Echhhhhhhhh....
Sens życia? Nie znam, nie widziałam baaaaaaaaardzo długo, samo życie mi się nigdy za specjalnie nie podobało! Ale wszak nie z samych wądołów się to życie składa.... Nie zawsze jest pod górkę, choć w moim przypadku zwykle jest pod górkę i z wądołami. Zastanawiałam się, czym jest szczęscie, bo w końcu każdy człowiek dąży do szczęścia, choćby się zapierał czterema, to każdy chce być szcześliwym

No i po tym długim namyśle doszłam do wniosku, że szczęscie to stan wewnętrznego spokoju, to stan, w którym człowiek żyje w zgodzie sam ze sobą i ze światem, a to czasem bardzo trudno osiągnąć, co nie znaczy, że to niemożliwe!
Czasami rzeczywistość mnie zakleszcza i czuję się jak otoczona murem z każdej strony, nie widzę wyjścia, choć wiem, że gdzieś być musi. Ślepiec... Gdy wzrok zawodzi, zdaję się na słuch, gdy cisza aż w uszach dzwoni, zdaję sie na dotyk! Kiedyś tę furtkę w końcu wymacam! Nie poddam się i już! Nie dam nikomu tej satysfakcji! Nie poddam się, jeśli nie mam siły walczyć, przeczekam, zbiorę siły i będę szukać dalej! Bo to nadzieja umiera ostatnia, a ja jej odejść nie pozwolę! To MOJE życie i ja chcę je przeżyc najlepiej, jak umiem! Walczę więc dalej i szukam nowych możliwości, racjonalizuję swój ból i strach, bo "kiedy rozum śpi budzą się upiory", a tych nie chcę w moim życiu!
Pozdrawiam
