Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 2:56



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 732 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28 ... 49  Następna strona
 Buddyzm a chrześcijaństwo 
Autor Wiadomość
Post 
a pytałem o to bo ciekawi mnie to
znaczy.... różnią się drogi bo cele różne


Pn paź 22, 2007 8:05

Dołączył(a): Pn paź 04, 2004 11:49
Posty: 674
Post 
outsider napisał(a):
że jest tylko jedna ścieżka, wąska i dla nielicznych...

Kolega Świadek J.?

_________________
We scare, because we care


Pn paź 22, 2007 9:54
Zobacz profil
Post 
a... nie


Pn paź 22, 2007 10:20

Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12
Posty: 167
Post 
outsider napisał(a):
jesli jest tyle drog - to znaczy ze te drogi sa tym samym?

ja bym to opisał tak są to drogi w kierunku jednego punktu lub zbliżonego punktu (w mahajanie idealem jest bhodisattva w therravadzie nie ma czegoś takiego... o ile się orientuje) czasem te drogi się schodzą(siedzenie w kwiecie lotosu, śpiewanie sutry serca), czasem idą dość szeroko (w zen np niema praktyk tantrycznych które są w tradycjach tybetańskich czy kilku innych) dodaj do tego jeszcze że wychodzimy każdy z innego punktu(nazse indywidualne doświadczenia jako ludzi, nasze nawyki, ego itd) i masz pełny obraz różnorodności... ;) (jestem początkującym więc ktoś bardziej doświadczony lepiej to opisze...)


Śr paź 24, 2007 22:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
filippiarz napisał(a):
Nic, co się rozróżnia, nie jest tym samym.

Jenakże to samo, może mieć różne formy.

Np. woda, lód, para /wodna/

filippiarz napisał(a):
(w mahajanie idealem jest bhodisattva w therravadzie nie ma czegoś takiego... o ile się orientuje)

Proponuję zapoznać się z terminem Bohisatta.

Pozdrawiam
/M


So paź 27, 2007 18:33
Zobacz profil
Post 
W jednym z artykulow ks. M. Dziewieckiego znalazlam taka wypowiedz odnoszaca sie do mody na buddyzm.

"Popatrzmy na typowy obecnie przykład zastępowania duchowości jej namiastką. Coraz częściej spotykam się ludzi, którzy opowiadają mi, że zachwycili się buddyzmem i dlatego odeszli od Kościoła. Takim ludziom stawiam podstawowe pytanie: co was zachwyciło w buddyzmie? Wszyscy odpowiadają podobnie i stwierdzają, że zachwyciła ich duchowość buddyjska, która kieruje się zasadą: nie zadawaj nikomu cierpienia - ani ludziom, ani zwierzętom, ani roślinom. Wręcz zaszokowani są ci ludzie, gdy pomagam im krytycznie myśleć i odkryć naiwność „duchowości” buddyjskiej. Po pierwsze, jest utopią przekonanie, że człowiek jest w stanie nie zadawać nikomu i niczemu cierpienia. W realiach ziemskich jest to po prostu niemożliwe. A każda utopia jest bardzo niebezpieczna. Najbardziej niebezpieczne i destrukcyjne są piękne i wzruszające utopie (do tego typu utopii należał klasyczny marksizm).

Po drugie, buddyzm zakłada, że cierpienie jest największym nieszczęściem. Tymczasem cierpienie jest cenną informacją, która pomaga człowiekowi odróżniać te zachowania, które go rozwijają, od tych zachowań, które go krzywdzą. Cierpienie pomaga też odróżniać prawdę od ideologicznych fikcji, bo w świecie iluzji jedyne, co pozostaje prawdziwe, to cierpienie. Człowiek zwykle najbardziej dojrzewa duchowo i uczy się sztuki życia właśnie przez cierpienie, które sam sobie zadaje lub które zadają mu inni ludzie. To cierpienie sprawiło, że syn marnotrawny zastanowił się i stał się synem powracającym. To cierpienie zadawane nam przez innych sprawia, że zaczynamy odróżniać miłość od naiwności i uczymy stanowczo bronić się przed krzywdą, bo to jedyna droga obrony przed cierpieniem.

Po trzecie, chrześcijaństwo proponuje znacznie większy ideał niż powstrzymywanie się od zadawania cierpienia. Uczy nas, by kochać, czyli przyjmować z miłością i prawdą samych siebie oraz innych ludzi. A kochać to znacznie więcej niż nie zadawać cierpienia. Miłość jest nie tylko znacznie większym ideałem niż unikanie cierpienia, ale też okazuje się ideałem możliwym do osiągnięcia. Na ogół wszyscy zgadzamy się, że są tacy ludzie, którzy potrafią kochać, a nie jedynie nie zadawać cierpienia. Czytelnym przykładem w tym względzie jest Jan Paweł II i Matka Teresa z Kalkuty.

Buddyzm jest systemem, który nie respektuje zasady niesprzeczności, gdyż traktuje indywidualne istnienie człowieka jako iluzję jego nieoświeconego umysłu. W konsekwencji buddyjskim ideałem staje się nirwana, czyli zupełne zobojętnienie na własne życie i na własny los. Taka postawa jest w rzeczywistości najbardziej skrajną formą rozpaczy. Innym irracjonalnym aspektem buddyzmu jest traktowanie jako ideału Buddy, który opuścił żonę i synka. Gdy pytam się jego wyznawców, czy zamierzają naśladować tę postawę Buddy, wtedy stanowczo zaprzeczają. Ideałem staje się zatem nie naśladowanie ideału. W konsekwencji buddyści uciekają nie tylko od życia, ale również od tego, co stanowi istotę duchowości. System ten zniechęca do szukania obiektywnej prawdy i odkrywania przez człowieka jego własnej tajemnicy. Medytacja buddyjska jest bardziej skupianiem się człowieka nad własnym oddechem czy biciem serca niż nad analizą sensu własnego istnienia czy uczeniem się sztuki życia tu i teraz.

Gdy dany człowiek jest pusty duchowo lub gdy rozwija on jedynie namiastkę duchowości, wtedy nie jest w stanie zająć dojrzałej postawy wobec siebie i otaczającej go rzeczywistości. Nie potrafi w sposób świadomy i odpowiedzialny kierować swoim życiem. Nie ma świadomości i wolności bez duchowości. Człowiek nie jest przecież w stanie odpowiedzialnie kierować sobą i swoim życiem dopóki nie wie, kim jest i po co żyje. Człowiek pozbawiony duchowości to ktoś z definicji uzależniony od którejś ze swoich sfer cząstkowych albo od nacisków płynących ze środowiska zewnętrznego. To człowiek, który funkcjonuje jak małe dziecko, a zatem w oparciu o spontaniczne i nieświadome reakcje na bodźce, które oddziałują na niego w danym momencie">


N lis 18, 2007 15:46

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Lucyna napisał(a):
Po pierwsze, jest utopią przekonanie, że człowiek jest w stanie nie zadawać nikomu i niczemu cierpienia. W realiach ziemskich jest to po prostu niemożliwe.

Jak najbardziej jest możliwe nie zadawać intencjonalnie (tzn. wtedy gdy zadajemy cierpienie dla samego cierpienia) lub w wyniku złej woli cierpienia innym istotom (i do tego dąży się w buddyzmie) - natomiast są sytuacje gdy cierpienie drugiej osoby jest efektem naszego działania wynikającego z dobrej woli - np. jesteśmy żonaci i odrzucamy zaloty innej kobiety, w wyniku czego ona cierpi.
Lucyna napisał(a):
A każda utopia jest bardzo niebezpieczna. Najbardziej niebezpieczne i destrukcyjne są piękne i wzruszające utopie (do tego typu utopii należał klasyczny marksizm).

Jak chrześcijańskie niebo, gdzie lew będzie się pasł z barankiem? :roll:
Lucyna napisał(a):
Po drugie, buddyzm zakłada, że cierpienie jest największym nieszczęściem.

Cierpienie i szczęście stoją po dwóch biegunach stanu umysłu. Jeśli Twój umysł jest w stanie cierpienia, nie doświadczasz szczęścia. Jeśli jesteś w stanie szczęścia, nie ma w Twoim umyśle cierpienia.
Lucyna napisał(a):
Tymczasem cierpienie jest cenną informacją, która pomaga człowiekowi odróżniać te zachowania, które go rozwijają, od tych zachowań, które go krzywdzą.

Czasami, nie zawsze.
Lucyna napisał(a):
Człowiek zwykle najbardziej dojrzewa duchowo i uczy się sztuki życia właśnie przez cierpienie, które sam sobie zadaje lub które zadają mu inni ludzie.

Bo cierpienie go motywuje. Dlatego ludzie mają większe szanse na osiągnięcie Oświecenia niż Bogowie.
Lucyna napisał(a):
To cierpienie zadawane nam przez innych sprawia, że zaczynamy odróżniać miłość od naiwności i uczymy stanowczo bronić się przed krzywdą, bo to jedyna droga obrony przed cierpieniem.

Trochę wewnętrznie niespójne jest to zdanie - z jednej strony ceni cierpienie jako impuls, a z drugiej przedstawia je jako coś, przed czym należy się chronić.
Lucyna napisał(a):
Po trzecie, chrześcijaństwo proponuje znacznie większy ideał niż powstrzymywanie się od zadawania cierpienia. Uczy nas, by kochać, czyli przyjmować z miłością i prawdą samych siebie oraz innych ludzi.

Buddyzm też. Bodhisattwa - który jest ideałem do którego dąży się w buddyzmie Mahajany - kocha wszystkie istoty jak swoje własne najukochańsze dzieci. I nie tylko ludzi, ale i bogów, demony, zwierzęta, głodne duchy i istoty cierpiące w piekłach.
Coś słabo ten ksiądz zna buddyzm, skoro nie słyszał o miłującej dobroci i umyśle oświecenia (Bodhiczitcie).
Lucyna napisał(a):
Buddyzm jest systemem, który nie respektuje zasady niesprzeczności, gdyż traktuje indywidualne istnienie człowieka jako iluzję jego nieoświeconego umysłu. W konsekwencji buddyjskim ideałem staje się nirwana, czyli zupełne zobojętnienie na własne życie i na własny los.

Tak - bo wtedy działasz tylko z myślą o innych. To jest ideał bodhisattwy.
Lucyna napisał(a):
Innym irracjonalnym aspektem buddyzmu jest traktowanie jako ideału Buddy, który opuścił żonę i synka.

To podobnie jak z wojną. Mężczyzna widzi nadchodzącą wrogą armię, która wyrządzi jego rodzinie i wszystkim ludziom ogromną krzywdę, więc zostawia żonę oraz dziecko i idzie walczyć. Zresztą potem syn Buddy Siakjamuniego został jego uczniem - Budda nie zapomniał o nim. On nie olał swojej rodziny - odszedł na poszukiwania m.in. dla nich.
Lucyna napisał(a):
Gdy pytam się jego wyznawców, czy zamierzają naśladować tę postawę Buddy, wtedy stanowczo zaprzeczają.

Bo nie dla każdego jest to konieczne. Książę Gautama nie miał w swoim pałacu warunków do praktyki, pamiętaj o tym, że wszyscy go od dzieciństwa okłamywali. My zaś możemy praktykować bez konfliktu z życiem prywatnym i nauczyciele buddyjscy zalecają aby nie wykonywać praktyki kosztem obowiązków.
Lucyna napisał(a):
System ten zniechęca do szukania obiektywnej prawdy i odkrywania przez człowieka jego własnej tajemnicy.

Wręcz przeciwnie - po prostu ta ostateczna prawda, Oświecenie, jest niewyrażalna i do każdego człowieka pasuje inna droga.
Lucyna napisał(a):
Medytacja buddyjska jest bardziej skupianiem się człowieka nad własnym oddechem czy biciem serca niż nad analizą sensu własnego istnienia czy uczeniem się sztuki życia tu i teraz.

Ten pogląd jest wynikiem ignorancji ksiedza Dziewieckiego. Medytacja jest jak najbardziej uczeniem się bycia tu i teraz. Na intelektualną analizę sensu własnego istnienia też jest miejsce i czas w buddyzmie, praktykuje się to obok medytacji.

Proszę odnieś się do powyższej odpowiedzi, Lucyno. Pokaż, że nie tylko wkleiłaś tekst ks. M. Dziewieckiego, ale i zrozumiałaś go oraz potrafisz uzasadnić jako swój własny pogląd.


N lis 18, 2007 16:22
Zobacz profil
Post 
Zen,
Twoje podsumowanie wypowiedzi w stylu " Pokaż, że nie tylko wkleiłaś tekst ks. M. Dziewieckiego, ale i zrozumiałaś go oraz potrafisz uzasadnić jako swój własny pogląd"
nie za bardzo jest zacheta do dyskusji z Toba, gdyz z gory cos mi nakazujesz, a ja nie mam zamiaru tego udawadniac gdyz jest to dziecinada.


N lis 18, 2007 16:34

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
No jasne, nie pierwszy raz wklejasz czyjś tekst, a potem się wycofujesz. Dokładnie z tego powodu to napisałem. No ale jak chcesz po raz n-ty zastosować strategię "wklejam cytat i już mnie nie ma" to droga wolna. Tylko, że to jest właśnie dziecinada.


N lis 18, 2007 17:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
Lucyna napisał(a):
Coraz częściej spotykam się ludzi, którzy opowiadają mi, że zachwycili się buddyzmem i dlatego odeszli od Kościoła. Takim ludziom stawiam podstawowe pytanie: co was zachwyciło w buddyzmie?

Ja przystąpiłem do apostazji ze względu na to, że zachwyciłem Jezusem - powiedzmy, że byłem wtedy kimś w rodzaju protestanta :)
O buddyzmie nic jeszcze nie wiedziałem.
W sumie to nadal jestem zachwycony Jezusem - jest to wspaniały bodhisattwa i syn Boga. Boga też lubię, lubię wszystkich Bogów, choć ludzie dziwne rzeczy o nich czasem mówią... Że niby źli, fałszywi... Dzięki buddyzmowi wiem, że Bogowie chcą dobrzy i mądrzy :)

Chodzę do kościoła częściej niż gdy byłem katolikiem, a także zacząłem się częściej modlić... Wygląda, na to, że jestem lepszym katolikiem będąc buddystą, niż byłem jako chrześcijanin ;-)

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


N lis 18, 2007 17:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
filippiarz napisał(a):
W sumie to nadal jestem zachwycony Jezusem - jest to wspaniały bodhisattwa)

Dlaczego uważasz, że Jezus to bodhisattwa? Ja się z tym nie zgadzam. Jezus był człowiekiem pełnym dobroci, ale moim zdaniem nie można o nim powiedzieć, że był głoszącym Dharmę bodhisattwą.


N lis 18, 2007 17:18
Zobacz profil
Post 
Zen, masz wielka latwosc w ocenianiu czyis kompetencji, znasz tez powody jakimi sie ktos kieruje (chyba jestes jasnowidzem).

Twoje przeczucia co do innych osob (bo to tylko przeczucia) nie zawsze sa zgodne.
Uwazasz, ze jest tak jak myslisz, i jezeli ktos jasno nie udowodni Ci, ze sie mylisz, wydaje Cie sie, ze znasz prawde. Ja np. nie mam zamiaru Ci udowadniac, ze zrozumialam tekst, ktory wkleilam. Bo to jest dziecinada.

Przeczytales kilka ksiazek na temat buddyzmu, poszedles na kilka wykladow, nawlekles paciorki na sznurek i wydaje Cie sie, ze jestes buddysta, ktory rozumie doglebnkie te filozofie.
Smiem twierdzic, iz ks. M.Dziewiecki wie wiecej o buddyzmie, niz Ty swiezo upieczony buddysta, o chrzescijanstwie.
Mam prawo tak twierdzic, nieprawdaz?


N lis 18, 2007 17:42

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Lucyna napisał(a):
Ja np. nie mam zamiaru Ci udowadniac, ze zrozumialam tekst, ktory wkleilam.

Ok, to podejmij dyskusję - bo rzucić błotem i uciec jest najłatwiej.
Lucyna napisał(a):
Przeczytales kilka ksiazek na temat buddyzmu, poszedles na kilka wykladow, nawlekles paciorki na sznurek i wydaje Cie sie, ze jestes buddysta, ktory rozumie doglebnkie te filozofie.

Dogłębnie buddyzm rozumieją tylko istoty oświecone, a ja się za taką osobę nie uważam. Niemniej potrafię zauważyć w jaki sposób wypowiedź tego księdza stoi w sprzeczności z nauką buddyjską, którą słyszę od choćby mojego nauczyciela - Czcigodnego Kanzena.
Lucyna napisał(a):
Smiem twierdzic, iz ks. M.Dziewiecki wie wiecej o buddyzmie, niz Ty swiezo upieczony buddysta, o chrzescijanstwie.
Mam prawo tak twierdzic, nieprawdaz?

Masz, możesz nawet twierdzić, że J.Ś. Benedykt XVI wie więcej o buddyzmie niż J.Ś. Dalajlama. Masz prawo twierdzić różne rzeczy, ale sęk w tym na czym je opierasz. Ja byłem chrześcijaninem przez kilkanaście lat i to nie letnim olewającym, ale praktykującym i zgłębiającym tą religię, a jakie doświadczenia z buddyzmem ma ks. Marek Dziewiecki? Bo na bycie buddystą na pewno nie poświęcił więcej czasu niż ja na bycie chrześcijaninem. Jedyne informacje jakie znalazłem o tym księdzu to:
ks. Marek Dziewiecki jest duszpasterzem i psychologiem, adiunktem Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Krajowy duszpasterz powołań i wicedyrektor Europejskiego Centrum Powołań. W 2003 r. odznaczony medalem Komisji Edukacji Narodowej. Dyrektor radomskiego telefonu zaufania „Linia Braterskich Serc”. Autor wielu książek i artykułów z zakresu psychologii wychowania, psychologii zdrowia oraz terapii i profilaktyki uzależnień.
Nie widzę tam nic co by sugerowało, że ów ksiądz ma jakąś ponadprzeciętną wiedzę o buddyzmie. Na czym więc opierasz swoje przekonanie, że ów ksiądz ma większą wiedzę o buddyzmie niż ja o chrześcijaństwie?
A zresztą - to kwestia drugorzędna. Przede wszystkim odnieś się proszę do mojej odpowiedzi na post ks. Dziewieckiego.


N lis 18, 2007 18:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
Zencognito napisał(a):
filippiarz napisał(a):
W sumie to nadal jestem zachwycony Jezusem - jest to wspaniały bodhisattwa)
Dlaczego uważasz, że Jezus to bodhisattwa? Ja się z tym nie zgadzam. Jezus był człowiekiem pełnym dobroci, ale moim zdaniem nie można o nim powiedzieć, że był głoszącym Dharmę bodhisattwą.

Bo pasuje mi do definicji i nie znam żadnego bodhisattwy. Także mogę powiedzieć, że głosił Dharmę, bo dzięki Jezusowi trafiłem do buddyzmu - zauważyłem podobieństwa i się wgłębiłem... :)
Ale bodhisattwa to tylko pewna szufladka, szufladka do której nie przywiązuję zbytniego znaczenia. Chyba coś w rodzaju uznania tym wyrażam.

Lucyna napisał(a):
W jednym z artykulow ks. M. Dziewieckiego znalazlam taka wypowiedz odnoszaca sie do mody na buddyzm.

Łojojojojoj!... Się wczytałem...
Nigdy w życiu nie chciałbym być buddystą, gdyby buddyzm był taki, jak przedstawia to ks. M. D.!
Na szczęście buddyzm taki nie jest :)

Ale zgadzam się z nazwaniem zagadnienia - moda i fascynacja nie powinny być drogą wyboru żadnej religii, czy tej opartej o Buddę, czy tej opartej o Jezusa, ani żadnej innej.

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


N lis 18, 2007 18:08
Zobacz profil
Post 
o............
ruszyło się
a zadałem tyle pytań a dyżurni buddyści jakos nie odpowiedzieli
co jest słabiaki???????????
co to za odpowiedzi w stylu...
buddyzm mogą zrozumiec tylko istoty oświecone????????
odpowiedziałbym, że chrześcijaństwo moga zrozumiec chrześcijanie więc niech się zenki nie wypowiadaja bo pojęcia nie mają
ale tak nie powiem tylko zapytam
jakie kur........ istoty?
człowieku jestes tylko formną niebytu
niczym sie nie roznisz od myszy czy slimaka
to tylko forma tego co nie jest istotą ;)
bo ten wasz umysł ta energia nie ma żadnych wartości ontycznych
no chyba ze ma
ale jakos nikt mi nie odpowiedzial
nie ma bytu no nie - wiec i wy cienkie bolki nie jestescie zadnymi istotami - oswieconymi czy nieoswieconymi
tylko formami jestescie czegos o czym nie wiecie
no bo czego jestescie formami?
no skoro juz takie formy przybraliscie to przeciez nie zapytam slimaka tylko musze was
no wiec czego?
tylko bez tej waszej buddyjskiej dogmatyki - wescie raz zastosujcie miare jaka prubójecie mierzyc chrzescijan :D
no juz to widze :D
no zenki do dzieła
a.... nazywanie pana jezusa bhota...
czymśtam tylko może pojśc plazem na ..... katolickim otwartym forum


N lis 18, 2007 22:19
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 732 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28 ... 49  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL