Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 18:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 79 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 niesakramentalna rodzina czy Eucharystia 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3858
Post 
Obcy_astronom napisał(a):
A ja myślę, że ważniejsze od komfortu wychowywania dziecka jest zbawienie duszy ojca i matki.
Autor naszego wątku szuka właśnie tego komfortu ,przez odejscie od rodziny którą stworzył ."Widziały gały co brały"
jumik napisał(a):
Prawdy doktrynalne są prawdziwe niezależnie od tego czy się dzieci ma czy nie i niezależnie od tego czy i jak trudno je spełniać.
Przykro mi bardzo jumik ,ale jeżeli nie masz dzieci to żadne prawdy doktrynalne nie przekażą ci relacji jakie spajają rodzinę .Poprzez prawdy doktrynalne nie dowiesz się jakie więzy łączą dziecko z tatusiem i mamusią .Żeby zrozumieć problem naszego autora trzeba mieć dzieci i żonę ,która nie przepada za Kościołem .Ja nigdy nie opuścił bym własnego dziecka ,tylko dlatego ,że ktoś mi coś powiedział ,nigdy nie opuścił bym też matki mojego dziecka ,która może w końcu zmądrzeje i przyjmie sakramenty ,wyjdzie za mnie za mąż itd. Żył bym z tą nadzieją do końca zycia jesli trzeba i Pan Jezus doskonale by mnie rozumiał .


Cz cze 26, 2008 14:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40
Posty: 2603
Post 
To co, to uważasz, że jak ktoś ma ciężej w życiu to ma zezwolenie na trwanie w grzechu?
Patrz jakby od początku żył zgodnie z prawem Bożym nie byłoby takiej sytuacji, upadł i teraz musi ponieść tego konsekwencje, dlaczego ktoś miał mieć ulgi i nie musieć być w małżeństwie żeby żyć jak w małżeństwie.

Tak to zaraz cała masa ludzi by powpadała specjalnie i by mówili - no nie mogę zostawić matki z dzieckiem, ale jakoś nie chce brać ślubu.

A przecież katolik może dostać ślub kościelny z ateistą. Jeżeli ojcu zależy na Bogu to powinien odejść a jeżeli matce zależ na mężu to ożeni się z nim by ten nie musiał odchodzić. I git.

_________________
I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.


Cz cze 26, 2008 18:30
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3858
Post 
Obcy_astronom napisał(a):
To co, to uważasz, że jak ktoś ma ciężej w życiu to ma zezwolenie na trwanie w grzechu?
Powiedz mi co to dziecko ma wspólnego z tym grzechem ? I dlaczego to dziecko ma pozostać bez ojca ?


Cz cze 26, 2008 20:31
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
jeżeli (...) pożucisz owoc waszej miłosci (...) Dla Boga najwiekszą wartością jest Miłość i dobre serce ,a nie jakieś lodowate sakramenty.


Wiesz, mam tu chyba ułatwione zadanie, bo bardziej prawdopodobne, że zostanę wyrzucony, niż sam odejdę, ale to nie nadaje się na forum (z powodów formalno-logicznych), albo to temat na osobny wątek.

W tym wątku zależało mi na rozwianiu wątpliwości, wyjaśnieniu sobie w gronie ludzi o określonej etyce wątpliwości, jakie wzbudziła rada jednego z licencjonowanych przedstawicieli mojego Boga (księdza w konfesjonale).

Dla P.Boga na pewno najważniejsza jest miłość, On sam jest Miłością, ale, no On jest prawdziwą miłością i to w sensie relacji i postawy, a miłość z wyrażenia "owoc miłości" znaczy przede wszystkim fizyczność, co nie ma tak wielkich "notowań" u P.B.

Poza tym, wiesz, nie chciałbym Cię urazić, ale jeśli sakramenty są szczególną formą spotkania z Bogiem, którego się darzy (właśnie) miłością, to mogą one być "lodowate" chyba dla osoby, u której na tym polu coś nie działa. One także są sposobem okazywania miłości i właśnie z powodu zderzenia dwóch miłości mam problem z wątku.

Ale dzięki za napisanie.


Cz cze 26, 2008 23:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
xeloreu napisał(a):
Nie nie nie... Nie względem, których Bóg nakazał posłuszeństwo... Tylko względem ludzi, którzy nam wmawiają, że Bóg nakazał posłuszeństwo. To już inna sprawa. Powiedz szczerze. Objawił ci się jakoś Bóg, że wiesz, że masz słuchać "tych ludzi" czy może to oni ci powiedzieli, że masz ich słuchać w imię Boga... Wnioski nasuwają się same.


W Biblii, wspólnie uznawanej przez wszystkich mieniących się chrześcijanami i Świadków Jehowy, Chrystus w paru miejscach mówi do ludzi homologicznych z księżmi i różnej maści duchownymi w stylu, że daje im władzę nad Kościołem, który mają zorganizować na Ziemi i że jak ich ktoś oleje (albo to, co oni mówią), to dla Niego będzie to olanie Jego Samego i Jego Ojca.

/.../
1. Prywatne uwagi przekazujemy sobie za pomocą PW.
2. W wypowiedziach dotyczących spraw związanych z Osobami Boskimi proszę nie stosować kolokwializmów typu "olewać".
mateola


Pt cze 27, 2008 0:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
Kto ci zadał taki kłam jumik ,aby to Bóg był tak wielkim egoistą ?(...)On chce dobra i miłosci dla nas ,słyszysz dla nas ,abysmy to my ,ludzie sie wzajemnie miłowali ,abyśmy to my, ludzie byli dla siebie dobrzy i ofiarni ,On nieczego więcej od nas nie oczekuje(...) Prawdziwa miłość to ta kiedy człowiek oddaje życie za drugiego człowieka ,to jest własnie żywa miłość do Boga ,który jest żywy w nas ,słyszysz -w nas ! (...)


No, chłopie, chyba coś Ci się pomyliło, bo pierwsze i najważniejsze przykazanie Boże dotyczy właśnie miłości Boga przede wszystkim i, no, pomyłką jest kojarzenie tego z egoizmem :-DDDD

I najwyraźniej niezrozumiałeś JUMIKa, albo umknęło Ci to w Biblii, jeśli go atakujesz, bo w tym przykazaniu miłość Boga jest ściśle związana z miłością siebie i bliźniego, a w listach św. Jana bodajże jest to jakoś tak ujęte, że tylko wtedy rzeczywiście mogę mówić o kochaniu Boga, jeśli kocham bliźniego i tym samym jednym tchem, że tylko wtedy mogę na prawdę mówić o kochaniu bliźniego, jeśli okazuję miłość Bogu. I sam osobiście doświadczam tego, że, wbrew pozorom to nie zaprzecza jedno drugiemu, a raczej jedno jest gwarantem PRAWDZIWOŚCI drugiego. Tyle, że często nie jest oczywiste, jak w konkretnej sytuacji ma być stosowana ta zasada. Dlatego korzystamy np. z tego forum.

I na podsumowanie to ogólnie zgadzam się z Tobą w tym co piszesz o miłości bliźniego (wg mnie szczególnie w codziennym życiu), chociaż nie uważasz chyba, że szczyty miłości osiągamy idąc do grobu ;-), bo drugim warunkiem prawdziwości miłości bliźniego (a nie jakiejś karykatury) jest miłość siebie samego ("(...)a bliź. swego, jak siebie samego(...)").


Pt cze 27, 2008 0:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
xeloreu napisał(a):
A i tak nie powinna z nim żyć bo to okazja do grzechu i zgorszenie... Masz do końca życia babo głupia być z tym zwyrodnialcem bo to tfuj monsz i Pana Bogo nic nie obchodzi, że jesteś z nim nieszczęśliwa. Męcz się w imię dobra.


Taaaak, rozumiem. I zgadza się - nie jeden "licencjonowany" tak doradzi, jak to przedstawiasz.

Ale właśnie dlatego jest internet, forum takie jak to, żeby iść za radą jednego z piszących tutaj, ŻEBY POPYTAĆ PARU KSIĘŻY I WYBRAĆ TO, CO W SUMIENIU NAJLEPSZE.

