Takie ingerowanie chemiczne w życie człowieka od strony urzędu pachnie mi jakby to okreslić dosłownie betryzacją.
Słowa tego użył w swojej książce Lem.
Wszelkie formy odgórnego załatwiania czyichs spraw "bo my wiemy lepiej" [ choćby i dla dobra owej "jednostki"] uważam za karygodne.
Tu juz nie chodzi o sam środek chemiczny, ale o zrobienie z człowieka niewolnika na rozkazy.
Zabranie tego czego najbardziej sobie Polacy nigdy nie dali wyrywac, mianowicie wolności.

Chodzi ci o wojsko?
Ja nie wiem czy nadal to się stosuje...poza tym jak wiadomo, ze to daja do kawy, to mozna kawy nie pic...

Nie wiem tez czy to wynalazek polski czy tez powszechna praktyka?

Podczas II wojny tego chyba nie stosowano, bo gwałty były na porzadku dziennym zwłaszcza w wiadomo jakiej armii

Różnica jest jak między palącym marihuanę, a chorym na politoksykomanię.