@Robek
Czyżbyś czekał na 500+ i inne socjale? Weź się człowieku ogarnij i weź się do roboty zamiast zaśmiecać kolejny wątek wylewaniem łez nad własnym losem.

Gdzie napisałem że mam dzieci? chce mieć dzieci? oczekuje że będę miał dzieci? czekam na 500+ z tych dzieci? coś ci się źle przeczytało? to są jakieś żarty?

Przecież 500+ jest nie tylko na dzieci, a ponoć jesteś rolnikiem. Zawsze możesz kupić krowę Chodziło mi o to, że użalasz się nad sobą nie robiąc nic, aby zmienić swoją sytuację. I proszę, to nie jest wątek o Robkowych problemach.

500+ jest jedynie dla dzieci, a jak mówisz że istnieje coś takiego jak 500+ dla krów, to już jest twój problem.



Tutaj nie rozumiem do czego nawiązujesz? przecież to "Alus" pytał się jacy ludzie mnie otaczają, więc mu odpowiedziałem? w czym problem? miałem to w tajemnicy trzymać?

Może Twój problemu leży w Tobie - po 5 latach na forum, wielu wymianie zdań, nadal nie znasz płci dyskutanta

Raczej jestem pewien, że jesteś dziewczyna, ale na wszelki wypadek nie chciałem ryzykować, no i wydaje mi sie że wiem o co ci tutaj wcześniej chodziło, bo chciałaś przeforsować to że każdy ma kochającą rodzinę, i wspaniałych przyjaciół, no i z nimi za życia doczesnego, tworzy kochającą się drużynę, no i po śmierci również w Niebie, będzie tworzona taka drużyna.
No ale niestety, to się nie udało, bo świat nie wygląda aż tak różowo, jak go przedstawiasz.

Nic nie chciałam forsować, a zwłaszcza teorii jakoby ludzie w rodzinnej drużynie maszerowali do nieba czy piekła.
Świat zdecydowanie nie wygląda różowo, ale wybór stale należy do każdego indywidualnie. I na fundamencie tych wyborów trafia do konkretnej "drużyny": w niebie, lub piekle.

Chłopie, na świecie żyje kilka miliardów ludzi, a Ty narzekasz, że żyjesz w nieżyczliwym Ci środowisku. Jak z rodziną masz fajną atmosferę tylko na zdjęciu, to znajdź przyjaciół, z którymi stworzysz zgraną drużynę, jesteś dorosły, masz łeb na karku, sprawne nogi i ręce, więc wyrusz w końcu w świat, zacznij obracać się tam, gdzie Cię docenią i gdzie będziesz mógł realizować swoje talenty. Piekło czasem człowiek sobie sam na ziemi czyni, a potem marudzi, że jest źle. Samo się nie zrobi, w drużynie możesz osiągnąć więcej niż w pojedynkę.

Chyba 38 milionów? w końcu odradzałaś mi to, żebym jechał za granice, więc zostaje jedynie Polska, no i skąd pomysł że potrzebuje jakiejś drużyny? takie coś nie jest na mój charakter.

38 milionów jest jedynie Polaków, na świecie żyje ponad 7 miliardów ludzi.
Nie potrzebujesz powiadasz drużyny, to jaki sposobem tworzysz drużynę na forum "wiara"?

Tutaj chodziło mi o to, że "Mrs_Hadley" była przeciwna, temu żeby jechać do pracy w Norwegii, bo jej zdaniem lepiej szukać bliżej choćby w Poznaniu, więc zwróciłem jej tutaj uwagę, bo wcześniej mówiła że są miliardy ludzi na świecie, i jak mi rodzina nie odpowiada, to mogę jechać i szukać kolegów i przyjaciół gdzie indziej, więc jeśli "Mrs_Hadley" odradza prace za granicą, to chyba również odradza przeprowadzę za granice, więc zostaje jedynie terytorium Polski.



To jestem tutaj częścią drużyny? na forum jest jakaś drużyna? nigdy bym nie pomyślał, że można w ten sposób na to patrzeć.

Z postów założyciela tematu:


Odpowiedź jest właściwie zawarta w pytaniach. Chodzi o to, by kochać najmocniej, jak tylko możemy. Poszczególne rany (stóp, rąk, serca) w tej wizji, symbolizują mniej i bardziej doskonałe widzenie Boga w Niebie, o czym uczył Sobór florencki.

"Dusze tych, którzy po przyjęciu chrztu nie splamili się w ogóle żadnym grzechem, oraz te dusze, które splamiwszy się grzechem, zostały oczyszczone, czy to w swoich ciałach czy po ich opuszczeniu, jak to wyżej powiedziano, zostają natychmiast przyjęte do nieba i oglądają jasno samego Boga w Trójcy jedynego, jakim jest, w zależności jednak od różnych zasług, jedni doskonalej od drugich."


Jednak ci, którzy widzą Boga mniej doskonale są i tak doskonale szczęśliwi.
Św. Teresa z Lisieux przedstawiła to obrazowo, porównując dusze ludzkie do naczyń o różnej pojemności. Każde naczynie, czy to naparstek, szklanka, czy wazon, będzie w Niebie pełne, co obrazuje poziom szczęścia. Każdy będzie doskonale szczęśliwy, niezależnie od tego jakim "naczyniem" jest jego dusza i nie będzie zazdrościł temu większemu, bo sam będzie pełny, doskonale szczęśliwy.

I jeszcze jedno, sakramenty, modlitwy, odpusty są dla wiernych nieocenioną pomocą. Z mojego, katolickiego punktu widzenia, jest głupotą z nich nie korzystać, jednak Pan Bóg nie jest nimi w żaden sposób ograniczony. Co znaczy, że jest "w stanie" zbawić duszę, która całe życie odwracała się od Niego, ale w ostatniej chwili życia krzyknęła: "Boże ratuj".

Popieram, z tego co się orientuję, to obecnie za odpusty kościół nie pobiera opłat. Co prawda, nie wiem czy nadal obowiązuje odpust za jeszcze niepopełnione grzechy, ale gdyby nadal był, to głupotą byłoby nie skorzystać.

Odpust za jeszcze niepopełnione grzechy- był takowy?
Tu są szczegóły
https://opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/ec ... pusty.html