I sam w ten sposób zamierzam zrobić. Ale, no, żeby potraktować to, co piszesz, na serio, że Kościół każe odmawiać sobie przyjemności, to, jeśli nie zauważasz, chodzi przede wszystkim o "trefne" przyjemności, mogące prowadzić nie-do-rozwoju człowieka, nie ku jego długofalowemu pożytkowi.

Bo "Twoja" kobieta od pijaka, jeśli najpierw źle wybrała w życiu, to najpierw musi uważać, żeby znowu źle nie trafić, a jak zacznie się seksić i nie wyjdzie jej związek z tym następnym i z następnym i z następnym (tak najczęściej bywa - bierze się to, w skrócie, ze zmienionej osobowości żon pijaków), to na tym sekszeniu się stoczy się niżej niż ten jej pierwszy. Wiesz, nie ma się co odwoływać do Kościoła i "wieszać na nim psów", bo generalnie dla bitych kobiet pijaków (jeśli już podałeś ten przykład) nie jest wskazany ze względu na urazy psychiczne i potrzebę terapii, no i, co tutaj ważne, bo często odmienia się przez wszystkie przypadki słowo miłość - po takich związkach ocena "co to miłość i kochanie" jest upośledzona.


Pt cze 27, 2008 1:29
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
(...) Czy ma pożucić ,żonę ,dziecko i rodzinę ,czy jednak pozostać przy nich ,jak podpowiada sumienie i zdrowy rozsądek. No ja nierozumiem ,jak można podpowiadać człowiekowi ,żeby pogrzebał swoje życie ,żeby odszedł od kobiety ,od matki własnego dziecka . I co z tego ,że ona jest inna i co z tego ,że nie chodzi do koscioła, przeciez nigdzie nie jest napisane ,że wszyscy muszą chodzić do koscioła.(...)


Dzięki za wpis i "3 grosze" do tematu.
Tak, to trochę przeczy mi zdrowemu rozsądkowi, że lepiej jest odejść od rodziny dla jakiś abstrakcji.

Są jednak pewne "ale", albo raczej podstawowe założenia, które skierowały mnie na forum.wiara.pl, a nie np. na forum gazeta.pl:

- (ujmując w skrócie) te "abstrakcje" nie są dla mnie abstrakcyjne - tak jak np. bycie gejem jest mi obce i dalekie, tak bycie nie-katolikiem (olewanie niedzieli, olewanie księży, olewanie religijnego wychowania dziecka, spirala, jako środek antykoncepcyjny itp. itd.) jest mi równie obce, więc ma znaczenie, jakie Twoja kobieta ceni wartości;

- właśnie z szacunku (żeby nie wpadać w bigoterię i nie pisać "z miłości") do Boga zależy mi na dobru dziecka i rodziny i nie na łatwiźnie; Poza tym, nie chciałem od tego zaczynać wątku, ale być może wypada też się pokajać, bo wiem: "widziały gały, co brały", albo trochę wulgarnie, ale bardzo życiowo: "zanim wsadzisz popatrz gdzie", jestem dziecinny itd, itp. i normalnie to nikt by się nie wpakował w moją sytuację, a jak jestem taki głupi, to powinienem sobie sam radzić, ale jeśli jest takie forum, to nie będę rezygnował z pomocy;

- z powodów technicznych nie wdaję się w opisy mojej relacji z matką wspólnego dziecka - byłoby dużo pisania, a na forum i tak jestem tylko ja i relacja byłaby stronnicza, albo kajalska;

Chodzi mi tu na forum o rozwianie wątpliwości człowieka wierzącego trwającego w Kościele co do dokładnej nauki tegoż Kościoła, który temu człowiekowi zapewnił spójny system wartości wychodzący mu na dobre od kilkudziesięciu lat i w związku z czym, którego to systemu trzyma się on (czyli ja) szczerym sercem, co, no nie znaczy, że żyję wg niego w 100%, bo nie jestem święty.


Pt cze 27, 2008 2:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
Jumik ,wcale ci się nie dziwie ,że nie wiesz co doradzić naszemu autorowi ,żeby w tej kwesti zabierać głos trzeba mieć przedewszystkim dzieci i żonę .Każdy może wygłosić prawdy doktrynalne typu ,żyjecie na kocia lapę ,albo w związku niesakramentalnym i códzołożycie . Żadna to rada dla naszego petenta .Ja mam żonę i dzieci i wiem jakie więzy łączą ludzi ,czy to w związku legalnym ,czy nielegalnym ,albo moralnym ,lub niemoralnym.Dziecko jest dzieckiem i chce mieć przy sobie zarówno mamusię jak i tatusia i nie obchodzą dziecko nasze demagogie ortodoktrynalne ,ono potrzebuje rodziców i to przy sobie ,codziennie i żaden czarny przeor ani my nie mamy prawa psuć życia temu dziecku ,ono w tym związku jest najważniejsze ,jego dobro jest najwazniejsze .Niech nikt nie wazy się pod żadnym pozorem nakłaniac ojca lub matkę ,aby odeszli ,aby żyli w separacji ,lub w jakims rozłączeniu .Dla dziecka to TRAUMA !!! I nie powinny nas obchodzić żadne inne aspekty pożycia takiego ,czy innego ,najważniejsze jest dobro dziecka ,a dla niego liczy sie tylko tatuś i mama !!!



Wiesz co? Chyba właśnie dlatego, jeśli nie zostanę wcześniej wywalony z domu, z [ewentualnym] odchodzeniem poczekam sobie do w miarę dojrzałego wieku dziecka. I jeśli będę miał farta, to nie umrę wczesniej i będę miał przyjemność przyjęcia Komunii.

Dzięki za zwrócenie uwagi na dziecko, bo w sumie dla mojej 4 letniej córki, to teraz istnieje to, o czym piszesz - tata, mama, lulu, tv, kola, zabawa, "chodź do (mojego) pokoju (pobawić się ze mną)"...... I może nie jest to właśnie najbardziej chwalebne religijnie, albo godne polecenia, to skłaniam się ku temu najbardziej.


Pt cze 27, 2008 2:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
missy_e napisał(a):
a cóz innego moze zbawic duszę jak nie miłość bliźniego i praca??



Hehehe, miłość bliźniego to jak Cię mogę, ale praca Cię nie zbawi.
Praca, co najwyżej, uczyni Cię wolną ;-) Praca sama w sobie nie kwalifikuje do zbawienia. Musi być w dobrym kierunku (chyba).


Pt cze 27, 2008 3:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
(...)jeżeli nie masz dzieci to żadne prawdy doktrynalne nie przekażą ci relacji jakie spajają rodzinę .Poprzez prawdy doktrynalne nie dowiesz się jakie więzy łączą dziecko z tatusiem i mamusią .(...)nigdy nie opuścił bym też matki mojego dziecka ,która może w końcu zmądrzeje i przyjmie sakramenty ,wyjdzie za mnie za mąż itd. Żył bym z tą nadzieją do końca zycia jesli trzeba i Pan Jezus doskonale by mnie rozumiał .


Hm, podziwiam Twój optymizm, albo chyba bardziej Twoją klasę, żeby przyjmować domniemanie szlachetności, ale chyba Cię nie zdziwię podając, że znam takie rodziny, które spaja układ: ty nie masz pracy i cię żywię, za to sprzątasz mi dom, chodzisz jak w zegarku, kiedy chcę to robisz mi dobrze i przepraszasz, że żyjesz, a jak mi się znudzisz to cię wywalę z domu, bo powiem, że jesteś darmozjadem.

A nadzieję (z tego, co piszesz to miałbyś nadzieję nawrócić swoją żonę) można mieć, ale żyć trzeba z pracy, której, znam takie rodziny, żona nie pozwala podjąć, bo "rozwala się rodzinę" ;->>>, a wcale nie możesz powiedzieć, co ta żona z Tobą zrobi, bo nie chodzi do kościoła, czyli tym mniej czuje się związana z wartościami kościelnymi, niż statystyczny katolik


Pt cze 27, 2008 3:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 8:29
Posty: 17
Post 
0bcy_astronom napisał(a):
(...) A przecież katolik może dostać ślub kościelny z ateistą. Jeżeli ojcu zależy na Bogu to powinien odejść a jeżeli matce zależ na mężu to ożeni się z nim by ten nie musiał odchodzić. I git.


Na forach katolik.pl jest, że właśnie tak nie za bardzo można związać się z ateistą.
/.../
Podobno św. Grzegorz Wielki powiedział, że jeśli nie ma szans, żeby miłość między ludźmi prowadziła do Boga to lepiej z takiej miłości zrezygnować, ale to jest tylko rodzaj hasła, tak, jak to o nadstawianiu policzka, więc nie ma co brać tego dosłownie, choć pewnie coś w tym jest.

http://www.katolik.pl/forum/index1.php? ... uly&id=219

Zenonie - informuję, że wycięłam z Twoich wypowiedzi wszystkie osobiste obniesienia, które dotyczyły bezpośrednio Twoich rozmówców. W związku z tym klika Twoich wpisów zniknęło zupełnie; niektóre także dlatego, że nie były treściowo powiązane z założonym przez Ciebie tematem.
Na marginesie - może zmień formę wspomagania weny pisarskiej...
mateola


Pt cze 27, 2008 3:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40
Posty: 2603
Post 
Cytuj:
Powiedz mi co to dziecko ma wspólnego z tym grzechem ?

Nic

Cytuj:
I dlaczego to dziecko ma pozostać bez ojca ?
Można temu bardzo prosto zaradzić.

Cytuj:
Hehehe, miłość bliźniego to jak Cię mogę, ale praca Cię nie zbawi.
Praca, co najwyżej, uczyni Cię wolną Wink Praca sama w sobie nie kwalifikuje do zbawienia. Musi być w dobrym kierunku (chyba).

Nic nas nie zbawia przez nas samych jak tylko i wyłącznie Jezus Chrystus. Choć prawdą jest to, że aby Jezus Cię zbawił musisz i kierować się miłością i pracować (Św Franciszek wyrzucił pewnego brata z zakonu bo ten choć był w pożo to leniuchował i mało pracował - podajże na polu). Choć nie zmienia to faktu, że to nie my się zbawiamy ale to Jezus nas zbawia (gdy kierujemy się wolą jego Ojca)

Cytuj:
Na forach katolik.pl jest, że właśnie tak nie za bardzo można związać się z ateistą.
/.../
A na tym forum o wierze pisało wiele przeróżnych rzeczy. Ja pytałem się ojca jak to jest z tymi ślubami, jak jeden jest katolikiem a kto inny jest wyznawcą innej bądź żadnej wiary.
Odpowiedź brzmiała prosto - Pobrać się mogą zawsze jeżeli osoba "niekatolik" zdeklaruje, że nie będzie przeszkadzał dziecku w dorastaniu w wierze katolickiej. (i małżonkowi też)

_________________
I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.


Pt cze 27, 2008 22:50
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3858
Post 
Zenon_trzysta To co cię spotkało to Twój Krzyż Każdy nosi swój krzyż ,a ten być może jest właśnie twój .Zenonie przyjmij to doświadczenie losu i bądż dzielny ,nie poddawaj się i nie szukaj rozwiazania problemu .Pan Bóg nie będzie długo cię próbował ,te wątpliwosci moralne niedługo miną ,a jeżeli pozostaniesz wierny ,to niedługo spotka cie nagroda twoja ukochana córeczka podrośnie i będzie z tobą rozmawiać .Wierz mi ,że pójdzie za tatusiem w ogień ,a jeśli zechcesz to zostanie nawet zakonnicą .Ale teraz pragnie choć jeszcze nie potrafi tego wyrazić ,abyś nie zostawiał ją samą z mamą .Jej los jest w twoich rękach Zenonie , Bóg ci dopomoże .


So cze 28, 2008 21:58
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3858
Post 
Zobacz Zenon_trzysta co spotkało jwm w temacie :Zdrada -i co dalej? , a napewno nie będziesz już dłużej rozpaczał nad brakiem skaramentów .Zobacz ,że związek sakramentalny nie niesie żadnego szczęścia ,i jest niekiedy związaniem i udreką dla osób ,które się niedobrały .Bądż więc szczęsliwy i ciesz się ,że twoja kobieta jest ci wierna i cie nie zdradza ,że macie wspaniałą córeczkę ,która jest owocem waszej miłości i nierozpaczaj juz więcej za tym co szczęścia małżeńskiego nie przynosi .


Pn cze 30, 2008 12:19
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 79 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL