Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 27, 2025 8:22



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 168 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następna strona
 "dobijanie" 
Autor Wiadomość
Post 
prof. dr med. J. Lejeune (kierownik Katedry Genetyki na Uniwersytecie im. R. Descartesa w Paryżu):
"Dzięki nadzwyczajnemu postępowi techniki wtargnęliśmy do prywatnego życia płodu [...]. Przyjęcie za pewnik faktu, że po zapłodnieniu powstała nowa istota ludzka, nie jest już sprawą upodobań czy opinii. Ludzka natura tej istoty od chwili poczęcia do starości nie jest metafizycznym twierdzeniem, z którym można się spierać, ale zwykłym faktem doświadczalnym".
(cyt. za: miesięcznik Wiedza i życie, nr 11, 1986, s. 8)

prof. dr hab. med. R. Klimek (dyrektor Instytutu Ginekologii i Położnictwa AM w Krakowie, członek Komitetu Naukowego Światowej Federacji Ginekologów, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego):
"Żywot człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia, tj. zapłodnienia, i kończy się w momencie śmierci".
(R. Klimek, F. Palowski Przyszłość i medycyna, czyli rozmowy o życiu, Państwowe Wydawnictwa Naukowe, Warszawa-Kraków 1988, s. 259

Mogłabym wkleić dużo wiecej ale nie chcę floodować... :)


Pn lis 20, 2006 23:46

Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41
Posty: 471
Post 
Przyjęcie momentu zapłodnienia jako początku życia wydaje się logiczne, moralne, niezależne od światopoglądu, zgodne ze współczesną wiedzą medyczną. Wydawałoby się - same zalety. Zastanawia mnie jednak, co się dzieje z zapodnionymi komórkami, które nie zostają zagnieżdżone w macicy na skutek np. defektu materiału genetycznego, jakiejś nieprawidłowości w pierwszej fazie rozwoju, wady macicy, itd. Czy taki nieprzyjęty przez organizm kobiety (przez naturę, przez Boga) zarodek jest początkiem nowego życia istoty ludzkiej? Jeśli tak to, umiera człowiek. Czy w takim razie rodzice są w jakimś stopniu odpowiedzialni za tę śmierć? Dalsze rozważania prowadzą do absurdalnych wniosków, że nie powinniśmy współżyć z intencją poczęcia dziecka, bo możemy być winni jego śmierci. Winni przez to, że nasze zdrowie szwankuje, że mężczyzna nosił ślipy zamiast bokserek, że mieszkamy w centrum dużego miasta a nie na wsi, itd. Jak rozwiązać ten dylemat ? :(


Wt lis 21, 2006 10:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Teresse napisał(a):
Cytuj:
Przyjęcie za pewnik faktu, że po zapłodnieniu powstała nowa istota ludzka, nie jest już sprawą upodobań czy opinii

(...)
Cytuj:
Żywot człowieka rozpoczyna się w momencie poczęcia, tj. zapłodnienia, i kończy się w momencie śmierci

(...)
Mogłabym wkleić dużo wiecej ale nie chcę floodować...


Nie chodzi o to, kiedy powstało to życie, ale czy ma być konstytucyjnie chronione, ze wszystkimi tego konsekwencjami typu "stosowanie środków wszesnoporonnych to morderstwo/ usiłowanie mordestwa".

Emil napisał(a):
Dalsze rozważania prowadzą do absurdalnych wniosków, że nie powinniśmy współżyć z intencją poczęcia dziecka, bo możemy być winni jego śmierci. Winni przez to, że nasze zdrowie szwankuje, że mężczyzna nosił ślipy zamiast bokserek, że mieszkamy w centrum dużego miasta a nie na wsi, itd. Jak rozwiązać ten dylemat ? :(


Zamknąć na parę lat do paki, to przemyśli swoje postępowanie i następnym razem będzie bardziej dbał o zdrowie, nosił bokserki, mieszkał na wsi i prowadził naturalny tryb życia (we wszystkich jego obszarach).


Wt lis 21, 2006 11:17
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 17, 2006 0:36
Posty: 1414
Post 
Emil:

Człowiek umiera jako starzec lub zygota. Jakie znaczenie ma wiek?

Efektem defektu materiału genetycznego jest także nowotwór,czy ktoś
ponosi winę?

Rodzice powinni dbać o prawidłowy rozwój dziecka w trakcie ciąży,
niestety często tak nie jest.

Twoje absurdalne wnioski nie mają końca................. tylko dla tego,
że nie mają też początku.


Wt lis 21, 2006 22:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sty 17, 2006 14:41
Posty: 471
Post 
Mark Zubek napisał(a):
Człowiek umiera jako starzec lub zygota.

Czyli jednak człowiek. Jeżeli dla Ciebie jest wszystko tak jasne i proste, to
wyjaśnij mi proszę, czym różni się śmierć dziecka będącego w fazie zygoty, od śmierci dziecka w 5, 6 czy 10 tygodniu ciąży? Pytam o naturalne poronienia.
Dlaczego ten pierwszy przypadek nie wywołuje żadnych skutków psychicznych lub moralnych, a drugi jest dla kobiet tak bardzo traumatycznym przeżyciem? Gdzie leży granica?
Jedna ze zwolenniczek aborcji, czesto pokazuje się w tv, kobieta w wieku ok 50, na głowie szopa z kręconych włosów, może ją kojarzycie - ostatnio była u Pośpieszalskiego, kiedyś powiedziała, że jeśli zarodek jest człowiekiem, to w każdej damskiej ubikacji powinna stać kapliczka. To stwierdzenie, w oczywisty sposób złośliwe, nie daje mi jednak spokoju, ma chyba jakieś ziarno prawdy.[/url]


Śr lis 22, 2006 9:54
Zobacz profil

Dołączył(a): So cze 17, 2006 0:36
Posty: 1414
Post 
Emil:

Śmierć niczym się nie rózni, jest to jedyna ziemska sprawiedliwość.

Różnice są w pochówku.
Dla jednych jest to kosz dla innych ubikacja,dla jeszcze innych
żołądek jakiegoś zwierza.
Dla jeszcze innych złote mary, lub spiżowe mauzoleum.

Prawda którą szerzą "głosicielki pogardy", świadczy że trauma jeszcze
się u nich nie zakończyła.
Jest to głos rozpaczy za zamkniętymi drzwiami,głos któremu towarzyszy
bezmyślny rechot ludzi robiących na tym interes (polityczny,medialny,
materialny itp.)

PS.
Granica o którą pytasz jest wytyczona pomiędzy miejscem w którym człowiek musi pogodzić się z tym co nieuniknione i na co nie ma wpływu, oraz tym na które (w jego mniemaniu) ma lub miał albo bedzie miał wpływ.


Śr lis 22, 2006 12:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
22 tygodniowy płód przeżył aborcję, teraz walczy o życie

tak sie zastanawiam, co musialoby sie jeszcze stac, by skłonic ludzi do przemyślenia swego stanowiska w sprawie aborcji...

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Śr mar 07, 2007 19:17
Zobacz profil
Post 
No tak, ale co byś zrobiła na miejscu tej kobiety, gdybyś się dowiedziała, że dziecko nie będzie miało żołądka? Pewnie jakby Ci ktoś opowiedział o tym, że w trakcie wojny jego koledze granat urwał połowę ciała, a ten przeżył, to dobicie go zapewne uznałabyś za akt łaski. Aczkolwiek nie wiadomo co dokładnie byś uznała, bo to nie są proste wybory. Pod Monte Cassino żołnierze sami rzucali się na granaty, by ich koledzy mogli przejść. Nie życie było dla nich najwyższą wartością - oczywiście to nie odpowiednik aborcji, ale przykład, że nie zawsze przeżycie jest najwyższą wartością. A co byś zrobiła stojąc przed następującym wyborem: możesz wydać rozkaz ostrzelania wzgórza, który zabije żołnierzy wroga, ale też 20 Twoich ludzi, ale uratuje to kilka wiosek do których wróg zmierzał. A gdybyś się dowiedziała, że nowo narodzone dzieci są chore na pewną chorobę, ale leczenie tak wiele kosztuje, że można będzie wyleczyć tylko jedno, to co? Pewnie dokonałabyś wyboru, ale nie zawsze wybory są proste.
No więc kobieta dowiedziała się, że urodzi się dziecko bez żołądka. Nie wiem, czym się kierowała. Może się wystraszyła i kierowała egoizmem. A może myślała o tym co by czekało to dziecko. W każdym razie sytuacja jest tak nadzwyczajna, że trudno oceniać co jest właściwsze.

Niektórzy zwolennicy aborcji za bardzo kierują się swym egoizmem, ale ratowanie życia bez wnikania w niuansy danej sytuacji, to przejaw jakiejś formy znieczulicy. Wyobraźmy sobie, że faktycznie rodzi się dziecko bez żołądka.

A co do wymogów "prawa naturalnego" w takich kwestiach.. Gdyby nie współczesna medycyna, to jak np. 200 lat temu zakończyło by życie dziecko pozbawione żołądka?


Śr mar 07, 2007 21:11
Post 
elka napisał(a):
22 tygodniowy płód przeżył aborcję, teraz walczy o życie

tak sie zastanawiam, co musialoby sie jeszcze stac, by skłonic ludzi do przemyślenia swego stanowiska w sprawie aborcji...


Nic wielkiego, wystarczyłby 3 dniowy zarodek który przeżył.


Śr mar 07, 2007 21:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
PTRqwerty napisał(a):
No tak, ale co byś zrobiła na miejscu tej kobiety, gdybyś się dowiedziała, że dziecko nie będzie miało żołądka? Pewnie jakby Ci ktoś opowiedział o tym, że w trakcie wojny jego koledze granat urwał połowę ciała, a ten przeżył, to dobicie go zapewne uznałabyś za akt łaski. Aczkolwiek nie wiadomo co dokładnie byś uznała, bo to nie są proste wybory. Pod Monte Cassino żołnierze sami rzucali się na granaty, by ich koledzy mogli przejść. Nie życie było dla nich najwyższą wartością - oczywiście to nie odpowiednik aborcji, ale przykład, że nie zawsze przeżycie jest najwyższą wartością. A co byś zrobiła stojąc przed następującym wyborem: możesz wydać rozkaz ostrzelania wzgórza, który zabije żołnierzy wroga, ale też 20 Twoich ludzi, ale uratuje to kilka wiosek do których wróg zmierzał. A gdybyś się dowiedziała, że nowo narodzone dzieci są chore na pewną chorobę, ale leczenie tak wiele kosztuje, że można będzie wyleczyć tylko jedno, to co? Pewnie dokonałabyś wyboru, ale nie zawsze wybory są proste.
No więc kobieta dowiedziała się, że urodzi się dziecko bez żołądka. Nie wiem, czym się kierowała. Może się wystraszyła i kierowała egoizmem. A może myślała o tym co by czekało to dziecko. W każdym razie sytuacja jest tak nadzwyczajna, że trudno oceniać co jest właściwsze.

Niektórzy zwolennicy aborcji za bardzo kierują się swym egoizmem, ale ratowanie życia bez wnikania w niuansy danej sytuacji, to przejaw jakiejś formy znieczulicy. Wyobraźmy sobie, że faktycznie rodzi się dziecko bez żołądka.

A co do wymogów "prawa naturalnego" w takich kwestiach.. Gdyby nie współczesna medycyna, to jak np. 200 lat temu zakończyło by życie dziecko pozbawione żołądka?



w życiu wybiera sie mniejsze lub większe zło - niestety - najcześciej jednak to "mniejsze" zło też niszczy człowieka...
kobieta kierowała się szlachetnymi pobudkami - nie chciala by jej dziecko cierpiało, wiec poddała sie aborcji, podczas któej jej dziecko nie cierpialo? i jak sie teraz czuje?
czy czasem w wiekszosci przypadkow, o ktorych napisales, nie chodzi o to, że w przeciwnym przypadku [gdyby nie bylo aborcji] kobieta i jej rodzina musialaby zmierzyc sie z umieraniem swojego dziecka widząc go i dotykając? musialaby zmierzyc sie z ludzką bezradności wobec niemożnosci uratowania, pomocy

a tak - "dzieki" aborcji - uniknęła tego - tylko jak sie czuje teraz? ze świadomoscią, że gdyby nie jej decyzja, dziecko by żyło?

[piszę "jej", ale uwazam, ze ten dramat obciąża wszystkich członków jej rodziny]

zawsze mnie zastanawialo, jak bardzo boimy sie śmierci i cierpienia, zwłasczza bliskich nam osob - jak bardzo to obnaża nedze naszej wiary w miłosiernego Boga - Ojca, do którego ci cierpiący ludzie zdążają...
jak bardzo chrzescijaństwo przestało kochać krzyż...
[polecam "Odpowiedź wiary" Hansa Ursa von Balthazara]

nie wiem, co sama bym zrobiła w podobnej sytuacji, ale mialabym świadomosc [dzieki równiez takim dyskusjom], ze zgadzając sie na aborcję tak naprawdę kierowałabym sie nie litością wobec malego człowieka, a litowaniem sie nad samą sobą

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Cz mar 08, 2007 8:15
Zobacz profil
Post 
Tu dochodzimy do problemu badan prenatalnych, ktore moga byc blogoslawienstwem i przeklenstwem, jak wszystko.
Moim zdanie skandaliczne jest zachowanie lekarzy, ktorzy po prostu stawiaja diagnoze i zostawiaja kobiete z jej decyzja. Nie ma zadnej pomocy w takich sytuacjach. Nikt nie powie kobiecie: jezeli to dziecko i tak musi umrzec, to niech wie, ze jest kochane, ze matka bedzie z nim az do konca i nigdy nie powie, ze musi go zabic, bo tak bedzie mniej cierpialo (?).
To jest mozliwosc dla matki, zeby do konca byc z dzieckiem, jezeli naprawde jest nieuleczalnie chore, a nie zyc ze swiadomoscia, ze zabila wlasne dziecko (obojetnie z jakich powodow). Tyle, ze ktos musialby z nia byc i jej pomoc, ale na to nie ma ani srodkich ani pomyslow. W Niemczech tez to nie dziala, ale w kazdym szpitalu jest duszpasterz (niekoniecznie ksiadz katolicki), z ktorym mozna porozmawiac w trudnych sytuacjach i ktory zna adresy, gdzie kobieta moze zwrocic sie o pomoc.
Dla wielu lekarzy aborcja jest najprostszym rozwiazaniem problemu: kobieta nie ma klopotow z chorym dzieckiem, a system opieki zdrowotnej oszczedza koszty ewentualnego leczenia.
Ale to jest ogolny problem. Wszyscy maja poglady na to co jest sluszne i (jak nasi parlamentarzysci) wymyslaja nowe przepisy jak powinno byc, ale nikt nie pomaga konkretnemu czlowiekowi. Panstwo wymysla prawo, ale co maja zrobic osoby w sytuacjach naprawde trudnych, to juz nikogo nie obchodzi. Najwazniejsze, ze przepis jest "dobry". Moim zdaniem powinno sie ograniczyc wydawanie durnych przepisow (jak ostatni pomysl "przymusowego" urlopu wychowaczego), a pieniadze przeznaczyc na konkretne rozwiazania trudnych sytuacji. Dlaczego we Francji jest tak duzo (jak na Europe) dzieci, a kobiety prawie wszystkie pracuja?


Cz mar 08, 2007 9:06

Dołączył(a): Wt lip 25, 2006 7:40
Posty: 997
Post 
elka napisał(a):
w życiu wybiera sie mniejsze lub większe zło - niestety - najcześciej jednak to "mniejsze" zło też niszczy człowieka...
kobieta kierowała się szlachetnymi pobudkami - nie chciala by jej dziecko cierpiało, wiec poddała sie aborcji, podczas któej jej dziecko nie cierpialo? i jak sie teraz czuje?

Wspaniale czyta się te pełne misji wpisy z których wynika że jedno życie jest więcej warte niz drugie.
I jak łatwo wam przychodzi poświęcanie życia matki w imię ratowania życia dziecka.
Super.

_________________
Polska jest jak twórczość Lucasa: 1980 Gwiezdne Wojny, 1981 Imperium Kontratakuje, 1989 Powrót Jedi, 1993 - 2005 Mroczne Widmo... A teraz mamy Atak Klonów... Strach myśleć o Zemście Sithów...


Cz mar 08, 2007 9:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
elka napisał(a):
22 tygodniowy płód przeżył aborcję, teraz walczy o życie

tak sie zastanawiam, co musialoby sie jeszcze stac, by skłonic ludzi do przemyślenia swego stanowiska w sprawie aborcji...


Na podobnej zasadzie, po artykule opisującym katastrofę jakiejś windy mógłbym zapytać, co jeszcze musiałoby się stać, by skłonić ludzi do chodzenia po schodach.


Cz mar 08, 2007 10:35
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58
Posty: 3890
Post 
SweetChild napisał(a):
elka napisał(a):
22 tygodniowy płód przeżył aborcję, teraz walczy o życie

tak sie zastanawiam, co musialoby sie jeszcze stac, by skłonic ludzi do przemyślenia swego stanowiska w sprawie aborcji...


Na podobnej zasadzie, po artykule opisującym katastrofę jakiejś windy mógłbym zapytać, co jeszcze musiałoby się stać, by skłonić ludzi do chodzenia po schodach.


taak, sweet, najwazniejsze, to znaleźć "dobre" porównanie :?

_________________
Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]


Cz mar 08, 2007 16:25
Zobacz profil
Post 
elka: a czy uwazasz,gdyby diagnoza byla sluszna, ze lepiej by to dziecko sie meczylo?to bylby zywy organizm czuly...i cierpialby, wytlumacz niemowlakowi cierpienie.


Cz mar 08, 2007 17:30
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 168 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL