jak sie Katecheta odnosi do Ucznia, a Uczeń do Katechety
Autor |
Wiadomość |
Pharisee
Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:22 Posty: 600
|
jak sie Katecheta odnosi do Ucznia, a Uczeń do Katechety
każdy robi po swojemu ale czy właściwie to trudno określić.
ciekawe co na ten temat Katecheta powiedziec może i jak wygląda współpraca katechety z uczniami.
|
Pn maja 19, 2003 11:53 |
|
|
|
|
Skaja
Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:37 Posty: 883
|
Jest takie przysłowie donoszace się nie tylko do kstechetów ale ogólnie nauczycieli : "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"
_________________
d(~_~)b Psałterz wrześniowy
www.polskastacja.pl
|
Pn maja 19, 2003 11:59 |
|
|
Pharisee
Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:22 Posty: 600
|
Skaju przytsłowia i cytaty rózne mają sens prawdziwy ale czy zawsze się sprawdzaja to też zależy od każdegoo z osobna.
|
Pn maja 19, 2003 12:27 |
|
|
|
|
Skaja
Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:37 Posty: 883
|
Sprawdzają sie... w kwestji nauczyciel - uczeń TAK!
_________________
d(~_~)b Psałterz wrześniowy
www.polskastacja.pl
|
Pn maja 19, 2003 12:43 |
|
|
Marti
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 18:38 Posty: 9
|
"jak wygląda współpraca katechety z uczniami"
Skaja, mogę tylko odpowiedzieć z własnego doświadczenia. To wszystko różnie się układa, zresztą chyba sama o tym wiesz. To zalezy od wielu czynników, ale m.in. od osobowości katechety.
Z własnego doświadczenia powiem tylko tyle: uczę 6 klas gimnazjalnych i do każdej klasy mam indywidualne podejście, każda klasa jest inna, ma swojego ducha, z którym trzeba współpracować. Jeśli to się uda uchwycić to wpółpraca w obydwie strony może być ciekawa i owocna.
Oczywiście w tej współpracy muszą być zachowane pewne kryteria, pewne normy i wiadomne, że katecheta nie może sobie pozwolić na zachowania. To co ja uważam w mojej pracy za najważniesze to słuchanie ucznia i to każdego, tego geniusza jak i tego z którym są wieczne problemy wychowawcze jak i edukacyjne. Jeżeli katecheta słucha uważnie to następstwem tego będą podejmowane przez niego działania. Uczeń widząc zainteresowanie sobą i swoimi problemami będzie współpracował z katechetą.
I tak to właśnie się kręci.
Pozdrawiam
|
Wt maja 20, 2003 20:19 |
|
|
|
|
zielona_mrowka
Dołączył(a): Pt maja 16, 2003 21:19 Posty: 5389
|
Ja tam jeszcze to powiedzenie znam w innej formie: "Jak Kuba Bogu, jak Bog Kubanczykom" i niestety taka zaleznosc tez ma miejsce w szkole Zgadzam sie z Marti - dobry katecheta (albo nauczyciel) to taki, ktory slucha ucznia, interesuje sie nim, wtedy nawiazuje sie ta cienka nic przyjazni na linii nauczyciel-uczen
Pozdrawiam was
_________________ Nie nam, Panie, nie nam, lecz Twemu imieniu daj chwałę za łaskę i wierność Twoją...
Użytkownik rzadko obecny na forum.
|
Wt maja 20, 2003 22:37 |
|
|
Pharisee
Dołączył(a): Śr maja 14, 2003 15:22 Posty: 600
|
zielona_mrowka napisał(a): "Jak Kuba Bogu, jak Bog Kubanczykom"
"Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie" tak mówi stare powiedzenie, ale takich powiedzeń jest jednakóż wiele i róźnie idzie je intrepetować.
"nawet najgorszy wróg może być twoim przyjacielem, a najlepszty przyjaciel twoim wrogiem" trzeba wiedzieć co i jak komu powiedzieć, a najlepiej poznać go dogłębiej.
|
Wt maja 20, 2003 22:51 |
|
|
Bezimienny
Dołączył(a): N maja 18, 2003 17:03 Posty: 679
|
Jak to wygląda ze strony katechety? Może porównanie pracy katechety do pracy w kamieniołomach nie jest najtrafniejsze, ale czasami zastanawiam się, czemu katecheci nie jeszcze obrali sobie za patrona św. Jerzego. Nasza praca często przypomina bowiem walkę ze smokiem. I to smokiem kilkudziesięciogłowym. Jedna krzyczy jeść, druga pić, trzecia chce spać, czwarta ma problemy niezwiązane z lekcją, piąta się zakochała, szóstą bardzo interesuje zaplanowany temat, a siódma krzyczy „baw mnie”. Jak pogodzić te wszystkie sprzeczności? Niestety, w dobie traktowania nauczyciela jak przekupki sprzedającej swój towar (to parafraza pewnego programowego zalecenia dla nauczycieli) niełatwo o sensowne ustawienie wzajemnych relacji. Roszczeniowa postawa uczniów na innych przedmiotach jest zapewne dobijająca (nauczyciel nie nauczył), ale na katechezie w szkole średniej przyjmuje zazwyczaj postać: dlaczego nie możemy rozmawiać o czymś interesującym. Takiego tematu zazwyczaj nie ma (bo jednych interesują komputery a innych szminki), ale nic to, zadaniem katechety jest wymyślać. Za to mu płacą...
Od nauczycieli się wymaga. Nie stwarza się im jednak odpowiednich warunków, by mogli sensownie pracować. Jak stosować „nowoczesne” metody w grupach liczących ponad trzydzieści osób, skoro przeznaczone są do pracy w grupach kilkunastoosobowych? To nie wina nauczyciela, że nie się nie sprawdzają. Po prostu taka jest ich natura, że nadają się do tylko do mniejszych grup. To tak, jakby kazać kluczem 17 odkręcić śrubę 30. Pozostaje bezsilne potraktowanie klucza jak młotka... Podobnie siłą rzeczy jest na katechezie.... Dodam tylko, że dane mi było uczyć dwie klasy liczące ponad czterdzieści uczniów każda. Żeby było trudniej były to klasy złożone z samych repetentów (uboczny efekt reformy szkolnictwa). Nic nie dodam na temat władz oświatowych godzących się na taki eksperyment...
Czasami też wydaje mi się, że podpisując umowę o pracę w szkole wyrzekłem się swoich ludzkich praw. To nic, że regulamin szkoły przewiduje, że uczeń ma się na lekcji porządnie zachowywać. Za złamanie tej zasady nie grożą praktycznie żadne konsekwencje. Uczniowi wolno praktycznie wszystko. Bo nie skończył 18 lat. A nawet jeśli skończył, to jest zawsze biedny, słaby i bezbronny. To nic, że ten uczeń dwa dni wcześniej pilnie uczących się i pracujących nazywał frajerami. Ma prawo do błędu... Biada jednak nauczycielowi, którego poniosą nerwy...
Cała praca katechety jest więc bardzo trudna. Warto chyba uzbroić się – wzorem św. Jerzego – w jakiś pancerz, aby choć trochę zminimalizować skutki otrzymanych razów. I mimo wszystko łapać kontakt z owym smokiem czyli klasą. Wymaga to rzeczywiście sporej gimnastyki. Mnie nie zawsze się udaje. Pocieszam się, że Pana Jezusa też nie wszyscy słuchali... Całe szczęście, że także moi zwierzchnicy – wizytatorzy i biskup – rozumieją te problemy...
Na szczęście jest też wielu wspaniałych młodych ludzi, dla których warto do szkoły przychodzić. To ci, którzy często wbrew panującej modzie chcą sensownie na lekcji pogadać, posłuchać. To ci, którzy witają mnie przyjaznym uśmiechem, dobrym słowem, a czasami nawet na koniec lekcji powiedzą, że było fajnie. To Ci, którzy cieszą się, że trochę na lekcji pośpiewamy (a nie wybrzydzają, że piosenka ma być szybsza, weselsza itd. itp.)...
Mam do wszystkich uczniów czytających te słowa prośbę: spróbujcie w swoich katechetach dostrzec ludzi. Mamy swoje radości, problemy, smutki i cierpienia. Nie jesteśmy maszynami do prowadzenia katechezy...
|
Wt lip 08, 2003 23:40 |
|
|
pol_kownik
Dołączył(a): Wt sie 19, 2003 15:20 Posty: 151
|
hmm
jak kuba bogu...
raz, ze kateheta nie jest bogiem
dwa, kateheta nie moze byc na rownym poziomie z uczniami, bo wtedy po co on? niech uczen prowadzi lekcje
trzy, nauczyciel to nie mechanik samochodowy, albo ma powolanie, albo nie
cztery, to takie dziwne, ze ludzie majacy wiare katolicka w nosie, pod presja spoleczna (rodzicow) zapisanych na katechezy beda tylko przeszkadzac?
ja rozumiem, ze warunki pracy sa trudne, wrecz nieludzkie, inna sprawa, ze mlodzi ludzie na katehezie sie przewaznie nudza, oni tez te 45 minut musza siedziec na twardych, wypaczajacych kregoslup krzeselkach i sluchac nudnego wykladu o czymstam nowym, bedac myslami juz gdzie indziej
kosciol katolicki nie kreci mlodych ludzi, to fakt ktorego nie zauwazac to znaczy byc naiwnym
a to, ze takiego w domu nie nauczyli kultury, bo ojciec kibol, matka dresiara, a szkola nie jest w stanie, to tez nie mozna calej winy zwalac na pojedynczego czlowieka, zwlaszcza rozchwianego hormonalnie i nie posiadajacego prawie zadnej wiedzy o swiecie i zyciu
NAM WSZYSTKIM JEST TRUDNO
TAKIE JEST ZYCIE, a nawet wiecej TAKIE MA BYC ZYCIE
albo sie myle?
|
N wrz 21, 2003 1:49 |
|
|
a_gunia
Dołączył(a): So paź 18, 2003 16:19 Posty: 1
|
wiecie co...
zawsze miałam szóstki z religii
raz, że mnie ten przedmiot fascynuje
dwa, że religia jest bardzo ważna w życiu człowieka
ale teraz moje podejście się do tego wszystkiego zaczyna zmieniać na negatywne, poczytam sobie sama w domu
a na religii umieram z nudów i zastanawiam się jak do takiego stopnia można sobie nie dawać rady z uczniami
mamy 10 chłopaków na 34 osoby
i zawsze lekcja schodzi na ich uspakajanie (smiesznymi metodami-to jest wręcz żałosne..)
a do tego katecheta zanudza i nie potrafii nam przekazać nic ciekawego ani wartościowego...to potem ludzie zwiewają...
piszę tylko jak to wygląda z punktu widzenia piętnastolatki
i czy naprawde tak ma to wyglądać i nie da się tego zmienić
|
So paź 18, 2003 18:29 |
|
|
Szczurek
Dołączył(a): N paź 19, 2003 15:28 Posty: 7
|
a_gunia napisał(a): wiecie co... zawsze miałam szóstki z religii raz, że mnie ten przedmiot fascynuje dwa, że religia jest bardzo ważna w życiu człowieka ale teraz moje podejście się do tego wszystkiego zaczyna zmieniać na negatywne, poczytam sobie sama w domu a na religii umieram z nudów i zastanawiam się jak do takiego stopnia można sobie nie dawać rady z uczniami mamy 10 chłopaków na 34 osoby i zawsze lekcja schodzi na ich uspakajanie (smiesznymi metodami-to jest wręcz żałosne..) a do tego katecheta zanudza i nie potrafii nam przekazać nic ciekawego ani wartościowego...to potem ludzie zwiewają... piszę tylko jak to wygląda z punktu widzenia piętnastolatki i czy naprawde tak ma to wyglądać i nie da się tego zmienić
U mnie jest podobnie, no może oprócz tych szóstek...
_________________
|
Cz paź 30, 2003 19:23 |
|
|
Julia
Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24 Posty: 3075
|
praca nauczyciela jest trudna, ale katechety szczegolnie. malo tego ze jest to przednmiot z ktorego ocenyh nie wchodza aktulnie do stedniej, poza tym katecheta wedlyg opinii niektorych uczniow, mowi o czyms co nie jest wcale potrzebne uczniowi.
jesli zas chodzi o wzajemne odnoszenie, moje obserwacje podczas pracy ze wszystkimi klasami szkoly podstawowej sa nastepujace: stosunek nauczycila jak wiadomo z uzedu musi byc zyczliwy i przyjazny. natom9ast hjesli chodzi o uczniow, to... mlodsze klasy sa spokojnioejsze, czyli mam ty na mysli traktowanie nauczyciela i slownictwo uzywane na lekvcji. im starsze kalsy, tym wieksze olewanie tego co mowi nauczyciel i wiecej hamskich odzywek. w mioch kalsach apogeum osiagnela 6 klasa. zdarzaly sie trudne klasy mlodsze, ale... to byly sporadyczne przypadki i to w dodatku mialo to miejsce u pojedynczych uczniow. tak wiec w praktyce wyglada to tak, ze nauczyciel musi byc mily, a ucniowie... tak szanuja nauczyciela jak zostali tego nauczeni przez rodzicow, chociaz takze wplyw na to ma srodowsko kolegow... czyli dana klasa...
_________________ Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
|
Wt paź 05, 2004 22:37 |
|
|
annakatarzyna
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 18:16 Posty: 2
|
"Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"
Hm...
A co powiecie na to:
Jezus chodząc po ziemi czynił innym tylko dobro. Ludzie za to Go zamordowali.
Też powiecie :"Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"?
Nieprawdą jest, że jeśli nauczyciel, katecheta będzie miły idt... dla uczniów, to i uczniowie będą tacy sami dla niego. Życie byłoby zbyt piękne, gdyby wszystko dało się sprowadzić do tego powiedzonka.
_________________ Nos cum prole pia...
|
Wt lut 22, 2005 19:38 |
|
|
-=TenebrosuS=-
Dołączył(a): So lut 19, 2005 11:25 Posty: 120
|
annakatarzyna napisał(a): "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie" Hm... A co powiecie na to: Jezus chodząc po ziemi czynił innym tylko dobro. Ludzie za to Go zamordowali. Też powiecie :"Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"?
Nieprawdą jest, że jeśli nauczyciel, katecheta będzie miły idt... dla uczniów, to i uczniowie będą tacy sami dla niego. Życie byłoby zbyt piękne, gdyby wszystko dało się sprowadzić do tego powiedzonka.
piekne podsumowanie tematu umnie na lekcji katechety slucha moze 3-4 osoby z 28 reszta robi co chce najczesciej gadamy albo gramy w statki nauczyciel nie zwraca nam uwagi gdyz mu sie to znudzilo mozemy robic prawie wszystko ostatnio sie zucalismy tym co mielismy pod reka lubie te lekcje mozna sie posmiac z tego co on gada ostatnio fajny text puscil ze "bluzgajac przyzywamy szatana i skonczymy w piekle" BuAhAhA
|
Cz mar 24, 2005 16:05 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: piekne podsumowanie tematu umnie na lekcji katechety slucha moze 3-4 osoby z 28 reszta robi co chce najczesciej gadamy albo gramy w statki nauczyciel nie zwraca nam uwagi gdyz mu sie to znudzilo mozemy robic prawie wszystko ostatnio sie zucalismy tym co mielismy pod reka lubie te lekcje mozna sie posmiac z tego co on gada ostatnio fajny text puscil ze "bluzgajac przyzywamy szatana i skonczymy w piekle" BuAhAhA
Ot i wyrasta nam pokolenie "inteligentnych rowokopów".........żal czytać.......z takimi to na Sybir, a nie do Europy......
|
Cz mar 24, 2005 22:30 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|