Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr wrz 10, 2025 13:45



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8
 CHORA NA RAKA MATKA NIE ŻYJE 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Cieszę się, że zszedłeś na bardziej merytoryczny charakter polemiki.

W dalszym ciągu jednak nie wyjaśniłeś na jakiej podstawie z analizy słów:

Kobieta poświęciła siebie dla swojego dziecka. Jakże inna jest postawa od tej, którą zaprezentowała Alicja Tysiąc. Pełen szacunek dla niej.

... wyszedł ci ferwor religijny. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że nadużywasz tej retoryki gdy tylko pojawia się tematyka podmiotowości ludzkiego płodu, tak jak choćby na swoim blogu. A to nie sprzyja merytorycznej dyskusji.

I sprawa analogii obu pań. Pani Radosz dowiedziała się, że jest chora na raka dopiero w 6-tym miesiącu ciąży. Była kobietą młodą. Nie jest więc tak, że była przygotowana na śmierć. A jednak w tej nowej sytuacji (wybór między sobą, a dzieckiem) podjęła heroiczny wybór. W drugim przypadku nie ma miejsca zagrożenie życia, a problemem nie jest tylko stan emocjonalny i psychiczny w momencie gdy problem zaistniał, ale i wiele lat później gdy owa pani raczyła walczyć o odszkodowanie za to, że jej na aborcję nie pozwolono, bo nie dostrzeżono zależności przyczynowo-skutkowej między ciążą, a jej chorobą. Nie jest więc to kwestia chwilowych emocji, czy czasowych uwarunkowań psychicznych, ani zwyczajnego braku odwagi, ale głęboko zakorzenionego przeświadczenia o słuszności takiego postępowania i możliwość domagania się odszkodowania za niemożność jego dokonania.

Jednak to nie sama druga pani jest tutaj kluczem i meritum, na którym się tutaj skupiam. Jest nią raczej decyzja p. Radosz na tle pewnej medialnej burzy wokół perypetii trybunalskich p. Tysiąc, i tego, że na tym medialnym tle decyzja o poświęceniu się dla swojego dziecka jest podwójnie wartościowa. Więc nie zgadzam się z tobą, że to prosta psychika i nie ma tu miejsca na hołdy.


N maja 27, 2007 18:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 25, 2006 7:57
Posty: 506
Post 
przemo napisał(a):
W przypadku zmarłej kobiety mamy do czynienia z zawłaszczeniem jej cierpienia przez katolików i pośmiertnym pogwałceniem pamięci i szacunku. Czy ktoś z katolików tak bardzo roztkliwiających się nad poświęceniem dla dziecka i przyczynkami religijnymi wie jakiego wyznania była ta zmarła osoba i czy w ogóle była wierząca?


Z tego, co wiem, była katoliczką. Ale na pewno nie "wzorcową" (żyła w związku na "kocią łapę"), wiec na beatyfikacje raczej nie liczcie.

I dobrze - cóż bowiem zrobiła ta dzielna matka?

Zrobiła to, co jest zgodne z NATURALNYM PORZĄDKIEM RZECZY.

Nie żyjemy na ziemi wiecznie i nieśmiertelna jest tylko dusza. Dlatego naturalnym odruchem człowieka jest troska o DZIECI - naszych kontynuatorów i spadkobierców.

Z tego punktu widzenia decyzja p. Radosz (niezależnie od religijnej, lub nie, motywacji) jest decyzją GŁĘBOKO LUDZKĄ I NATURALNĄ. Owszem, heroiczną, ale naturalną.

Zwłaszcza, że p.Radosz miała mieć dopiero pierwsze dziecko - nie wystąpił więc czynnik "osierocenia pozostałych", który, choć merytorycznie nic nie zmienia, choć powoduje o wiele większe rozterki.

Gdyby p.Radosz zabiła dziecko, możliwe, że i tak leczenie by nie pomogło i by zmarła. Wtedy zamiast jednej śmierci mielibyśmy dwie.

To jest kwestia hierarchii ważności:
- DZIECKO i JEGO ŻYCIE kontra szansa - ale tylko szansa - na uratowanie własnego życia (p.Radosz)
czy
- dziecko i jego życie kontra niebezpieczeństwo utraty wątpliwej przyjemności czytania "Faktów i mitów" (p.Tysiąc).

Ale żeby to (jak i pełnię dewiacji zachowania p.Tysiac) zrozumieć, trzeba już mieć własne dzieci. Z całym szacunkiem, pryszczaty nastolatek napompowany ateistyczna propagandą nic nie wie o życiu, dzieciach i poświęceniu...

_________________
Contra negantem principia non est disputandum


Pn maja 28, 2007 9:03
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 26, 2006 13:40
Posty: 106
Post 
Piękny gest Matki Boskiej wobec Anny Radosz. Wzięła ją 11 maja, w swoim miesiącu, na dwa dni przed objwaienia Fatimskimi i postrzeleniem Ojca Świętego. Musi być bardzo święta. Syn jak dorośnie to będzie miał świętą matkę. Ciekawe. Ciekawego ma patrona jej synek - Oskara, ,,Apostoła Północy". Może nawróci Wielką Brytanię na Katolicyzm mając świętą za Matkę. Ciekaw są plany Boże.


Pn maja 28, 2007 9:07
Zobacz profil
Post 
Paschalis napisał(a):
Cieszę się, że zszedłeś na bardziej merytoryczny charakter polemiki.

W dalszym ciągu jednak nie wyjaśniłeś na jakiej podstawie z analizy słów:

Kobieta poświęciła siebie dla swojego dziecka. Jakże inna jest postawa od tej, którą zaprezentowała Alicja Tysiąc. Pełen szacunek dla niej.

... wyszedł ci ferwor religijny. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że nadużywasz tej retoryki gdy tylko pojawia się tematyka podmiotowości ludzkiego płodu, tak jak choćby na swoim blogu. A to nie sprzyja merytorycznej dyskusji.

I sprawa analogii obu pań. Pani Radosz dowiedziała się, że jest chora na raka dopiero w 6-tym miesiącu ciąży. Była kobietą młodą. Nie jest więc tak, że była przygotowana na śmierć. A jednak w tej nowej sytuacji (wybór między sobą, a dzieckiem) podjęła heroiczny wybór. W drugim przypadku nie ma miejsca zagrożenie życia, a problemem nie jest tylko stan emocjonalny i psychiczny w momencie gdy problem zaistniał, ale i wiele lat później gdy owa pani raczyła walczyć o odszkodowanie za to, że jej na aborcję nie pozwolono, bo nie dostrzeżono zależności przyczynowo-skutkowej między ciążą, a jej chorobą. Nie jest więc to kwestia chwilowych emocji, czy czasowych uwarunkowań psychicznych, ani zwyczajnego braku odwagi, ale głęboko zakorzenionego przeświadczenia o słuszności takiego postępowania i możliwość domagania się odszkodowania za niemożność jego dokonania.

Jednak to nie sama druga pani jest tutaj kluczem i meritum, na którym się tutaj skupiam. Jest nią raczej decyzja p. Radosz na tle pewnej medialnej burzy wokół perypetii trybunalskich p. Tysiąc, i tego, że na tym medialnym tle decyzja o poświęceniu się dla swojego dziecka jest podwójnie wartościowa. Więc nie zgadzam się z tobą, że to prosta psychika i nie ma tu miejsca na hołdy.


Przeczytałem Twoją krytykę mojej analogii z głęboką niechęcią. Dawno nie widziałem takiego odrzucenia opisanych faktów. Postanowiłem Ci zatem udowodnić jak głęboko się mylisz. Zdumiałem się bardzo - mylę się ja. Nie znalazłem ani jednego artykułu prezentującego ten problem w sposób przeze mnie opisany, czyli że ta kobieta już wcześniej była chora na nowotwór a teraz nastąpił nawrót. Nie wiem skąd przyjąłem, że tak właśnie było. Oparłem się na tym fakcie i ujrzałem ją jako osobę, która już raz zetknęła się osobiście z problemem przemijania. Opierając się na tej informacji poprowadziłem logiczne rozumowanie i ujrzałem Twą wypowiedź w świetle całkowicie irracjonalnym. A jednak nie miałem racji.

Ponieważ tak bardzo się tu pomyliłem, podaruję sobie w tym momencie odpowiedź na Twoją krytykę mojego wpisu na blogu. Zapewne jeszcze się nadarzy okazja.


Wt maja 29, 2007 19:43
Post 
Cytuj:
Piękny gest Matki Boskiej wobec Anny Radosz. Wzięła ją 11 maja, w swoim miesiącu, na dwa dni przed objwaienia Fatimskimi i postrzeleniem Ojca Świętego. Musi być bardzo święta. Syn jak dorośnie to będzie miał świętą matkę. Ciekawe. Ciekawego ma patrona jej synek - Oskara, ,,Apostoła Północy". Może nawróci Wielką Brytanię na Katolicyzm mając świętą za Matkę. Ciekaw są plany Boże.


:D

A ty jestes pewien że to plan Boży??
Gdyby zmarła 10 maja napisałbyś, ze Matka Boża wzięła ją 3 dni przed Objawieniami...gdyby zmarla 6 maja- 3 dni po swięcie NMP Królowej Polski, albo 1 dzień po pierwszej sobocie...

W którykolwiek dzień by zmarła- zawsza mozna to połączyć z jakimś swiętem maryjnym albo wspomnieniem liturgicznym...

Na ziemi o czyjejś świętości decyduje papież- a nie jakieś magicznopodobne obliczanki... :?


Wt maja 29, 2007 20:07
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Nie, nie, Piotrze. To ja się pomyliłem. Nigdzie przecież nie jest napisane, że rozwinięty nowotwór zaskoczył kobietę w 6-tym miesiącu ciąży. Ani, że nigdy wcześniej nie stawała między wyborem między swoim dzieckiem, a sobą. W rzeczywistości musiała już wielokrotnie podejmować taki wybór więc jej decyzja była do przewidzenia. Można wręcz powiedzieć, że była wręcz obyta i oswojona z podejmowaniem takich decyzji. W gruncie rzeczy pozostaje mi przyznać ci rację. To wszystko tylko i wyłącznie kwestia zetknięcia się z problemem przemijania.

_________________
www.onephoto.net


Wt maja 29, 2007 20:15
Zobacz profil
Post 
Odnoszę wrażenie, że nie uwierzyłeś bym mógł zauważyć błąd w swej argumentacji i to przyznać; przez co - takie wrażenie odnoszę - uznałeś to co napisałem jako ironię i w związku z tym odpowiedziałeś mi podobnie, przyznając rację mnie.
To nie była ironia. Ja naprawdę tak uważam jak napisałem.


Wt maja 29, 2007 21:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
No to rzeczywiście mnie zaskoczyłeś. Po ostatniej dyskusji ze SweetChlid'em, gdzie pojawił się zarzut, że nie rozumiem rzekomo oczywistej ironii zaczynam dostrzegać ją w zapewne zbyt wielu cudzych postach, zapewne stąd mój błąd. W takim razie idę spać i może mi prawidłowe wyczucie ironii w cudzych postach powróci. I cieszę się, że w sprawie p. Radosz doszliśmy do porozumienia. :)

_________________
www.onephoto.net


Wt maja 29, 2007 21:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 28, 2007 9:13
Posty: 545
Post Chora na raka matka nie żyje
[quote="Kamyk"]http://wiadomosci.onet.pl/1538365,11,item.html
"Dziennik Zachodni": Mieszkańcy Żarek wspólnie z proboszczem z tutejszej parafii zastanawiają się, czy matka, która będąc w zaawansowanej ciąży nie zgodziła się na chemioterapię, ponieważ chciała urodzić zdrowe dziecko, powinna zostać wyniesiona na ołtarze.
Ksiądz proboszcz Jan Wajs z parafii w Żarkach jest przekonany, że młoda matka, która bez wahania oddała życie za swoje dziecko, zasługuje na to, by ją czcić. (...)
- Będę musiał szybko sprawdzić, kto ma zainicjować procedurę kanonizacyjną, (...) W tym wypadku jest jednak poważna przeszkoda. Dotąd nie było świętej z nieślubnym dzieckiem - mówi ks. Wajs." [/quote]

Ksiądz proboszcz jest bardzo nowoczesny: kobieta żyła w wolnym związku z partnerem ale dla księdza to jest drobiazg. Myślę, że nie ma on również żadnych problemów z polskimi (i katolickimi, jak to przypisują wyznawcom Kościoła rzymsko-katolickiego) homofobiami. Vivat!

A tak gwoli rozróżnienia: chyba jest pewna subtelna różnica między [i]posiadać nieślubne dziecko[/i] a [i]trwać w grzechu[/i] (wolny związek)?


Śr maja 30, 2007 11:52
Zobacz profil
Post 
Nie przesadzajcie z ta swietościa. To rzeczywisciwe tragedia ale jak twierdza niektorzy lekarze ona miała po prostu pecha. Z niewiedzy i niwewłasciwej opieki lekarskiej wybrała samobójstwo przerywajac leczenie, podczas gdy nowoczesna medycyna i fachowcy z prawdziwego zdarzweenia potrafia i to z duzymi szansami na powodzenie prowadzić leczenie matki tak, aby nie uszkodzic płodu.


Śr maja 30, 2007 14:18
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 115 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL