| Autor |
Wiadomość |
|
Noegrus
Dołączył(a): Wt wrz 04, 2007 19:49 Posty: 111
|
SweetChild napisał(a): Kwestia definicji pojęcia "katolik".
Wszystko jest kwestią definicji, a to, że wynikają niejasności, skutkiem których są takie jak ta dyskusje, jest dlatego, iż każdy człowiek inaczej daną definicję odbiera i pojmuje. Wszystko jest względne i zależy od punktu widzenia, zaś granice danych definicji są niewyraźne (rzekłbym nawet: bardzo).
Osobiście jestem zdania, że jeśli ktoś uważa się za katolika, to niech się trzyma swojego schematu, a nie, kiedy mu wygodnie, albo najdzie go ochota, robi sobie 'dobrze'. Jeśli chce się trzymać katolicyzmu, to niech się trzyma porządnie i całym sobą reprezentuje daną postawę i jest w tym co robi konsekwentny.
|
| Pn wrz 10, 2007 17:57 |
|
|
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Noegrus napisał(a): Osobiście jestem zdania, że jeśli ktoś uważa się za katolika, to niech się trzyma swojego schematu, a nie, kiedy mu wygodnie, albo najdzie go ochota, robi sobie 'dobrze'. Jeśli chce się trzymać katolicyzmu, to niech się trzyma porządnie i całym sobą reprezentuje daną postawę i jest w tym co robi konsekwentny.
Nie chodzi o to, że coś jest niewygodne, ale że jest (w czyjejś ocenie) co najmniej bezsensowne, a czasami wręcz szkodliwe. Mogę np. czuć się Polakiem, ale nie pić wódki (załóżmy, że w jakiejś definicji jest to atrybut Polaka), bo ten akurat element uważam za szkodliwy.
Albo zapytam inaczej: czy katolik ma prawo mieć własne zdanie czy własne sumienie? A jeśli tak, co co ma zrobić w przypadku konfliktu tegoż z nauką KK?
|
| Pn wrz 10, 2007 18:58 |
|
 |
|
sveriga
Dołączył(a): So wrz 08, 2007 8:19 Posty: 33
|
jak dla mnie wiara wiąże się też z jakimiś wyrzeczeniami. Więc chyba nie ma wyjątków od przyjętych i wyznawanych wartości.
_________________ "Albowiem ilekroć nie domagam, tylekroć jestem mocny."
|
| Pn wrz 10, 2007 19:04 |
|
|
|
 |
|
Trish
Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 16:39 Posty: 6
|
SweetChild napisał(a): Poza tym, co dałoby mi przejście z KK do innego kościoła? Pewnie komfort życia w zgodzie z naukami tego kościoła, ale czy o to chodzi? A co z prawdą czy sumieniem? Czy wybierać sobie kosciół, który mi najbardziej odpowiada, czy też próbować odnaleźć prawdę w tym kościele, w którym akurat jestem?
Nie chodzi mi o to, żeby 'dobrać' sobie Kościół do swojego postępowania, tylko do swojego sumienia, do swojego pojmowania dobra. Bo jeśli ktoś uważa, że _coś_tam_ nie jest złe i mimo doszukiwania się i prób zrozumienia KK nie jest się w stanie z nim zgodzić w danej kwestii (ja tak mam jeśli chodzi o antykoncepcję - na razie sprawa mnie nie dotyczy, ale pewnie za jakiś rok czeka mnie małżeństwo  i wtedy będę mieć dylemat). I nie chcę się czuć wykluczona, chcę w pełni uczestniczyć w Eucharystii, ale nie będę mogła i to mnie trochę przeraża. Nie chcę się zmuszać do przestrzegania czegoś, czego nie rozumiem i nie jestem w stanie w swoim sumieniu uznać tego za grzech.
Mam nadzieję, że teraz lepiej widać, o co mi chodzi -> gdy sumienie + poszukiwania prawdy nie prowadzi do wniosków zgodnych z KK.
_________________ I want to believe.
|
| Wt wrz 11, 2007 7:17 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Trish napisał(a): Nie chodzi mi o to, żeby 'dobrać' sobie Kościół do swojego postępowania, tylko do swojego sumienia, do swojego pojmowania dobra. A co jeśli moje sumienie jest niewłaściwie uformowane (ewentualnie źle odczytuję wskazania sumienia), a moje pojmowanie dobra jest błędne? Jak zmienię kościół, to akceptacja z jego strony może utrudnić mi skorygowanie własnych poglądów i dojście do prawdy. Musiałbym mieć bardziej obiektywne przesłanki za tym, że w innym kościele szanse na znalezienie prawdy (poznanie Boga) są zasadniczo większe. Trish napisał(a): Bo jeśli ktoś uważa, że _coś_tam_ nie jest złe i mimo doszukiwania się i prób zrozumienia KK nie jest się w stanie z nim zgodzić w danej kwestii (ja tak mam jeśli chodzi o antykoncepcję - na razie sprawa mnie nie dotyczy, ale pewnie za jakiś rok czeka mnie małżeństwo  i wtedy będę mieć dylemat). I nie chcę się czuć wykluczona, chcę w pełni uczestniczyć w Eucharystii, ale nie będę mogła i to mnie trochę przeraża. Nie chcę się zmuszać do przestrzegania czegoś, czego nie rozumiem i nie jestem w stanie w swoim sumieniu uznać tego za grzech. Mam nadzieję, że teraz lepiej widać, o co mi chodzi -> gdy sumienie + poszukiwania prawdy nie prowadzi do wniosków zgodnych z KK.
Znam ten ból. Akurat dla mnie różne rytuały religijne nie mają aż tak wielkiego znaczenia, dlatego jestem w stanie przeboleć sankcje w postaci niepełnego uczestnictwa w Eucharystii. A w przypadku wyższej konieczności zazwyczaj udaje się znaleźć spowiednika, który udzieli rozgrzeszenia.
|
| Wt wrz 11, 2007 9:52 |
|
|
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|