langusta napisał(a):
Nie można mówić o nadziei bez Boga. Inaczej pozostaje tylko dramat umierania, bólu, śmierci, dotarcia "do muru"...
Tylko w Nim jest życie !
Jeśli ja bym wierzył w życie po smierci to ból podczas umierania nie byłby dla mnie problemem. A wiec dlatego nie rozumie czego się jeszcze boicie?
Tej odrobiny bólu? Na pewno nie. Raczej boicie się gdyż nie macie pewności. A w chwili smierci to tym bardziej.
Ja mam taką teorie. Ze ludzie dzielą się na dwie grupy. Ludzi którzy boją się smierci i tych co mniej się boją. Ci którzy się boją to szukają schronienia w wierze a ci którzy mniej się boją to zostają ateistami.
I dlatego wierzący bardziej boją się smierci od ateistów. A niby nie powinni się bać bo przecież wierzą w życie pozagrobowe.
A tak jest na opak bo to nie wiara robi bać nie robi strachu przed śmiercią tylko strach przed śmiercią robi wiarę w ludziach.
A wiec czym bardziej masz predyspozycje do panicznego bania się smierci to na pewno zostaniesz bardzo gorliwym wyznawcą jakiejś religii.
A księża a tym dobrze wiedzą i ten strach przed śmiercią u ciebie podsycają.
A politycy którzy myją ręka rękę z księżmi im w tym pomagają i straszą jakimś terroryzmem inwazją ruskich i Białorusi.
I tak ta machina terroru działa.
