potem jemu oraz wszystkim jego domownikom opowiedzieli naukę Pana. (33) W nocy, jeszcze o tej samej godzinie zabrał ich z sobą i obmył im rany. Zaraz też przyjął chrzest razem z rodziną. (34) Wprowadził ich do swego domu i nakarmił ich. Cieszył się razem z domownikami, że uwierzył Bogu. (35) Następnego dnia dowódcy przysłali urzędników z rozkazem, żeby zwolnił tych ludzi. Wyróżnione wyżej wersety (32-34) trudno uznać za argument na rzecz wiary, że chrzczona też niemowlęta i nieświadome (bo za małe) dzieci, gdyż gdyby tak było w domu tego strażnika więziennego, to czy takie maluchy: # byłyby w stanie ze zrozumieniem odebrać naukę Pana (w. 32); # cieszyć się z tego, że najważniejsza w rodzinie osoba uwierzyła Bogu (w. 34)?!...Nie przeoczmy też zapisu, z którego bardzo mocno wynika, że wiara to podstawa!! (zna ktoś niemowlę, albo naprawdę małe dziecko, które jest w stanie uwierzyć w Pana Jezusa?). (30) Potem wyprowadził ich na zewnątrz i zapytał: „Panowie, co mam uczynić, aby się zbawić!”. (31) „Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli - a zbawisz się ty i twoja rodzina”.******************** Wyżej pisałem, że nie będę cytował hasła o zanurzeniu, ale jednak to zrobię, bo wskazana strona https://biblianpd.pl/komentarz_npd/ może zniknąć, a też gdyby ktoś chciał się wprost do czegoś odnieść, to będzie prościej tu zacytować. Zanurzenie Gr. bapto lub baptidzo. Zwyczajowo tłumacze popularnych wydań NT przekładają te dwa terminy w sposób tradycyjny jako „chrzest”. Słowa te jednak różnią się od siebie w sposób funkcjonalny. Słowo baptidzo oznacza: „zatopienie” [w czymś], „nasiąknięcie”, „przesiąknięcie”, „nasycenie” [czymś], zaś słowo bapto to „chwilowe zanurzenie” (krótkie zanurzenie jak w zabiegu blanszowania). Oba różnią się od słów greckich: hrantidzo – „pokropienie” (Hbr 9,13.19.21) – oraz cheo – „polewanie”, „wylewanie” (słowo to nie występuje w NT z wyjątkiem związków pochodnych użytych w Łk 10,34 – gr. epicheo; w Dz 2,33 i Tt 3,6 – gr. ekchoreo). Podane wyżej znaczenie słów bapto i baptidzo bazuje na zapisach obecnych w antycznej literaturze greckiej. Należy do nich między innymi tekst pozostawiony przez żyjącego na przełomie III i II w p.n.e. greckiego poetę, lekarza i gramatyka Nikandera (st. gr. Nikandros) z Kolofonu (miasto w Azji Mniejszej), który podając receptę na piklowanie ogórków, użył obu tych słów – i to w jednym tekście, dając tym samym szansę potomnym na zrozumienie różnicy między bapto a baptidzo. Napisał on, że w procesie piklowania ogórka należy go najpierw na chwilę zanurzyć (gr. bapto) we wrzącej wodzie (proces blanszowania), a następnie przenieść do zalewy octowej i w niej na długo zatopić (gr. baptidzo), aby ten, pozostając w niej dłuższy czas, nabył trwale cech tej zalewy. Oba słowa odnoszą się zatem do „zanurzania” w płynie, przy czym bapto opisuje chwilowe działanie (w celu powierzchownej dezynfekcji i sparzenia skórki ogórka), a baptidzo oznacza długofalowe zatopienie w celu przeprowadzenia dogłębnego procesu przemiany wnętrza, co w zasadniczy sposób powinno odzwierciedlić się w smaku oraz właściwościach tego produktu. Poza tym według Nikandera czynność bapto miała być wykonana w wodzie, a baptidzo w specjalnie przygotowanym środowisku (roztworze), którego celem jest dogłębne spenetrowanie całego wnętrza ogórka, tak by w trwały sposób przejął cechy środowiska, w którym został zatopiony. Oczekiwana zmiana jakościowa produktu wymaga czasu i stałego zanurzenia w środowisku zalewy. Ogórek, który nie przejdzie pełnego procesu zakwaszania, nie ma oczekiwanych cech i zwykle – jako niedorobiony produkt – łatwo się psuje. Jednak w pełni zakwaszone ogórki, które w jakimś momencie znajdą się dłuższy czas poza zalewą, również łapią tendencję do psucia się. Tylko stałe pozostawanie w dobrej zalewie gwarantuje ogórkom właściwe cechy i smak. Oczywiście zanurzenie w złej zalewie powoduje niepowetowane szkody i potrafi na stałe zmienić naturę i cechy ogórka.
Powyższy opis funkcji słowa baptidzo ma również potwierdzenie w starożytnych opisach wziętych z rzemiosła farbiarskiego. W tym wypadku zatopienie (gr. baptidzo) tkaniny w farbie i pozostawienie w niej na dłuższy czas miało skutkować przeniknięciem koloru na wskroś przez materiał, tak by każde jego włókno nabrało pożądanej barwy. I znów nie ma tam mowy o wodzie, ale o specjalnie przygotowanym środowisku (roztwór farby).
Zarówno opis kiszenia ogórka, jak i farbowania materiału w znakomity sposób oddają funkcję słowa baptidzo użytego przez Jezusa w Wielkim Nakazie Misyjnym, zwanym też Wielkim Posłannictwem, które znajdujemy w Mt 28,19-20. W tym tekście Jezus użył słowa baptidzo w syntaksie ze słowem „imię[1]” (gr. onoma) oraz w związku frazeologicznym ze słowem „nauczanie” (gr. didasko). W ostatnich słowach, zanotowanych przez Mateusza, Jezus wezwał swych uczniów, aby ludzi, którym będą głosić Dobrą Wiadomość o ratunku, jaki jest tylko w Nim, zanurzali w charakter (imię) Ojca, Syna i Ducha, a więc w charakter Boga, który objawia się w tych trzech Postaciach Osobowych, i czynili to, przekazując Jego nauczanie (Jego Słowo) w taki sposób, aby ludzie wiedzieli, jak mają to nauczanie (Słowo) zachowywać. I chociaż wielu interpretatorów chce widzieć w tekście Mt 28,19-20 polecenie dokonywania rytualnego obrządku chrztu polegającego na chwilowym, symbolicznym zanurzeniu w wodę (co w niektórych kościołach jest interpretowane na modłę starotestamentowego pokropienia lub polewania; zamiast krwi kozłów i cieląt zmieszanej z popiołem z jałówki – por. Hbr 9,13 – w użyciu jest woda), to jednak tekst Mt 28,19-20 nawet nie wspomina o wodzie. Cały sens tego polecenia odnosi się do czynienia ludzi uczniami Jezusa przez nauczanie ich, jak mają zachowywać Słowo (naukę) Chrystusa. Trwałe zanurzenie ludzi w Słowie Chrystusa i w Jego Duchu Uświęcającym jest najważniejszym zadaniem stojącym przed uczniami PANA. Jest ono jednocześnie najtrudniejsze, gdyż do efektywnej realizacji wymaga od głoszącego je wykazania się osobistym świadectwem życia według Słowa – i to w Chrystusowym uświęceniu. Oczywiście zanurzenie kogoś w wodę, polanie czy pokropienie go nią jest zadaniem niepomiernie łatwiejszym, nie wiąże się bowiem z osobistym świadectwem, ale z autorytetem pełnionej funkcji lub piastowanego stanowiska religijnego. Być może dlatego różne kościoły oraz odłamy (sekty i organizacje religijne) przez wieki wypracowywały sobie najdziwniejsze praktyki i interpretacje obrządku chrzcielnego, co w praktyce stało się u nich substytutem procesu uczniostwa zarysowanego w Mt 28,19-20.
Oczywiście to od tłumacza zależy, w jaki sposób przekłada on słowa bapto czy baptidzo w tekście NT. Jeśli w jego myśleniu przeważa podejście ceremonialne (religijno-rytualne), wówczas używa w swoim tłumaczeniu słowa „chrzest”, nawet jeśli słowa te nie występują w syntaksie ze słowem gr. hydor (woda). W NT słowo baptidzo (81 wystąpień) występuje częściej niż słowo bapto (4 wystąpienia), co wskazuje, że kwestia trwałego zatopienia w środowisku wiary w Jezusa Chrystusa miała kluczowe znaczenie dla Bożego Ducha, który działał przez pisarzy NT.
Niestety, już dość wcześnie ludzie zaczęli porzucać zasadnicze znaczenie słowa baptidzo i woleli je interpretować przez pryzmat rytualizmu religijnego i obrzędowości. W NT mamy ślady takiego myślenia. Niektóre z tekstów pokazują, że już w pierwszym wieku pojawiali się uczniowie Jezusa traktujący chrzest wodny jako niezbędny rytuał religijny, chociaż Jezus ani słowem nie wspomniał, by obrządek ten był potrzebny do zbawienia. Rozumiejąc ten kontekst historyczno-kulturowy, Redakcja NPD w szczególnych wypadkach (jak np. w 1 Kor 1,10-17) używała w przekładzie słowa „chrzest”, aby uwypuklić wspomnianą sytuację. Przywołany tekst z Pierwszego listu do Koryntian Apostoła Pawła pokazuje, że obok innych problemów, jakie istniały w Koryncie, ceremonialna praktyka chrztu w tamtej społeczności była rozumiana przez wielu zgoła niewłaściwie. Chociaż werset Dz 18,5 wskazuje na to, że sedno prowadzonej w Koryncie ewangelizacji (zanurzanie ludzi w Słowie Bożym, a dokładnie w nauczaniu o ratunku, jaki jest w Chrystusie) było jak najbardziej merytoryczne i wzorcowe, to jednak 1 Kor 1,10-17 ujawnia istniejącą tam przemożną siłę naturalnej religijności, która już w łonie pierwszych wspólnot chrześcijańskich rodziła postawy zorientowane na obrzędowość. W swoim liście Apostoł Paweł w gorzkich słowach podsumował niewłaściwe owoce nauczania fałszywych nauczycieli, którzy w Koryncie wypaczali zdrowe nauczanie o Chrystusie. Z przywołanego tekstu wyraźnie wynika, że praktyka zanurzania w wodę (rozpowszechniona przez Jana zwanego Chrzcicielem i zasadniczo przecież skierowana tylko do narodu żydowskiego – por. J 1,31) została zaadaptowana najpierw przez żydowskie wspólnoty chrześcijańskie, a potem przejęta przez społeczności nieżydowskie i zaczęła wypierać główne przesłanie misji zleconej Apostołom przez Jezusa w Mt 28,19-20. Koryntianie nie rozumieli tego przesłania i traktowali baptidzo czysto mechanicznie. Taki sposób postrzegania baptidzo przetrwał wieki i również dzisiaj jest silnie zakorzeniony w tradycji prawie wszystkich kościołów chrześcijańskich. Tylko niektóre ośmielają się jasno stwierdzać, że chrzest wodny nie jest konieczny do zbawienia.
Podobne problemy istnieją wśród Żydów w zakresie pojmowania, czym jest → obrzezanie. Zamiast zrozumienia, iż zabieg zewnętrznego obrzezania ciała jest jedynie symbolem wzywającym do „obrzezania serca” (por. Rz 2,28-29; Rz 4,11; Ga 5,2; Ga 5,6; Ga 6,15; Kol 2,11), kultywują go bez odniesienia duchowego i zamiast dążyć do bliskiego i osobistego związku z Bogiem, traktują obrzezanie jako obowiązek związany z utrzymaniem tożsamości narodowej i dziedzictwa kulturowego. Nawet Żydzi ateiści, którzy dziś stanowią 95-97% ogólnoświatowej populacji żydowskiej, praktykują ten rytuał. W praktyce widać, do czego doprowadziło to naród Izraela – do odstąpienia od Boga Żywego. Wydaje się, że we współczesnej kulturze polskiej obrzędowo-religijne pojmowanie chrztu całkowicie zdominowało myślenie ludzi i podobnie jak tradycja obrzezania u Żydów stało się jedynie częścią kulturowego dziedzictwa Polaków.
Gdy w Pierwszym liście do Koryntian Apostoł Paweł gorzkimi słowami podsumowywał czas swojej służby w Koryncie, pisząc: „Dzięki Bogu nie «ochrzciłem» u was nikogo poza Kryspusem i Gajusem” (1 Kor 1,14 NPD), ujawnił swoją frustrację z powodu błędnie rozumianej kwestii baptidzo. Okazało się bowiem, że wierzący w tym mieście nie rozumieli, na czym polega „zanurzenie się w Chrystusa”, które obejmuje swym zakresem zanurzenie: a) w Jego Słowo, b) w Jego naturę, c) w Jego umysł, d) w Jego istotę (czyli w Jego Ducha i Ciało, którym jest żywa wspólnota wierzących – lokalny kościół). Bez takiego „zanurzenia się w Chrystusa” nie ma mowy o naśladowaniu Jezusa. Bez zrozumienia duchowego pojęcia zanurzenia się w istotę Chrystusa nikt nie jest w stanie zanurzyć się w Jego śmierć i w Jego zmartwychwstanie (por. Rz 6,3-11), a to oznacza niemożność wejścia do Bożej rzeczywistości, którą Jezus nazywał odwiecznym i nieskończonym Życiem, niezależnie od rodzaju wyznawanej doktryny. Chrzest wodny (bez względu na to, jak prowadzony) niczego tu nie zmienia.
1. Chrzest Janowy
Jan zwany Chrzcicielem (Zanurzającym) został posłany przez Boga do publicznej służby przed Jezusem, aby przygotować serca Żydów na przyjście Mesjasza (por. Mt 3,3). Zrewolucjonizował on system żydowskich ablucji, które w tej społeczności były praktykowane od wieków. Hebrajczycy przy rozlicznych okazjach stosowali różne typy rytualnych obmywań poszczególnych części ciała, jednak nigdy sami nie praktykowali całkowitego zanurzania. Tego typu zanurzenie było zarezerwowane wyłączenie dla prozelitów, czyli osób, które chciały konwertować na judaizm i włączyć się do religijnej społeczności Izraela. Ich całkowite zanurzenie było dla Żydów symbolem pełnego oczyszczenia z brudu pogaństwa i bałwochwalstwa. Żaden rabin nigdy nie wspominał o całkowitym zanurzaniu Żyda. Hebrajczycy wierzyli bowiem, iż będąc potomkami Abrahama i żyjąc pod Prawem Mojżesza, są wybrani i religijnie czyści, a poszczególne części ich ciał potrzebują oczyszczenia jedynie wówczas, gdy zostaną czymś skalane. W ich rozumieniu poganie (czyli wszyscy nie-Żydzi) mieli całkowicie skalaną naturę, a więc byli dokumentnie „nieczyści”, i dlatego przechodząc na judaizm, musieli być zanurzani w całości.
Dopiero służba Jana (syna kapłana Zachariasza) wprowadziła zmiany w postrzeganiu tej tradycji przez niektórych Żydów. Człowiek ten w Bożej mocy nauczał, że Żydzi (tak samo jak poganie) również potrzebują całkowitego oczyszczenia z grzechu. Oczywiście wody Jordanu nie były w stanie oczyścić nikogo z grzechów i nieprawości, tak samo jak nie mogły tego uczynić krew kozłów i cieląt oraz posypanie popiołem jałówki (por. Hbr 9,13). Zawsze potrzebne były: osobiste opamiętanie się, wewnętrzne uświęcenie i przemiana serca. Tak więc praktyka całkowitego zanurzenia w wodzie, wprowadzona na masową skalę przez Jana dla osób pochodzenia żydowskiego, była wezwaniem do obrzezania serca, czyli do opamiętania się, pokuty i pokornego przyjścia do Boga, który jedynie sam jest w stanie oczyścić człowieka z jego grzechu i nieprawości. W takim kontekście (tzn. w syntaktycznym związku, wprost lub domyślnym, ze słowem hydor – „woda”) pojawia się w NPD słowo „chrzest” opisujące religijną praktykę, która w swej istocie nie była niczym innym jak publicznym ogłoszeniem decyzji opamiętania się i deklaracją porzucenia życia według starej natury i rozpoczęcia życia w Chrystusie według nowej natury (natury Chrystusowej) – świętej i nieskalanej.
Historia pokazuje jednak, że praktyka publicznego wyznawania osobistego opamiętania się i zaufania Chrystusowi szybko stała się jedynie zewnętrznym aktem religijnym, czynnikiem kwalifikującym danego człowieka do udziału we wspólnocie eklezjalnej. Stwierdzenie czyjejś „przynależności” kościelnej nie zawsze szło w parze z wewnętrzną przemianą duchową danego człowieka. Już w II w. pojawiła się tendencja do obrzędowego formalizowania zanurzenia wodnego jako rytuału religijnego, który już powszechnie był nazwany „chrztem”. Świadczą o tym zapisy zawarte w dokumencie Didache (Nauka Apostołów), który koncentrując się na wskazówkach formalnych, zajmował się nawet takimi sprawami jak ta, czy chrzest powinien odbywać się w wodzie żywej (płynącej), czy w stojącej (zbiornik wodny), w wodzie ciepłej czy zimnej, przez zanurzenie czy przez polewanie. Zapisy te wyraźnie wskazują, iż już w II w. punkt koncentracji uwagi w sprawach chrztu przenosił się na sprawy formalne.
2. Chrzest przyjęty przez Jezusa
Skoro chrzest Jana był wezwaniem skierowanym do Żydów, by się opamiętali ze swego grzesznego życia i przygotowali na przyjście Bożego Mesjasza, to powstaje pytanie, dlaczego Jezus poddał się temu chrztowi (por. Mt 3,13-17). Odpowiedź na nie znajduje się w kontekście tego wydarzenia. Sensem służby Jana było przygotowanie Żydów na przyjście Mesjasza. W momencie przyjścia Chrystusa (hebr. Mesjasza) Jan powinien zakończyć swoją służbę, a Mesjasz ją rozpocząć. Jan rozumiał, iż to on sam potrzebuje lepszego zanurzenia niż to, które głosi (por. Mt 3,14). Jezus wprost wezwał go do ustąpienia i stwierdził, że Janowe wzywanie ludzi do życia w Bożej sprawiedliwości zostało w pełni zrealizowane. Co więcej, deklaracja, którą Jan usłyszał z Niebios zaraz po zanurzeniu Jezusa, była potwierdzeniem tego wszystkiego. Z tego wynikało, że zanurzenie Jezusa powinno być ostatnim chrztem, którego udzielił Jan. Jednak kłopot z prorokiem polegał na tym, że nie zakończył on swej posługi, chociaż powinien był to uczynić – przynajmniej w ciągu 40 dni, podczas których Jezus przebywał na pustkowiu i przechodził w ciele swój „egzamin” duchowy przed podjęciem publicznej działalności. Jan miał świadomość tego, co powinien uczynić (por. J 3,30), lecz najwyraźniej nie wiedział, co dalej miałby robić w życiu (gdy cel jego „zatrudnienia” został już osiągnięty, a misja wypełniona). Dziwne jest to, że on sam nie poszedł za Jezusem jako jeden z Jego uczniów. Gdyby to zrobił, nie rodziłyby się w nim wątpliwości, jakie zostały zapisane w Mt 11,3.
Sposób życia Jana, już po zanurzeniu Jezusa, pokazuje, że można się rozmijać z wolą Bożą nawet wówczas, gdy od lat niezmiennie robi się coś chwalebnego, co kiedyś było wolą Bożą dla danej osoby, ale więcej już nią nie jest. Czas i okoliczności w rozpoznawaniu woli Bożej mają znaczenie. Widać to doskonale w życiu Apostoła Pawła, który doświadczył w czasie drugiej podróży misyjnej korekty własnych planów, gdy Duch Chrystusa zabronił mu (sic!) głoszenia Dobrej Wiadomości o ratunku w Chrystusie na terenach ówczesnej Azji (dzisiejsza zachodnia Turcja) i skierował go w inne miejsce (por. Dz 16,6-10). Gdyby Paweł, jak Jan, nie dostosował swojego działania do wskazówek Bożych, Dobra Wiadomość o ratunku w Chrystusie byłaby głoszona w Europie przez innych ludzi i być może nie mielibyśmy dzisiaj ok. 25% tekstu NT (taką część stanowią listy Apostoła Pawła). Sam Paweł w sprawie baptidzo też przechodził gruntowną przemianę myślenia. Niełatwo bowiem było mu wydostać się z żydowskich paradygmatów myślowych. Na stronicach NT czytamy o sytuacjach, w których poszedł za radami judaizujących braci, i o tym, jaki przybrało to dla niego obrót (por. Dz 16,3nn.; Dz 21,17nn.). Finalnie, podsumowując swoje życie, był jednak w stanie stwierdzić: „A jednak to wszystko, co zdawało się być dla mnie zyskiem, z powodu Chrystusa uznałem za stratę! O tak! W świetle doniosłości osobistego poznania Chrystusa Jezusa, mojego PANA, wszystkie te sprawy przestały mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie, a czas, który wcześniej poświęcałem obrzędowej religijności, okazał się zmarnowany! Dla Jezusa definitywnie zrezygnowałem ze wszystkiego, co kiedyś miało dla mnie jakąkolwiek wartość, i teraz brzydzę się tym niczym fekaliami. Zależy mi jedynie na tym, aby wytrwać w Chrystusie, po to, bym w Dniu Bożego Sądu nie był oceniany według kryterium mojej własnej «sprawiedliwości» – to znaczy tej, która bazuje na przepisach religijnych – a jedynie na podstawie pełnego poddania się i zaufania Chrystusowi” (Flp 3,7-9 NPD).
Osobną kwestią, która często wzbudza kontrowersje lub jest używana w niewłaściwy sposób, jest relacja o zanurzeniu, któremu poddał się Jezus w asyście Jana Chrzciciela. Trzeba pamiętać, że Boży plan sprawiedliwości został całkowicie zorientowany na ustanowienie wiekuistej ofiary za grzechy ludzkości, która miała się dokonać poprzez Bożego Mesjasza – jedynego prawdziwego Sprawiedliwego. Misja Jana zanurzającego ludzi w wodę, co zwiastowało rychłe nadejście Zbawiciela, znalazła tu swój finał. Dokonując zanurzenia Tego, którego cały czas zapowiadał, Jan w uroczysty sposób przedstawił (wprowadził, dokonał ingresu) zapowiadanego Bożego Baranka. Trzeba mieć świadomość, że chrzest Janowy Jezusowi w ogóle nie był potrzebny. On był bez grzechu, pełnił wolę Ojca i z niczego nie musiał się opamiętywać. Jego myślenie było cały czas Boskim myśleniem. Ludzie, przyjmując Janowe zanurzenie, wyrażali gotowość opamiętania się, dlatego wyznawali swoje grzechy. Jezus niczego nie musiał wyznawać, jednak Bóg postanowił w czasie tego chrztu złożyć swoje wyznanie. Ujawnił wówczas swą wielopostaciową świętą naturę i złożył wyznanie (oświadczenie) o ustanowionym przez siebie planie zbawienia w Chrystusie. W tym momencie zanurzenie zewnętrzne (praktykowane przez Jana w wodzie) straciło de facto swój cel i znaczenie. Jego miejsce zajęło zanurzenie wewnętrzne, które dokonuje się duchowo, gdyż w realizacji Bożego planu nie zewnętrzna obrzędowość, ale wewnętrzna przemiana jest kluczowa w procesie uświęcenia człowieka (por. Hbr 12,14). Takie zanurzenie, zwane też zanurzeniem w Ducha Uświęcenia, polega na zanurzeniu serca i myśli w Słowo Chrystusa, którego komentatorem i interpretatorem jest sam Duch Chrystusa. Naturze ludzkiej jest jednak ciężko odciąć się od swego starego myślenia i oderwać od praktykowanych przez lata religijnych obrządków zewnętrznych, dlatego zarówno Jan, jak i jego uczniowie, a później również niektórzy z uczniów Jezusa, dalej chętnie sięgali do tej praktyki, chociaż Jezus sam nigdy nikogo nie zanurzał w wodę (por. J 4,2).
Podsumowując, Jezus przyjął zanurzenie (chrzest) od Jana, lecz w Jego przypadku sens zanurzenia był inny niż dla wszystkich Żydów. Oni bowiem publicznie uznawali swoją grzeszność, Jezus zaś – będąc bez grzechu – nie musiał niczego takiego uznawać. Celem Jego chrztu było więc:
(a) złożenie wyznania przez Najwyższego, że plan zbawienia, ustalony od wieków, złożony jest całkowicie w Chrystusie;
(b) prorockie przedstawienie Chrystusa jako wiekuistego Króla i Arcykapłana lepszego Przymierza (por. Hbr 3,1; Hbr 4,14-15; Hbr 7,26; Hbr 8,1), który w sposób doskonały wypełni Prawo Mojżeszowe. Prawo zaś nakazywało kapłanom obmycie się (oczyszczenie, dokonanie ablucji) przed rozpoczęciem służby. Jezus, będąc Autorem Prawa Mojżeszowego ukazującego Bożą świętość, nakazał w nim arcykapłanom, by obmywali się (oczyszczali) przed rozpoczęciem służby. W odróżnieniu od nich Jezus nie był skalany grzechem, więc nie musiał się z niego oczyszczać. Jednak aby dochować każdego przepisu Prawa, które ustanowił, również sam poddał się wodnej ablucji.
(c) zakomunikowanie Janowi, że jego misja się zakończyła, gdyż miał on jedynie przygotować drogę dla Mesjasza, a Ten właśnie przyszedł.
Czasami zdarza się słyszeć z kazalnicy wezwanie do poddania się wodnemu zanurzeniu na wzór Jezusa. Kaznodzieje to głoszący stwierdzają, że skoro Jezus w wieku dorosłym poddał się chrztowi przez pełne zanurzenie, to każdy człowiek, który przychodzi do wiary, również powinien poddać się takiemu zanurzeniu. Biorąc pod uwagę informacje podane wyżej, łatwo można dostrzec, że tego typu nauczanie nie ma oparcia w duchowym przesłaniu NT. Chrzest, któremu poddał się Jezus, był bowiem „chrztem Janowym”, a nie praktyką, jaką w wiekach późniejszych uznano za „chrześcijańską”. Jan zresztą wspominał, że celem Jezusa nie będzie prowadzenie kogokolwiek do zanurzenia w wodę, tylko zanurzanie ludzi w Bożego Ducha Uświęcenia (por. Łk 3,16; J 1,30-33; J 4,2). Sam Jezus również potwierdził tę prawdę, co zostało zapisane w Dz 1,5.
W pierwszych wspólnotach wierzących, które systematycznie traciły żydowski charakter i z roku na rok stawały się coraz bardziej nieżydowskie, chrzest zastąpił mojżeszowy obrzęd obrzezania. W NT znajdujemy ślady tego, że religijni emisariusze judaizmu (tzw. judaizujący bracia) namawiali nawracających się ludzi, by poddali się obrzezaniu. Nie dziwmy się, że wielu poddawało się ich wpływom, skoro nawet sam Apostoł Paweł od czasu do czasu im ulegał (por. Dz 16,3; Dz 21,24-26).
3. Zanurzenie w Chrystusa
Tym, co decyduje o możliwości spędzenia wieczności z Bogiem, jest „zanurzenie się w Chrystusa”. W Biblii przyjmuje ono różne dodatkowe określenia, takie jak: „duchowe narodzenie”, „narodzenie z Bożego Ducha”, „powtórne narodzenie”, „narodzenie z góry”. Chodzi w nich o takie wydarzenie, w czasie którego człowiek otrzymuje zalążek „Bożego DNA”. Sprawy te Jezus wyjaśnił Nikodemowi w J 3,1-21. Czy takie „zanurzenie się” jest wystarczające? Cóż, jeśli jest ono postrzegane formalnie czy obrzędowo i nie daje prawdziwego i trwałego owocu, to oczywiście nie. Zalążek „Bożego DNA” człowiek może w sobie zniszczyć (por. np. Ga 5,4). Sam Jezus wielokrotnie podkreślał konieczność wytrwania w wierze, czyli w zaufaniu do Niego. Dzieje się tak, gdy ktoś traktuje wiarę jako zestaw przekonań intelektualnych, podczas gdy biblijna, zbawcza wiara nie jest czymś takim. Nie polega również na wypowiedzeniu jednorazowego strzelistego „aktu wiary”, ale jest długofalowym, dynamicznym, ufnym poddaniem się woli Boga Najwyższego. Jest zatem wyrazem posłuszeństwa Słowu TEGO, KTÓRY JEST Jedynie Święty. Dlatego tylko trwanie w wierze jest warunkiem zarówno koniecznym, jak i wystarczającym do wejścia w rzeczywistość odwiecznego i nieskończonego Bożego Życia. Samo jednorazowe „wyznanie wiary” (zresztą jak każda inna religijna praktyka niepowiązana z trwaniem w wierze), choćby nawet zostało połączone z religijnym chrztem, bez trwania i przynoszenia owocu posłuszeństwa Bożemu Słowu nie spełnia takiej kwalifikacji. Bez autentycznego zanurzenia w naturę i charakter Boga (a więc bez prawdziwej wiary, która w rozumieniu biblijnym jest aktywną odpowiedzią na Boże Słowo) oraz bez zdarcia z siebie starej, grzesznej natury (gr. sarks) i obleczenia się w nową naturę (Chrystusową) wszelka obrzędowość, choćby nawet wspierana była silnymi emocjami religijnymi, nie ma żadnego znaczenia, ponieważ:
(a) „nikt bez ufnej wiary nie może Bogu się podobać” (Hbr 11,6 NPD), a także
(b) „Ci więc, którzy postępują w życiu według zasad przyrodzonej, ludzkiej natury, nie mają szans na podobanie się Bogu” (Rz 8,8 NPD).
Tak więc o podobaniu się Bogu decydują nie obrzędy religijne, jak wodny chrzest czy obrzezanie, lecz prawdziwa, wewnętrzna przemiana człowieka (gr. metanoia) i zaufanie, jakie człowiek po takiej przemianie składa w Chrystusie. Kluczowe znaczenie dla dalszego życia ma pełnienie woli Ojca (por. Mt 7,21) w Duchu i w Prawdzie (por. J 4,23-24).
Uważna analiza tekstów NT pokazuje, że mamy w nim do czynienia przynajmniej z trzema liniami kerygmatycznymi: Pawła, Jana i Piotra. Kerygmaty Pawła i Jana pomimo pewnych różnic używają pojęcia baptidzo w podobny sposób. Obydwa mówią o konieczności zanurzenia się w Chrystusa (w Jego Ducha i Słowo), co ma skutkować przemianą myślenia i ukształtowaniem się charakteru człowieka na wzór charakteru Jezusa. Nieco inne akcenty znajdujemy w kerygmacie Piotra. Ta linia teologiczna skłania się do interpretacji baptidzo jako praktyki chrztu wodnego rozpropagowanego przez Jana zwanego Chrzcicielem, a więc do tradycji żydowskiej. Różnice w podejściach do baptidzo przetrwały dwa tysiąclecia i do dziś skutkują nie tylko znacznymi rozbieżnościami teologicznymi, ale i wielką różnorodnością denominacyjnych praktyk, które w ostatecznym rozrachunku, jeśli są oderwane od zanurzenia się w Słowo i Ducha Chrystusa, nie mają żadnego wpływu na duchowy stan ochrzczonego. Jednak przemożna skłonność ogromnej liczby liderów kościelnych do oceniania efektów swej pracy duszpasterskiej przez liczenie osób, które poddały się obrzędowi chrztu wodnego, sprawia, że kwestia trwałego zanurzenia człowieka w Chrystusa schodzi na dalszy plan, nie wytrzymując konkurencji z kościelną pokusą statystyczną. Największym jednak problemem jest to, gdy dana społeczność pozostawia nowo ochrzczonych bez prawdziwego ugruntowania w Słowie Chrystusa i bez dobrych wzorców życia według ducha poddanego Duchowi Chrystusa. Ludzie tacy pozostają wówczas w swym myśleniu na poziomie religijności obrzędowej okraszonej kilkoma nowymi pojęciami.
Prawdziwe zanurzenie w Chrystusa i w Jego sprawiedliwość zawsze rodzi duchowy owoc, jakim jest ofiarna postawa Bożej miłości (gr. agape). Jej cechy opisane są w 1 Kor 13,4-8a oraz w Ga 5,22-26. W agape nie chodzi o jakiekolwiek emocje, ale o postawę życiową mierzoną podobieństwem do charakteru Jezusa z Nazaretu. Brak owocu o cechach wspomnianych w 1 Kor 13 i Ga 5, szczególnie trwający przez dłuższy czas, powinien być dla każdego człowieka sygnałem ostrzegawczym wiodącym do autoweryfikacji (por. 2 Kor 13,5-6), czy rzeczywiście idzie śladami Chrystusa i pozwala Jego Duchowi, by przez Jego Słowo przemieniał mu serce na wzór Jezusa. PAN bowiem powiedział, iż człowieka i jego charakter rozpoznaje się – podobnie jak drzewo – po owocu, który rodzi jego serce (por. Mt 7,19; Mt 12,33; Łk 6,44; Łk 8,14; J 15,2-4; Jud 12). W biblijnym chrześcijaństwie nie chodzi zatem o wiedzę, rytuały, stanowiska, ceremonie, ale o duchowy owoc, jaki jest efektem trwania w Chrystusie (por. J 15,1-5).
Chociaż baptidzo w Słowo i Ducha Chrystusa jest zasadniczym przesłaniem NT, to błędem byłoby twierdzenie, że praktyka udzielania chrztu wodnego (zanurzania kogoś w wodę) jest czymś szkodliwym. Większość kościołów chrześcijańskich praktykuje ten żydowski obrządek wprowadzony przez Jana zwanego Chrzcicielem, dostosowując swą teologię do stosowanych praktyk. Potrzebna jest jednak świadomość, iż obrządek ten nie ma żadnego sensu, jeśli nie wynika z osobistego i świadomego zanurzenia się danej osoby w Boże Słowo i Bożego Ducha Uświęcenia.
Praktyki chrzcielne w różnych denominacjach, religiach i organizacjach (niekoniecznie uważanych powszechnie za chrześcijańskie), które w jakikolwiek sposób odnoszą się do Pisma św., zostały krótko przedstawione poniżej (w kolejności wg liczby członków). Niektóre ze wspomnianych kongregacji mają wiele odłamów teologicznych, a to skutkuje różnymi wersjami praktyk chrzcielnych (co wykracza poza zakres niniejszego opracowania).
1. Kościół rzymskokatolicki (1329 mln członków) praktykuje chrzest przez trzykrotne polanie lub pokropienie wodą. Dopuszcza się chrzest niemowląt. Według rzymskich katolików chrzest obmywa z grzechu pierworodnego i jest konieczny do zbawienia. Uznaje się działanie chrztu ex opere operato (tzn. jako obiektywnie skuteczne niezależnie od pobożności udzielającego oraz przyjmującego chrzest). Uznaje się też tzw. „chrzest krwi” i „chrzest pragnienia”. Obowiązuje szczególna formuła liturgiczna.
2. Kościół prawosławny (230 mln członków) praktykuje chrzest przez trzykrotne zanurzenie, następujące zaraz po sobie (każde w imię innej Osoby Boskiej). Dopuszcza się chrzest niemowląt. Czasami stosuje się polewanie wodą. Dziecko po chrzcie otrzymuje natychmiast do ust Eucharystię – kawałek chleba i kilka kropel wina. Według prawosławnych chrzest jest niezbędny do zbawienia.
3. Kościoły zielonoświątkowe (217 mln członków) praktykują chrzest wodny ludzi dorosłych, który odbywa się przez pełne zanurzenie osoby zdolnej samodzielnie zadeklarować wiarę w Boga. Chrzest nie jest konieczny do zbawienia. Kładą oni nacisk na osobne doświadczenie, które nazywają „chrztem w Duchu Świętym”, i w praktyce mocno wiążą je z tzw. mówieniem językami.
4. Kościół anglikański (78 mln członków) praktykuje chrzest przez polewanie lub pokropienie wodą i dopuszcza chrzest niemowląt. Chrzest nie jest konieczny do zbawienia.
5. Kościół ewangelicko-augsburski (74,3 mln członków). Luteranie praktykują chrzest przez polewanie lub pokropienie wodą i dopuszczają chrzest niemowląt. Chrzest jest konieczny do zbawienia.
6. Kościół ewangelicko-reformowany (56 mln członków – kalwiniści, prezbiterianie, kongregacjonaliści, ewangelicy unijni) praktykuje chrzest przez trzykrotne polanie lub pokropienie wodą i dopuszcza chrzest niemowląt. Stosowane są też pełne zanurzenia. Według tego kościoła chrzest nie oczyszcza z grzechu ani nie jest konieczny do zbawienia.
7. Baptyści (48 mln członków) praktykują chrzest wodny ludzi dorosłych, który odbywa się przez pełne zanurzenie osoby zdolnej samodzielnie zadeklarować wiarę w Chrystusa. Chrzest nie jest konieczny do zbawienia.
8. Kościół Adwentystów Dnia Siódmego (21 milionów członków) praktykuje chrzest wodny ludzi dorosłych. Odbywa się on przez pełne zanurzenie osoby zdolnej samodzielnie zadeklarować wiarę w Chrystusa. Chrzest nie jest konieczny do zbawienia.
9. Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (mormoni – 16,1 mln członków) praktykuje chrzest wodny dzieci w wieku 8 lat (wg mormonów jest to wiek umożliwiający rozeznanie dobra i zła). Chrzest odbywa się przez pełne zanurzenie. Mormoni przyjmują także chrzty zastępcze za zmarłych. Chrzest jest konieczny do zbawienia.
10. Zielonoświątkowcy jednościowi (15 mln członków – Kościół apostolski, Ruch Tylko Jezus) praktykują chrzest wodny ludzi dorosłych, który odbywa się przez pełne zanurzenie osoby zdolnej samodzielnie zadeklarować wiarę w Jezusa Chrystusa. Chrzest jest konieczny do zbawienia i odbywa się tylko „w imię Jezusa”. Kładą też nacisk na osobne doświadczenie, które nazywają „chrztem w Duchu Świętym” i w praktyce mocno wiążą je z tzw. mówieniem językami.
11. Metodyści (12,5 mln członków) praktykują chrzest przez polewanie lub pokropienie wodą u wejścia do kościoła. Dopuszczają chrzest niemowląt. Chrzest nie jest konieczny do zbawienia.
12. Świadkowie Jehowy (8,6 mln członków, w tym Badacze Pisma św.) praktykują chrzest wodny osób, które są w stanie samodzielnie i odpowiedzialnie podjąć decyzję o przystąpieniu do Organizacji Świadków Jehowy. Chrzest w tej organizacji odbywa się przez pełne zanurzenie, nie zmywa grzechów i nie ma szczególnej formuły, chociaż wymagane jest złożenie specyficznego wyznania wiary. Chrzest jest oczyszczający i konieczny do zbawienia.
13. Anabaptyści (nowochrzczeńcy – 2,1 mln członków, w tym menonici, amisze i huteryci) praktykują chrzest głównie przez polanie wodą, jednak na życzenie stosują również pełne zanurzenie.
14. Armia Zbawienia (1,65 mln członków) nie praktykuje zewnętrznego chrztu wodnego.
15. Zjednoczony kościół Chrystusowy (1,1 mln członków). Część kościołów praktykuje chrzest przez pokropienie w czasie przyjęcia nowego członka do wspólnoty (także dzieci), inne stosują pełne zanurzenie ludzi dorosłych zdolnych do samodzielnego wyznania wiary w Chrystusa. W jednych kościołach chrzest jest uważany za konieczny do zbawienia, w innych nie.
16. Scjentologiczny kościół Chrystusa (1 mln członków, w tym Nauka Chrześcijańska) nie praktykuje chrztu wodnego.
17. Kwakrzy (Religijne Towarzystwo Przyjaciół – 0,38 mln członków) nie praktykują zewnętrznego chrztu wodnego. Uważają natomiast, że dla życia duchowego jest potrzebny „chrzest wewnętrzny”.
18. Kościół wolnych chrześcijan (z uwagi na dużą niezależność poszczególnych zborów braterskich brak jest danych liczbowych mówiących o skali członkostwa) praktykuje chrzest wodny ludzi dorosłych, który odbywa się przez pełne zanurzenie osoby zdolnej samodzielnie zadeklarować wiarę w Chrystusa.
19. Unitarianie (z uwagi na dużą niezależność poszczególnych kościołów oraz międzywyznaniowe przenikanie idei unitarnych brak jest danych liczbowych mówiących o skali członkostwa) mają różne praktyki w zależności od odłamu. Jedni nie praktykują chrztu wodnego, inni praktykują chrzest wodny, także niemowląt.
Jak widać z powyższego zestawienia, większość kościołów chrześcijańskich oraz organizacji, które odnoszą się do Biblii, praktykuje chrzest wodny. Różne są jednak jego motywacje i różne uzasadnienie teologiczne (od sakramentu po procedurę przyjęcia do kościoła). Wynikają z tego również różne formuły liturgiczne chrztu albo różne pytania dotyczące wiary i chrztu, jakie zadawane są przed tym obrządkiem. Część kościołów uznaje chrzty dokonane w innych kościołach, część jednak odrzuca taką możliwość.
Większość kościołów wymaga złożenia wyznania wiary (w wypadku chrztu dzieci robią to albo rodzice chrzestni, albo tzw. sponsorzy). Chrzcielne wyznania wiary mają różny zakres i różnych charakter. Nie spotyka się jednak podczas chrztów składania deklaracji mówiących wyraźnie o chęci rozpoczęcia nowego życia w naturze Chrystusowej, z umysłem Chrystusowym (przesiąkniętym Słowem Chrystusa). Niektóre kościoły stosują przygotowania do chrztu (bardziej lub mniej sformalizowane), inne „idą na żywioł” i chrzczą ludzi po ich emocjonalnych decyzjach, podjętych pod wpływem chwili. Część kościołów przestrzega kolejności, najpierw jest ewangelizacja, ugruntowanie (katechumenat) i dopiero chrzest, inne zupełnie nie biorą tego pod uwagę. Tymczasem głoszenie Chrystusa i Jego dzieła wcale nie kończy się na samym przekazie treści Dobrej Wiadomości o ratunku w Chrystusie, lecz wymaga ugruntowania (umocnienia) w Słowie i Duchu Chrystusa. Każdy człowiek, aby mógł prawdziwie zostać uczniem Jezusa (a nie tylko Jego entuzjastą), musi – zgodnie z tym, czego nauczał Paweł Apostoł – zrozumieć, na czym polega nowe życie w Chrystusie, podjąć osobistą decyzję rezygnacji z podążania za pożądaniami starej, grzesznej natury (umrzeć duchowo dla tej natury) i rozpocząć życie według nowej natury, tzn. według Chrystusowego wzorca, co jest możliwe tylko i wyłącznie, gdy opiera się na wskazówkach wynikających ze Słowa Chrystusa i mocy Ducha Chrystusa (czyli Ducha Świętości, Ducha Uświęcenia). Poprzestawanie na utożsamianiu chrztu wodnego z jakimś „magicznym”, ponadnaturalnym procesem przemiany natury człowieka jest niewyobrażalnym spłyceniem treści Dobrej Nowiny o zbawieniu w Chrystusie. Trzeba sobie także uświadomić, że chrzest wodny, traktowany wyłącznie jako deklaracja wobec wspólnoty w oddzieleniu od osobistej wiary i determinacji prowadzenia uświęconego życia (opamiętanie i odstąpienie od grzechu), nie ma żadnego znaczenia ani ziemskiego, ani wiecznego.
Patrz też → Wiara.
[1] W starożytnej kulturze Bliskiego Wschodu imię zawsze pełniło funkcję eksponowania jakiejś cechy wewnętrznej lub zewnętrznej danej postaci lub rzeczy. W odniesieniu do osoby opisywało zatem albo charakter, albo wygląd. W takim kontekście użył go Jezus w Mt 28,19.******************** Zaznaczam, że nie jestem aż tak "krzywopatrzący" na wodny chrzest, jak te powyższe hasła prezentują. Zatem choć nie dokładnie we wszystkim się w pełni zgadzam, to treści te podaję, bo nie ma w nich tezy, że taki chrzest wodny w ogóle nie ma sensu, czy coś w tym stylu; jest za to uzasadniona obrona tezy, że bez wewnętrznej przemiany na poziomie duchowym, żaden kontakt z wodą (obojętnie jak odbyty i w jakim wieku) nie może być traktowany jako argument na rzecz zbawienia.Wodny chrzest ma być zewnętrznym wyrażeniem wewnętrznej przemiany! - wtedy ma on sens i ja taki chrzest popieram (mimo że NPD, który lubię, jest dość sceptyczny co do tej praktyki). Może się ktoś wypowie na ten temat?...
_________________ "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło… +++ "Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).
|
Wt lut 13, 2024 14:00 |
|
|
Kozioł
Dołączył(a): Śr sty 31, 2018 23:46 Posty: 1795
|
Re: Pismo Święte - Nowy Przekład Dynamiczny
Co do wątku głównego, to bardzo lubię NT EIB (Nowe Przymierze – Pismo Święte Nowego Testamentu): jest to egzemplarz NT z najbardziej poprzecieraną okładką (pomimo tego, ze jeden z najnowszych nabytków). ST w tym tłumaczeniu rozczarował mnie nieco trywialnością, spłyceniem teologicznym ale używam w wydaniu FireBible, Biblia dla charyzmatyków (bardzo polecam; wydany lata temu FB NT był oparty na Biblii Warszawskiej). Co do chrztu, to jest to dyskusja poza tym wątkiem. W twoim poście jest kilka "nieścisłości" i manipulacji ale nie zamierzam z tym polemizować, bo po co: ja ciebie nie przekonam, ty mnie też nie, a zainteresowani znajda wiele opracowań na ten temat jak choćby książeczkę luteranina ks. Adama Podżorskiego "Czy chrzest dzieci jest biblijny?" (Wyd. Augustana, rok 2000, ISBN/ISSN: 83-85970-85-1) której objętość (21 stron) przekracza normy forum, a w której przytoczone i wyjaśnione jest większość argumentów w tej dyskusji.
_________________ Metodyści Polska Rada Ekumeniczna
|
Pt lut 16, 2024 13:48 |
|
|
|
|
Jerzy_67
Dołączył(a): Wt sty 31, 2023 5:49 Posty: 2623
|
Re: Pismo Święte - Nowy Przekład Dynamiczny
Kozioł napisał(a): zainteresowani znajda wiele opracowań na ten temat jak choćby książeczkę luteranina ks. Adama Podżorskiego "Czy chrzest dzieci jest biblijny?" Czy ta publikacja omawia to, co ja omówiłem - cytuje siebie, ale już nie koloruję tekstu: Jerzy_67 napisał(a): Dz 16,27-35 PAU (27) Zbudził się również strażnik i zobaczył otwarte bramy więzienia. Dlatego wyciągnął miecz i chciał się zabić. Myślał bowiem, że więźniowie pouciekali. (28) Lecz Paweł zawołał głośno: „Nie rób sobie nic złego! Jesteśmy tutaj wszyscy!”. (29) Wtedy strażnik zażądał światła, wbiegł do środka, i drżąc, upadł do nóg Pawła i Sylasa. (30) Potem wyprowadził ich na zewnątrz i zapytał: „Panowie, co mam uczynić, aby się zbawić!”. (31) „Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli - a zbawisz się ty i twoja rodzina”. (32) Potem jemu oraz wszystkim jego domownikom opowiedzieli naukę Pana. (33) W nocy, jeszcze o tej samej godzinie zabrał ich z sobą i obmył im rany. Zaraz też przyjął chrzest razem z rodziną. (34) Wprowadził ich do swego domu i nakarmił ich. Cieszył się razem z domownikami, że uwierzył Bogu. (35) Następnego dnia dowódcy przysłali urzędników z rozkazem, żeby zwolnił tych ludzi.
Wyróżnione wyżej wersety (32-34) trudno uznać za argument na rzecz wiary, że chrzczona też niemowlęta i nieświadome (bo za małe) dzieci, gdyż gdyby tak było w domu tego strażnika więziennego, to czy takie maluchy: # byłyby w stanie ze zrozumieniem odebrać naukę Pana (w. 32); # cieszyć się z tego, że najważniejsza w rodzinie osoba uwierzyła Bogu (w. 34)?!...
Nie przeoczmy też zapisu, z którego bardzo mocno wynika, że wiara to podstawa!! (zna ktoś niemowlę, albo naprawdę małe dziecko, które jest w stanie uwierzyć w Pana Jezusa?). (30) Potem wyprowadził ich na zewnątrz i zapytał: „Panowie, co mam uczynić, aby się zbawić!”. (31) „Uwierz w Pana Jezusa - odpowiedzieli - a zbawisz się ty i twoja rodzina”.
_________________ "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Gdy ROZUMIESZ, że DOBRO jest CENNIEJSZE od zła — to WYBIERAJĄC DOBRO, zwyciężasz zło… +++ "Tak, wkrótce przyjdę. Amen, przyjdź, Panie Jezu!" (Ap 22,20).
|
So lut 17, 2024 13:50 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|