Wśród niewierzących są idioci i wśród wierzących również. Stwierdzam tu żeby ktoś nie pomyślą ze faworyzuje niewierzących.

Jako osoba posiadająca jednak szacunek do postaci Jezusa, zastanawiam się czy nie lepiej byłoby gdyby niektórzy "wierzący" nie przyznawali sie do tego, że maja sie za jego najlepszych gorliwych uczniów?(tylko sie zastanawiam)
Bo czy bycie uczniem Jezusa oznacza wypisywanie głupot i próby manipulowania w starciach z niewierzącymi? Czy cel uświęca środki?

Nie chcę by Jezus kojarzył się komukolwiek z takimi świętoszkami.

Może przesadziłem? Czekam na opinie.

R6 - nie piszesz o jakiego rodzaju "głupty" chodzi - to sprawa indywidualnego odbioru.
Często niepodważalne fakty traktowane moga być przez innych w kategorii głupot.
Trudno zatem merytotycznie odnieść się do postu.
Masz niekwestionowaną rację - idiotyzm nie ma przydziału.

Pewnie o ewidentne błędy logiczne, bo o nieudowodnionych faktach trudno dyskutować i nazywać je głupimi lub nie.

Miałem na myśli błędy logiczne, niepotrzebne przejawy negatywnych emocji, próby zohydzenia oponentów t.j np podkreślanie, że ktoś popełnił zbrodnie bo był ateistą.

Od razu pomyślałem że R6 odnosi się do pewnych konkretnych osób, które to zachowanie opisuje.

Nie wiem czy prawidłowo zarzucasz tym osobom że swoją postawą zaprzeczają wierze którą wyznają. Natomiast jeśli tak to zmienie winno ulec jedynie spojrzenie, nie koniecznie wykluczać z grona ludzi wierzących.