Historia Waszej religijności
Historia Waszej religijności
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
A ja widzę pewne minimalne niedociągnięcie - czy to, że zostałem ochrzczony, przystąpiłem do określonych sakramentów, ale cały czas pozostawiano mi wolny wybór, można określić jako wychowanie w danej religii?
Crosis
|
Pt wrz 29, 2006 16:19 |
|
|
|
 |
kfiatooshka
Dołączył(a): So lis 11, 2006 16:14 Posty: 7
|
Wybrałam odpowiedź:
"Byłem wychowany bez religii, ale obecnie uważam się za osobę wierzącą"
- To niesamowita łaska. Czasem wydaje mi się, że naprawdę prościej jest uwierzyć i zaufać Bogu kiedy wychowuje się bez religii w domu, nie ma jakiś stereotypów, ani szansy na to by się zrazić do religii, do Boga. Pod warunkiem, ze spotka się w końcu na swej drodze ludzi, którzy powiedzą ci Kim jest Bóg - ja miałam to szczęście. 
|
So maja 05, 2007 20:42 |
|
 |
Lubuszka
Dołączył(a): Pn wrz 24, 2007 19:22 Posty: 6
|
Moi rodzice nie byli wierzącymi, ale uważały się prawoslawnymy. A ja najpierw rosłam również nie wierzy. Ale potem naszła wiarę w Boga. Teraz ja chadzam â kościół.
|
Pn wrz 24, 2007 22:05 |
|
|
|
 |
absalona1
Dołączył(a): N lip 01, 2007 16:51 Posty: 14
|
Zaznaczylam ostatnia odpowiedz, moja mama wychowywala mnie w wierze katolickiej a tata byl niewierzacy. Odwrocilam sie od wiary dosc dawno , przez wiele zylam calkowicie bez Boga. Kilka lat temu wpadla mi przypadkiem w rece ksiazka ksiadza Malinskiego i tam przeczytalam ,ze komus kto odszedl od Boga bardzo trudno znowu uwierzyc, musi na kogos takiego splynac laska Panska. Zrozumialam wtedy ,ze utracilam cos bardzo cennego, wierzac w Boga,zyjac wedlug jego przykazan czulam sie szczesliwsza. To chyba byl poczatek mojego powrotu, dzis moge powiedziec ,ze jestem wierzaca.
|
So wrz 29, 2007 23:29 |
|
 |
zszywacz
Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 21:55 Posty: 409
|
Crosis napisał(a): A ja widzę pewne minimalne niedociągnięcie - czy to, że zostałem ochrzczony, przystąpiłem do określonych sakramentów, ale cały czas pozostawiano mi wolny wybór, można określić jako wychowanie w danej religii?
Crosis
Identyczna sytuacja, więc na razie wstrzymuję się od głosu.
_________________ I recognise...
Myself in every stranger's eyes
|
N wrz 30, 2007 9:56 |
|
|
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Wychowałem się w tradycyjnie katolickiej rodzinie. Mama uczyła mnie modlić jako malucha, chodziliśmy do kościoła. Ojciec - nie, tylko na komunię czy bierzmowanie.
W początku podstawówki przyszedł kryzys - z pół roku omijałem kościół szerokim łukiem, nie modliłem się itp. Po czym sam doszedłem do wniosku, że chcę wierzyć w Boga, chce się modlić - że chcę, aby mój katolicyzm był faktyczny,a nie tylko z metryczki wynikający.
Jeśli ktoś chodzi do kościoła z przyzwyczajenia - to prawie na pewno kiedyś przyjdzie moment, gdy zada sobie pytanie, przy jakimś kryzysie czy problemie: co ja tu robię? po co?
Do wiary trzeba dorosnąć. Dojść do niej, samemu. Początek może dać rodzina, wychowanie katolickie - ale do Boga trzeba dojść samemu. Nikt za ciebie tego nie zrobi.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
N wrz 30, 2007 14:27 |
|
 |
MK
Dołączył(a): Wt sie 23, 2005 12:43 Posty: 51
|
U mnie było ciekawie... Wychowany w rodzicie "wierzącej, nie praktykującej", rodzice nie posyłali mnie do kościoła (poza tym pracowali w niedziele, nie mieli nawet kiedy ze mną pójść), kilka razy wysłali mnie z sąsiadami ale marudziłem ,że do kościoła daleko ,a i nudno tam. I tyle było chodzenia... Była pierwsza spowiedź przy 1-szej Komunii... na wiele lat ostatnia. W wieku 11 lat zaczeła się zbiórka na budowe nowego kościoła, tuż pod moim blokiem (aby dowcipnie określić odległość można powiedzieć ,że wychodząc na balkon jestem bliżej ołtarza niż niektórzy na Mszy  ) ja byłem bardzo przeciw bo myślałem ,że rodzice będą mnie wysyłać do kościoła, ale gdy miałem 12 lat kościół (właściwie kaplica) staną ,a rodzice nic mi nie mówili więc było ok. I po kilku latach zaczełem chodzić do kościoła. Dlaczego? Po co? Nie mam zielonego pojęcia  Wiem ,że na początku czułem się jakby "ktoś" mi kazał (tyle ,ze nikogo takie nie było), chodziłem mimo ,że Msza mnie nudziła i nie miałem pojęcia co tam się dzieje. Po ok. roku-dwóch poszedłem pierwszy raz po wielu latach do spowiedzi. Po co? Niewiem, wiem ,że musiałem.
Skończyłem gimnazjum, byłem tak wkurzony na swoją klasę ,że miałem gdzieś wybór LO, rodzice mi różne licea ale ja mówilem "nie", aż mi zaproponowali pewne LO o którym nic nie wiedziałem, gdzie jest, jakie jest, nic! Ale poczułem ,że to to, złożyłem tyko tam papiery (okazało się potem ,że było to LO katolickie). Spędziłem tam 3 najlepsze lata życia, i zaczynałem powoli coraz głębiej wierzyć aż na 2-gim roku zechciałem iść do seminarium. Pomine tu pasmo cudów i nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności które doprowadziły do tego ,że do seminarium jednak poszedłem, powiem tylko ,że Panu Bogu wypominałem ,że troche zbyt dobitnie działa
Śmieszna sprawa ale pierwszym ks. z którym gadałem (nie licząc ks. katechetów na religii) był rektor przyjmujący mnie do seminarium
Przy składaniu papierów zadano mi pytanie: po co idziesz do seminarium? I kurde nie wiedziałem. Teraz już wiem, pierwszy rok był po to abym zaczął prawdziwie wierzyć, niewielu idzie z takich pobudek ale u mnie chyba tak jednak było. Ten rok dał mi dużo, nauczyłem się w co wierze (nie z wykladów, ale z praktyk duchowych), zobaczyłem jak działa kościół, pojeździłem na Oazy (pierwsze moje spotkanie z takimi grupami) i teraz dopiero zachciałem być księdzem. Lepiej późno niż wcale
Jak tak na to patrze to dziwnie ale zdecydowanie mnie Pan Bóg prowadzi 
_________________ Internet się zmienia, nadchodzi Muczacza
|
Wt paź 02, 2007 18:00 |
|
 |
Rojza Genendel
Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46 Posty: 2030
|
Cóż, wychowałam się w katolickiej rodzinie, ochrzczono mnie i wysłano do pierwszej komunii. Później religia katolicka przestała być mi bliska. 12 lat temu, tuż przed bierzmowaniem zerwałam ostatnie więzy łączące mnie z tą religią.
_________________ Jestem panteistką. "Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną." (Carl Sagan)
|
Wt paź 02, 2007 18:06 |
|
 |
Renata_ZG
Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15 Posty: 312
|
myślę, że wszystkie kolejne dziwne przypadki, które mnie spotkały w życiu wynikają z mojego marzenia: kiedyś po spotkaniach ze świadkami Jehowa wpadłam w panikę, że może te wszystkie religie to lipa i pamiętam jak dziś, że wtedy bardzo zapragnęłam, aby On istniał, chyba niczego już tak gorąco nie pragnęłam w życiu, jak wtedy. Pomyślałam wtedy, że jeśli kiedyś ktoś mi udowodni, że On nie istnieje, to będzie to najgorszy dzień w moim życiu.
nie chce zdradzać szczegółów, ale w życiu zdarzyło mi się kilka dziwnych rzeczy. Nie lubię się modlić dla zasady, ale kilka razy w życiu się pomodliłam. Zauważyłam, że po intensywnym wierzganiu nogami, wędrowaniu własnymi ścieżkami, kiedy czułam, że sytuacja zapętla się mi na szyi, i w pewnym momencie przyznaniu, że sama nie dam rady, ale z jednoczesnym szczerym poczuciem, że dostosuję się do wszelkiej formy pomocy udzielonej przez Boga , wszystkie moje modlitwy zostały wysłuchane.
Pewnie trochę naciągam, ale to tak z przymrużeniem oka:
zawsze miałam problemy z regulacją cyklu miesiączkowego i stosowałam czasami antykoncepcję. Obecnie absolutnie nie mogę pozwolić sobie na trzecie dziecko (nie z powodów finansowych czy lokalowych), ale postanowiłam przynajmniej spróbować rozwiązać problem zgodnie z nauczaniem KRK, wiedząc, że dużo ryzykuję. I wiecie co, wyregulowało mi się 
|
Śr paź 03, 2007 10:22 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A ja byłem wychowywany w rodzinie katolickiej i praktykującej ale bardzo szybko stracilem wiare  dokosciola chodizlem bo rodizce kazali i buntowalem sie  modlitwa? jak mi sie przypomnialo i to na odczepnego ..dzis jest inaczej pare miesiecy temu poczytalem o św Pio i nie wiedząc czemu zaczełem chodizc do spowiedzi i prawdziwe przezywac msze św ...mysle tez ze wpływ na to mial lęk i strach przed smiercią i codzienna myśl o zbawieniu i niebie ...pozdr
|
Śr paź 03, 2007 12:08 |
|
 |
Renata_ZG
Dołączył(a): So mar 24, 2007 11:15 Posty: 312
|
Cytuj: I wiecie co, wyregulowało mi się
dodam tylko, że samo, bez pomocy lekarza endokrynologa oczywiście 
|
Śr paź 03, 2007 13:33 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|