Czy w niebie może być smutno?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Ależ sama etymologia słowa "wzruszenie" wskazuje, że to słowo nie odnosi się do Boga ( co ciekawe w ang. mamy tą samą sytuację "moving").
Bóg jest niezmienny czyli "niewzruszony". Te wszystkie określenia dotyczą jedynie jednostek funkcjonujących w czasie, a wiec nas samych. Trudno się od nich oderwać, ale trzeba.
|
N sty 21, 2007 18:01 |
|
|
|
 |
Mark Zubek
Dołączył(a): So cze 17, 2006 0:36 Posty: 1414
|
Ile razy Pan Jezus wzruszył się na widok cierpienia, niewiedzy,błądzenia,
oraz słabości ludzkiej?
Czy Bóg dając Syna pozostał niewzruszonym?
|
N sty 21, 2007 18:08 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Mark Zubek napisał(a): Jeśli już o emocjach, to brakuje w dyskusji tej jednej która łączy jak klamra cierpienie i miłość i radość - jest nią WZRUSZENIE. Wzruszenie jest uczuciem typowo ludzkim i wynikającym z pomieszania innych uczuć, w tym negatywnych - związanych z kompleksem niższości. WhiteAngel napisał(a): (...)ale chyba jak komuś współczujesz no to jest Ci z tego powodu smutno nie? No chyba, że ktoś jest sam w sobie sprzeczny i jednocześnie współczując może się radować. Ale to byłoby dziwne.
Nie, ponieważ współczucie jest pozytywnym uczuciem, a smutek negatywnym. Np. w buddyzmie współczucie jest bardzo ważnym uczuciem, jednym z wiodących do oświecenia, a smutek jest objawem przywiązania do nietrwałości - do wyrugowania.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N sty 21, 2007 18:14 |
|
|
|
 |
Mark Zubek
Dołączył(a): So cze 17, 2006 0:36 Posty: 1414
|
filipppiarz;
Pomieszanie uczuć ( i pojęć) to pisanie wzruszenie zamiast żałość (żal).
Jeśli piszesz że uważasz kogoś za żałosnego, to świadczy o Twoim kompleksie niższości pomimo żalu który też możesz odczuć.
Jeśli współczujesz to wzruszysz się .....(bez słów).
|
N sty 21, 2007 18:23 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Annariel
Nikt nie ma większej miłości, niż ta, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich. Zwłaszcza jeśli za przyjaciół uznaje tych, co go obrazili.
Jeśli decyduję się kochać kogoś, tym samym decyduję się na cierpienie. Bo drugi człowiek jest wolny.
Może moją miłość odrzucić. Może ją zdeptać. Ale to tylko część bólu. Nie wiem, czy nie conajmniej równie trudny jest ten drugi. Może być po prostu tak, że będę musiała patrzeć, jak ukochana osoba wchodzi w coraz większe bagno - jak coraz bardziej cierpi, na własne życzenie - i nie móc temu zapobiec nie wiążąc jego woli. Nie wyobrażasz sobie, jak boli coś takiego. Dużo bardziej, niż własna krzywda.
Bóg który kocha człowieka - a oddał za nas życie - nie może nie cierpieć patrząc na nasze idiotyczne pomysły, błędy i cierpienia. Nie wiem, co starali się wykazać filozofowie i szczerze powiedziawszy mało mnie to interesuje. O takim Bogu mówi Pismo Święte. O takim Ojcu opowiadał Jezus Chrystus. Dla mnie to wystarczy.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N sty 21, 2007 19:24 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Gdybyś tylko za pomocą Pisma potrafiła wykazać, że Bóg cierpi, chyba nie wiedziałabym co powiedzieć. Tak się jednak nie stanie (na szczęście).
Nie chcę się teraz bawić w psychologię cierpienia.
Cytuj: Jeśli decyduję się kochać kogoś, tym samym decyduję się na cierpienie. Bo drugi człowiek jest wolny.
Nie rozumiem, dlaczego łączysz miłość do człowieka z cierpieniem z powodu jego upadku. Dlatego, ze tak te emocje wiążą się u człowieka? Ale cóż to za argument?
|
N sty 21, 2007 19:33 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
A Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
N sty 21, 2007 19:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A więc jesteśmy też wszechmocni i wszechwiedzący?
|
N sty 21, 2007 22:50 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
Annariel napisał(a): A więc jesteśmy też wszechmocni i wszechwiedzący?
"na obraz i podobieństwo" nie znaczy "tacy sami" - ale własnie "podobni"
więc nie jesteśmy wszechmocni i wszechwiedzący
|
N sty 21, 2007 23:03 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Więc jeżeli tylko "podobni" to nie jest to żaden argument, bo nie ma żadnych wskazówek które zaprowadziłby nas do odpowiedzi na pytanie- w których kwestiach jesteśmy, a w których nie jesteśmy podobni.
|
N sty 21, 2007 23:15 |
|
 |
Ciasteczkowy Potwór
Dołączył(a): Pt sty 19, 2007 14:55 Posty: 185
|
A ja sobie wyobrażam w takim niebie duszę 7-latka który całą wieczność będzie musiał słuchać starszych, albo jak ktoś poszedł do nieba przebywszy zaawansowanego Alzheimera 
_________________
AWWWWM-num-num-num-num!
|
N sty 21, 2007 23:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiecie, muszę się z Wami podzielić moją radością. Jakikolwiek jest stosunek autora tych receznzji do teorii Weinandy, to jednak sama myślałam dokładnie jak teolog  nie znając żadnych teologicznych wywodów na temat cierpienia Boga.
Cytuj: Bóg nie cierpi – brzmi odpowiedź klasyczna. Miłuje nas i pomaga, ale nie “musi” z tego powodu cierpieć. Współcześnie – to polemiczne wobec pierwszej odpowiedzi stanowisko – najgłośniej bodaj wybrzmiało w monografii Thomasa G. Weinandy’ego z 2000 roku. Do poglądów swoich opozycjonistów podchodzi Weinandy z szacunkiem, dostrzegając ich szlachetne źródła: ogrom cierpienia, głębia współczucia, potrzeba empatii. Zarzuca im jednak poważny błąd w punkcie wyjścia: odejście od stałych, metafizycznych fundamentów teologii pod wpływem nadmiernej antropomorfizacji obrazu Boga. Pathos Boga – w swych błędnych, zdaniem Weinandy’ego, ujęciach – jest tak podobny do ludzkiego, że jest doświadczany w Bogu na takim (antropomorficznym) poziomie, iż powoduje w Nim psychologiczne i emocjonalne zmiany. I tym samym Bóg cierpi – psychologicznie i emocjonalnie.
To teologicznie nieprawdziwe i niedopuszczalne – twierdzi autor Czy Bóg cierpi? „Ortodoksyjna teologia chrześcijańska tradycyjnie nie zgadza się na podporządkowanie Boga «cierpiętliwości», którą rozumie się w trojakim sensie: po pierwsze, jako cierpiętliwość zewnętrzną lub zdolność do bycia przedmiotem działania z zewnątrz; po drugie, jako cierpiętliwość wewnętrzną lub zdolność do zmiany stanu emocjonalnego z wewnątrz; po trzecie, jako cierpiętliwość uczuciową lub podleganie uczuciom przyjemności i bólu w wyniku działania innego bytu” 8. „Jedyny Bóg, jako Trójca Osób, jest niecierpiętliwy i nie cierpi […]. Niemniej grzech i towarzyszące mu cierpienie zmusiły Osoby Trójcy do głębszego zanurzenia się w ludzkie cierpienie, nie dla własnego dobra, ale dla dobra stworzeń, które One miłują” 9 – pisze Weinandy. I stąd Wcielenie, które umożliwia Bogu cierpieć w ludzkiej naturze Chrystusa. Oto podstawowa teza Weinandy’ego: Syn Boży cierpiał jako człowiek, a nie jako Bóg – to właśnie „umożliwia Bogu” Inkarnacja. “Właściwa koncepcja Wcielenia […] domaga się przyjęcia, że boski Syn Boga prawdziwie cierpiał jako człowiek”
|
N sty 21, 2007 23:21 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|