Zagubienie świeżo upieczonego ateisty...
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Akurat św. Faustyna czy Matka Teresa z Kalkuty mnie nie przekonują... Czytałam Dzienniczek wiele razy... to zapisy niestety chorej osoby...
Właśnie jestem po rozmowie z miłością mego życia... wielkim katolikiem. Nie chce mnie widywać. Namiętny seks wywołał w nim poczucie winy. Jest to teraz zgnębiony, zgorzkniały człowiek. Poczucie winy go zabija... Bardzo to smutne 
|
Cz lut 01, 2007 10:35 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
"Niestety chorej osoby" - wiara w objawienia prywatne nie jest obowiązkowa, niemniej Twoja indywidualna "diagnoza" wbrew orzeczeniom lekarskim i teologom KrK, uwidacznia inny aspekt postrzegania Twojego problemu.
"Teraz jest zgnębiony, zgorzkniały człowiek"....czy tylko aby przez "poczucie winy" z powodu "namiętnego seksu"?
"Wielki katolik" znalazłby drogę wyjścia: wstrzemięźliwość lub ślub, jesteście przecież obydwoje dorosłymi ludźmi.
Jeśli piszesz prawdę, nie dla ciągnięcia wyimaginowanego problemu na forum, to spokojne przemyśl i przeanalizuj, dlaczego nie chce Cię widywać - czy aby tylko przez seks?.
PS. Jeśli wiele razy czytałaś Dzienniczek, to spróbuj wyjaśnić jakim sposobem ta "chora" osoba, w dniu 23.03.1937r, opisała niemal ze szczegółami akt swojej beatyfikacji, dokonany dn. 30.04.2000r przez Jana Pawła II, w której równolegle poprzez tele-most uczestniczyli wierni na Placu św. Piora i w Łagiewnikach. Błogosławiona ta "choroba"  ...zapewne wielu chciałoby dostapić łaski tej "choroby".
|
Cz lut 01, 2007 12:19 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja czytałam gdzieś w necie artykuł o Faustynie, napisany przez lekarza psychiatrę. Prawdopodobnie cierpiała ona na cyklofrenię, co ów lekarz stwierdził właśnie na podstawie Dzienniczka. Nie jestem lekarzem, ale artykuł mnie przekonał.
Moja miłość. On chce właśnie żyć we wstrzemięźliwości, co będzie bardzo trudne, bo ma ogromny temperament, ale to jego życie, jego droga, jego decyzja. On nie chce, żebyśmy się "nawzajem ranili", i może ma trochę racji? W końcu między nami nie ma porozumienia. On woli się onanizować i brać to na swoje sumienie, niż uprawiać seks. No cóż. Nie dziś zauważyłam, że katolicy potrafią się w różny dziwny sposób zachowywać. Jednak ciężko mi zachować spokój, bo ja go kocham i nie rozumiem "powołania do samotności" i ...w sumie obłudy. Bo tak, jest hipokrytą. Ja przynajmniej przy swoim ateizmie jestem szczera i nie muszę nikogo ani siebie oszukiwać.
Tak bardzo bym chciała się związać z ateistą i nie mieć podobnych problemów.
A wracając do Faustyny.  Pierwsze słyszę o tym opisaniu aktu beatyfikacji, gdzie można o tym poczytać? Bo na wiarę nic nie przyjmuję. 
|
Cz lut 01, 2007 12:53 |
|
|
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Cytuj: bo ja go kocham i nie rozumiem "powołania do samotności" i ...w sumie obłudy. Bo tak, jest hipokrytą
Na jakiej podstawie zarzucasz mu obłudę?
|
Cz lut 01, 2007 13:05 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Seksu uprawiać nie chce, ale onanizm uważa za "mniejsze zło". Czyż to nie obłuda? Przecież obydwa grzechy są tak samo ciężkie wg KK.
Zresztą - nie chcę tu rozwijać tego wątku (mam na myśli moje sprawy miłosne). Jakoś to rozwiążę i nie o to w ogóle mi chodziło, gdy zakładałam temat.
Jeśli ktoś chce coś dodać odnośnie tematu - ateizmu, to zapraszam.  Ja może dodam coś później, bo właśnie zapoznaję się z myślą Markiza de Sade, i trzeba przyznać, że oprócz obscenicznych tekstów, pisał on także ciekawe wywody na temat istnienia Boga i piekła.
|
Cz lut 01, 2007 13:21 |
|
|
|
 |
Enigma
Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46 Posty: 786
|
@Ninielka: wiesz, coraz mniej Ci wierzę, co do Twojego ateizmu i takich wielkich problemów związanych z chęcią przyjęcia go. Teraz (po przeczytaniu kolejnych postów) myślę, że albo przesadzasz, albo coś sobie ubzdurałaś. Innej możliwości nie widzę.
_________________ "Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"
|
Cz lut 01, 2007 13:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wizja św. Faustyny
http://www.faustina.ch/swieto_milosierd ... izacja.htm
Kanonizacja w 2000r
http://www.sanktuarium.krakow.pl/polski/r11.html
Faustyna w 1933r w Wilnie, na polecenie władz kościelnych, została poddana badaniom psychiatrycznym. Przeprowadziła te badania psychiatra dr Helena Maciejewska - diagnoza wykluczyła chorobę psychiczna. Faustyna chora była na grużlicę i podczas wielokrotnych pobytów w szpitalach i sanatoriach, nikt nigdy nie podnosił żadnych watpliwości co do stanu jej zdrowia psychicznego.
Lekarz psychiatra "diagnozujący" pacjenta kilknaście lat po śmierci, to wypisz-wymaluj Żirinowski, czy nasz rodzimy Z. Nowak - napędzający uzdrowieńcza energię do wody postawionej w butelce przed ekranem telewizora 
|
Cz lut 01, 2007 14:00 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Enigma ; a po co miałabym przesadzać/ubzdurać sobie coś? Opisuję to, jak czuję. Naprawdę mam depresję  I naprawdę czuję się zagubiona w związku z odkrytym ateizmem. Chociaż to, co tu czytam, utwierdza mnie w przekonaniu, że dobrze wybrałam.
Alus >>> Za kilka chwil zapoznam się z podanymi linkami. Psychiatra, którego opinię zaprezentowałam, miał cały Dzienniczek, by wyrobić sobie zdanie, no i współczesną wiedzę i jej osiągnięcia. 
|
Cz lut 01, 2007 14:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Alus >>> Mnie ta "wizja" nie przekonuje. Jest zbyt ogólna. Nic dziwnego, że religijnej osobie przywidziała się uroczystość z udziałem papieża  Może to dziwne, bo jestem ateistką, ale bardzo cenię Św. Teresę z Lisieux - ona napisala/ powiedziała : "Mogę się karmić jedynie prawdą" i nie pragnęła żadnych "wizji", uznając, że wszelkie cudowności są nierealne, i kłócą się z jej Małą Drogą. To przez Teresę jestem tak przywiązana do religii  .
|
Cz lut 01, 2007 15:10 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
"Współczesna wiedza i jej osiągnięcia" bez materiału do badania są tylko fikcją, paramedycyną.
"Udział papieża" - żadna ceremonia kanonizacji nie odbywa się bez udziału papieża.
Istotna jest wizja ścisłego złączenia- równocześnie:Rzym-Łagiewniki, "nie mogę rozróżnić ale tak jest, jak widziałam"....przekonujące zapewne byłoby, gdyby Faustyna napisała, że połączenie uzyskano za pomocą tele-mostu 
|
Cz lut 01, 2007 16:35 |
|
 |
Enigma
Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46 Posty: 786
|
Ninielka napisał(a): a po co miałabym przesadzać/ubzdurać sobie coś? No właśnie, po co? Ninielka napisał(a): Opisuję to, jak czuję. Naprawdę mam depresję Skoro Twój stan psychiczny nie jest najlepszy, to może lepiej zrezygnować z przesiadywania na tym forum i dalej się pogrążać, tylko wybrać się do specjalisty, zasięgnąć jego porady? Może to będzie miało na Ciebie lepszy wpływ. Ninielka napisał(a): I naprawdę czuję się zagubiona w związku z odkrytym ateizmem.
A ja mam nadzieję, że to mimo wszytsko stan chwilowy i zamiast bać się swojego ateizmu, przestaniesz robić z niego coś niezwykłego, nazdwyczajnego i podejdziesz do niego tak... normalnie. Jak już Ci spowszednieje, łątwiej Ci będzie przełknąc niektóre problemy wynikające z faktu bycia ateistką 
_________________ "Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"
|
Cz lut 01, 2007 18:16 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Ninielka napisał(a): Moja miłość. On chce właśnie żyć we wstrzemięźliwości, co będzie bardzo trudne, bo ma ogromny temperament, ale to jego życie, jego droga, jego decyzja. On nie chce, żebyśmy się "nawzajem ranili", i może ma trochę racji? W końcu między nami nie ma porozumienia. On woli się onanizować i brać to na swoje sumienie, niż uprawiać seks. No cóż. Nie dziś zauważyłam, że katolicy potrafią się w różny dziwny sposób zachowywać. Jednak ciężko mi zachować spokój, bo ja go kocham i nie rozumiem "powołania do samotności" i ...w sumie obłudy. Bo tak, jest hipokrytą. Ja przynajmniej przy swoim ateizmie jestem szczera i nie muszę nikogo ani siebie oszukiwać.
Tak bardzo bym chciała się związać z ateistą i nie mieć podobnych problemów.
Pomiędzy obłudnym katolicyzmem a ateizmem chyba jest coś jeszcze?
Np szczery, nie obłudny katolicyzm. W katolicyzmie tez nie jest konieczne oszukiwanie siebie, ani innych. 
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Cz lut 01, 2007 18:30 |
|
 |
Enigma
Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46 Posty: 786
|
@ Ninielka: myślę, że Kropka ma rację. Między tymi skrajnymi postawami (obłudny katolicyzm- ateizm) może jeszcze być coś, co by i Ciebie i Twojego narzeczonego postawiło na nogi. Tzw. "złoty środek" może u Was się znajduje na poziomie zdrowej religijniści, pobożności.
Kto Wam każe leżeć plackiem w kościele, nie dotykać się aż do ślubu? Albo kto Wam każe rezygnować ze ślubu kościelnego, zainteresować się apostazją i wciskać wszytskim dookoła, że jesteście ateistami z Bożej Łaski?
Sprawa do przedyskutowania.
Jadnak, autorko tematu, odezwij się 
_________________ "Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"
|
So lut 03, 2007 20:55 |
|
 |
Enigma
Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46 Posty: 786
|
ciekawe, co się dzieje z autorką tematu. Mam nadzieję, że się nie umartwia...
_________________ "Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"
|
Wt lut 06, 2007 13:48 |
|
 |
iduodu
Dołączył(a): Pt sie 05, 2005 7:31 Posty: 555
|
Enigma napisał(a): ciekawe, co się dzieje z autorką tematu. Mam nadzieję, że się nie umartwia...
Dlaczego?
|
Wt lut 06, 2007 13:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|